Bezprecedensowa zagrywka PiS z konstruktywnym wotum nieufności dla rządu Tuska stała się probierzem przesunięć na polskiej scenie politycznej, dokonujących się z wolna przez ostatnie kilka czy kilkanaście miesięcy. Wyczerpany jałową walką o ustawę o związkach partnerskich premier Tusk oddał inicjatywę starannie przygotowanemu liderowi opozycji i nie zdołał się obronić. Kaczyński sprytnym zagraniem sparował faul marszałek Kopacz i wymierzył niespodziewane touche w pierś szefa rządu.
Nie wiedzieć czemu Donald Tusk -- a za nim wszystkie przekaziory -- założył, że formalnie deklarowany cel całej akcji, a więc odwołanie rządu, jest jej celem rzeczywistym. Wbrew opiniom większości komentatorów politycznych, Tusk uznał, że zwycięstwo w głosowaniu załatwi problem. Tyle, że rywal od początku nie dążył do pracowitego uskładania brakujących do większości głosów, ale do tego, by zmusić massmedia do przerwania zmowy zamilczania aktywności politycznej naszej partii. Zmęczony codziennymi trudami rządzenia Tusk wykazał się zupełnym brakiem refleksu i z uporem usiłował wygrać w piłkę nożną, mimo że gra odbywała się na stole do ping-ponga, a przeciwnik wprawnie posłużył się paletką. I do samego końca nasz -- tak niby wyczulony pijarowsko premier -- nie mógł załapać, dlaczego ta piłka taka malutka i jak tu ją porządnie kopnąć. Kiedy się połapał -- było za późno. I JarKacz osiągnął za jednym zamachem kilka zakładanych celów:
- pokazał, że PiS jest jedynym faktycznym ugrupowaniem opozycyjnym w Sejmie, a wszystkie pozostałe tworzą drugi i trzeci krąg koalicji, powiązanej różnymi interesami z PO i PSL. W efekcie dowiódł, że kto rzeczywiście pragnie zmiany rządów w Polsce -- musi głosować na PiS
- pokazał opinii międzynarodowej, jak daleko Polska -- kraj unijny w końcu -- odszedł od idei parlamentaryzmu, a jak bardzo zbliżył się do poziomu Rosji czy Białorusi. W świat poszedł prosty przekaz -- marszałek Sejmu nie pozwolił przemówić kandydatowi na premiera, zgłoszonemu w ramach jednego z dwóch głównych demokratycznych mechanizmów zmiany władzy przewidzianych konstytucją.
- dołożył kolejny, bardzo poważny zarzut do aktu oskarżenia czołowych polityków PO, który przedstawi im w stosownym czasie Trybunał Stanu.
- dotarł z pozytywnym przekazem do tych wyborców, którzy właśnie przeżywają dysonans poznawczy związany z rozdźwiękiem propagandy rządowej i rzeczywistości gospodarczej.
- pokazał, że w walce o władzę w Polsce liczą się tylko dwie siły -- PiS i PO, reszta to w istocie plankton uwieszony u klamki jednego lub drugiego pałacu, bez większego znaczenia i wpływu.
- dowiódł, że cała ta napompowana historia z ideologicznym rozłamem w PO jest tylko medialną hucpą, mającą przykryć problemy rządu z utrzymaniem w ryzach zdychającej gospodarki.
- zepchnął solidarną ziobrę na skraj parlamentarnego niebytu -- jeszcze jedna taka akcja z ich strony i stracą klub. Wizerunkowo już doszczętnie polegli i ostatnie sondaże są dla nich bezlitosne -- zeszli do poziomu Korwina. Ale ten element nie ma większego znaczenia, bo podobnie jak -- znacznie przecież większy i aktywniejszy politycznie klub winiarza z Biłgoraja -- są sejmową efemerydą, która zniknie po najbliższych wyborach. Liderzy rozpłyną się w PO i SLD, a mniej znaczący posłowie (o działaczach w terenie nie wspominając) zostaną na lodzie. Według mnie nie będzie to zresztą trwać aż tak długo, bo najpewniej już wybory do europarlamentu zakończą faktyczny żywot tych wytworów partiopodobnych, ulepionych wysiłkiem służb z niezaspokojonych ambicji i złośliwości małych ludzi.
No i -- LBNL -- Jarosław pokazał, że pogłoski o jego politycznym zgonie były zdecydowanie przedwczesne i że przy okazji uprawiania polityki można się nieźle bawić kosztem zakompleksionych i nie na żarty wystraszonych arogantów.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8134
(cd. w następnym komentarzu)
Opłacalnośc podatku dochodowego -- pomijam już kwestię hamulca konstytucyjnego dla zmian w tym zakresie -- chciałbym z zainwestowanych 18 zł zyskac 30 zł przychodu. W dzisiejszych realiach to rewelacyjny interes. Ale mówiąc poważniej -- tak, podatki dochodowe są czynnikiem demotywującym, zwłaszcza progresywne. O tym jednak, jak trudno jest chocby skasowac progresję podatku dochodowego, przekonał się nie kto innych, jak premier Tusk (PO), który podatek liniowy miał wypisany na co drugim bilboardzie wyborczym.(cd. w następnym komentarzu)
Rozpisałem się już nadto, więc na tym zakończę, mam bowiem wrażenie, że dostatecznie pokazałem Ci niedoskonałości Twojej argumentacji i pochopnośc wyrażonej na zakończenie Twego komentarza tezy.
To, że rozwiązania europejskie są LEPSZE niż nasze, nie oznacza wcale, że są w istocie DOBRE. Można by rzec, że są mniej kiepskie. Europa Zachodnia zrealizowała ideę państwa opiekuńczego, chętnie przygarniając do swej szerokiej piersi również tłumy imigrantów spoza kręgu kultury europejskiej. I to ją wykończy. Już teraz w szybkim tempie państwa UE spadają w rankingach konkurencyjności, choć poziom życia na północy kontynentu wciąż jest imponująco wysoki. Ale i tu nie wszędzie i nie dla każdego, bo "socjal" to ślepa uliczka. W państwach południa kontynentu już jest bardzo źle. Hiszpanie, Grecy, Portugalczycy, w dużej części także Włosi, posmakowali zachodniego dobrobytu i po jednym pokoleniu zostali odsunięci od stołu. teraz przeżywają szybki zjazd w dół, do poziomu sprzed II w. św.
W przyszłości Europa będzie się musiała zjednoczyć -- ależ bardzo proszę, tylko w miarę możliwości, bez Polski, jeśli łaska. Przypomnę, że ta dyskusja zaczęła się od szukania różnic między PiS a PO. I tu ta różnica się ujawnia -- PO dąży do jakiejkolwiek, byle tylko zjednoczonej Europy, bez względu na skutki dla Polski. Bo według Tuska Polski ma nie być, polskość to nienormalność. Tymczasem PiS chce być w Unii będącej Europą ojczyzn, państw połączonych wspólnymi interesami, ale rozwijających się na mocy suwerennych decyzji. A nie ukazów narzucanych przez biurokratyczny moloch eurolewactwa z Brukseli. Sądząc po Pańskiej wypowiedzi -- blisko Panu do PO, nie do PiS. Proszę więc głosować na PO i powodzenia!
> reprezentowac interesy swoich krajow i sa w EU szanowane
Tzn., które konkretnie kraje szanowna Pani ma na uwadze? Aby nie Grecję i Portugalię? Bo takiej Holandii do "małych" zaliczyć nie sposób, skoro jej PKB jest podobny do PKB Rosji. Owszem, są kraje godnie i szlachetnie reprezentowane przez swych polityków. Co nie zmienia faktu, że UE zaczyna coraz bardziej odstawać w wyścigu ekonomicznym od swych głównych rywali -- USA i Chin. Tego nie zmienią żadne zaklęcia, to fakty.
> na szczescie nie Pan i nie tacy jak Pan beda decydowac o przyszlosci Polski
Mam niezłomną nadzieję, że grubo się Pani łaskawa myli. Poza tym -- skoro tak dalece zintegrowała się Pani ze swą nową, doskonalszą ojczyzną, to w jakim w ogóle celu podejmuje Pani dyskusję na temat tej starej, tak marnej, że aż trzeba ją było porzucić? Żeby się przypodobać obcym, którzy od stuleci usiłują nam tu urządzać raj na ziemi? Wolnego! Jak Pani w ogóle śmie odmawiać mieszkańcom Polski prawa do decydowania o jej losie, a usiłuje Pani prawo to scedować na obcych?
I proszę uniżenie nie bajdurzyć mi o osobistych dramatach wyboru w latach stanu wojennego (czuję bowiem, że się na takie łzawe wynurzenia zanosi), bo choć szanuję decyzję tych, którzy wówczas z Polski uciekli, to nie zamierzam honorować ich prawa do ciosania kołków na łbach tym, którzy zostali i usiłują naprawić kraj, w którym się urodzili i wykształcili, zamiast bogacić jakiś inny, lepszy.
Co do 6-latków. Naprawdę, nie mam wiedzy, by PiS chciał wprowadzić taki OBOWIĄZEK. Pierwsze słyszę.
Co jest trudnego w skasowaniu podatku dochodowego? Są trzy zasadnicze trudności. Pierwsza -- trzeba znaleźć zastępujące go źródło finansowania. Powinno ono mieć podobną wydajność (bo póki co budżet jednak trzeba zrealizować). Powinno ono stwarzać mniejsze dolegliwości dla podatnika (bo po to likwidujemy ten podatek). Wreszcie powinno ono wymagać mniejszego zaangażowania aparatu urzędniczego i niższych kosztów ściągania. No i -- stwarzać mniejsze pole do nadużyć. Druga trudność -- trzeba przekonać inne ugrupowania polityczne, by co najmniej nie blokowały przeprowadzenia tej zmiany, a one mogą przecież blokować na zasadzie "nie, bo nie". Zwłaszcza dotyczy to prezydenta. Trzecia trudność -- nie znam przykładu państwa, w którym podatek dochodowy zostałby zniesiony. A więc nie ma precedensu, w oparciu o który można by było przewidzieć czyhające trudności. Krótko mówiąc -- realizowalibyśmy tu "razwiedkę bojam", czyli podejmowalibyśmy znaczne ryzyko i gospodarcze i społeczne i polityczne. Nie mówię, że jest to "nie do przejścia" -- ale łatwo nie będzie. Jest jeszcze czwarta trudność -- umowy międzynarodowe. Nie wiem, czy możemy zlikwidować podatek dochodowy w świetle obowiązujących nas umów międzynarodowych. Ale nawet jeżeli tak, to pozostaje kwestia renegocjacji i podpisania nowych umów międzypaństwowych o wzajemnym opodatkowaniu obywateli. tego nie unikniemy.
Sam jestem zwolennikiem upraszczania podatków i redukcji ich liczby. To nie znaczy jednak, że uważam, iż da się to zrobić łatwo i szybko. Nie da się. Ale trzeba ten trud podjąć, inaczej bowiem czeka nas marny los.
Jeśli chodzi o euro -- kto prze do wprowadzenia tej waluty wbrew logice i woli większości? Kaczyński? No proszę Cię... Oczywiście, zarówno w przypadku wejścia do UE, jak i przyjęcia euro byłem i jestem ZA przeprowadzeniem referendum.
Konstytucja -- skąd czerpiesz przekonanie, że wprowadzanie zmian prawnych z pogwałceniem konstytucji skończy się sukcesem? Ja wiem, że ta konstytucja jest do dupy, ale ona jest i obowiązuje. Prezydent nie podpisze żadnej ustawy, co do której będzie cień wątpliwości konstytucyjnej. I tyle. Bez zamachu stanu nie ma więc szans złamać tego oporu. A o zamachu stanu w tym momencie przecież nie rozmawiamy i to z wielu ważnych naukowych powodów.
Piszesz, że rząd nie szanuje konstytucji, bo nie realizuje prawa do pracy i leczenia. To pokaż mi, gdzie w konstytucji stoi, że rząd ma każdemu zapewnić pracę.
Optujesz dość wyraźnie za likwidacją obowiązkowych składek na ZUS. To co proponujesz w zamian? Składki dobrowolne? Podatki? Płacenie z własnej kieszeni za leczenie? Skoro mają zostać zlikwidowane źródła finansowania konkretnych usług czy powinności, to wypada wskazać nowy sposób ich finansowania. Ja przy tym doskonale wiem, że ZUS jest marnotrawny, niesprawiedliwy, nieuczciwy i nierzetelny. I mam swoje pomysły, co z tym fantem począć. PiS również, wystarczy wczytać się w program tej partii.