Nie napisałem niczego wczoraj. Nie napisałem bo mię nerwioza taka wzięła, że jak bym napisał to by mnie musiano zbanować za język, którego bym użył. Zgoła nieparlamentarny...
Po wtóre zaś wiem, że zwłaszcza w sprawach zasadniczego znaczenia, lepiej się nie odzywać w stanie wzburzenia emocjonalnego.
Po trzecie, wiem też, że nie wystarczy mieć rację bo samo jej "manie" może jedynie podbudowywać własne ego. By racja miała sens głębszy i szerszy trzeba umieć do niej przekonać innych.
Czasem też, trzeba mieć dowody. Empiryczne jak najbardziej.
A czasem mieć się je musi...
Dziś już, ze smutkiem konstatuję, że wczoraj znów wzięliśmy w dupę. Per saldo...
Panie readaktorze naczelny Tomaszu Wróblewski! Czyś pan oszalał? Czyś się pan naćpał? Czyś pan jest poczytalny? Czyś też pan pizda jest i tyle? No, albo-albo?
Pan musiał sobie zdawać sprawę jaki efekt wywoła zgoda na publikację arta Cezarego Gmyza. Pan musiałeś wiedzieć, że nastąpi kontrakcja. Pan musiałeś wiedzieć, że druga strona to nie są idioci.
Skurwysyny, jak najbardziej, ale nie idioci!
Jeżeli więc pan się zgodziłeś to wiedziałeś co dalej nastąpi i...
I powinieś pan wiedzieć jak się zachować po kontrataku. Albo żeś pan idiota? Albo żeś pan smarkacz? W najlepszym przypadku.
Kiedy zdecydowano się na publikację, rozumiem, że mając twarde podstawy, to nie wolno, za żadne skarby się wycofywać. Ba! Wycofywać dwa razy, korygując drugim wycofem, wycof pierwszy. To jest skrajny idiotyzm. Skrajna nieodpowiedzialność. To jest, w istcie, krecia robota i woda na młyn, na młyny(!) rządowej propagandy.
Pan musiałeś być gotowy do natychmiastowej publikacji dowodów potwierdzających to, co napisał Cezary Gmyz. Bo tylko taka mogła być odpowiedź na kontratak. A oświadczenie pana Gmyza, że w całości podtrzymuje to, co napisał jest, w konekście zachowania redakcji "Rzepy", przepraszam, gówno warte!
A jeśli tych dowodów, z tysiąca powodów, redakcja nie może ujawnić np. z powodu oczywistej ochrony ich źródła to...
To artykuł, w takiej formie, nie miał prawa się ukazać. Nie wystarczy bowiem mieć rację...
Wszystko co nastąpiło wczoraj i trwa w najlepsze dzisiaj jest konsekwencją powyższego. A np. wystąpienie Hoffmana pod tytułem: "My wiemy ale nie powiemy" to dalsze dokładanie drewna do ich pieca.
Skoro zdecydowano się pójść "na ostro" bez, jak się okazuje, przygotowania, to świadczy to, niestety, o, w najlepszym wypadku, skrajnej nieodpowiedzialności i politycznej głupocie. Ciśnie mi się na myśl i inna odpowiedź ale, póki co, zostawię ją dla siebie...
Polityka to także zdolność do osiągania celów. Co więc osiągnięto? Jakie są zyski? Co się od wczoraj zmieniło?
Ano, przede wszystkim, Antoni Macierewicz z oszlałego nienawiścią taliba zostanie przmianowany na psychiatrycznego ludożercę zagrażającego sobie i innym. Jarosław Kaczyński zostanie ponownie zepchnięty na pozycję zamroczonego proszkami, antysystemowego polityka chcącego podpalić Polskę, ukrytego komunistę albo faszystę, wsio ryba.
My nie mamy własnych, równie mocnych jak ich, mediów. Oni mają. I używają ich bardzo skutecznie i bardzo dobrze...
A w wymiarze społecznym oznacza to tyle, że wynarodowiona i odmóżdżona gawiedź będzie znów wolała ciepłą wodę w kranie, "Tańce na lodzie z gwiazdami" w sobotę. W niedzielę, "Mam rozliczne talenta". W poniedziałek: "Grasia u Olejnik".
We wtorek zaś pana prezydenta, co się pochyla z troską nad tym, co to się w Polszcze wyprawia...
Bo już na sam dźwięk słowa Smoleńsk nam się chce rzygać...
Bo o to szło. Ma się wam, narodzie, chcieć rzygać. I masz prawo, narodzie, mieć już dość Smoleńska. A wszystko to, narodzie, przez tego Kaczyńskiego oszlałego destruktora. Mąciciela twojego, narodzie, świętego spokoju...
Takie dni jak wczorajszy, prócz powyższego, przynoszą także i inne skutki. Mianowicie podgrzewją na maksa atmosferę i po naszej, i po ich stronie. O ile oni, w tym konekście, mało mnie obchodzą o tyle my obchodzimy mnie bardzo.
Niestety jest to także puszczanie pary w gwizdek. Używanie jednoznacznych kwantyfikatorów, także emocjonalnych, przez np. Jarosława Kaczyńskiego skutkuje, w dłuższym okresie stępieniem ich wyrazu i oddziaływania. Takie są nieubłagane prawa odkryte już dawno przez psychologię i socjologię. Czy tego chcemy, czy nie.
Jeszcze nie tak dawno opinia publiczna została zszokowana "pomyleniem ciał" i koniecznymi ekshumacjami. Dziś już, niewyobrażalny skandal dotyczący "pomyłki" przy identyfikacji zwłok Pana Prezydenta Kaczorowskiego mało kogo obchodzi a prawdopodobne następne ekshumacje stały się, w powszechnej świadomości, może przykrą ale konieczną formalnością...
Polacy! Nic się nie stało...
Szafowanie przez najważniejszych polityków, z pierwszego rzędu, słowami: zdrada, morderstwo, zamach ma też wymiar, który można by nazwać, terminów tych oswajaniem i, w jakimś sensie, postponowaniem. I, w żadnym razie, nie jest to korzystne. A poza tym nie trzeba ich używać by powiedzieć to, co się powiedzieć chce...
Co robić?
Każdego dnia powtarzać prawdę. Precyzyjnie rozgraniczać to co wiemy na pewno od tego do jakich wniosków ta wiedza prowadzi. Nie pozostawiać im cienia wątpliwości, że wiemy, że nie zapomnimy, że się nie zniechęcimy, że się nie damy zastraszyć. Nie dawać im ani chwili wytchnienia.
Niech się nadal topią w swoich łgarstwach, niech dalej mataczą. I tak nie mają już innego wyjścia. I, wcześniej czy później, w szambie własnych kłamstw utoną.
A my doczekamy chwili, odpowiedniej chwili, by ich dobić. I serdecznie podziękować. To stać się musi bo taka jest logika i dynamika zdarzeń. A im do tego bliżej tym oni bardziej będą przerażeni i jak w każdej bandzie sami zaczną się wykańczać, próbując zepchnąć z siebie odpowiedzialność.
Nie mam wątpliwości. Układ jest domknięty. Państwo polskie jest dziś organizacją mafijną realizującą dzień po dniu obce interesy. Więc trzeba będzie wyjść na ulice.
Rzecz tylko w tym by odpowiednio licznie i w odpowiedniej chwili. A nie stanie się tak bez jednego ośrodka decyzyjnego.
Żadnej spontany, żadnej improwizacji bo gra, tym razem, pójdzie o wszystko.
I oni też o tym wiedzą, i zanim do tego dojdzie nie zawahają się przed żadną zbrodnią. Bo wiedzą, że zbrodnia popłaca i, że zbrodnia może pozostać bezkarna.
Ale nie wiedzą...
Jakżesz się mylą.
PS
Zapomniałem, sorki:-) Wielki SZACUN dla Pana Gmyza!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5914
Jest troche mniej,troche mniej ekspresyjnie,ale podobnie.
Ruscy trzymaja wrak Tutki juz 30 miesiący...deszcz,snieg,wiatr,szampon,polewaczka,baba ze szmatą,dezodorant na zakończenie.
Leżą sobie szczatki 80 tonowej maszyny...rozwalonej w "drybiezgi" pod brezentem,każdy śmieciarz moze tam robic co chce.
Pierwsze co robili,to rozwalali szyby..szyby pancerne,które muszą wytrzymać cisnienie wewnątrz maszyny na 12000 metrach!!
Żeby nie było widać sladu...i zmian w strukturze szkła!
Potem spychacz,koparka i na wywrotkę...na zakończenie wypucowali i wypastowali pastą Buwi do połysku.
KTÓRE PAŃSTWO,KTÓRY RZĄD NA ŚWIECIE...POZWOLIŁBY NA TAKIE TRAKTOWANIE DOWODU RZECZOWEGO???
Co do akcji medialnych na temat "wypadku z 10.04.2010",jak to kiedys nazwano...to ja się niczemu nie dziwię...można to zrobic lepiej.
Obawiam się,ze Rzepa zaplaci za ten artykuł...likwidacją.
Ich obecny właściciel juz dawno miał propozycje nie do odrzucenia...tylko termin był dogadywany.
pzdr
A "TRZA POKAZAĆ,KTO TU K*** RZĄDZI"
pzdr
Pamiętasz opowieści o tych, którzy podpisywali bo, bidaki, nie mieli innego wyjścia? Ja też nie miałem i... I nie podpisałem. Stawiając na szali nie tylko mój los , ale los mojej, dwudziestopięcioletniej, wówczas żony. W ciązy... Więc nie mów mi proszę o szantażowanych biedakach bo, za "waca", się z Tobą nie zgodzę.
Pozdrawiam:-)