Husyci prowadzili swoją wielką wojnę z całym światem posługując się prostym i trafiającym do każdego serca narzędziem propagandowym. Były to tak zwane 4 artykuły praskie. Pierwszy z nich mówił o tym, że każdy człowiek może głosić publicznie Słowo Boże, nie tylko ksiądz. Drugi, że komunia powinna być podawana pod dwoma postaciami: chleba i wina, trzeci, że kler powinien żyć w ewangelicznym ubóstwie i oddać swoje majątki, a czwarty, że grzechy ciężkie powinny być karane publicznie. Ktoś kto te artykuły formułował, nie pamiętam, czy był to sam Jan Hus, czy może ktoś jeszcze z praskiej, uniwersyteckiej jaczejki mu pomagał, wykonał swoją robotę niechlujnie i słabo. Pierwszy punkt nie nadaje się do niczego, bo jeśli każdy może głosić Słowo Boże to również katolicy, a nie chodzi o to, by katolicy cokolwiek głosili, tylko o dyktaturę. Nie wspominano więc o nim w ogóle podczas wojen husyckich, albo wspominano półgębkiem. Cała husycka propaganda opierała się na punkcie drugim, który był bezpieczny, malowniczy i inspirował wyobraźnię prostaczków. Dwa ostatnie punkty realizował w praktyce Jan Żiżka z Trocnowa i jego kompani z Taboru. One były w całym husyckim programie najistotniejsze. Chodziło bowiem o to, by pozbawić Kościół nieruchomości i złota. Nieruchomości te, czyli olbrzymie majątki ziemskie przejść miały...no właśnie gdzie? Tego program husytów nie precyzuje ale odgadnąć możemy, że pod zarząd miast. Każdym łupem wojennym dzielili się bowiem husyci sprawiedliwie, czyli po kawałeczku. To zaś co zostało jechało do Pragi. Ziemi zaś nikt nie zamierzał zostawiać odłogiem olbrzymie wojska taborowe potrzebowały żywności, sprzedawano ją również gdzie się dało. Nie ma w programie husyckim ani słowa o tym, że rajcy miejscy i patrycjusze oraz mistrzowie z uniwersytetu też mają żyć w ewangelicznym ubóstwie. Ubóstwo ewangeliczne dotyczy tylko kleru. Gdyby zaś ktoś, na przykład jakaś część katolickiej szlachty zaprotestowała przeciwko trzem punktom programu husyckiego, to istniał jeszcze punkt czwarty. Tak jak powiedziałem najważniejsze w tym wszystkim były dwa ostatnie punkty, bo chodziło husytom o to, o co chodzi zawsze wszystkim silnym, bogatym i uzbrojonym bandytom – o zmianę stosunków własności. W przypadku Czech o zmianę stosunków własności nieruchomej. W takiej Anglii zaś i we Flandrii nieruchomości nie miały w tamtym czasie, aż tak wielkiego znaczenia, a to przez działania zarazków dżumy, które na długie dziesięciolecia ustabilizowały tamtejszy rynek nieruchomości. Na zachodzie najważniejszym celem „ludowych rewolucjonistów” jak ich nazywała propaganda demokratyczne w XIX wieku i komunistyczna w XX, był rynek tekstyliów. Zapamiętajmy to sobie, bo jest to pewna stała: Europa środkowa – nieruchomości, Europa Zachodnia – ruchomości, czyli handel i jego sektory.
Co ma z tym wspólnego Władysław Pasikowski uważany, nie wiadomo dlaczego, za reżysera? Otóż 9 listopada na ekrany kin wejdzie nowy film pana Władysława o tym jak to Polacy mordowali Żydów. Pan Władysław Pasikowski zainspirował się prozą Jana Tomasza Grossa i postanowił nakręcić film według jego książki o Jedwabnem. Jak to zwykle z inspiracjami bywa są one dosyć swobodne. Pasikowski umieścił więc akcję filmu współcześnie i pokazał konflikt pomiędzy Polakiem, który chce zachować pamięć o pomordowanych, a jego sąsiadami, których przodkowie Żydów mordowali. Teza filmu jest jak rozumiem taka, że nic się od wojny nie zmieniło i dzieci morderców dziś również będą mordować, jeśli tylko zdarzy się taka okazja. To jest proszę państwa żywa ilustracja czwartego artykułu praskiego w jego istotnym znaczeniu: publiczne karanie winnych grzechów ciężkich.
Punkt trzeci jest zaś tutaj:
Niechęć mieszkańców wsi do Józefa (głównego bohatera) jest nieprzypadkowa, a ostracyzm szybko zamienia się w nienawiść, a nawet agresję. Bracia odkrywają mroczną tajemnicę sprzed 60 lat - okazuje się, że ich sąsiedzi podczas II wojny światowej zamordowali ok. 100 Żydów, aby następnie osiedlić się na ich działkach i w ich domach.
Tu jest całość artykułu promocyjnego o tym filmie: http://www.tvn24.pl/film…
A my lecimy dalej. Punkt drugi artykułów praskich w wykonaniu Pasikowskiego jest równie wdzięczny co ten z XV wieku: sztuka jest sprawą intymną i każdy przeżywa ją indywidualnie. Inspiracja to inspiracja i wara profanom od niej.
Punkt pierwszy zaś jest prościutki: wobec powszechnej swobody, każdy może kręcić filmy o czym chce. Pasikowski na przykład zapragnął nakręcić film o mordowaniu Żydów. I nakręcił. O co chodzi?
O nic. Każdy może. On może kręcić, ja mogę pisać. I już. Nic więcej. Nie będziemy się przecież awanturować o głupstwa.
Mnie na przykład inspirują husyci, tak szalenie mnie inspirują, że nie mogę przestać o nich myśleć, a najbardziej mnie inspiruje rola praskiego uniwersytetu w tym wszystkim i nie mogę się oprzeć by nie dokonywać porównań pomiędzy tamtymi czasami, a obecnymi.
Uniwersytetów w Polsce jest tyle, że gdyby zrobić składkę wśród pracowników naukowych tych wszystkich uczelni. Jakąś groszową składkę, wcale nie dużą, to dałoby się uzbierać fundusz pozwalający na nakręcenie filmu o rodzinie Ulmów, albo i jakimś innym człowieku, który został zabity za to, że ukrywał Żydów. Bo właściwie dlaczego nie? Przecież tylu naszych zabito właśnie za to. Że co? Że to nie ma żadnego związku z rynkiem nieruchomości? Oczywiście, że nie ma. My się tu nie inspirujemy rynkami, tylko historią.
Uniwersytety jednak milczą, a jeśli nie milczą to zapraszają na spotkania ze studentami Jana Tomasz a Grossa. Pasikowskiego też zaproszą i zorganizują mu dyskusję o tym, jak to udało mu się połączyć taka dramatyczną historią z formą thrillera. Bo to jest thriller proszę Państwa. Thriller o tym jak Polacy mordowali Żydów. Ważny film. Warto nań pójść.
Ciekaw jestem dlaczego nie publikowano listy denuncjatorów i szmalcowników działających na terenie Polski w czasie wojny. Wszystkich denuncjatorów i wszystkich szmalcowników. To na pewno oczyściłoby atmosferę i przyczyniłoby się do poprawienia relacji pomiędzy Polakami a Żydami. Może taka lista również zainspirowałaby Pasikowskiego do nakręcenia filmu? Kto to wie.
Ponieważ ja na razie nie ma budżetu na wyprodukowanie filmu o którymś z polskich świętych, pozostaje wam drodzy widzowie i czytelnicy cieszyć się tym co ma nam do pokazania Władysław Pasikowski. Obsada jest fantastyczna: młody Stuhr, Zamachowski i jacyś jeszcze inni gwiazdorzy, A Radziwiłłowicz zagra księdza. Naprawdę.
W czasie ostatniego spotkanie w Łodzi pewien pan zadał mi standardowe na takich wieczorkach pytanie: jak trafić z przekazem historycznym do młodzieży. Ja nie znam odpowiedzi na to pytanie, bo młodzież jest poza kręgiem moich zainteresowań, ale Władysław Pasikowski tę odpowiedź zna na pewno. On już kiedyś trafił do młodzieży, wprost do ich serc i umysłów za pomocą filmu pod tytułem „Psy”. Teraz zaś robi drugie podejście i będzie ono pewnie tak samo udane. Jak trafić do młodzieży? Trzeba się uczyć od najlepszych. To wystarczy.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl. Nie ma tam nic przeznaczonego dla młodzieży, o czym uprzedzam lojalnie. Są tam książki dla ludzi w pewnym wieku, którzy mają za sobą jakieś doświadczenia życiowe i wiedzę. Nie mam zamiaru bowiem trafiać do młodzieży.
Książki można też nabywać w księgarniach:
Księgarnia Wojskowa, Tuwima 34, Łódź
Tarabuk – Browarna 6 w Warszawie
Ukryte Miasto – Noakowskiego 16 w Warszawie
W sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie
U Karmelitów w Poznaniu, Działowa 25
W księgarni Gazety Polskiej w Ostrowie Wielkopolskim
W księgarni Biały Kruk w Kartuzach
W księgarni „Wolne Słowo” w Katowicach przy ul. 3 maja.
W księgarniach internetowych Multibook i „Książki przy herbacie” oraz w księgarni „Sanctus” w Wałbrzychu.
No i oczywiście na stronie www.coryllus.pl
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4059
polska mlodziez powaznie sie zastanowi czy warto kiedykolwiek ratowac zydowskie plemie.Rykoszet w grossow i michnikow moze byc niezly.
Gdyby Polacy nie nadstawiali głowy nie byłoby dziś Grossów, Michników ...
ty umieraj za nich a oni Ciebie oplują.
"Chcieć to móc." Nie rozpaczaj Coryllusie, nie załamuj rak, nie rozkładaj ich w sugerowanym geście bezradności. O ile pamiętam dostałeś sensowną propozycję współpracy na którymś ze spotkań w Klubie Ronina. Propozycja dotyczyła napisania przez Ciebie dobrego scenariusza a recenzentem miał być znany reżyser. Dostać taką szansę bezpośrednio i na forum publicznym to nie byle co. Może warto!!! Marzenia się czasem spełniają!
A który święty oddziałuje na Twoją wyobraźnię tak, że marzysz aby nakręcić o nim film?
A co Panią to obchodzi?
Ciekawe jest poznawanie innych ludzi, ich zainteresowań. Ty, Coryllusie, publikujesz na portalu, który lubię czytać. Stąd te pytania. Nie pytałabym, gdybyś nie rzucił zanęty, że chcesz nakręcić film o świętym.
Święty to człowiek na którym się można wzorować, podziwiać, w trudnych chwilach mając jego życie w pamięci można postąpić tak jak on. "Święty to nasz przyjaciel, pocieszyciel, to brat kochający. Odczuwa nasze biedy, troski, modli się za nas, pragnie dobra naszego i szczęścia, bo łączy go z nami "Świętych obcowanie".
"Wszystko człowieka zawodzi, tylko jeden Bóg nie zawiedzie..." i daje nam pomoc w świętych. Radość, nadzieję, uzdrowienie chorych, znalezienie zguby... Powstawały piękne piosenki o świętych. Kiedy śpiewa Ordonka o świętym Antonim, słowiki w zimie zaczynają trele. Kiedy o świętym Antonim pisze Lechoń, wzrok duszy widzi gdzie toczy się pierścionek...
Skoro piszesz jak ekscytują Cię teraz Husyci i jaką są dla Ciebie inspiracją, myślę, że nie będziesz miał problemu żeby odpowiedzieć na pytanie, który święty jest dla Ciebie tak inspirującą postacią że chciałbyś nakręcić o nim film. Pytam też dlatego, bo czasem czytam Twój blog i nie chcę wyciągać pochopnych wniosków.
A jeśli Paryż wart jest mszy...?
Św. Stanisław, bo co?
To bardzo dobry wybór, Coryllusie. Bardzo dobry. Życzę sukcesów.
W pierwszej chwili zastanawiałem się czy ktoś się nie podszył pod coryllusa - myślę sobie: "Autor książek, częsty gość Klubu Ronina mówi do kobiety - a co panią to obchodzi?"
Proponuję zapytać - "Dlaczego jest Pani tym zainteresowana?".
Niby to samo a jednak ... coś bym jednak od autora "Baśni ...." wymagał.
Co się pan wtrąca. My tu z panią pyzą mamy swoje zaszłości. Pan jest nowy i od razu się pan ładuje z butami. Może trochę kultury.
Panie Coryllus - proszę nie wyjeżdżać z kulturą, gdyż jako gospodarz tego bloga powinna ona przede wszystkim obowiązywać Pana.
Nie rozumiem skąd taki atak za delikatne zwrócenie uwagi - gościa należy najpierw przywitać.
Poza tym jak Pan może zauważył szacunek do drugiej osoby wymaga, aby słowo "Pan" pisać z dużej litery.
Chyba, że nie ma Pan z reguły szacunku do gości.
Może jestem tu nowy, ale kilka Pana tekstów już przeczytałem, z kilkoma spotkaniami w Klubie Ronina się zapoznałem więc proszę nie być taki obcesowy - a jeśli nie podobają się Panu moje uwagi to muszę szalenie Pana zmartwić - będę Pana więcej odwiedzał i z pewnością nie omieszkam wrzucić od czasu do czasu swoje trzy grosze.
Mam nadzieję, że następnym razem przyjdzie nam porozmawiać o konkretnych tematach historycznych, gdyż taki był cel mojej wizyty na Pana blogu, a nie przepychać się w drzwiach z gospodarzem, który niczym "Kwoka" z wiersza Jana Brzechwy postanowił uczyć wszystkich kultury i dobrego wychowania.
Pozdrawiam
O jakich tematach? Pierwszy raz pana widzę, a pan zaczyna od zwrócenia mi uwagi. Jak pan wchodzi do czyjegoś domu, od razu pan zaczyna szukać pajęczyn po kątach i wskazywać je palcem? Niech pan nie liczy na żadną dyskusję z mojej strony.
Panie Coryllus - jakie są ramy czasowe pomiędzy zalogowaniem, a prawem do komentarza?
Mógłby to Pan ujawnić? Byłbym ogromnie wdzięczny ponieważ nie chciałbym popełnić żadnego "fo pa".
Co do zwrócenia uwagi - czyż nie była ona łagodna i subtelna?
Ten blog nie jest prywatnym domem lecz raczej "świetlicą wymiany myśli".
Więc kiedy wchodzę i widzę, że gospodarz tej "świetlicy" krzyczy na jakąś kobietę to odzywa się we mnie dusza Sarmaty i zapytuje: "Co szanownego gospodarza tak wzburzyło, że zapomniał o dobrych manierach wobec damy?"
A szanowny gospodarz co?
Szanowny Panie Coryllusie - na nic nie liczę. Ale ponieważ nie wskazał Pan jak dotąd żadnego punktu regulaminu jaki bym łamał dlatego jak już powiedziałem wcześniej od czasu do czasu będę "wciskał" tu swoje trzy grosze.
Miłego dnia Panu życzę.
czekam z niecierpliwością na film Wajdy "Człowiek ze złota", gdzie będzie miał okazję osobiście zagrać małą rólkę razem z gibonami ;-)