Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Jak zniknąć bez śladu? - Obojętność - Kolejna odsłona

elig, 25.07.2012
   Wczoraj /24.07.2012/ przeczytałam w serwisie RMF FM  /TUTAJ/ następującą wiadomość:
  "Warszawa: W szpitalu znaleziono ciało pacjenta, który zniknął miesiąc temu
Wczoraj, 24 lipca (14:56)
Ciało mężczyzny znaleziono w podziemiach szpitala bródnowskiego w Warszawie. 67-latek był pacjentem tej placówki na początku czerwca. Po kilku dniach zniknął. Jak ustalił nasz reporter RMF FM Paweł Świąder, prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania jego śmierci
  Jak udało się ustalić reporterowi RMF FM Pawłowi Świądrowi, 67-latek nie miał rodziny, a jego znajomy, wpisany do karty podczas przyjęcia na oddział jako osoba, z którą należy się kontaktować, wcale się nim nie interesował.  Mężczyzna trafił na oddział wewnętrzny szpitala bródnowskiego na początku czerwca, ale po kilku dniach zniknął. Po kilku godzinach poinformowano o tym policję, którą przekonywano, że przeszukano wtedy wszystkie szpitalne pomieszczenia. Najwyraźniej ochrona nie zajrzała do podziemi.".
  No cóż, personel szpitala nie martwił się jakoś losem chorego.  Nikomu nie chciało się przeszukać piwnicy.  Autor informacji ma też pretensje do znajomego nieszczęsnego pacjenta.  Uważa widocznie, że to on powinien zastępować personel szpitala i wykonywać jego obowiązki.
  Zadumałam się - w ciągu 20 miesięcy piszę już o czwartej tego rodzaju sprawie z terenu Warszawy.  A przecież nie szukam ich specjalnie.  Natrafiam na nie przypadkowo w prasie lub w sieci.  Wszystkie one polegały na tym samym - człowiek znikał i nikogo jego los nie obchodził.
  W notce "Obojętność"  /TUTAJ/ z końca grudnia 2010 omawiałam dwa takie wydarzenia.  Pierwsze to:
  "Odnaleziono ciało zaginionej cztery lata temu Doroty, chorej dziewczynki, która miałaby teraz 12 lat.  Zwłoki zostały zakopane w ogródku koło domu jej rodziców.  Wyjaśnili oni, że córka zmarła trzy lata temu wskutek zakrztuszenia, a pochowali ją w ten sposób, gdyż nie mieli pieniędzy na normalny pogrzeb.  Okazuje się więc, że w mieście stołecznym Warszawie dziecko może zniknąć bez śladu i poza szkołą, do której kiedyś chodziło, nikogo jego los nie interesował.".  Działo się to w dzielnicy Ursus.
  Drugie było szczególnie przerażające:
  "Miesiąc wcześniej, w listopadzie zdarzyła się w Warszawie jeszcze bardziej szokująca historia opisana przez red. Katarzynę Mazur w "Warszawskiej Gazecie" /nr 49 9(182), 10-16 grudnia2010 r./.  W dniu 4 listopada pan Zbigniew Sekular po wypadku samochodowym trafil do Szpitala Czerniakowskiego.  W jego domu pozostała poważnie chora, wymagająca stałej opieki matka, mająca 89 lat Danuta Kosakowska-Sekular.  Gdy ranny odzyskał przytomność, poinformował lekarzy o tej sytuacji, a ci zawiadomili policję.  Pan Zbigniew martwił się o matkę, ale gdy chciał wyjść ze szpitala, skierowano go do psychiatry.  Dopiero 23 listopada nie wiedzący o niczym brat pani Danuty zajrzał do niej i znalazł już tylko zwłoki.  Pozostawiona samej sobie chora staruszka zmarła z głodu i pragnienia.
  Dziennikarze, relacjonujący takie wydarzenia rozpisują się na ogół na temat "znieczulicy", oraz piętnują policję, a także inne władze, nie wywiazujące się ze swoich obowiązków.  Nie mam jednak zamiaru powtarzać takich banałów.  Opisane wyżej historie są, moim zdaniem, ceną, jaką płaci się za wolność.  Chodzi tu o wolność od paraliżujacego nacisku opinii spolecznej, od przysłowiowego "zagladania do garnków" i "brania na języki".  Wylano morze atramentu opisując tragedie jednostek zaszczuwanych przez swoje otoczenie.  Wielkie miasto uwalnia od tego, ale w zamian daje anonimowość i obojętność, których skutki też bywają, jak widać, tragiczne.".
  Ta sprawa znalazła swój finał w sądzie.  A jaki on był?  Opisałam to w notce "Obojętność tryumfuje"  /TUTAJ/:
  "Decyzja o umorzeniu postępowania w sprawie staruszki, która zmarła, bo jej syn ranny w wypadku trafił do szpitala, jest prawomocna.
Mokotowski sąd, do którego poskarżył się na prokuraturę syn kobiety Zbigniew Sekular odrzucił właśnie jego wniosek.".  Dodałam wtedy od siebie: "Istotne jest to, że mokotowski sąd prawomocnie usankcjonował sytuację , w której nikogo /a zwłaszcza policjantów/ nie obchodził los starszej pani, umierającej w samotności z głodu i pragnienia. Obojętność zatryumfowała. W takim kraju żyjemy.".
  Trzecie wydarzenie opisałam 9 lutego 2012 we wpisie "Jak zniknąć bez śladu?  /TUTAJ/:
  "" Rok? Pięć lat? Wciąż nie wiadomo, jak długo w mieszkaniu przy Okopowej leżały zwłoki lokatora. W międzyczasie dzielnica rozwiązała z nim umowę najmu i założyła sprawę o eksmisję, bo nie płacił czynszu. Nikt nie sprawdził, czy mężczyzna żyje.". W dalszym ciągu tekstu czytamy:
   "To bardzo smutna, wstrząsająca sytuacja - przyznaje Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka Woli. Informuje, że lokator nie płacił czynszu od września 2007 r. W następnym roku urzędnicy wszczęli więc procedurę windykacyjną. Po wezwaniach do zapłaty zaległości rozwiązali z nim umowę najmu i zażądali wydania mieszkania. To nie poskutkowało, więc skierowali sprawę do sądu - o eksmisję. Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami o wszystkich tych działaniach informował lokatora listownie. Być może szkielet w mieszkaniu odkryłby dopiero komornik, gdyby nie to, że jesienią zmieniła się prywatna firma, która z ramienia zarządu wspólnoty administrowała budynkiem.".
  Skomentowałam to następująco:
  "Cała ta historia wskazuje jednak na to, iż polskie społeczeństwo, państwo, administracja i sądy to byty całkowicie fikcyjne, bez znaczenia. Mieszkańcy bloku Okopowa 20 żyją jak na pustyni, nie interesując się sobą nawzajem Traktowani są oni przez władze miasta z doskonałą obojętnością..
   Administracja dzielnicy działa w kompletnej pustce, dbając jedynie o formalności. Wysyła monity, nie troszcząc się o to, czy ktoś je odbiera, rozwiązuje umowę bez udziału najemcy, wreszcie kieruje sprawę do sądu. Tak samo mogłaby urzędować, gdyby nie było żadnych budynków oraz ich mieszkańców.".
  Cóż można powiedzieć o tych czterech sprawach?  To prawda, że są one ceną jaką płaci się za wolność.  Widać jednak, że jest ona za wysoka.  Nie tylko demokracja w Polsce jest fikcyjna.  Strefa fikcji rozrasta się obejmując coraz to nowe obszary: tę administrację z Woli, szpitale, policję, prokuraturę, wreszcie sąd. Obywatel nie może liczyć na te instytucje.  Okazuje się , ze tak naprawdę pomóc mu może tylko rodzina lub przyjaciele.  Przyznał to zresztą wicepremier Pawlak, mówiąc, że jeśli chodzi o emeryturę, to on liczy tylko na swoje dzieci.  Każdy medal ma jednak dwie strony.  Skoro państwo nie dba o ludzi, to ci ostatni przestają się troszczyć o państwo.  Nie chodzą n.p. na wybory, a jeśli już głosują, to wybierają nieudolną ekipę, w nadziei, że okaże się ona mniej szkodliwa dla ich prywatnych interesów.  W Polsce "republika pociotków i kolesiów" walczy z "państwem prawa".  Co najmniej od 2007 roku wygrywa ta pierwsza.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 3218
Teresa Bochwic

Teresa Bochwic

25.07.2012 17:33

rozwiązywanie szpitali, likwidacja posterunków policji i sądów w terenie to tylko powrót do rzeczywistości. Mniej fikcji - wołają władze, i likwidują wiecznie spóźniające się pociągi i autobusy PKS, które nigdy nie dowiozą pasażerów w terminie ani w całości. Świat trzyma się jeszcze tylko dzięki małym cząsteczkom cnoty rozsianym w pojedynczych ludziach - pisał Miłosz. Coraz mniej tych cząsteczek cnoty, coraz rzadziej można spotkać człowieka wśród 7 mld mieszkańców Ziemi. Ciekwae, czy gdzie indziej jest tak samo?
elig

elig

25.07.2012 21:39

Dodane przez Teresa Bochwic w odpowiedzi na I dlatego

To likwidowanie sądów, szpitali i posterunków policji, to nie powrót do rzeczywistości, tylko dalszy ciąg wycofywania się władzy z jakichkolwiek zobowiązań wobec obywateli.
Domyślny avatar

bravor

25.07.2012 18:44

To nieróbstwo tych którzy są powołani do służenia obywatelowi, czyli tych co pani wymieniła oraz urzędy miasta, dzielnicy, opieka społeczna i jeszcze by się znalazło kilka instytucji. Państwo dało tym urzędasom prawo do nic nierobienia, do żerowania na obywatelu, obdzierania go z godności, zauważania go dopiero wtedy gdy nie zapłaci jakiegoś haraczu. To nie wolność jest winna a dowolność w działaniu urzędów nie podlegających kontroli obywateli i płatników podatków.
elig

elig

25.07.2012 21:36

Dodane przez bravor w odpowiedzi na To nie wolność jest winna

Tu nie chodzi tylko o nieróbstwo urzędasów.  W małych tradycyjnych społecznościach ludzie byli wciąż na widoku innych.  Nie sposób było zniknąć bez śladu  gdyż "wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi".  Anonimowość wielkich miast dała więcej swobody, ale i wyobcowanie.  Dzięki telewizji oraz Internetowi kontaktujemy się z odległym światem, ale nie chcemy wiedzieć, co się dzieje za ścianą.
elig
Nazwa bloga:
elig-emerytka

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 3, 035
Liczba wyświetleń: 13,984,838
Liczba komentarzy: 23,390

Ostatnie wpisy blogera

  • Rosyjskie szantaże
  • "Gra Imperiów" nr 16. W pogoni za wydarzeniami
  • Sieroty po COVIDZIE

Moje ostatnie komentarze

  • Może to dzięki mojej notce???
  • Dosłownie przed chwilą YouTube przywrócił szopkę.  Przez kilka godzin była jednak zablokowana.
  • Czy można go tu wrzucić?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek Solidarnej Polski
  • Dlaczego obalono rząd Jana Olszewskiego?
  • Czemu Żydzi nienawidzą Polaków? Spotkanie z dr Ewą Kurek

Ostatnio komentowane

  • Jabe, I z pandemią, i z gospodarką po pan­demii RZĄD  po­radził sobie doskonale. Pandemia kosztowała życie tysięcy osób, które akurat na tę chorobę nie cho­rowały. Gos­podarka sypie się. Rząd domaga…
  • sake2020, A Pan w tym ,,chłamie'' jaki ma głosik? Nie wygląda Pan na zdrowomyslącego tylko prowadzonego za raczkę przez opozycję.
  • Maverick, TV Pitoń i zdrowo myślący Polacy są niewielu głosami w chłamie ogłupienia i naćpania propagandą globalistów w Polin.  https://www.youtube.com/…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności