Do napisania dzisiejszej notki zainspirował mnie wczorajszy tekst Krzysztofajaw /TUTAJ/. Jest on bardzo charakterystyczny dla szerokiego nurtu publikacji nawadniającego od prawie pięciu lat prawicową blogosferę. Już sam tytuł jest znamienny: "Smutnie wygląda nasza przyszłość..". Konkluzja wpisu brzmi zaś:
"Obawiam się jednak, że już jest za późno niestety. Przecież Ci ludzie (stare chwasty) już powoli odchodzą, ale wcześniej zdążyli urządzić PRL-bis dla swoich młodych i przyjaciół... W polskim ogrodzie nie widać już niestety niczego poza wstrętnymi badylami i zielskiem wysysającym naszą Ojczyznę z życiodajnych soków. To jak siatka mafijnej ośmiornicy zaciskająca chyba już pętlę na Polskę na zawsze!
Smutne...
Pozostaje jedynie modlitwa i nadzieja na przebudzenie narodu..."
Pośrodku znajdują się rytualne jęki oraz narzekanie na okropną III RP i upiorny rząd Tuska. Takie rozdzieranie szat może być nawet słuszne, lecz czytałam o nim /w rożnych wariantach/ już tysiące razy. Brakuje tam nawet jakikolwiek odniesień do konkretnych zjawisk z życia III RP. Nic tylko powtarzanie w kółko "źle jest, źle będzie, ciemno zawsze i wszędzie". Jeśli coś podobnego wpadnie przypadkiem w ręce jakiegoś leminga, ten tylko uśmiechnie się, zrobi kółko na czole i jeszcze życzliwiej spojrzy na Tuska: "Jaki on jest, taki jest, ale przynajmniej nie szlocha bez przerwy". Bo też jaka jest tu alternatywa - iść się powiesić?
Profesor Zybertowicz pisał w posłowiu do swej książce "Pociąg do Polski - Polska do pociągu": "Przecież to, iż ogromna część krytycznych - i naukowych, i publicystycznych - analiz polskiej rzeczywistości to diagnozy bez konsekwencji, czyli nieprowadzące do reform faktycznie rozwiązujących rozpoznane już problemy, przyczynia się do frustracji niebagatelnej części polskiego społeczeństwa. Przyczynia się do niewiary w nasz kraj, w sens działalności obywatelskiej, w perspektywy życia w Polsce.".
Niestety omawiany tekst Krzysztofajaw działa właśnie w opisany przez Zybertowicza sposób. Innym przykładem jest wpis Toyaha ze stycznia 2009 r /TUTAJ/, w którym czytamy: "rząd Donalda Tuska wszedł na równię pochyłą. (...) Tu, Donald Tusk ze swoimi kolegami, bez jakichkolwiek ingerencji z zewnątrz, przy kompletnie zdezaktywowanej opozycji, przy płynącej ze wszystkich stron pomocy, upada.". Od napisania tych słów minęło 3,5 roku - i co? I nic - Tusk rządzi, jak rządził. Sensowną publicystyką jest "1000 afer PO" MarkaD, czy "Biała Księga Smoleńska" Rolexa. Prace te dokumentują ukrywane przez władze fakty.
W podobnym duchu co ja wypowiadał się Coryllus w notce "Winnetou kopie czajnik" /TUTAJ/:
"Mija już kolejny rok, w którym dominującą narracją prawej strony politycznej sceny jest przekonywanie wszystkich, że rząd Tuska ma zamiary złe i jest wobec wyborców dramatycznie nieszczery. Opowieści o tym zaczynają się zwykle od pytań w rodzaju: Czy rząd polski powinien traktować wszystkich jednakowo? Po czym następuję wyliczanka błędów i zaniechań rządu, zakończona jakąś cienką pointą, która powinna obudzić w Polakach patriotycznego ducha. Opowieści te, choć z zasady słuszne, nie prowadzą nas do sukcesu, one nawet nie zapewniają popularności tym, którzy się nimi posługują. To jest po prostu narracyjna i polityczna nędza, która skończy się tak samo jak wszystkie poprzednie próby zdyskredytowania Tuska i jego ludzi – klęską „naszych” w wyborach.".
Nic dodać, nic ująć - na samych gorzkich żalach daleko się nie zajedzie. Zamiast nieustannie straszyć wszelkimi możliwymi klęskami i katastrofami, a często wręcz modlić się o ich rychłe nadejście - trzeba opisać korzyści, jakie wszyscy odniesiemy, gdy prawica przejmie wreszcie władzę. Bez tego ani rusz.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6091
Widzę, ze zmienila Pani zdanie o Coryllusie na lepsze. Moim zdaniem on kontynuuje swój "krytyczny" przegląd kadr prawicowych. Nadal napada i obsmarowuje.
Promowanie książek w ogóle mnie nie razi, choć robi to tak stale, że wyśmiał to zabawnie Niewolnik.