Do Pani Ewy Stankiewicz
Pani Ewo,
piszę do Pani w sprawie listu: http://niezalezna.pl/282… jaki ukazał się wieczorem 12-tego maja 2012 na niezależnej.pl.
Przy całym szacunku do Pani osoby, oraz Pani filmów nie podpiszę tego apelu. Przy pierwszym "won" należało odejść i dalej nie filmować. Mam co prawda jak najgorsze zdanie o pośle Niesiołowskim, lecz niechęć do bycia filmowanym jest w ogólnoludzkich kategoriach zrozumiałym uczuciem.
Pani Ewo, nagrała Pani swoją kamerą dość agresywnie wypowiedziane słowa "won". Jakich jeszcze mądrych wypowiedzi spodziewała się Pani chcąc je dalej nagrywać ? Czy to, co Pani już miała nie wystarczyło ?
Nie rozumiem także o co apeluje powyższy list, czego się konkretnie domaga i od kogo. Czy wynika z niego cokolwiek innego, jak spiętrzenie niechęci bez żadnych konsekwencji ?
Nie wiem nawet kto jest jego autorem: Tomasz Sakiewicz, Katarzyna Gójska-Hejke, Dorota Kania, czy Anita Gargas, lub inni umieszczeni poniżej ? Nie za bardzo chce mi się wierzyć, że te osoby i inne, które się podpisały nazwą problem agresywnych (chamskich) zachowań nawet jeśli zasługuje on na policję lub prokuraturę łamaniem demokracji, jak uczynił to autor listu. Demokracja to rządy sprawowane wolą społeczeństwa, a nie obrona przed pobiciem na ulicy. Także prawo do filmowania to jeszcze nie rządy sprawowane wolą społeczną.
Nie wiem kto w Prawie i Sprawiedliwości wpadł na pomysł użycia struktur partii, żeby wzywać w tej sprawie prokuraturę. Liczę jednak, że poseł Palikot nie zarząda teraz w następstwie Komisji Parlamentarnej.
Pani Ewo, żyjemy w czasach najróżniejszych prowokacji i należy dawać swoją postawą przykład jak je unikać, a nie jak brać w nich udział.
Wysyłam ten list do Pani osobiście, a jeśli zechce Pani odpowiedzieć tu na niezależnej.pl będę zaszczycony.
Pozdrawiam serdecznie, Zbigniew Lisiecki (http://zbyszek.evot.org)
Ps. Jeśli czyta Pani inne komentarze pod apelem, a może także moim listem może pomyśli Pani, że trollują tu także osoby o dziwnych poglądach pro PO. Nie, proszę Pani usługi firm zajmujących się trollingiem są ogólnie dostępne na rynku i Pani też może sobie taką usługę wykupić. Żadne przekonania nie są do jej wykonywania potrzebne.
zob. także tu: http://niezalezna.pl/282…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 12653
Niechęć nie ma nic do rzeczy w przypadku osoby publicznej w miejscu publicznym. Obowiązkiem posła jest odpowiadać na pytania dziennikarzy, a obowiązkiem dziennikarzy zadawać pytania. Poseł Niesiołowski znieważając dziennikarkę znieważył polską opinię publiczną i wszystkich dziennikarzy. Jest Pan fizykiem więc powinien Pan sobie poradzić z tym przeskokiem myślowym. Jeśli przyjmiemy, że dociekanie prawdy jest narzędnym celem dziennikarza, to pani Ewa postąpiła zgodnie ze sztuką swojego zawodu.
"Demokracja to rządy sprawowane wolą społeczeństwa, a nie obrona przed pobiciem na ulicy. Także prawo do filmowania to jeszcze nie rządy sprawowane wolą społeczną."
Muszę powiedzieć, że wyjątkowo irytuje mnie prymitywne przyczynowo-skutkowe wymądrzanie się. Proszę Pana, doskonale Pan wie, że istnieje jeszcze coś takiego jak normy kulturowe. Dzięki nim nasze życie w zbiorowości nie musi być skodyfikowane we wszystkich swoich pzejawach, pomijając to, że nie byłoby to możliwe.
"Liczę jednak, że poseł Palikot nie zarząda teraz w następstwie Komisji Parlamentarnej."
Obawa przed eskalacją absurdu ma nas powstrzymywać przed reakcją na łamanie prawa?
"Pani Ewo, żyjemy w czasach najróżniejszych prowokacji i należy dawać swoją postawą przykład jak je unikać, a nie jak brać w nich udział."
Tu nie było żadnej prowokacji. Mieliśmy do cznienia ze swykłym sk..stwem pętaków z PO, którzy na arogancję i chamstwo Niesiołowskiego nie zareagowali tak jak powinni. O Niesiołowskim nie wspomnę.
Tak w ogóle, to chybił Pan ze swoim tekstem. Pani Ewa nie ma nic wspólnego z listem, który wyzwolił w Panu tyle mądrości, poza tym, że w jej obronie i w obronie elementarnych standardów, których sama często zmuszona jest stawać został napisany.. List ma swoich sygnatariuszy i do nich powinien Pan kierować swoje uwagi.