Czy można dziś, w XXI wieku, publicznie mówić, że komory gazowe to „fejk”, a „mord rytualny” to fakt? Można – ale tylko wtedy, gdy ma się wystarczająco dużo złej woli, ignorancji lub cynicznej potrzeby bycia głośnym. I właśnie w ten sposób pewien polski polityk, znany z teatralnych wybryków w Sejmie i płonących gaśnic, postanowił raz jeszcze zapisać się w kronikach absurdu.
Rytuał nienawiści
Zacznijmy od „mordu rytualnego”. Brzmi groźnie, starotestamentalnie, jakby mrok średniowiecza wdarł się nagle przez otwarte okno współczesności. I dokładnie stamtąd ta narracja pochodzi – z epoki, w której brak deszczu przypisywano Żydom, a śmierć dziecka w wiosce była „dowodem” ich krwiożerczych obrzędów. Nie było potrzeby dowodów, wystarczał lęk, plotka i gotowość do przemocy.
Nie ma ani jednego wiarygodnego przypadku „mordu rytualnego”. Są za to procesy pokazowe, wymuszone zeznania, zabobony i trupy – najczęściej nie tych, których oskarżano, lecz tych, którzy mieli nieszczęście być Żydami we właściwym miejscu i czasie. Od Norwich przez Trenta po Przemyśl – każda z tych historii kończyła się pogromem, nieprawdą i wstydem, który potem trzeba było zamiatać pod dywan.
A mimo to mit wciąż żyje. Dlaczego? Bo nienawiść potrzebuje opowieści, które ją karmią. Bo łatwiej jest wskazać „innego” niż zrozumieć siebie.
Komory gazowe – zaprzeczanie oczywistości
Z drugiej strony mamy tezy, że komory gazowe w Auschwitz nie służyły do mordowania, tylko do dezynfekcji. Że „osłabieni ludzie ginęli przypadkiem”, a „naukowców nie dopuszcza się do badań”. I tu już nie chodzi o zacofanie czy zabobon. Tu chodzi o coś znacznie groźniejszego: świadome zakłamywanie historii, które uderza w pamięć ofiar i sens istnienia naszej wspólnoty moralnej.
Komory gazowe istniały. Ich konstrukcja, skład chemiczny, dokumentacja techniczna, zeznania oprawców i ofiar, zdjęcia, relacje – to nie są „opowieści”, to twarde fakty. Próba podważania ich istnienia nie ma nic wspólnego z „poszukiwaniem prawdy”. To stara, dobrze znana strategia negacjonistów: wzbudzić wątpliwość tam, gdzie nie ma miejsca na spekulację. Zasłonić się rzekomą cenzurą, by usprawiedliwić ignorancję.
Czy naukowców nie dopuszcza się do badań w Auschwitz? Owszem – nie dopuszcza się tych, którzy próbują wykopać kości po to, by udowodnić, że ich nie ma. Istnieją dziesiątki naukowych opracowań, raportów i analiz. To nie brak badań, lecz ich zignorowanie jest fundamentem tych „alternatywnych wersji historii”.
Wolność słowa, ale nie wolność od odpowiedzialności
Ktoś powie: „Ale mamy wolność słowa!” Tak, mamy. I właśnie dlatego wolno nam mówić również o tym, co jest kłamstwem i gdzie kończy się debata, a zaczyna cyniczna manipulacja. Wolność słowa to nie wolność od odpowiedzialności za słowa. A słowa, które podważają prawdę o Zagładzie i utrwalają antysemickie mity, są nie tylko nieodpowiedzialne – są niebezpieczne.
Historia nauczyła nas, że wielkie zbrodnie zaczynają się od małych kłamstw. Od półprawd, przeinaczeń, podważania oczywistości. Dlatego trzeba reagować – nie milczeniem, nie „ignorowaniem głupoty”, ale jasnym głosem rozumu. Bo jeśli przestaniemy odróżniać fakty od fantazji, to prędzej czy później znajdziemy się znów w miejscu, z którego kiedyś z takim trudem udało się uciec.
A Braun, no cóż? Jak już wielokrotnie pisałem jest nienagannym uczniem i naśladowcą Korwina. Jak jego ugrupowanie osiąga poparcie rzędu pięciu procent i "grozi" mu wejście do Sejmu, gdzie trzeba byłoby wziąć odpowiedzialność za kraj, to palnie coś tak "fantastycznego", że poparcie spada do 0,7 procenta.
Stąd też moja tytułowa propozycja: Zmienić nazwę partii z Korony na "Braun 07". Będzie bardziej odzwierciedlała dążenia partii i samego jej lidera.
Praeterea, puto Kaczyński discedere debere et Sakiewicz veniam petere.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2192
„W parę miesięcy po rozpoczęciu wojny z bolszewikami władze lagru dostały kilkuset pierwszych jeńców, z których około siedmiuset, w obecności jakiejś komisji, wpakowali do jednej sali w bloku 11 (komory gazowe nie były jeszcze gotowe do użytku), stłoczyli ich tak, że stać nawet nie było miejsca, uszczelniono całą salę i w obecności świty w maskach gazowych – zagazowano.”
Wynika z tego, że ten przypadek był próbą stosowania gazu do masowych zbrodni. Miejscem docelowym był obóz w Birkenau.
Ilu żydów przebywało w Auschwitz, skoro to był obóz pracy nie zagłady?
W skład kompleksu KL Auschwitz w miarę jego rozbudowy weszły:
Auschwitz I (Oświęcim) – pierwszy obóz (tzw. „obóz macierzysty”), głównie pracy przymusowej, pełniący również funkcję centrum zarządzającego dla całego kompleksu;
Auschwitz II – Birkenau (Brzezinka) – początkowo obóz koncentracyjny, potem także miejsce masowej eksterminacji, w którym umieszczono komory gazowe i krematoria;
Auschwitz III Monowitz (Monowice) – obóz pracy przymusowej w zakładach Buna-Werke koncernu IG Farben.
Gdzie i ile w obozie Auschwitz były te komory gazowe ?
"Gdzie i ile w obozie Auschwitz były te komory gazowe ?
Sam napisałeś:
Auschwitz II – Birkenau (Brzezinka) – początkowo obóz koncentracyjny, potem także miejsce masowej eksterminacji, w którym umieszczono komory gazowe i krematoria;
Nie napisałeś ile ich było, więc powinieneś uzupełnić.
Drugi Twój cytat:
„W parę miesięcy po rozpoczęciu wojny z bolszewikami władze lagru dostały kilkuset pierwszych jeńców, z których około siedmiuset, w obecności jakiejś komisji, wpakowali do jednej sali w bloku 11 (komory gazowe nie były jeszcze gotowe do użytku), stłoczyli ich tak, że stać nawet nie było miejsca, uszczelniono całą salę i w obecności świty w maskach gazowych – zagazowano.”
Jeżeli nie było jeszcze gotowych komór gazowych to znaczy, że tych jeńców zagazowano humanitarnie i zgodnie z prawem, czy o coś innego Ci chodziło.
https://x.com/i/status/1943682095399809332
Dzisiejsza wypowiedź Tuska na X chyba świadczy o tym, że coś szykują na Nawrockiego.
"Ułaskawienie Bąkiewicza przez prezydenta Dudę jest nie tylko skandalem w ludzkim, moralnym wymiarze. Jest też politycznym sygnałem, że cała ta ekipa, razem z Nawrockim, Kaczyńskim i Braunem nie cofnie się przed niczym, byle odzyskać władzę. Czas, aby wszyscy to zrozumieli".
komentowanie przerwanego wywiadu to komentowanie zdania wyrwanego z kontekstu. nie zdazylismy sie dowiedziec o szczegolach fejku ktory przetraszyl redaktora prowadzacego przesluchanie. kogo sie boja tacy funkcjonariusze medialni?
sadzac wg znanych wypowiedzi g.brauna, przerwana rozmowa mogla prowadzic w kierunku stwierdzenia faktu uniemozliwiania badan naukowcom w imie rytualu wartosciujacego smierc zydowska ponad smierc banalna gojowska.
Również nie obejrzałem, ani nie czytałem. Wiem z całą pewnością że G. Braun to znajomek Jasia Pińskiego. A ja z Jasiem Pińskim wypiłem dwa pifka w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Na turnieju szachowym. Pamiętałem jak Jasiu się rozpaczliwie wydzierał na MP w blica w mieście Łodzi. Nie wiedziałem o co chodzi, ale turniej został przerwany na kilka godzin. Komputer się zepsuł i organizator rozpaczliwie chciał odtworzyć kojarzenia :-)
PS. Jasiu Piński to normalny gostek, ale wpadł w towarzycho mecenasa Qnia. Nie wiem kto kogo nakręca. Qń zapewne dużo wie o Tusku, to może "tłumaczyć" jego obecny amok.
PS2 Nazywam się Jerzy Ciruk i mieszkam w Dowspudzie :)