Wielu Polaków korzystało z tej węgierskiej atrakcji, namiastki morza w kraju, który nie ma dostępu do żadnego morza, więc wie co to Balaton.
Ja też tam kiedyś byłam, ale przy próbie wejścia do wody zrobiłam "w tył zwrot", bo moje stopy znalazły się w jakimś śliskim błocie, którego genetycznie nie lubię, przyzwyczajona do zbiorników z piaszczystym dnem.
Przed chwilą znalazłam ciekawy wpis o Balatonie - że wysycha i ma najniższy poziom, niespotykany od dawna. Popływać trudno, woda ciepła.
Węgry: woda w Balatonie osiągnęła krytycznie niski poziom wody
Jezioro Balaton, nazywane "węgierskim morzem", osiągnęło krytycznie niski poziom wody. Z najnowszych ekspertyz wynika, że średnia głębokość wody spadła poniżej 1 metra. To pierwszy raz w historii prowadzenia pomiarów, kiedy odnotowano tak niski wynik jeszcze w czerwcu. Rok temu badacze odnotowali taką samą głębokość wody w jeziorze Balaton dopiero na początku sierpnia. Z tegorocznych analiz wynika, że w ciągu tygodnia woda opadła o 8 centymetrów, co stanowi powód do niepokoju.
Eksperci ocenili, że powodem, dla którego Balaton staje się coraz płytszym jeziorem, jest globalne ocieplenie. Na Węgrzech coraz częstszym problemem stają się susza na rozległych terenach i długotrwałe upały. Z tych względów latem średni poziom wody w "węgierskim morzu" spada o nawet 40%. (...)
To moje przykre wrażenie znad Balatonu było tak mocne, że pierwsze co mi przyszło do głowy czytając tę informację, to pomysł, że przy tak niskim poziomie wody Węgrzy mają świetną okazję do usunięcia wieloletnich osadów dennych, przynajmniej tych ze strefy przybrzeżnej i zastąpienie ich piaskiem, żwirem, albo drobnymi kamyczkami, albo jakimiś płytami, co znacząco podniosłoby komfort korzystania z tego pięknego zbiornika.
Wiem, wiem, to duuuża inwestycja, ale przecież nie takie cuda ludzie potrafią robić. Jeśli nie na całym obwodzie zbiornika, to chociaż w rejonach gdzie jest dużo turystów, w tym takich jak ja, którzy nie cierpią czarnego paskudnego błota :) No chyba, że tam cały grunt w okolicy to takie mokre, albo suche błoto (torfy)?
Może ktoś z Węgier przeczyta ten wpis i zacznie kombinować, czy nie warto zrealizować mój pomysł? A może już coś w tej materii zrobili, a tylko ja nie wiem, bo dawno nie byłam nad Balatonem?
Na marginesie - na tej samej stronie są wieści o "znikniętej" z TVP Barbarze Pieli, autorce słynnych plastusiów. W mediach nie było, że wygrała proces z Owsiakiem? Nie wiadomo, że wyrok się uprawomocnił?
"Węgrzy mają okazje oczyścić i pogłębić swój BALATON"
Jezioro Balaton o pow. 592 km², o długość 77 km, szerokości 14 km
wyczyścić i pogłębić.
To kolejny pomysł z kategorii nagrody Darwina.
"Może ktoś z Węgier przeczyta ten wpis i zacznie kombinować, czy nie warto zrealizować mój pomysł?
tak, ktoś przeczyta i zacznie kombinować, kim jest "osoba" której brakuje nie tylko "piątej klepki", ale wszystkich.
Jak się to rozniesie, to pewnie Węgrzy będą siedzieć w pubie nad Balatonem, popijając piwo, śmiać się do łez i zgadywać kto to wymyślił, naturalna czy farbowana blondynka .
O mamo!
:)))))))))))))))))))))))
Powielaj swoje wieści o polityce, a swoje "mundrości" zostaw dla swoich potomnych, a zacznij odmulać swój rozumek, to może zwiększysz jego objętość,
nie ośmieszaj polskich mądrych kobiet.
:))))))))))))))))))))))))))))
Przecież poziom wody w Balatonie jest regulowany przy pomocy śluzy na kanale Sio.
Wystarczy nie spuszczać wody.
Przypuszczam jednak, że chodzi o kolejny dowód na globalne ocipienie.
Stąd ten skowyt o wysychaniu jeziora.
Jest niby pełen, ale zarasta, czyli jest bardzo płytki, więc wymaga na pewno pogłębienia. Co najsmutniejsze za stopniem wodnym koryto rzeki, która do tej pory płynęła normalnie, zamieniło się w płytkie bajoro, bo ilość dopływającej wody jest mniejsza niż to co wsiąka i wyparowuje - przepływ przez stopień wodny jest taki, jakby ktoś wylewał wodę z kubka.
Mamy u nas wielką suszę kolejny rok. Jeśli Węgrzy mają większą, to nic dziwnego, że im Balaton znika. Jedno jest pocieszające, że nikt nie jest w stanie przewidzieć czy może za 2 dni, 2 tygodnie, lub 1,5 miesiąca nie spadnie wielki deszcz, który zapełni zbiornik z nawiązką. Balaton chroni okoliczne tereny od powodzi w takich przypadkach. A często, szczególnie na wiosnę Węgry były zalewane gwałtownymi deszczami..Tak było wówczas, kiedy byłam tam na wycieczce. Zamknięte były w Budapeszcie jezdnie tuż nad Dunajem, a na trasie do Polski było kilka objazdów w związku z zalanymi trasami.
W pewnym dużym mieście (nie polskim), wybudowano bardzo duży zbiornik wodny (jak jezioro), który służy jako rezerwa wody dla miasta.
Na przestrzeni lat zaobserwowano, że zbyt dużo wody odparowuje, uzupełnianie jej kosztuje miasto mln.
Zastanawiano się, jak temu zaradzić, aż sięgnięto po sprawdzony stary sposób, trzeba osłonić pow. zbiornika przed Słońcem, ale jest problem techniczny, takiego np. dachu jeszcze nikt nie budował, byłby największy na świecie, kosztowny i trudny technicznie do wykonania.
Znaleziono sposób, który rozwiązuje problem, do tego jest bardzo tani względem dachu.
Zastosowano odpowiedniej wielkości plastykowe kule, które pływały po powierzchni wody. Wyprodukowano ich w ilości, by pokryły powierzchnię zbiornika, było tego chyba parę mln szt.
Już po roku stwierdzono, że woda już tak nie "ucieka", zaoszczędzono rocznie spore ilości wody (chyba w mln litrów).
Instalacja jest widzialna z kosmosu.
Ze swej strony dodam, że kilka lat temu miałem podobny problem w skali mikro, w zbiorniku miałem rozpuszczalnik, którym myłem narzędzia, niewygodne było ciągłe otwieranie i zamykanie, więc zastosowałem podobne rozwiązanie, kupiłem chyba z 200 korków do butelek, które wsypałem do zbiornika, który utworzył "pokrywę", dzięki temu w każdej chwili miałem dostęp do rozpuszczalnika, którego już nie musiałem tak często uzupełniać.