I prysł mit „Domu Wolnego Słowa”

     Wszyscy pamiętamy, choć dzisiaj zapewne niewielu będzie chciało pamiętać „święte oburzenie” dziennikarzy wolnych mediów w sprawie unieważnienia wyborów prezydenckich w Rumunii , po zwycięstwie w pierwszej turze kandydata opozycji Calina Georgescu. Zwycięskiemu kandydatowi zarzucono, że w proces wyborczy ingerowała Rosja, pomimo tego, że oskarżenie okazało się prowokacją sił rządowych. Jeszcze większe oburzenie wywołało aresztowanie Georgescu przed powtórnym głosowaniem, gdy okazało się, że chce na niego głosować 45% wyborców. Krytykowano rumuńską prokuraturę, która zarzucała kandydatowi nieprawidłowości w finansowaniu kampanii wyborczej, działania przeciw porządkowi konstytucyjnemu i mowę nienawiści. Wolni dziennikarze, wolnych mediów grzmieli, że Rumunia jest polem doświadczalnym europejskiego systemu totalitarnego, gdzie opozycja jest prześladowana w stopniu nieznanym w innych krajach europejskich w tym Polsce rządzonej przez Tuska a Eurokraci, szczególnie Niemcy, patrzą, jak daleko mogą się posunąć w swoim bezprawiu.
Jeszcze nie ucichły echa rumuńskiego bezprawia, jak okazało się, że podobny numer wykręcono we Francji, gdzie paryski sąd uznał liderkę francuskiej prawicy, winną sprzeniewierzenia funduszy publicznych, co skutkuje zakazem udziału Marine Le Pen w wyborach i nie jest jasne, czy zakaz nie będzie obowiązywał nawet do wyborów prezydenckich w 2027 r.
    Na tym tle Polska a szczególnie strefa wolnego słowa, jakim niewątpliwie jest TV Republika do wczoraj jawiła mi się wręcz oazą wolności. Mit prysł po publikacji artykułu Interii https://wydarzenia.inter… z którego dowiedziałem się, że jeden z kandydatów na prezydenta, który zebrał 130 tysięcy podpisów, nie został wpuszczony na debaty organizowane przez Republikę, zarówno tę organizowaną w Końskich jak i tę zorganizowaną w Warszawie. Jako stały słuchacz Republiki, po przeczytaniu artykułu Interii, byłem zły na samego siebie i jednocześnie zdziwiony, jak mogłem przeoczyć tak ważną informację. Wpisałem więc w wyszukiwarkę frazę : „Republika Maciej Maciak” i… zdziwiłem się jeszcze bardziej, bo zamiast informacji o niewpuszczeniu kandydata na debaty, jest tylko ostrzeżenie Sławomira Cenckiewicza przed Maciejem Maciakiem. Argumenty Cenckiewicza dokładnie takie same, jak rumuńskiej prokuratury w przypadku Georgescu i francuskiego sądu w przypadku Marine Le Pen. O niewpuszczeniu na debaty Maciaka „ani mru mru”. Jeszcze ciekawiej robi się na końcu artykułu w komentarzach czytelników Republiki. Okazuje się bowiem, że jedyne co można zarzucić Maciakowi to pacyfizm i dążenie do dobrobytu Polski i jej mieszkańców. Komentujący są raczej pozytywnie nastawieni do Maciaka i krytycznie do Cenckiewicza. Jedna z komentujących napisała wprost: „Trudno zachować spokój czytając takie brednie , ludzie którzy trzy miesiące zbierali podpisy jednym kliknięciem klawisza wrzucani są do wora z napisem "operacja sterowana przez rosyjskie służby" . To po prostu SKANDAL . Ja nie wierzę, że coś takiego się pojawia . W tej kampanii jest już tyle brudu - start przed oficjalnym startem, te skandaliczne debaty wykluczające, zaangażowanie stacji telewizyjnych w promowanie wybranych kandydatów to aż nadto żeby były powody do unieważnienia tych wyborów .Pan pisze ,że to start kandydata który mówi o pokoju zamiast wojny, o budowaniu gospodarki zamiast pompowania olbrzymich środków w zbrojenia , o normalizacji stosunków ze wszystkimi sąsiadami zamiast wychowywaniu w nienawiści do innego narodu żeby łatwiej ich było potem pchnąć w zawieruchę, mógłby się do tego przyczynić ???? No nie wierzę ,!! To wszystko na głowie postawione jak u Orwella”.           Jedyną odpowiedzią na ten i podobne komentarze były nad wyraz merytoryczne i „kulturalne” riposty w stylu „ośmiu gwiazdek” – „sp...j kacapski idioto”.
   Do tej pory nie wiedziałem kim jest Maciej Maciak, więc zacząłem drążyć. W tym samym wyniku wyszukiwania znalazłem to: https://www.portalwlocla… Każdy może przeczytać i samemu ocenić. Na teraz wydaje się, że największą „zbrodnią” Macieja Maciaka” jest to, że chciał w praktyce skorzystać z biernego prawa wyborczego i udało mu się zebrać wymaganą ilość podpisów. Nie rozumiem tylko komu i dlaczego przeszkadza dążenia do pokoju i dobrobytu Polski i Polaków?