On sam przez lata organizował festiwal politycznej nienawiści skierowanej w elektorat partii PiS dehumanizując ich
Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę,
Malowanie wulgarnych obelżywych napisów na biurach poselskich PiS, Kościołach, w przestrzeni publicznej, darcie ryja przez jebaćpisów to była mowa tolerancji, miłości Owsiaka i całego motłochu z 13 grudnia
A to jest prostacka jego prowokacja.
Odwrócenie uwagi, granie na emocjach. Zaraz odpalą się szczujnie ryżego. I pojadą z przekazem, że Owsiak cierpi za miliony. Jaki on biedny i taki tam. Sam zresztą promował walkę z "sepsą" wspierając ryżego i bandę jego!
Wtedy to było ok!
To ścierwo komusze chce zaistnieć w kampanii wyborczej
Szkoda, że nikt z lewackiej strony nie protestował jak dekorowano płot Pana Kaczynskiego
Polska wstrzymała oddech. Na ogrodzeniu letniskowego domku Jerzego Owsiaka – tak, tego domku, jednego jedynego, 120 m², absolutnie nie willi, nawet nie willunii, po prostu skromnej drewnianej chatki – pojawił się napis sprayem: "Uwaga sepsa". Sytuacja jest więcej niż poważna. To już nie wandalizm. To atak na demokrację, na wolność, na uczucia, na człowieka, na płot, na dom z duszą. Trzeba natychmiast postawić na nogi całą Policję Rzeczypospolitej – od prewencji po archiwum X. I to nie wystarczy. Potrzebne są międzynarodowe posiłki. Może z Niemiec? Może z Holandii? Może Interpol? Może kosmiczny patrol z "Gwiezdnych wojen"? Byle jak najszybciej odnaleźć sprawcę, nawet jeśli byłaby to babcia po 90-tce. Sam Jerzy Owsiak, opanowany, choć – jak sam pisze – "przerażony" i "zmuszony uciekać", publikuje dramatyczny wpis: że to ich jedyny dom (dzięki za sprostowanie), że dobrze się w nim czują (choć teraz już gorzej), że wokół dużo zieleni (niestety także tej z puszki). I że strach. Bo jak podpalą? Ale co najbardziej poruszające – ten sam Jurek Owsiak, który dziś z przerażeniem relacjonuje "bazgroły", jeszcze niedawno z radością grał na jednej scenie z dziewczynami malującymi sprejem wulgaryzmy na drzwiach kościołów. Kiedy Strajk Kobiet mazał "wyp...", "j... PiS" i inne ozdobniki na murach świątyń, Jurek Owsiak patrzył na to nie jak na wandalizm, tylko jak na przejaw twórczej ekspresji społecznej. Płot był sztuką, a sprej – pędzlem obywatelskiego gniewu. Ale dziś… dziś już nie ma klimatu na graffiti. Bo farba dotknęła jego własnego płotu. A to przecież co innego. To już nie bunt, to nie hasło, to nie manifest. To trauma. Jak sam pisze: "uciekać stąd. Strach". Cóż, księża i wierni też mieli uciekać, kiedy ich mury zamalowywano? Wtedy Jurek nie miał jeszcze refleksji nad siłą słowa pisanego sprayem. Teraz, gdy "uwaga sepsa" zmaterializowało się tuż obok domowej hortensji, zaczynamy rozumieć, że słowa ranią, napisy bolą, a farba niszczy nie tylko ogrodzenia, ale i psychikę. Gdyby jeszcze to było coś w stylu "miłość, przyjaźń, muzyka" – okej. Ale "sepsa"? A przecież to sam Owsiak jeszcze kilka miesięcy temu w kampanii wyborczej wprost sugerował, że sepsą jest... PiS. Zrobił bilbordy w całej Polsce i nie uciekał od konotacji, wręcz przyznał się do tego ostatnio w wywiadzie. A teraz, gdy ktoś napisał mu to samo na płocie – to już nie metafora. To zamach. W tym kontekście można by zadać pytanie: jak powinni czuli się wszyscy ci, których symbole, mury i świętości były przez lata bezkarnie opluwane w imię "dialogu obywatelskiego"? Gdzie wtedy był ból, gdzie solidarność celebrytów? Gdzie było: "to tylko płot, Jurek, nie Polska"? Dziś natomiast celebrycka klasa łącząca się w bólu z Jurkiem Owsiakiem przeżywa traumę zbiorową. Już szykuje się marsz solidarności z płotem. Może znowu transparenty, może znowu koncert? Bo najgorszy napis to ten, który nie został zatwierdzony przez lewicowe NGO.
https://x.com/i/status/1…
https://x.com/i/status/1908898350423822384