„Czym dłużej tu byliśmy, tym bardziej dyscyplina się zaostrzała, tym łatwiej było spostrzec, że wszystko zmierza do udręczenia, umęczenia nas” – Stefan Marczewski, były więzień obozu dla dzieci.
Ta historia, chociaż mniej znana, też powinna być przypominana Niemcom. Szczególnie tym, którzy proponują „zagłodzenie” Polski.
1 grudnia 1942 roku na terenie żydowskiego getta w Łodzi, Niemcy utworzyli dodatkowy podobóz obóz dla nieletnich zwany „małym Auschwitz”. Przez obóz przeszło wg różnych źródeł od 3 do nawet ok. 12 tys. małych Polaków. Głównie w wieku od 8-go do 16-go roku życia ale przetrzymywane były też znacznie młodsze dzieci. Do końca wojny w Polen-Jugendverwahrlager, bo tak nomenklatura niemiecka nazwała to miejsce, dożyło zaledwie ok. 900 z nich. Pozostałe dzieci zmarły z głodu i wycieńczenia, lub gdy przekroczyły 16-ty rok życia, zostały wywiezione do innych KL. Nazywano to miejsce obozem prewencyjnym czy izolacyjnym. - Jego celem nie była śmierć, nie odbywały się tam egzekucje. Celem powstania tego obozu było zapobieżenie - jak to Niemcy nazywali – „patologiom wśród młodzieży polskiej”. A tak naprawdę aresztanci byli darmową siłą roboczą, pracującą w podłych warunkach, umierającą z głodu, zimna i chorób.
Niemcy utworzyli obóz dla polskich dzieci i młodzieży na wyodrębnionym terenie Litzmannstadt Ghetto. Obejmował on dzisiejsze ulice: Bracką, Emilii Plater, Górniczą oraz Zagajnikową. Wejście na teren obozu prowadziło od ul. Przemysłowej i stąd powszechna nazwa obozu – obóz przy Przemysłowej. Teren był ogrodzony wysokim parkanem z desek i dodatkowo strzeżony przez niemieckich wartowników. Obóz przeznaczony był dla polskich dzieci w wieku od 8 do 16 lat, pochodzących z sierocińców i zakładów wychowawczych z ziem włączonych do Rzeszy oraz z Generalnego Gubernatorstwa. Trafiały tu także dzieci, których rodzice przebywali w więzieniach lub w obozach oraz oskarżone o takie przewinienia, jak: współdziałanie z ruchem oporu, odmowa pracy, drobne kradzieże czy nielegalny handel. W rzeczywistości był to obóz koncentracyjny. Dzieciom nadano numery, które zastąpiły ich nazwiska.
Po wojnie odbyło się kilka procesów niektórych nadzorców z Polen-Jugendverwahlager. Zostali osądzeni najokrutniejsi z katów – Edward August i Sydimia Bayer – zostali skazani na karę śmierci w 1945 r., wyroki wykonano.
Natomiast współczesne państwo polskie reprezentowane przez obecne „elity polityczne” za rządów Tuska dobrowolnie zrzeka się odszkodowań i reparacji od Niemiec. SKANDAL !
https://www.jhi.pl/artyk…
https://www.centrumdialo…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 668
https://naszeblogi.pl/70…
https://naszeblogi.pl/61…
https://naszeblogi.pl/62…
Dlatego dzisiaj potomkowie niemieckich ludobójców muszą ponieść konsekwencje zbrodni ich ojców płacąc Polsce 1 bln € reparacji wojennych !!!