Latający Holender
56 już miał nasz wiek
a był to dobry rocznik
wtedy o burtę szampan prysł
-wtedy schodziłem ze stoczni.
Trzymaj się tylko naszych map
naszych pilotów słuchaj
i w jakim porcie spuścić trap
którym latarniom ufać...?
Ruszyłem by opłynąć świat
od Gdyni aż do Hornu
i wyrzuciłem autoster
na zachód prąc wśród sztormów.
Wanty mi grały „Purple Haze”
wierząc Hendrixa synkopie
kiedy był kapitanem Allen
nosiłem hasz i konopie.
W 70-tym boczny wiatr
-huragan – każdy przyzna-
poszarpał żagle – strzaskał maszt
i... pierwsza prawdziwa mielizna.
Wpierw pękły wręgi lewej burty
i byłem w cyklonu oku
-w dzikim atolu leczyłem rany
--ja nie znam suchego doku!!
Aż kiedyś ten z plakatu
stanął za ,moim sterem
to zamiast płynąć na Kubę
ja wtedy zmieniłem banderę!
Zachód Liberia – cóż – najemnik
też w końcu mi dojadło
tłuc beznamiętnie komuś szmal
przewożąc tran czy sadło.
Czasem niewiele jest do dna
Nierzadko kabli parę
-najgorsze, że rodzimy agent
nałożył w porcie areszt.
I tak mi własny obrzydł port
kotwicy rzucać nie będę –
-uciekłem – jestem statek – widmo
ja – Latający Holender.
Po co ci kompas i sekstans
za wybór zapłacisz obłędem
więc pędź gdzie burzy orkiestra –
--jak ten Latający Holender!!1
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 715
https://youtu.be/srI1VsRDytw?feature=shared