W trakcie wyborów prezydenckich w 2005 roku byłam z ramienia PiS mężem zaufania w jednej z mokotowskich komisji wyborczych. Ku mojemu zdumieniu na bardzo wielu kartach wyborczych widniał dopisek: „król Julian na prezydenta”. Nie rozumiałam o co chodzi dowcipnisiom szczególnie, że głosy z różnymi, nawet wulgarnymi dopiskami okazały się ważne, dopóki zgorszone moją ignorancją wnuki nie namówiły mnie do obejrzenia ich ulubionego serialu: „Pingwiny z Madagaskaru”. Kilka dni temu z prawdziwą przyjemnością obejrzałam odcinek „Pingwinów” poświęcony pandemii, która wybuchła w ZOO. Objawem choroby było nieznośne swędzenie. Dla bezpieczeństwa ZOO król Julian, narcystyczny lemur, zarządził kwarantannę chorych w akwarium, do którego wepchnięto ich jak worki z kartoflami, jednego na drugim. Warto posłuchać wypowiedzi króla Juliana na temat jego odpowiedzialności za losy całego ZOO. Jakbym słyszała naszych propagandzistów od szczepionek, maseczek i zamykania ludzi w domach. Król Julian jest poza tym esencją – jeżeli można tak powiedzieć - przezydenckości. Esencją polityka, którego jedyną rolą jest pilnowanie żyrandola, lecz który swoimi chaotycznymi i megalomańskimi posunięciami przynosi społeczności ZOO wiele szkody.
Po wielu latach zrozumiałam wreszcie o co chodziło dowcipnisiom z 2005 roku i bardzo się wstydzę, że nie widziałam tego wcześniej. Wzorcem władcy absolutnego, zawsze słuchanego przez swoich poddanych jest również król z którym spotyka się Mały Książe, bohater słynnej powieści dla dzieci od roku do stu lat, którą napisał Antoine de Saint-Exupéry. Król podczas rozmowy przekazuje Małemu Księciu filozofię swojej władzy. Otóż jeżeli władca chce być dokładnie wysłuchiwany przez swoich poddanych musi im wydawać wyłącznie rozsądne rozkazy. „SI j'ordonnais à un général de voler une fleur à l'autre à la façon d'un papillon, ou d'écrire une tragédie, ou de se changer en oiseau de mer, et si le général n'exécutait pas l'ordre reçu, qui, de lui ou de moi, serait dans son tort?” Co znaczy: „Gdybym nakazał generałowi latać jak motylek z kwiatka na kwiatek, albo napisać tragedię, albo zmienić się w morskiego ptaka i jeżeli generał nie wykonałby otrzymanego rozkazu to kto popełniłby błąd, on czy ja?”
Mały Książe dobrze zrozumiał króla. Poza tym poczuł się trochę znudzony jego wywodami więc powiedział: „Si votre majesté désirait être obéie ponctuellement, elle pourrait me donner un ordre raisonnable. Elle pourrait m'ordonner, par exemple, de partir avant une minute”. Co znaczy: „Jeżeli Wasza Wysokość pragnie być dokładnie wysłuchany może mi wydać jakiś rozsądny rozkaz. Może mi na przykład rozkazać abym odszedł stąd przed upływem minuty”. Nie mogłam się oprzeć przed zacytowaniem tych tekstów w oryginale bo podczas szkolnego międzynarodowego obozu językowego w Giżycku odgrywałam właśnie rolę króla i swoją rolę pamiętam do dziś. Małego Księcia brawurowo odegrała koleżanka Basia Sokół. Na marginesie. W szkolnych przedstawieniach zawsze grałam króla, mędrca albo smoka. Nigdy nie zagrałam królewny, księżniczki a nawet choćby tylko nieszczęsnej topielicy czyli Ofelii -a tak o tym marzyłam. Taki już jest mój podły los. Kiedy mały Książe poprosił króla żeby rozkazał słońcu zajść ten odparł, że czeka na sprzyjające okoliczności. Na planetoidzie numer 325 oprócz króla mieszkał – o ile dobrze pamiętam - tylko stary szczur. Król zaproponował księciu aby jako minister sprawiedliwości regularnie skazywał tego szczura na śmierć a potem go ułaskawiał. A Małego Księcia opuszczającego planetoidę zgodnie z wydanym rozsądnym rozkazem król mianował swoim ambasadorem.
Revenons à nos moutons -wracając do naszych baranów czyli do naszego tematu. Wydaje mi się, że filozofia władzy jaką prezentuje król z planety Małego Księcia jest dokładnie filozofią władzy naszego obecnego prezydenta. On też usiłuje zawsze być rozsądny i wydawać wyłącznie rozsądne rozkazy. Nie chce rozumieć, że nie da się wszystkich zadowolić i trzeba czasami zdecydowanie opowiedzieć się po jednej ze stron. Ne da się służyć Ukrainie (takie sformułowanie padło w oficjalnej rządowej narracji) oraz przyjaźnić z jej dość operetkowym prezydentem i wytłumaczyć potomkom ofiar rzezi wołyńskiej, dlaczego bezskutecznie się walczy o prawo do godnego pochówku ich krewnych. Jeżeli Ukraińcy chcą budować swą tożsamość narodową w oparciu o kult Bandery nie mamy prawa w tym uczestniczyć. Doszukiwanie się zasług Bandery oraz symetrii wzajemnych krzywd jest dla nas po prostu niedopuszczalne. To tak jakby trawestując znane powiedzenie zapalić Panu Bogu tylko ogarek a diabłu całą świecę. Nie można cieszyć się, że wilk jest syty jeżeli owca została pożarta.
innych działaniach prezydenta też widać zdumiewającą niekonsekwencję. Bez sensu jest inicjować reformę systemu prawnego i natychmiast tę reformę blokować. Albo wnosić poprawki do już przegłosowanej i skierowanej tylko do podpisania ustawy. Pragnienie żeby zadowolić wszystkich to syndrom Zeliga, któremu w Chinach robią się skośne oczy. Trzeba wreszcie zrozumieć, że tak jak niemożliwa jest synkretyczna religia, niemożliwe jest stworzenie synkretycznej wersji historii. Interesy ludzkie są sprzeczne, podobnie sprzeczne są interesy narodowe. Sprawa sądowa, z której obydwie strony wychodzą usatysfakcjonowane wyrokiem jest jedną ze szlachetnych utopii. Podobną utopią okazał się koniec historii, który głosił Francis Fukuyama. Natomiast niefrasobliwe pisanie historii pod cudze dyktando grozi, że staniemy się w oczach świata winnymi wszystkich jego nieszczęść i wszelkich zbrodni. Forsowanie podyktowanej doraźnymi względami politycznymi wersji historii grozi również utratą narodowej tożsamości . Szczególnie niebezpieczne jest gdy doraźnie przyjęty paradygmat polityczny jest traktowany jak dogmat, a sprzeciwiający się jego wyznawaniu traktowani jak schizmatycy. Tak został potraktowany ksiądz Isakowicz-Zaleski upominający się o pamięć o wołyńskim ludobójstwie nazywanym dla rozmycia odpowiedzialności tragedią.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 8627
Reformą nie jest stworzenie systemu w którym władza sądownicza, podobnie jak media publiczne spełniać ma zachcianki Partii.
Zablokowanie tego chorego pomysłu to jedna z nielicznych sensownych decyzji Dudy.
współczesnym problem świata jest, że mowa polityków, naukowców, "mędrców" celebrytów etc. od Złego pochodzi.
od obecnego Papieża zaczynając, na prezydencie Dudzie kończąc, jak Pani napisała, nie jest możliwe by być prezydentem wszystkich Polaków, tym bardziej, że tylko decydująca część go wybrała, a Prezydent więcej zrobił dla tej zdemoralizowanej mniejszości, która i tak Go za to nie szanuje i nigdy nie poprze. Najbardziej były te kuriozalne tłumaczenia dlaczego tak, a nie jak oczekiwali Jego wyborcy.
Pzdr.
- Jestem przekonany, gdy brakuje argumentów używają malkontentów - przepraszam przypadek.
- Asekuracja, być może szeptana.
Chodzi o to, że przeglądając informacje o własnych zaparciach stałeś się targetem reklamowym o zaparciach.
Ha, ha, dobrze, że tylko zaparcia mu się "ukazały", a nie młode Ukrainki...
bez wątpienia jest to @ania, też nie ma głowy :))))
a mam wrażenie, że tragedia na Wołyniu jest przez autorkę bloga postrzegana jako zdarzenie deux ex machina,
tymczasem - warto pytać (i dowiedzieć się z rzetelnych książek) - jakie były przyczyny nienawiści??
- podboje ziem ukraińskich
- pacyfikacja wszelkich ukraińskich buntów
- w XIX i pierwszej połowie XX wieku - traktowanie wszelkich aspiracji państwowych Ukraińców z wielką pogardą
- bardzo chyba istotne są też doświadczenia z dwudziestolecia międzywojennego:
1. najpierw zachęcano Ukraińców, by wspólnie z Polakami brali udział w wojnie przeciwko bolszewikom, a potem - zdradzono ich haniebnie zawierając pokój z tymiż bolszewikami i dokonujące de facto rozbioru Ukrainy między Polskę a sowiecką Rosję....
co przyniosło Ukraińcom m.in. tragedię Holodomoru, dramatu, jaki nie stał się udziałem polskich mieszkańców ziem kresowych
Piłsudskiego "przepraszam panowie oficerowie" - nie zmażą tej historycznej hańby
2. zwalczano powołaną do życia ukraińską republikę skutecznie i bez pardonu i było tam wiele ofiar
3. pod polskimi rządami - odbywało się zasiedlanie kresów wojskowymi, nadawanie ziemi, kolejna kolonizacja,
utrudniano istnienie wszelkich ukraińskich inicjatyw (i gospodarczych i kulturalno-edukacyjnych), palono grecko-katolickie cerkwie,
itd....
otóż, jeśli się chce - można zobaczyć przyczyny nienawiści (ale też innych relacji, choć rzadszych, wystarczy poczytać pamiętniki wojewody Józewskiego,
tylko komu by się chciało....
lepiej być Lucusiem i wykrzykiwać na salonach demonstrując braki w uzębieniu - "wybili, panie, wybili"
Los jaki spotkał Ukraińców zawdzięczają sami sobie, najlepiej mieli przy boku Rzeczypospolitej
Będąc we Lwowie, byłem zaskoczony tym, że jest sporo ulic, mających polskie nazwy, nawet widziałem aptekę, która przetrwała wojnę, nie pamiętam czyja jest obecnie Tam Polaków jest sporo, mieliśmy hrabiego za przewodnika, który należy do jakiegoś polskiego stowarzyszenia, zwiedziliśmy spory kawałek Ukrainy, oglądając dawne posiadłości polskiej szlachty, jak też byliśmy na cmentarzu polsko-ukraińskim, to ofiary Bandery, którzy mordowali Ukraińców, którzy pomagali Polakom, skąd my to znamy.
Ciekawe jak obecnie wygląda Lwów, szczególnie polski kościół, na mszach zawsze pełny wiernych.
No i argumenty "lali" są jakby żywcem wyjęte z tej książki. Niemniej nie usprawiedliwia to kolaboracji OUN z Niemcami, wcześniej z Rosjanami w 1939, i ludobójstwa na Wołyniu i Małopolsce wschodniej. Najpierw żydów, potem Polaków. O czym zresztą pisze sam autor książki p. Zychowicz.
Koniec języka za przewodnika. Zasiedlane nie zasiedlone! Póki co konsultacje masz u mnie gratis ;-)
Napiszę o tym w następnym tekście. Jestem z Kresów i znam te sprawy.
O takiejże "wdzięczności" i sojuszniczej przyjaźni również tutaj pisywałem , ale tutejsi stachanowcy "służebnej roli" , za takie słowa odsądzają wszystkich od czci i wiary.
PS: Na potrzeby polskie Niemcy "utworzyli" (odkurzyli) analogiczny projekt uniwersytetu "europejskiego" we Frankfurcie nad Odrą ("Viadrina"), gdzie kształci się "kasty" na Polskę.
@Waszeć
Trochę to poplątane, trudno się nie zgodzić z częścią, ale;
-Jeden przykład zachowań proszę hord pisowskich trolli, zastrzegam przy tym odpowiedź.
-Z łaski swojej Waszeć przypomnij co takiego psl zrobił… by na Odrze był rozwój gospodarczy, wszak współrządził dwadzieścia cztery lata.
Ty się chyba historii z Wikipedii po ostatnich korektach i od Zychowicza uczyłaś . Sorry , tak to widzę . Ale do rzeczy , punkt po punkcie . Podboje ziem Ukraińskich to duże nadużycie , to były Dzikie Pola a jedynym konkurentem do tych ziem były Rosja i Turcja , A miejscowi Rusini nie byli zdolni do jakichkolwiek ruchów państwotwórczych . Bunty o których piszesz to przede wszystkim rzezie Polaków i bunty dla buntu . Powstanie Chmielnickiego skończyło się oddaniem się Rosji a Mazepa oddał się i bez powstania Piotrowi I , benrficjentami każdego powstania była więc Rosja . Ale co się dziwić , taka natura . Nie wiem tylko o jakich aspiracjach państwowych piszesz , bo żeby wywalczyć niepodległość trzeba trochę więcej mobilizacji niż 30 tysięcy z kraju 40 milionowego . Okres międzywojenny to przede wszystkim działąlność terrorystyczna i zamachy . Szkoły ukraińskie likwidowano bo nie miał kto do nich chodzić , o współfinansowaniu też można wspomnieć . Kto chciał ten skończył ale np tacy Bandera , Sawur , Kłączkiwski i wielu innych pokończyło nawet studia na polskich uniwerkach , głownie we Lwowie . Tak takiego np Banderę gnębili, że ocenia się że zorganizował 11 zamachów w tym na Ministra Spr Wewn RP S Pierackiego . Za to ostatnie został skazany na śmierć a prezydent Mościcki to pewnie w ramach represji go ułaskawił . Ukraińców to może zachęcano , ale oni się zachęcić słabo dali , 30 tys nabór w porównaniu z ponad milionową armią wystawiona przez Polskę to żart na smutno , czy na durno? Co może jak Polacy podarowali im więcej jak pół dzisiejszej Ukrainy mieli jej jeszcze bronić ? Tu nie było żadnej zdrady , to była realna ocena zdolności państwotwórczych . Sami nie chcieli się bronić to tak jak sami wybrali . Hłodomor był tylko konsekwencją tego co sami sobie zgotowali . Polska międzywojenna byłą dla nich najbezpieczniejszym miejscem , sielanką w porównaniu . W okresie poprzedzającym I WŚ rzezie Polaków były na porządku dziennym i w skali podobnej do okresu II WŚ , tyle że wtedy nie było takiego przekazu i jakoś się rozeszło w euforii niepodległości . "Przepraszam " Piłsudskiego było tylko grzecznościowym gestem do oficerów bez wojska . Zwalczanie Ukraińskiej republiki było prostym następstwem jej wspólnej z sowietami agresji na Polske . Może jeszcze napisz że Lwowskie Orlęta były be , bo się postawiły i broniły Lwowa . Zasiedlanie ziem , byłych dóbr carskich , które przeszły na polski skarb państwa było nadawaniem tej ziemi ludziom zasłużonym w sprawie niepodległości . Ukraińcy mieli świadomość ruską i rosyjską i w tej armii głównie dotychczas służyli . Nagradzanie ich ziemią za to byłoby co najmniej zdradą swoich obywateli . Jaja se robisz , czy co ? O Józewskim to tylko tyle , że próbował jednak wprowadzić Ukraińców do samorządów i nie tylko , ale wprowadzał tylko konia trojańskiego . To jak by po II WŚ wprowadzać esesmanów władzy w takim np Szczecinie czy Wałbrzychu .
CDN
Primo nie było kraju Ukraina, na pewno nie było ich wtedy 40 milionów, secundo Polacy odbili z rąk Ukraińców Lwów w 1918 więc Petlurę traktowali jako zdrajcę. Tertio w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 Ukraińcy byli po stronie Polski, bronili bodajże Przemyśl przed Budionnym. Skutecznie.
30 tysięcy do ponad miliona , dobry alians , po równo co ? Matematyka na miarę tricoloura . Lwów odbili Polacy dopiero definitywnie i obronili przed UPAdlińcami w maju 1919, łosiu i Petlury tam nie było . W wojnie 1920m było ok 20 tys Ukraińców po wodzą Petlury właśnie i chwała mu i im za to , ale narodzik z tryzubem generalnie miał go w dupie i hłodomorem za to zapłacił . Po stronie bolszewickiej było ich wielokrotnie więcej .Jedyną obroną Przemyśla była ta z lat 1918 -19 przed Ukraińcami właśnie , Są nawet Przemyskie Orlęta . A Budionny naciął się w 17 sierpnia 1920 na Orlęta Lwowskie , tak , tak , nie jakieś twoje sugerowane lwowskije arły z tryzubami . Dziś też żyją na krzywy ryj u potomków ofiar swoich dziadków , pomordowanych w sposób niewiarygodnie bestialski i wojnę prowadzą na krzywy ryj i tylko drą japy za kogo walczą i dajcie jeszcze . Walczą za siebie i owoce swoich ostatnich 400 lat . Zanim dziady parszywe zdążyły podziękować już latają z meldunkami do Ursulki VdL że z Lachami taką biedę mają . Nie podoba się to wyp...rdalać . Proste ? Jednemu siurkowi w Warszawie gliniarze to próbowali wyjaśnić , słusznie z resztą . Tylko się ryje jakieś najemne z telewizorni rozpiłowłay . I już teraz niektóre parszywce tryzubami wymachują przed kamerami . Oni walczą za UE , gebelsów i swoich wykarmionych oligarchów , szkoda mi ich , ale cóż "Volenti non fit iniuria" podobno . Jak się obejrzą to będzie jak zwykle . Kartoflany medal i goła dupa .Eurounion zamiast Sovietunion , różnica żadna . Oni jeszcze o tym nie wiedzą .
Ale to nie mój cyrk i nie moje małpy .