W książce - wojna. Świat wariatów, w którym wariat, jest być może jedynym normalnym. Zakwestionowanie wszystkiego, imponderabiliów, ideałów, idei, w które wierzymy święcie. Sprowadzenie życia do tego "jak jest naprawdę" i do - "przetrwać". To dobrze czy źle? Jaka jest rzeczywistość? Jakie są nasze obowiązki? Czy ta książka to ocean czarnego humoru czy czegokolwiek możemy się z niej nauczyć?
Dziś cytat, odnoszący się do sytuacji, gdzie Yossarian - oficer latający na bombowcu - pyta byłego starszego szeregowego Wintergreena, czy ten mógłby mu pomóc uniknąć skrajnie niebezpiecznego lotu nad Bolonię. Wintergreen odpowiada:
-"Paragraf 22" Joseph Heller str. 130- Oczywiście, że mógłbym - wyjaśnił z dumą. - Ale, ani mi się śni.
- Dlaczego?
- Bo to jest wasz obowiązek. Każdy z nas musi spełnić swój obowiązek. Moim obowiązkiem jest opylić z zyskiem te zapalniczki i kupić od Mila trochę bawełny. Waszym obowiązkiem jest zbombardować składy amunicji w Bolonii.
- Ale mnie zabiją nad tą Bolonią - błagał Yossarian. - Zginiemy tam wszyscy.
- No to będziecie musieli zginąć - odpowiedział były starszy szeregowy Wintergreen. - Dlaczego nie pogodzisz się z losem tak jak ja? Jeżeli moim losem jest opylić z zyskiem te zapalniczki i kupić tanio bawełnę od Mila, to tak się stanie. Jeżeli twoim przeznaczeniem jest zginąć nad Bolonią, to i tak zginiesz, umrzyj przynajmniej jak mężczyzna. Z przykrością muszę stwierdzić, że ostatnio stajesz się chronicznym malkontentem.
Gdy inny lotnik - Clevinger - zwraca uwagę Yossarianowi, że muszą lecieć, bo piechota musi dostać tam wsparcie lotnicze, Yossarian odpowiada, że lecą tylko dlatego, że ich dowódca pułkownik Cathcart zgłosił ich na ochotnika do tej na wpół samobójczej misji.
- Mówimy o dwóch różnych sprawach - odpowiedział Yossarian znużonym głosem. - Ty mówisz o stosunku wojsk lotniczych do piechoty, a ja mówię o moim stosunku do pułkownika Cathcarta. Ty mówisz o tym, że trzeba wygrać wojnę, a ja o tym, że trzeba wygrać wojnę i pozostać przy życiu.
- Otóż to - przerwał mu tryumfalnie Clevinger. - I jak ci się wydaje, co jest ważniejsze?
- Dla kogo? - odciął się Yossarian.
Bo jestem w trakcie czytania.
To widać - najlepsze 22 przed Tobą ;-)
Życie - raz jeszcze, czy Czwartki ubogich. A, może "ptaszki mordoskrzydłe"? Był gość, który serfował... Ale, że nie tak... beach boys. Serf, we w samolocie.
Niedawno znaleźli - samolot. Róża - tęskni. (PORUSZAJĄCY TEKST!)
A, po co?! Tego kwiatu, jest - pół światu.
Ad REM
Zabawne (mnie, przeraża. "Na maksa"!), Serb - p. Nikola, jako językoznawca?! Z, Twojej działki: na początku, było Słowo...
Sorry. Didaskalizm, jak makaronizmy.
GRUBO.
A'sasin - dealerem śmierci...? Morawer...?
Yossarian.... przepraszam. My - lachi, my paliaki.. pust wsiegda, budziet kaszanka na grillu...
Sny, się spełniajom: Led Zeppelin, schody do nieba - w centralnym punkcie, na placu, "+" kwiaty, delegaty, sraty/mazdaty! Or well.
Zełeński...please don't Judas me.
Psychuszki, to było psie szkole, a demia...? Nu, zajac - pogadi!!!
Klam(RU)jąc: tora (tora, tora, tora), Nowy T. v. §22?
On the beach, 2000.
ps. Proszę. Bez katolicyzmów.
Dobry komentarz. Ja odbieram, póki co, że tak książka jest pisana z perspektywy "od dołu", z perspektywy człowieka, którego rzeczy dotykają takimi, jakie są, a nie takimi, jakimi się o nich "opowiada".