Jest bardzo wiele poważnych problemów, którymi nie zajmuje się państwo ani jego instytucje stwarzając przez to sprzyjające warunki do poważnych przestępstw. Takim problemem są na przykład przestępstwa związane pośrednio z transplantacją narządów oraz definicją tak zwanej śmierci mózgowej, a przede wszystkim ich ciemna liczba. Problemy te omawiane są niekiedy w ścisłym gronie specjalistów, Udało mi się wcisnąć na taką konferencję zorganizowaną przez stowarzyszenie lekarzy pod patronatem biskupa Hosera. Atmosfera na sali była gorąca, szczególnie, że obecny był i zabrał głos pan Terlecki, ojciec dziewczynki u której po upadku z konia stwierdzono śmierć pnia mózgu czyli śmierć mózgową i przeznaczono ją do rozbioru na części zamienne. Ojciec wyrwał dziewczynkę z rąk oprawców w białych fartuchach i powierzył jej leczenie słynnemu profesorowi Talarowi. Profesor wybudził dziewczynę ze śpiączki, skończyła ona studia, wyszła za mąż, urodziła dziecko i jest całkowicie zdrowa. Awanturę wywołało moje proste pytanie: „jeżeli osoby od których pobiera się narządy uważa się za zmarłe dlaczego znieczula się je przed przeprowadzeniem zabiegu?”. Kilku lekarzy z lobby transplantologicznego zarzuciło mi kłamstwo i opowiadanie bzdur. Znalazł się jednak jeden uczciwy, który odpowiedział: „znieczula się, żeby zwłoki nie fikały w czasie operacji, bo to rozprasza lekarza”. Nie chcę wdawać się w rozważania na ten temat, bo nie jestem specjalistą. Interesująca jest dla mnie natomiast omerta dotycząca tej bulwersującej sprawy. W mediach brak jest jakichkolwiek informacji na temat handlu narządami, przestępczego pobierania tych narządów od uprowadzonych osób, oraz łapownictwa związanego z walką o miejsce w kolejce do transplantacji. Nie wiadomo też czy tymi i podobnymi przestępstwami zajmują się w ogóle służby państwowe.
Innym poważnym przestępstwem, którym zupełnie nie interesuje się państwo są wyłudzenia nieruchomości od starych bezradnych osób przebywających, często z wyroku sądu rodzinnego, w domach opieki. Osoby, które nie mają własnej rodziny są zupełnie bezradne wobec oszukańczych praktyk, z którymi się spotykają. Zmuszane są na przykład do podpisywania pełnomocnictw, na podstawie których oszuści sprzedają ich mieszkania. Zdarzały się nawet przypadki nakłaniania staruszków do małżeństwa z podstawioną osobą. Znana dobra adwokatka powiedziała mi, że po ukończeniu siedemdziesięciu lat obywatel jest w Polsce praktycznie ubezwłasnowolniony . Policja i prokuratury lekceważą skargi wiekowych ludzi traktując je jako starcze urojenia. Tak zwana afera reprywatyzacyjna też byłaby niemożliwa gdyby nie ciche przyzwolenie służb państwowych na jawne złodziejstwo i bez udziału w nim notariuszy i sędziów.
Służby państwowe prezentują całkowite désintéressement w kwestii niezwykle popularnych obecnie oszustw, które polegają na „wkręceniu” naiwnych i uprzejmych osób w nieistniejącą umowę na podstawie nagranej i zmanipulowanej rozmowy telefonicznej. Adwokat radził mi żeby na każdą telefoniczną propozycję odpowiadać „nie, nie, nie” i ani słowa więcej. Znam młode osoby, które odpowiadają w bardziej zdecydowany sposób, ale z przyczyn obyczajowych wolę tego nie cytować.
Jeżeli naiwna osoba pozwoli nagrać swoje grzecznościowe wykręty w rodzaju: „ muszę się zastanowić, proszę jeszcze raz zadzwonić” łatwo może stać się ofiarą naciągaczy. Wystarczy aby taki naciągacz zgłosił roszczenie do „ rozgrzanego sądu” i uzyskał nakaz płatniczy aby doprowadzić do licytacji nieruchomości rzekomego kontrahenta. Nieszczęsny rzekomy kontrahent może być również nękany przez różnych specjalistów od windykacji i komorników. Oszustwa te nie byłyby możliwe bez współdziałania „aparatu niesprawiedliwości” niesłusznie zwanego w Polsce aparatem sprawiedliwości. Jakiego orzeczenia można zresztą oczekiwać od sędziego kleptomana złapanego na nałogowych kradzieżach elektroniki w sklepach, albo od sędziego, który bezceremonialnie podwędził ( teraz podobno mówi się zajumał) starszej osobie w sklepie 50 złotych, czy od sędzi która zostawiła bez pomocy potrąconego przez siebie motocyklistę? Z kim się będą tacy sędziowie solidaryzować– ze złodziejem czy z okradanym? A przecież są według obowiązującej i forsowanej przez UE wykładni niezawiśli i nietykalni, a ich wyroki nie podlegają dyskusji.
Kolejny proceder którym powinny zająć się służby państwowe to internetowa sprzedaż medykamentów. Rzekomych idealnych środków na porost włosów, na potencję, wspaniałych preparatów odchudzających, leczących nowotwory, a nawet środków poronnych. Lekarze i farmaceuci rejestrują wysoką liczbę zatruć takimi preparatami gdyż wchodzą one często w interakcję z innymi przyjmowanymi przez pacjenta lekami. Preparaty te są bez przeszkód reklamowane w tak zwanych mediach społecznościowych a nawet w mediach głównego nurtu.
Liberalna demokracja widzi państwo wyłącznie w roli „nocnego stróża” to znaczy w roli stróża praworządności. W liberalnej demokracji państwo poprzez swój system prawny ma pilnować żeby obywatele nikogo nie oszukiwali i nie byli oszukiwani. Reszta jest kwestią dobrowolnej umowy pomiędzy niezależnymi jednostkami. Właśnie tej minimalnej roli państwo polskie bez wątpienia nie pełni. Angażując się w redystrybucję dóbr zamienia się powoli w państwo socjalne czy wręcz socjalistyczne oddając przy tym walkowerem najistotniejsze zadania. Państwo socjalistyczne jak wiadomo widzi swoją rolę we wtrącaniu się w prywatne życie obywateli. Chce regulować ich relacje z dziećmi, wyznaczać standardy bytowe, których niedotrzymanie powoduje odbieranie dzieci, decydować o ich edukacji i sposobach leczenia, czyli chce wtrącać się w dziedziny zarezerwowane dla rodziców. Państwo które zaangażowało się ostatnio w przymusowe leczenie i szczepienie obywateli cenzurując jednocześnie wypowiedzi podważające sensowność i prawidłowość tych działań zdecydowanie grawituje w kierunku państwa socjalnego. Dla wszystkich byłoby jednak lepiej gdyby państwo pełniło skutecznie rolę „nocnego stróża”
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 10458
O takim przypadku głośno byłoby w mediach. Jakieś informacje na ten temat Pani Izabela poda?
Obawiam się, że nie uda się socjalistów odsunąć od władzy, nim do reszty „zwenezualizują” państwo. Wielki Brat zza Wielkiej Wody na nich stawia.
Skala zła, które ludzkie hieny reprezentują i które krzywdzi słabszych, jest przez media skrywana, a w życiu doświadczana.
Nie zgadzam się natomiast z wnioskami tekstu, które dałoby się zapisać tak:
Państwo liberalne, "nocny stróż", dba żeby słabsi nie byli naciągani, wprowadzani w błąd na ich szkodę.
Państwo socjalne, które zajmuje się życiem obywatela - nie dba o to w.w sprawy.
W moim odbiorze to niepoprawna diagnoza.
Po pierwsze, należałoby wskazać państwa, gdzie dochodzi do skutecznych prób takich oszustw. Tu bardzo proszę - Polska, jako państwo socjalne.
Po drugie, należałoby wskazać państwa, gdzie nie dochodzi to w.w zjawisk. GDZIE to jest???
Czy wykorzystywanie seniorów tak, jak u nas, ma miejsce w Niemczech? W Szwecji?
Czy są to kraje socjalne czy liberalne?
Gdzie są państwa liberalne - nocni stróże w ogóle? Które to?
Moim zdaniem, obserwowane zjawiska NIE ZALEŻĄ od zakresu spraw, którym zajmuje się państwo.
Niewłaściwe jest pierwsze i podstawowe pytanie tekstu, wyrażone - może nie wprost - w formie "DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE?"
Otóż korzystniej, byłoby zapytać: "DLACZEGO TAK NIE MIAŁOBY SIĘ DZIAĆ?"
Człowiek odpowie: Bo ludzie pracujący w aparacie państwa powinni troszczyć się o najsłabszych, a inni nie powinni dybać na ich mienie.
Ale DLACZEGO?
No bo tak powinni się zachować albo skłonić ich do tego przepisy i procedury.
Ale dlaczego tak powinni się zachować?
No bo to po ludzku!
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Wszyscy jako grupa, ludność, naród, społeczeństwo - choć nie wszyscy w sensie każda jednostka - zaakceptowaliśmy podstawowe przesłanie antychrześcijańskiej devangelii egoizmu: "Każdy grabi do siebie". Każdy działa NA WŁASNĄ korzyść. Z sumy tych działań narodzi się dobrobyt wszystkich.
Jest to właśnie teza LIBERALNA, bo liberalizm uznaje subiektywizm w zakresie wartości, a zatem w liberalnym świecie nie ma i nie może być obiektywnie uznawanego wymogu troski o innych. To jest wyłącznie wybór jednostkowy w sytuacji, gdy inni chcą cię naciągnąć.
Więc mamy ŻEROWISKO, środowisko, w którym grupy i jednostki agresywnie walczą o swoje, z całkowitym - mentalnie i funkcjonalnie - pominięciem interesów innych. Równolegle, zachodzi proces maskowania swoich postaw, a więc przez deklaracje lub drobne wyjątki, tworzenie wrażenia "bycia człowiekiem".
To całe zło opisane przez Panią w tekście, wynika z odrzucenia wymogu troski o innych, odrzucenia chrześcijaństwa i jego zasad. Postawienia na egoizm w wymiarze indywidualnym i społecznym. Więc urzędnik, medyk, policjant, prokurator, sędzia, górnik - dbają po prostu o siebie. Sorry - to tylko biznes.
Otóż można wyobrazić sobie państwo jako pewien byt. Uosobić je by działało jak człowiek. Przyjąć najprostsze założenie: państwo działa we własnym interesie, tak by było mu dobrze, by było jak najsilniejsze i najskuteczniejsze.
Wtedy okazuje się że każde państwo prędzej czy później zaczyna iść tą samą drogą. Tak z grubsza. Dlatego podziały na różne liberalizmy czy socjalizmy stają się nieważne. Widać to wszędzie w praktyce. Wystarczy się rozejrzeć. Polska jest taka jak inne państwa gdzie socjal stał się znakomitym narzędziem do wzięcia obywateli za mordę. Gdyż z jednej strony państwo kreuje się na dobrego a z drugiej obywatel staje się całkiem zależny od państwa (obecnie lecimy już z górki - mamy tarcze itp.). A właśnie o to chodzi w działaniu takiego uosobionego państwa gdyż jego siła polega na przekierowaniu na własne potrzeby energii obywateli. Im więcej energii zabierze się obywatelom tym więcej trafia do państwa. Państwo doskonałe to państwo, które jest w stanie kontrolować i zarządzać każdym ruchem obywatela tak by cała jego energia szła potrzeby i siłę państwa.
Tak wygląda teoria przy założeniu że państwo potraktujemy jako samodzielny osobowy, myślący byt.
A jak wygląda praktyka?
Tak samo! Gdyż w praktyce państwo jest posiadane przez grupkę realnych osobowych bytów - ludzi, których siła i potęga bierze się z siły i potęgi państwa. A zatem w praktyce państwo tak czy owak wkracza na tą samą ścieżkę.
Która bierze się z hasła które podajesz: "Każdy grabi do siebie". Każdy działa NA WŁASNĄ korzyść.
Państwo musi zawłaszczać gdyż jego idea jest na tym oparta.
To znaczy jego siła!
Bo przecież jeśli państwo pozwoli robić ludziom co chcą to państwo będzie słabe. A przecież chodzi o siłę państwa, władzę, posiadanie...
To znaczy tak każdy sobie wyobraża dobre państwo. Ma być silne, dużo posiadające, dużo mogące.
Państwo po prostu tą zwykłą logiką, rolą państwa, polegającą na nabieraniu siły, którą uznają praktycznie wszyscy (poza anarchistami) musi stawać się coraz bardziej opresyjne, brutalne itp. Tą drogą dochodzi się do twojej kwestii:
Niewłaściwe jest pierwsze i podstawowe pytanie tekstu, wyrażone - może nie wprost - w formie "DLACZEGO TAK SIĘ DZIEJE?"
Otóż korzystniej, byłoby zapytać: "DLACZEGO TAK NIE MIAŁOBY SIĘ DZIAĆ?"
Tak po prostu musi się dziać.
Gdyż państwo powstało po to by wziąć pod uwagę tylko część natury ludzkiej. By chronić własność z której bierze się siła. Tak jak ją większość ludzi rozumie. Powstała masa praw, mająca chronić własność. Ta znów będąca podstawą siły stała się także naturalną koleją rzeczy siłą sprawczą prawa tworzonego przez posiadaczy tej siły...
Powyższa patologia (jak też i inne) jest efektem tego prawa siły. Gdyż jest ono naczelną wartością państwa, liczą się ci i robią co chcą mający udział w tej sile.
Uważam, że to są projekcje liberalne. Nie wiemy, PO CO, powstało państwo. Możemy wnioskować, zgadywać, przypuszczać i spierać się na temat wnioskowań, zgadywań oraz przypuszczeń, w moim odbiorze nietrafnych. Nie znamy w wystarczającym stopniu środowiska powstania pierwszych państw. Po drugie, funkcjonalność państwa dziś jest różna od tego sprzed tysięcy lat, bo środowisko w wielu wymiarach się zmieniło, w tym - stopień interakcji itd.
Nie wiem jakie są praktyczne wzorce na dzisiaj zwolenników liberalizmu i anarchizmu. Które części świata, które społeczeństwa to właśnie dobre wzorce? Z tego, że młotkiem można zabić nie wynika chyba, że należy go zniszczyć. A owszem, czasem do tego służy.
Jest to jednak wątek poboczny. Moja teza jest następująca, to nie kształt państwa (niektórzy twierdzą ordynacji) wpływa na skalę nieprawości w danym państwie, tylko moralność jego obywateli, a ta wynika z realnego, a nie wyznawanego słowami, przyjęcia określonych postaw i zachowań za wartościowe, za wartości. W skrócie, EGOIZM.
Ależ wiemy skąd wzięły się państwa i to całkiem dobrze. Znana nam cywilizacja z pismem (bo to ono jest jej podstawowym wyznacznikiem) wzięła się z chęci ekonomicznej kontroli. Większość badaczy uważa że pismo powstało właśnie na użytek ekonomiczny by rejestrować przepływy towarów.
Znajomość pisma była do czasów średniowiecza przywilejem nielicznych i wiązała się ściśle z atrybutem władzy. Czyli zarządzającego dworu świeckiego lub świątynnego.
Pismo bez którego nie wyobrażamy sobie cywilizacji było zawsze narzędziem władzy. W istocie, dopiero wiek XX dał pospólstwu szansę na powszechną znajomość pisma i ... uczestniczeniu w systemie władzy - dzięki, rozwijającej się w związku z tym tzw. demokracji.
Pismo jest tak samo nierozerwalnie związane z systemem prawa. Ekonomia i prawo - były najważniejszymi wytworami pisma.
Czyli w skrócie od początku chodziło o zarządzanie własnością.
W scentralizowanych ośrodkach władzy. A takie były typowe dla starożytności.
Nie całkiem jest to wątek poboczny, sam poruszyłeś ten temat.
Moja teza jest następująca, to nie kształt państwa (niektórzy twierdzą ordynacji) wpływa na skalę nieprawości w danym państwie, tylko moralność jego obywateli, a ta wynika z realnego, a nie wyznawanego słowami, przyjęcia określonych postaw i zachowań za wartościowe, za wartości.
Bo właśnie się z tym ściśle wiąże. Ponieważ idea państwa wyrosła z takiego a nie innego systemu wartości, kręcącego się wokół własności i prawa to te wartości są dominujące. Prawo (i państwo) faworyzuje silnych, mających dużo własności (gdyż oni są autorami prawa). Więc naturalne dla obywatela jest uznanie tych wartości za najcenniejsze.
A ponieważ handel narządami przynosi zysk i jest zwłaszcza ważny dla uprzywilejowanej warstwy to ma swoje naturalne miejsce.
W praktyce wystarczy spojrzeć na 500+. To właśnie ta wartość: pieniądz, własność stoi za sukcesem PiS. Czy generalnie każdej partii. Wyborca patrzy niemal tylko kategoriami ekonomicznymi. Nie obchodzi go, wracając do PiS, że w naszym państwie nie zmieniło się nic poza iluzorycznym zyskiem ekonomicznym. Każda dyskusja zawsze wraca do tego samego: Za Tuska było gorzej.
Ludzie mają tym przesiąknięty umysł. I jest to ściśle związane z rolą państwa. Funkcjonowaniem człowieka we współczenym państwie. Nie poprawisz moralności ludzkiej tkwiąc po uszy w tym starożytnym systemie wartości. Któremu opór stawia... nikt jak tylko ten zwykły człowiek pokazujący że jednak jest zdolny do uznania za cenniejsze innych wartości.
Jeszcze jest zdolny.
Nie chcę aby urzędnik kierował się wyłącznie zasadami religijnymi bo może być niewierzący albo innej wiary. Jego postępowanie musi być regulowane prawem. I musi ponosić odpowiedzialność za swoje czyny tu i teraz. Przed sądem ludzkim. Potem odpowie przed sadem Boskim ale to już nie nasza sprawa. Inaczej popełniamy grzech zaniechania w walce ze złem.
Urzędnik ma się kierować zasadą TROSKI o obywatela. Ta zasada nie jest możliwa do ujęcia w akcie prawnym i regulacyjnym. Co więcej, twórcy aktu prawnego i regulacyjnego, nie mają żadnej motywacji do prób wpisywania troski o obywatela, jeśli sami tej zasady nie wyznają.
To nie jest, to nie są, zasady - religijne. One pochodzą z chrześcijaństwa, ale nie są sensu stricto religijne. To są zasady - ludzkie, ale zakorzenione i biorące się z chrześcijaństwa, na wspomnienie którego ludzie dostają gęsiej skórki, bo im się kojarzy z pedofilami księżmi, i dawaj się odżegnywać, że nie o to chodzi. Tymczasem cała cywilizacja zachodnia, z jej zasadami z tego chrześcijaństwa wynika. Z tego, że uważamy, iż w drugim człowieku mieszka w jakiś sposób sam Bóg. Z tego, że uważamy, że drugi człowiek, każdy człowiek, ma szansę i możliwość transcendencji, to znaczy dojścia do innego, boskiego sposobu istnienia, w łączności z samym Bogiem. Ma tę możliwość - zawsze, przynajmniej - potencjalnie.
Dlatego św. Matka Teresa z Kalkuty, zrobiła w Indiach takie wrażenie, bo tam, wśród miliarda ludzi, wszyscy uważali, ze każdy ma to, co mu się należy i jak umiera na ulicy, to nikogo to nie obchodzi, bo to jego karma. To chrześcijaństwo wprowadziło pogląd, że odpowiadamy za siebie nawzajem. Oczywiście że są ateiści, którzy są prawi i moralni. To jest dziedzictwo naszej cywilizacji. Z czegoś troska o drugiego musi wynikać. Jeśli ma wynikać - jak pani pisze - z regulaminów i egzekucji prawa, to się nie uda. Jeśli ma wynikać - jak chcą liberałowie - z indywidualnej chęci, to się nie uda. Ci liberałowie z reguły, co śmiesne, odwołują się do "dawnych czasów", gdzie "dobry Pan" dbał o słabszych. Ale w "dawnych czasach" rola chrześcijaństwa w kształtowaniu postaw była niepomiernie większa niż dzisiaj.
Więc chodzi o zasady ludzkie, bo religijność nie jest jakimś wymyślonym i sztucznym zbiorem obrzędów i wierzeń, tylko jest głęboko ludzkim odczytywaniem sensu rzeczywistości i życia. Te zasady wyrzuciliśmy wszyscy na smietnik, by ucztować w liberalnej albo socjalistycznej obfitości. Skutki widzimy, ale na przyczyny pozostaniemy ...no... nie będziemy ich dostrzegać. A tymczasem nasi rządzący zyskali dla wiarygodnych inwestorów krajowych i zagranicznych ponad 130 mln. Kto im zabroni? Prawo?
Takie rozwiązanie już jest w Estonii, która zastosowała sędziego AI w sprawach cywilnych. Jest niewielki procent apelacji (rzędu 20%), więc sędzia AI się sprawdza w praktyce.
Ma Pan wiele racji, lokując przyczynę opisywanych problemów w braku walorów współczesnych Polaków. Zaskakujące jest to, że obydwie strony sporu: państwo liberalne versus subsydiarne, nie rozumieją, że są etatystami! I jednym i drugim, państwo jest niezbędne i jedynie warunkujące rozwój społeczny. Socjaliści wierzą w moc redystrybucji dóbr, liberałowie pokładają całą nadzieję w stanowieniu i egzekucji prawa. Nie widzą, że obydwa te podejścia, przy naszym poziomie kapitału społecznego, można potłuc o kant? Wygląda na to, że jednak nie widzą i spór "golono-strzyżono" - będzie trwał...
1.Mafia "lekarzy",tam sie dostaje "po rodzicach"...mam kilka nazwisk profesorów krakowskich,innych nazwisk znanych lekarzy...ich dzieci dostały sie na medycynę,zdały egzaminy
i są lekarzami....jakimi? To pytanie do ich pacjentów.
2.Druga mafia,to prawnicy to samo...UJ to specjaliści od przepychania studentów...potem egzaminy...tam działa NAZWISKO tatusia,mamusi,teścia ewentualnie jakies inne...
3.Naciągacze,to pospolici bandyci,ale z "kryszą" ...prawników,lekarzy,policji i służb wszelakich.
4.Na osłodę...mafie taksówkarzy...w Krakowie Donem wszystkich mafii,jest od 20 lat Majchrowski...kilkanaście "firm" taksiarskich...KILKANAŚCIE! Rejestracje na autach...z całej
Polski...kierowcy jeżdża na GPS,po polsku nie umieją mówić...języki z całej Azji..
Polski już nie ma....sprzedana,splugawiona,skuxxxona...mutacje i degeneracje...TYLKO FORSA...Polacy....
Skala tego rodzaju przekrętów jest niewyobrażalna, a wręcz przyklepywana ustawowo. Problem w tym, że "nasz rząd", który miał realizować gruntowną reformę państwa i rozpędzać różne mafie i kliki, robi coś dokładnie odwrotnego.
Jedną z największych patologii IIIRP jest przekręt z partycypacyjnym budownictwem społecznym. Ludzie zainwestowali w mieszkania, wpłacając na dzień dobry udział w postaci jednej trzeciej wartości lokalu (partycypacja) a resztę spłacają w ramach tzw. podwyższonych czynszów poprzez pośredników, którymi są tak zwane tebeesy. Tymczasem od lat 90tych te właśnie tebeesy przeforsowują sobie przez sejm ustawy jakie chcą, przez co ludzie, którzy powinni dojść do własności mieszkań, nadal są tylko ich najemcami.
Oto ostatni numer ustawowy, który przeszedł przez parlament wiosną - latem tego roku:
Osoby, które osiągnęły wiek emerytalny, teoretycznie mogą odzyskać wkład partycypacyjny. Odbywać ma się to w formie obniżki czynszów (co jest reklamowane jako "wakacje czynszowe"). Równocześnie znowelizowana ustawa stanowi, że - uwaga! - w przypadku śmierci, nierozliczona reszta kwoty partycypacji przepada. Czyli np. jesteś posiadaczem partycypacji lokalu wynoszącej 200 tysięcy, godzisz się na odzyskanie tych pieniędzy, odzyskujesz przez dwa lata np. 5 lub 8 tysięcy, po czym umierasz, a reszta tej kwoty przechodzi na rzecz "spryciarzy" z tebeesów, mających zawsze wolne wejście do ministerstw i parlamentu.
Te i inne kwiatki są przepychane przez parlament i podpisywane przez prezydenta przy zadziwiającej zgodności władzy i totalnej opozycji, a głos społeczny ignorowany.
Dokładnie o to mi chodziło. T B S to doskonały przykład oszustwa w majestacie prawa. . Podobnie działa usankcjonowane oszustwo z wykupem nieruchomości pod budowę szos i autostrad. Czasami jest to polna droga zamieniana w szosę dla wygody dewelopera, a wywłaszczony dostaje odszkodowanie za które może kupić sławojkę z serduszkiem.
Ale, ale, proszę jechać do Niemiec do muzeów i galerii, prywatnych i państwowych i do kościołów. Skradzione dzieła sztuki z Polski i 1300 dzwonów kościelnych skradzionych również z Polski już tam są i biją dla Niemców :-)
PS. Komu bije polski dzwon ? Bije on Niemcom :-)
Jakoś widzę polityków z Niemiec wcale nie spokojnych tylko ujadających na Polen. Całkiem możliwe, że w końcu najadą militarnie Polen, jak to przewidział Marian Węcławek, o którym pisałem już kilka razy na NB. Będzie to taki sam wahnsinn jak obecny najazd Putina na Ukrainę :-)
Ale dlaczego parlamentarzyści partii rządzącej, opozycyjnej oraz pan prezydent mieliby takich kwiatków nie "przepychać"?
Przecież - TAK NAPRAWDĘ - każdy dbać musi o siebie. Ci, co tego nie pojmują, tracą prawo wykonywania zawodu, tracą w różny sposób, na różnych poziomach.
Moralność zaczyna się wtedy, kiedy człowiek ją wyznający musi STRACIĆ by dochować jej wierności. W czasie gdy nie traci, to ona nie ma zastosowania. Ale każdy ma jakiś próg zdolności znoszenia ponoszonych strat, mówi się - życie ma swoje wymagania, więc przy rosnącej liczbie zachowań "konkurencyjnych" i "egoistycznych", zachowania "moralne" przynoszą coraz więcej strat i coraz mniej korzyści. To dokładnie opisuje teoria gier. Wyjaśnienie {TUTAJ}
14 kwietnia tego roku doszło do śmiertelnego wypadku motocyklisty na S8. Według Onet w zdarzeniu brało udział auto, którym podróżowali była I prezes SN Małgorzata Gersdorf i jej mąż. Zdaniem dziennikarzy nie tylko nie zatrzymali się, by udzielić pomocy ofierze, ale nawet nie powiadomili służb. Nie wiem jak się to skończyło. Ci państwo nie mają dla mnie zdolności pojedynkowej. Nie interesowałam się zatem ich dalszym losem. Sadzę, że mają się doskonale.
Czy mogłaby Pani Izabela wskazać wypadek w którym uczestnictwo sędzi polegało na potrąceniu motocyklisty z skutkiem śmiertelnym.
Onet takowego nie opisuje.
W związku z tym powstaje pytanie.
Czy w pozostałych sprawach poruszonych w felietonie, rzeczywistość jest traktowana równie frywolnie jak opisany przez Panią wypadek?