
Polacy są autentycznie zdolnym narodem. Jak się mocno postarają, to potrafią spieprzyć wszystko.
Weźmy choćby pod uwagę media społecznościowe.
A miało być tak piękne. Internet... Okno na świat. Pierwsza była poczta. Dzisiaj to już pięciolatki mówią imejl. A potem "Nasza klasa". To była frajda. Po dwudziestu, trzydziestu latach pogadać sobie z kumplem z ławki. Ten robi to, a tamta tamto. Później powstały różne fora dyskusyjne. Można było sobie na serio, albo nie całkiem na serio, pogadać na różne tematy. Pełna kultura oczywiście. Internet jeszcze się nie ześwinił.
Przyszło nieuniknione - spryciule szybko wywąchały, ze można na tym tłuc kasę. Ci najzdolniejsi o zasięgu światowym są dzisiaj w grupie najbogatszych ludzi świata, a miliardy zostały uzależnione od różnych fejsbuków i tłiterów.
Lecz wszystko poszło nie w tę stronę, co trzeba - nie ku lepszemu, nie na wyżyny, tylko przeciwnie - w stronę złych emocji i nawet zbydlęcenia.
Stworzenie portalu społecznościowego i to takiego, który ma rezonans, to nie łatwa i tania sprawa. Zrobić to porządnie i atrakcyjnie, to trzeba milion na to wydać. Niełatwo...
Lecz są inwestorzy z wypchanymi portfelami. Jedni solidni, inni szemrani. A nawet tacy w ciemnych okularach i z wypchaną lewą pachą. Nie dziw, że szybko te tak zwane media społecznościowe przestały być tym otwartym oknem na piękny świat, życzliwych i pogodnych ludzi, tylko zostały wchłonięte przez najbrudniejszą i śmierdzącą część ludzkiej działalności - przez politykę. Więc mamy portale lewe i portale prawe. Oraz najwięcej - portale, które udają, że nie są ani lewe, ani prawe, choć w cieniu pociąga za sznurki wysoki stopniem esbek, albo dla przeciwwagi gość w ornacie.
Wolę te, które głośno i wyraźnie określają się jako lewicowe, albo prawicowe. Bo w tych ostatnich nie ma się pewności, że w cieniu nie stoi esbek przebrany w ornat.
Interesują mnie portale prawicowe. Bo takie mam poglądy. Nie będę pisał u załganych bolszewików i ich potomków. Lecz portale prawicowe marnieją i więdną. Też najważniejsza staje się kasa, a na dodatek stare komuchy i ich emeryckie służby, zgodnie z bolszewicką czujnością mieszają.
Poważnie się zastanawiam - czy ta degeneracja mediów społecznościowych w RP, ta patologia, to ironiczna spuścizna ober-oprawców Kiszczaka i Jaruzelskiego i ich moskiewskich (a dzisiaj również berlińskich) mocodawców, którzy zaprojektowali, to zamysł, że po ich śmierci Rzeczpospolita ma sczeznąć. Na każdym możliwym polu - społecznym, gospodarczym i kultury.
#####
Każdy portal ma swoją architekturę i swój schemat. Oczywiście najważniejszy jest właściciel, albo właściciele. Jak są światli i dobrzy, to się za bardzo nie wtrącają. Lecz to tylko oni, już na etapie budowania portalu decydują, jaka jest linia programowa i charakter portalu. Czyli upraszczając - czy jest to klasyczne bolszewickie lewactwo, czy patriotyczna, konserwatywna prawica. A także decydują, czy ma być to portal będący elektroniczną gazetą, zawierającą wiadomości, informacje i niezbędne mydło i powidło; lub może głównie informacyjny; albo też, co jest w centrum mojego zainteresowania - to ma być portal blogerski.
Jak każda firma, czy przedsiębiorstwo, konstrukcja projektu pod nazwą portal internetowy jest strukturą tradycyjną. Właściciel/inwestor określa cel przedsięwzięcia, w obszarze mediów określany jako linia programowa i może to być powiedzmy całkowicie lewacka publicystyka, dla niepoznaki nazywając portal progresywnym, albo patriotyczny i propaństwowy i tutaj wszyscy będą mówić o portalu prawicowym. Jednakże najczęściej celem takiego internetowego zamysłu jest tylko i wyłącznie robienie kasy. Taki cel się starannie ukrywa, bo od czasów komuny naród ciągle jeszcze nie lubi kapitalistów i burżujów. Takie portale, łatwo rozpoznać, bo jest tam wszystko - bolszewicy splątani, jak grupa Laokona w walce z konserwą, stada trolli i hejterów i masa grafomanów i oszołomów z ego predestynującym do literackiego Nobla.
Tenże zarządzający portalem zatrudnia sobie redakcję - redaktorów, moderatorów i administratorów, powszechnie nazywanych adminami. Niestety, prawica zazwyczaj jest uboga i często gęsto jest tak, że jeden entuzjasta jest jednocześnie: właścicielem tzw. domeny - redaktorem - administratorem. Klasyczne trzy w jednym. Potężne witryny, za którymi stoją pieniądze, mają redaktorów naczelnych, dyrektorów działów (bo mają oczywiście różne działy), recenzentów i z angielska - adjustorów i reserczerów.
Pomijam tutaj oczywiste, czyli konieczność zatrudniania informatyków, nie tylko do tworzenia i uruchamiania strony, ale również do dbania cały czas, by portal hulał jak potrzeba.
Portale blogerskie praktycznie są wypełnione wyłącznie tekstami tworzonymi przez niezależnych internautów, zazwyczaj piszących za darmochę (znam przypadki płacenia za tekst autorom rozpoznawalnym publicznie).
Z tego też powodu praktycznie każdy taki portal ma regulamin. Co można piszącym, a czego nie można. Na przykład używania słów na "ch", "k", czy "p". Lecz regulamin zazwyczaj jest po to, by notorycznie go łamać, tak długo, aż admin się nie zdenerwuje, albo dostanie polecenie z góry, aby wywalić tego gnoja.
W utopijnym założeniu portal blogerski to swobodna wymiana poglądów, prezentacja własnych przemyśleń i obserwacji, czyli po prostu - twórczość. Lepsza, czy gorsza, ale własny wysiłek umysłowy. A potem owocna dyskusja w przedstawionym temacie.
Jednakże to tak nie działa, z wielu powodów. Raz - większość blogerów i uczestników dyskusji ukryta jest pod pseudonimami i fikuśnymi awatarami; a po drugie - z powodu typowych ludzkich ułomności - głównie pychy, złośliwości i gnuśności.
Internet i jego rewolucyjny rozwój spowodował, że praktycznie nie trzeba już myśleć. Nie ma sensu czytanie książek; w tym tych paskudnych i okropnie nudnych podręczników. Sensu też nie ma samodzielne dochodzenie do własnego zdania i całego tego wysiłku umysłowego, który pożera nawet 30% całej energii człowieka. I wreszcie można się zemścić na tych durnych polonistach, co to z łaski stawiali tróje. I tu właśnie jest wielki problem portali blogerskich.
To nie trolle i hejterzy, zawodowi, czy psychiczni, są czymś najgorszym na takich portalach. To już tylko zwykły folklor, na który już nawet admini przestali reagować, a nie każda witryna daje możliwość usuwania tych pluskiew przez samego autora.
Prawdziwą destrukcją i zachwaszczeniem porządnego miejsca do blogowania są osobnicy cierpiący na biegunkę internetową. Objawia się to bzdurną i bezmyślną produkcją, powielając wszystkie najnowsze wiadomości, które tworzą internetowe gazety, egzaltując się każdą rocznicą, dniem przygłupa, czy jelenia, a ponieważ u nas, jako, że rok ma 365 dni i każdego dnia jest jakaś rocznica, jakieś męczeństwo, czy szczególna data, więc ci stukacze klawiszowi mają zawsze coś do zaprezentowania. Wtórnie i durnie. Lecz są Google, jest Wikipedia, to nawet od biurka wstawać nie trzeba. Treści własnej jest może pięć zdań, a energia twórcza koncentruje się na wypasionym tytule.
Trudno powiedzieć, czym ci grafomani, co nie są w stanie pojąć sensu blogowania i tworzenia, są popychani. Może to tylko nieszczęśnicy z jakimś kalectwem motorycznym, a gapienie się bez przerwy w komputer to jedyny kontakt ze światem. Może... Jednak na blogerskim portalu to niestety chwasty.
.
Część prawicowych portali, na których jestem aktywny, widzi ten problem i reaguje. Te bogatsze, z większą redakcją filtrują blogi i te bezwartościowe teksty spychają na bok. Inna biedniejsza witryna wprowadziła blokadę, zezwalającą tylko na jeden tekst blogera na dzień. Najgorzej jest w strefie wolnego słowa na Naszych Blogach. Tutaj kolejne teksty lecą chronologicznie. Bywa więc tak, jak to parokrotnie zauważyłem, że taki klawiaturowy wyrobnik ma na stronie umieszczone w danym dniu aż cztery publikacje. Jaką to może mieć wartość poznawczą, czy literacką, gdy napisanie porządnego artykułu, ze sprawdzaniem źródeł, weryfikacją i całą pracą twórczą naprawdę zajmuje wiele godzin. Można zauważyć, że poważani blogerzy publikują zazwyczaj raz, czasami dwa razy na tydzień. Tyle czasu trzeba by coś zrobić przyzwoicie, oryginalnie i twórczo.
A potem seria grafomanów spycha cię błyskawicznie w czarną dziurę.
Nie zauważyłem takiego zjawiska w obszarach anglojęzycznych, czy w Skandynawii. Czyli tu znowu objawia się nasza krnąbrność i bylejakość. Rezultat - portale blogerskie powoli więdną. Po co je odwiedzać, jak jest w nich to samo, co w każdej gazecie, czy stacji telewizyjnej. Ludzie mówią - nie chodzę tam, bo jest tam tylko sieczka i bieżączka. Tak oto, typowo po naszemu, jak dać swobodę, to z czasem wszystko parszywieje.
.
.
Spytaj tego półgłówka, co nawet pojęcia nie ma co to heterodyna, bo uważa się za fachowca, gdyż tatusiowi w garażu cewki kręcił, co takiego produkuje RADMOR, obok którego przejeżdżam parę razy dziennie, że jeden cały budynek przykryli z zewnątrz klatką Faraday'a.
Ten trep, którego nazywasz Lidlem, nie ma pojęcia o rozwoju i że era szkopskich i francuskich marketów się kończy. Niedaleko mego domu, na osiedlu Karwiny, pada właśnie dosyć nowy Lidl, bo 100 metrów dalej, polska firma Merkus otwarła kolejny supermarket, który sprzedaje taniej i lepiej produkty o niebo wyższej jakości niż ten zapluskwiony Lidl, który już z żywności przerzuca się na odpady odzieżowe i chińskie duperele. Inny nasz gdyński, czyli lokalny handlowiec, uczciwy i z dużym wyczuciem jakości i rynku, właśnie otworzył, w samej Gdyni (!!!) siódmy market - wszystkie przy drogach wylotowych z miasta.
Nie było krajowego kapitału, więc lewactwo wpuściło gangsterów jak Lidl, z rządowymi, berlińskimi dopłatami, na dodatek zwalniając na wiele lat z podatków. Żniwa się właśnie kończą, a Polacy wreszcie mają dostęp do poważnego kapitału. Taka sieć Dino już wyprzedziła wszystkich Francuzów.
A w Gdyni, przy obwodnicy, potężny obiekt, należący do Tesco, został sprzedany, bo Polska już nie jest dojną krową.
Sieć Lidl, na którą powołuje się ten ciołek, dla tych dzbanów, słoików i pustaków, ciągle ze słomą w butach, ma być ekskluzywną namiastką wielkiego świata. Może ich wnuki dojrzeją do Polski.
Widzisz, dziadek, ty już nawet nie ogarniasz o czym piszę. Z trepem też raczej ostrożnie, bo to rodzinne u ciebie, nie u mnie.
Nalej sobie kielonka, rozluźnij się, przeczytaj jeszcze raz, potem głęboki oddech i może coś będzie.
Naprowadzę cię odrobinę: nie podoba mi się handel oparty o obce podmioty. A nasze krajowe, to "cwaniaki" i zaraz dostaną w łeb ładem. Za cwaniactwo.
Twoje wywody to jak zawsze typowa sraczka umysłowa
Nikt go poważnie nie traktuje i cierpi strasznie.
Lecz nam się tu przydaje, jako charakterystyczny eksponat. jak Biedroń w parlamencie UE.
Co do kaleki umysłowej to nie wykluczam takiej możliwości skoro normą umysłową jest obiecanie miliona samochodów elektrycznych, a gdy ich nie ma, obiecanie rozpoczęcia budowy fabryki tychże samochodów, którego też nie ma. Więc tak, norma partyjna wskazuje na kalectwo umysłowe. Jednakże mam doborowe towarzystwo tych wszystkich, którzy nie robią z gęby cholewy.
Uprzejmie dziękuję.
//To jaka marka autobusu?//
Sie goopio pytasz...
Widomo, że volvo, własność Chińczyków.
W Volvo pracuje znajoma. Nie ma prawa do ani jednej linii kodu, który napisze. W zamian za to jeździ Volvo.
Tuman jesteś i tyle, nawet nie ogarniasz problemu.
Wyniesienie pączka z piekarni to kradzież. Wyniesienie wyciętych detali, to kradzież. Nie odróżniasz rzeczy od własności intelektualnej - warunkiem rozpoczęcia pracy jest zrzeczenie się jakichkolwiek praw do efektów własnej pracy. Nie masz prawa do swoich pomysłów. Zrzekasz się ich z góry na rzecz pracodawcy. Gdybyś chciał skorzystać ze swoich pomysłów, to musisz mieć uprzednią i pisemną zgodę (prior & written) na ich wykorzystanie nawet w swoim domu.
Daj se już spokój.
//Generalnie przykre, że polowa ruchu w watku to w zasadzie jazda na Persa. //
Sprężają się, żeby mi nasikać na nogawkę ale mają za krótkie nóżki :))))
ale wystarczająco długie przyrodzenie by cię tak od stóp do głowy....olać
może jeszcze inny, do tego kilka autorskich blogów, ale reszta; https://www.youtube.com/…
Ano obchodzą tyle, że jak bolszewikom odpuścimy, to juz z narodu nie będzie co zbierać. Praca blogera jest pro publico bono.
Jestem za,
Proszę nie bać się, bronić narodu i dyskutować na bolszewickich blogowiskach.
Tyle tu dzisiaj znakomitych osobistości, że ośmielę się poprosić o radę językową. Jak nazwać kogoś kto od kilku dziesięcioleci żyje na koszt podatnika i wyzywa tych podatników do cwaniaków. Pomińmy to, że zapewne podatnicy ci dużo tej osobie zawdzięczają np. likwidację dużej części rodzimego przemysłu, piątkę itd.... to wiadomo. Jak nazwać taką osobę?
"A tu cisza! Przecież to strefa wolnego słowa?"
No to do cholery napisz pan coś o tym. Pan się boi?
A temat jest ciekawy bo nic tak jak prawda nie przeraża rządzących. Tzw. "opozycja" nie podjęła tropu i to kolejny dowód, że numer z opozycją to ustawka. I sekretarz Naimski zatrzymał program bo... no bo co? Za wcześnie się zorientujemy gdzie nas prowadzą? Upieram się, że od lat kurs jest taki sam tylko sternicy się zmieniają.
Dziwi mnie, że nikt nie spróbował wyjść po za formułę "emeryci dla emerytów" mając taki temat.
I tak na marginesie mam pytania:
- czy otrzymaliście rozliczenie ogrzewania za ubiegły sezon?
- czy ktoś porównał rachunki za energię elektryczną za ten sam okres z ubiegłego roku?
Przecież zapowiadanych podwyżek jeszcze nie było. A będą.
Zachęcam do popatrzenia i może, niektórym, "klepka" real economy wskoczy na właściwe miejsce i zainteresują się w imię czego mamy zostać dziadami.
Pozdrawiam.
Oprócz polaryzacji poziomej ( lewi - prawi) następuje też pionowa: plebs/motłoch/tłuszcza - ci co mają jakąś władzę. I tu celem jest kontrola. Technologia pozwala, by grzebać we wszystkich dziedzinach życia figuranta. W sieci, na poważnie zaczęło się chyba od cookies. A potem już poszło. Weźmy polskie Google: - czegoś szukam - pierwsze cztery strony w temacie tego co szukałem, to linki do gaz. wyborczej, onetu, polityki, tvn, itd. To tam przeciętny gość ma szukać odpowiedzi.
Najgorzej, gdy bolszewicy założą ci teczkę. Wtedy, gdzie się nie ruszysz, będziesz prześladowany i śledzony. Ten tutaj agent, natychmiast pokazał się z hejtem na Salon24, gdy tylko tam zacząłem publikować. Mafie tak nawet nie potrafią.
Wynika z tego, że jazgot nie jest poważanym blogerem ponieważ bez względu na częstotliwość zamieszczania swych dzieł, niesłychanie rzadko są one przyzwoite, oryginalne i twórcze.
Trudno opisać produkty jazgota w/w słowami, a to powodu prozaicznej przyczyny.
Otóż jazgot z uporem maniaka chce udowodnić, iż jest nieprzeciętnie zaawansowanym grzybem wyróżniającym się nad stertą mierzwy intelektualnej.
Facet nie zdaje sobie sprawy z tego, iż jest czytany głównie z powodu swej śmieszności.
Jest naprawdę czymś ożywczym w ponurym świecie prawicowatej blogerskiej rzeczywistości, delektowanie się kompozycjami odpowiednika Boskiej Florence.
Faktycznie ty opublikowałeś w NB ZERO takie z ciebie zero ! Innych za to pouczasz jakim prawem - prawem zera !
To folksdojcz, który ma wszystkim za złe, bo w nowej ojczyźnie traktują go właśnie jak folksdojcza, a nie za Niemca.