Ponieważ przyzwyczajony jestem do działań uporczywych i długotrwałych będę dziś kontynuował krytykę tak zwanego drugiego obiegu, który tym się różni od pierwszego, że honoraria za dzieło płacą innego dnia.
Dwa dni temu napisałem tutaj co myślę o poezji Wencla i jego wieczorkach autorskich oraz sposobach podniesienia ich atrakcyjności. I patrzcie! Nie musiałem długo czekać, żeby zawtórował mi Horubała, czyli ktoś kogo drugi obieg uważa za człowieka bezwzględnie „swojego”. Udzielił pisarz Horubała, który jest jednocześnie krytykiem i publicystą, a także – o ile mnie pamięć nie myli – poetą – wywiadu TV Niezależna. Przepytywał go zaś jakiś wynudzony mocno chłopiec w czerwonym sweterku. Tak się złożyło, że niedawno odbyło się huczne – tak słyszałem – świętowanie pięćdziesiątej rocznicy przyjścia na świat Andrzeja Horubały połączone z promocją jego nowego tomu publicystyki. Wywiad był więc całkiem a propos okoliczności – jest rocznica, jest książka, można gadać. Oto link http://vod.gazetapolska…
Ponieważ sprzedaż publicystyki jest sprzedażą wiązaną, trzeba ją najpierw wydrukować w jakiejś gazecie, a potem przenieść do książki, robię tak samo, ale w odróżnieniu od Horubały nie wstawiam do swojej publicystyki jedynie staroci, ale także rzeczy nowe. Moim zdaniem podnosi to walor książki, ale chyba w drugim obiegu, gdzie pracuje pan Horubała nie postrzegają tego w ten sposób. Mam wrażenie, że oni by się wręcz czuli jak oszuści, gdyby wstawiali do tych tomików nowe kawałki, które wcześniej nie zostały uświęcone publikacją w niszowym, prawicowym tygodniku „Uważam Rze”. Mogę się mylić, ale fakt pozostaje faktem – w książce Horubały jest to, co już było wydrukowane. Najlepszy jest jednak tytuł tego dzieła, który świadczy o intencjach autora i jego wyczuciu – że się tak oględnie wyrażę – stylu. Oto rzecz nazywa się „Czy Polska jest sexy?”. I tu właściwie nie musimy nic dodawać, bo tytuł ten od razu przekonuje nas, że jesteśmy w drugim obiegu i nie chodzi mi tutaj bynajmniej o drugi obieg obyczajowy, bo ten jednak rządzi się innymi prawami i tytuły wydawanych tam książek brzmią inaczej - „Łyżka w rondlu” - może? Albo jakoś podobnie. W każdym razie użycie słowa sexy dyskwalifikuje tam każdą produkcję właściwie z miejsca. Użycie słowa sexy świadczy o tym, że znajdujemy się w drugim obiegu politycznym i autorzy, którzy grają tu pierwsze skrzypce muszą troszczyć się nie tylko walor merytoryczny swojego dzieła, ale także o jego sprzedaż. Drugi obieg – wiadomo – nie jest obiegiem pierwszym i książki sprzedają się tam trudniej. Aby więc nieco poprawić wynik Horubała postanowił zagrać va banque i zrobić to, czego nie zrobiłby nigdy żaden autor z drugiego obiegu obyczajowego – powiedzieć „dupa”. Jest jednak człowiekiem kulturalnym, dupa więc w jego wykonaniu brzmi niczym harfa eolska i zamienia się na naszych oczach w angielskie słowo „sexy”. I nie jest tak kochani, że ja tu szydzę z Horubały, bo on nie kojarzy się ani z łyżką, ani z rondlem, nie, nie. Jest odwrotnie. Przy każdej okazji kiedy zdarzy mi się czytać o Horubale dowiaduję się, a przypomina mi o tym autor tekstu, że Andrzej Horubała ma ośmioro dzieci. Jest to – takie mam wrażenie – w opinii ludzi piszących o tym autorze wyznacznik nie tylko pobożności Horubały, ale także jego patriotyzmu. W mojej ocenie, mam tylko dwoje dzieci, Horubała jest dla wielu niedoścignionym wzorem i zdaje on sobie doskonale sprawę – myślę – ze wszystkich jawnym i ukrytych sensów jakie niesie ze sobą słowo „sexy”.
Nie oznacza to jednak, że Horubała rozumie cokolwiek z tego z czym ja czy toyah mamy do czynienia na co dzień w tak zwanej akcji sprzedażowej. Myślę, że on jest całkowicie poza tymi subtelnościami. Myślę, że on wierzy w to, że obecność jego tekstów w niszowym, prawicowy i patriotycznie nastawionym tygodniku „Uważam Rze” obok tekstów innych niszowych autorów takich jak Eryk Mistewicz czy Waldemar Łysiak zwalnia go z obowiązku dbania o sprzedaż. Horubale zdaje się, że on tę sprzedaż załatwi tym jednym słowem „sexy”, bo słyszał gdzieś, że seks się dobrze sprzedaje no i ma ośmioro dzieci, które jakby nie było są wynikiem seksu, ten zaś kojarzy się – co oczywiste - Horubale – z tymiż dziećmi. Kłopot w tym, że dzieci nijak nie kojarzą się ze sprzedażą. No chyba, myślimy o dziewczynce z zapałkami albo o handlarzach żywym towarem. Horubała jest jednak od tego daleki. W jego wykonaniu więc słowo sexy nie wywołuje spodziewanych efektów. Wywołuje efekty niespodziewane. Jakie? Już mówię.
Po niefortunnym użyciu słowa „sexy” Horubała musi brnąć dalej, żeby wokół tej swojej nowinki, spłodzonej, że tak zażartuję, wespół z tygodnikiem „Uważam Rze”, robić jakiś szum. Szum drugoobiegowy rzecz jasna, bo inny nie wchodzi w rachubę. To poważne ograniczenie. Wiem o tym doskonale, że żeby zrobić w świadomości czytelnika miejsce na swoje książki, muszę go przekonać, że są one lepsze od tego co już jest w obiegu drugim, pierwszym i tym extra lux. To nie jest łatwe i odbywa się zwykle poprzez zachęty z jednej strony lub krytykę autorów, których nie poważam z drugiej. Nie inaczej czyni Horubała. Ponieważ ograniczony jest jak ja zupełnie niszą handlową musi wypychać z niej autorów stojących najbliżej. Tak się składa, że jednym, z najbliżej stojących jest Wencel. Ten sam Wencel, któremu poświęciłem dwa dni temu tekst http://coryllus.salon24… . Horubała zaś w swoich tekstach prócz tego, że krytykuje poetę Rymkiewicza, zabiera się również za Wencla. Jak się zabiera? Oto na pytanie chłopca w sweterku, odpowiada, z uśmiechem skrępowania, że on tam w tej książce co to na okładce jest słowo „sexy” chłoszcze Wencla biczem satyry. Nic nie zmyślam, tak mówi. Chłoszcze biczem satyry. I jeszcze się uśmiecha, bo wie, że środowisko drugoobiegowe, środowisko ludzi wrażliwych i delikatnych mogłoby pomyśleć sobie o Horubale, coś niestosownego. On wie, że ich poziom jest dużo wyższy niż poziom odbiorców programu Niezależna TV i stwierdzenia typu „chłoszcze biczem satyry” tam po prostu nie uchodzą, są zbyt trywialne, dla widza jednak są w sam raz, każdy widz bowiem lubi słuchać tego co już zna, co udowodnił dawno temu klasyk. Tak więc przy tych słowach Horubała i chłopiec w czerwonym sweterku uśmiechają się znacząco, bo jest między nimi nić porozumienia, obaj należą do ludzi drugiego obiegu, ludzi świadomych i wyrobionych towarzysko oraz artystycznie.
Czegóż prócz tej chłosty chce Horubała od Wencla? Dokładnie tego samego czego i ja chciałem – to znaczy, żeby Wencel wreszcie przestał być taki beznadziejny, żeby nie pisał o pomordowanych w tak trywialny i głupi sposób, bo odbiera to cześć pamięci po nich, żeby przestał grać na najbardziej prymitywnych emocjach, bo to nie uchodzi. I ja się całkowicie z Horubałą zgadzam, nie rozumiem tylko dlaczego mając tak dobry słuch literacki nadaje on swojej książce tytuł „Czy Polska jest sexy”? Nie może być to nic innego tylko jakiś hołd, bo przecież w zmysł handlowy Horubały nikt chyba nie wierzy. A może go oszukali? Nie wiem.
W każdym razie chciałem na koniec powiedzieć, że postawione mi zarzuty jakobym czepiał się Wencla bezpodstawnie są chybione, bo oto mistrz największy i gwiazda drugiego obiegu – Andrzej Horubała – czyni to samo i jeszcze dodaje, że Wencel go złości. To jest dla Wencla duży komplement, bo mnie on normalnie odstręcza, nawet nie nudzi. Tak więc Horubała krytykuje, a jednocześnie podnosi poetę na poziom nieco wyższy niż to czynią czytelnicy.
Przypominam, że moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl Zaprasz…. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma. Książkę Toyaha o liściu można kupić jeszcze w Katowicach w księgarni "Wolne słowo" przy ul. 3 maja. Gdzie to jest dokładnie, pojęcia nie mam.
31 stycznia o 18.00 w szkole ogrodniczej w Błoniu odbędzie się mój wieczór autorski poświęcony opisywanej tu sprawie odwołania mojego udziału w spotkaniu w młodzieżą Zespołu Szkół nr 1 w tym mieście.
Informuję również, że 2 lutego w muzeum Kraszewskiego w Poznaniu odbędzie się także mój wieczór autorski, a ja sam będzę obecny na Poznańskich Targach Książki dla Dzieci i Młodzieży odbywających się w dniach 3-5 lutego w Poznaniu. Zapraszam.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4534
Jakiś podstawowy brak proporcyi, Mocium Panie.
Dlaczego cała prawica wynosi na piedestał p.Wencla jest dla mnie tajemnicą. Nie mają słuchu do słowa?
To chociaż powinno ich odstręczać instrumentalne wykorzystanie ofiar mordów na Wołyniu przez Pana Poetę. To jest żerowanie na tragedii ludzi, którzy bronić się już nie mogą. Też tego nie czują?
To won od decydowania w tych sprawach!
Dlaczego więc foruje się miernotę?