Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Czas na róże

Izabela Brodacka Falzmann, 21.01.2012
Od dzieciństwa uwielbiam opowieści. Przede wszystkim ludzi morza, goprowców, dżokejów- ale nie tylko. Jako nastolatki wracałyśmy z siostrą z Helu towarowym pociągiem, siedząc w otwartych drzwiach w towarzystwie starego rybaka, Kaszuba. ( Czy możliwe, że się tak wtedy jeździło, czy to był nasz wybryk?). Opowiadał nam o swojej pracy. Rozumiałam co piąte słowo z tego, co on mówił, ale pamiętam rozmowę do dzisiaj.
Wspólny mianownikiem wszystkich opowieści które mnie fascynowały jest ich autentyzm. Wszystko jedno czy ktoś opowiada mi o hodowli ślimaków, czy o ekstremalnej wspinaczce. Wszystko jedno czy robi błędy językowe, czy nie. Natomiast jeżeli zaczynam się nudzić i męczyć znaczy, że narrator konfabuluje.
Mam dobry słuch językowy. (Przepraszam, że się tak bezceremonialnie chwalę tym słuchem, ale czym się mam właściwie pochwalić? )

Pamiętam potwornie nudną dla mnie rozmowę z piękną, młodą, nową żoną starego ( również wiekiem) znajomego. Młoda dama sprzedawała mi obiegowe banały na temat literatury latynoamerykańskiej, myląc bohaterów i przekręcając nazwiska. Myślałam, że zejdę od tłumionego ziewania wywołanego niedotlenieniem mózgu, który rozpaczliwie chciał się wyłączyć.
W pewnej chwili dziewczyna przypadkiem wtrąciła, że wychowywała się w „bidulu”. Zaczęłam ją wypytywać. To co mówiła tak się miało do poprzednich dywagacji jak krwisty beefsteak do parówek z Biedronki. Rozmawiałyśmy do 12 w nocy.  Namawiałam ją, żeby opisała to wszystko, tak jak mi opowiedziała, zapominając przy tym, że skończyła studia i musi wyrażać się elegancko.  ( z nieznanych mi przyczyn wymawiała na przykład słowo jabłko jak jakieś „jabyłko”).Z podobnym zajęciem słucham również zawsze gospodarzy w Ochotnicy.

Natomiast tak zwane „ opowieści dziwnej treści” są dla mnie do przeżycia tylko w stanie skrajnego znieczulenia. Czyli ostatnio- zupełnie nie do przeżycia.

Każdy znawca danej dyscypliny sportowej po kilku słowach jest się w stanie zorientować czy narrator naprawdę jeździł konno, czy tylko siedział na kucyku w ZOO, czy wspinał się wyżej niż na Gubałówkę i czy pływał dalej niż w balii po kaczym stawku.

Na przykład słowo „cwał”. Jest to literackie określenie wyciągniętego galopu. Żaden profesjonalista wyścigowy nie powie, że cwałował ( bo znający się na wyścigach słuchacze umarliby ze śmiechu), chociaż  właśnie w wyścigu konie osiągają prędkość 70 km/h. ( polecam potrzebującym – jak to mówią- adrenaliny). Gdy słyszę, że ktoś cwałował ogarnia mnie zniechęcenie. Wiem , że za chwilę uprzejmie potakując, będę wysłuchiwała różnych bredni.
Nie mam w stosunku do dorosłych konfabulatorów misji wychowawczej. Nikogo nie poprawiam i nie sprawdzam. Ale rozpaczliwie się nudzę ich słuchając- to moje święte prawo.

Pisałam już, że w Kapuścińskim rozpoznałam Barona Munchhausena, nie mając wiedzy na temat jego agenturalnej działalności, ani na temat opisywanych przez niego krajów.  Odrzuciłam jego książkę po kilku stronach, bo mnie nudził. Podobnie nudzi mnie Krall i jej stylizowane i podrasowane historyjki. Fastrygę widać tu gołym okiem.

Od dłuższego czasu chętnie czytam natomiast  dzienniki. Wszystkie. Czytałam przedwojenne pamiętniki robotników i pamiętniki rolników. Niektóre książki czytam  po kilka razy. Na przykład ostatnio Odyńca „Listy z podróży” i  „Dziennik”- Marii Kasprowiczowej.
No i  pasjami lubię oglądać zdjęcia. Cudze zdjęcia, co podobno jest rzadkością.

W publikowanych w Internecie  tekstach rzadko można znaleźć  wspomnienia, czy fotoreportaże. Jest to wina wdrukowanych nam, zupełnie obcych reguł politycznej poprawności, zgodnie z którymi nie wypada pisać o swoich doświadczeniach, bo nie wypada się przechwalać.

Nie wypada również chwalić innych, gdyż jest to traktowane jako kryptoreklama.

O kryptoreklamę niech się martwi pani Kwaśniewska, której płacą za jedzenie bezy łyżeczką.
To nie jest nasz świat i nasz bon ton . Wbrew jej nauczaniu coryllus reklamuje w każdym tekście swoje książki i jestem tym zachwycona

Nie wypada kłamać- to wszystko.

Z najwyższą przyjemnością rejestruję wyłom w tych kretyńskich, obcych zasadach.
Parę miesięcy temu znalazłam piękny tekst o łóżku dziadka. Wiejskim łóżku ze słomą w sienniku. Tak był napisany, że poczułam zapach tej słomy, usłyszałam jej szelest i znalazłam się na wakacjach z czasów dzieciństwa.
Wbrew obiegowym uprzedzeniom można równie pięknie napisać o wiejskim łóżku jak o srebrnych, herbowych łyżeczkach.

Zawsze jest czas na żałowanie róż. Na ocalenie od zapomnienia naszych psów, koni, srebrnych łyżeczek, domowych obyczajów, wiejskich szaf i łóżek, taternickich, jeździeckich i morskich przygód.

.

  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 9145
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

22.01.2012 11:53

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na Art for art

Nie był to film tylko telewizyjne sztuczydło . Obejrzałam jeden odcinek i starczy. Pani Cywińska ma takie same kwalifikacje do opisywania obyczajów ziemiaństwa, jak ja do opisywania obyczajów dynastii Tang. Kosiński to kłamczuch, który zniesławił pomagająca mu rodzinę. Dlaczego mam tracić na niego czas?
Domyślny avatar

antoni

22.01.2012 07:12

Z Kapuścińskim miałem tak samo. O Krallu to tylko słyszałem. Nie wiem jakie ma Pani zdanie na temat Wojciecha Cejrowskiego , ale ja wolę "go" słuchać niż czytać. To prawda co Pani napisała o tych rozmowach w pociągu. Kilka lat dojeżdżałem do szkoły a później pracy pociągiem.To było tylko 30 km , ale skład wlókł się niekiedy 1,5 godz. z powodu "mijanek". Lubiłem "podsłuchiwać" toczące się rozmowy.Pamiętam do dziś leśnika który opowiadał o drzewach i drewnie i jest to właściwie większa część mojej wiedzy o lesie. Nawet opowiadania o przepisach kulinarnych potrafiły być dla mnie inspirujące zwłaszcza ,że były to czasy gdy do sklepów tylko czasem coś "rzucali" a kiszki po dwóch bułkach z marmoladą już marsza grały. Nie przeszkadzało mówiącym ,że inni słuchają. Chyba wytwarzał sie wśród pasażerów specyficzny rodzaj wspólnoty. Były to czasy jak mawiał mój znajomy gdy za czapkę jajek pół Polski można było objechać koleją.Choć w użyciu by tylko jeden rodzaj mydła pociągi i poczekalnie były dużo bardziej czyste i przytulne. Ciekawych ludzi można spotkać wszędzie. W Lanckoronie na ruinach zamku słuchałem ze dwie godziny opowieści...Chirurga naczyniowego Longobardach, Słowackim. Nie opowiadał o sobie a przecież bardzo ciekawie. To chyba nie tylko sprawa zmyślania ,ale prawdziwa wiedza i dar jej przekazania innym. Też uważam ,że książki należy reklamować i kupować , no i ...czytać. Teraz to luksus ,ale choć raz na jakiś czas Oczywiście tylko te które pisze ten którego nazwisko jako autora widnieje na okładce.Pani Kwaśniewska niech lepiej pozostanie przy bezach. Są obrzydliwie słodkie. Zdjęcia lubię oglądac pasjami. Albumy Pana Adama Bujaka to najlepsza szkoła fotografii dla każdego. Szkoda ,że mogę oglądać tylko w księgarni. Nie ma jak to fotografia na papierze a te ekrany rzutniki są niezłe i może więcej w nich "głębi wszystkiego" tylko kto dzisiaj szuka głębi w tym pędzie...dokąd? Pozdrawiam serdecznie.
Domyślny avatar

leszek hapunik

22.01.2012 10:08

Dodane przez antoni w odpowiedzi na Pocieszyła mnie Pani

za tak ciekawy komentarz.Obudziłeś we mnie nutkę nostalgii. Też , choć nie codziennie jeździłem pociągiem do szkoły.Magia tych kolejowych wspomnień polegała na tym,ze mówiący nie wysilali się na "bycie gwiazdą i autorytetem", a pozostali potrafili słuchać.Panowała jakaś nić bycia wspólnotą.Nic nas nie dzieliło i mieliśmy wiele szacunku dla siebie , choć nie koniecznie to samo zdanie.
Domyślny avatar

ALMA

22.01.2012 09:02

były normalnym środkiem transportu w czasach wczesnego "prylu". Na obozy harcerskie wożono młodzież wagonami bydlęcymi. Wojskowe łóżka polowe były drewniane i składały się "w słupek" Na podłodze wagonu układane były łózka, na to szły namioty, pałatki itd. i dzieciarnia pokotem. Każdy miał własny jasiek i koc zrolowany i przytroczony do plecaka. Pierwszy dzień obozu to była ciężka praca, przy rozstawianiu namiotów, rozkładaniu łóżek, napełnieniu sienników słomą zamówioną u rolnika. Ach te nocne warty, te dyżury w kuchni i ten zapach świeżej słomy i jej szelest. Pani potrafi przywołać wspomnienia! Pamiętam, że najwspanialsze warty były między 3-5 rano, bo wtedy można było obserwować ptaki na jeziorze i panowała taka cisza. P.S. znajoma na fb Pani Rusudan Kikaleishvili przypomniała wspaniałe właściwości i różnorodne działanie siemienia lnianego, zaraz pomyślałam o Pani Simbie. Zmielone siemię dosypuje się do karmy /nie zmienia smaku potrawy/. Jeśli nie pomoże na kichy, to przynajmniej sierść będzie mu lśniła jeszcze bardziej. Serdecznie dziękuje za piękne i mądre teksty.
Domyślny avatar

Barbara Trajdos

22.01.2012 13:57

Bardzo je lubię.(I wszystkie komentarze pod nimi!)
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

23.01.2012 16:45

Dodane przez Barbara Trajdos w odpowiedzi na Zawsze czytam Pani teksty.

Dziękuję. Pani nazwisko kojarzy mi miło się z panem profesorem z Politechniki. To tez stare dzieje. Pozdrawiam.
Domyślny avatar

Antykacap

22.01.2012 22:06

Czuje dokładnie to co Pani- pozdrawiam
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

23.01.2012 16:43

Dodane przez Antykacap w odpowiedzi na Czuje dokładnie to co Pani-

Ja też serdecznie pozdrawiam.

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 036
Liczba wyświetleń: 7,668,556
Liczba komentarzy: 20,773

Ostatnie wpisy blogera

  • Postępy postępu
  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Edeldreda z Ely, @Sake3Akurat nie myślałam o nich... Ale, wie Pani, ktoś mi ostatnio opowiadał, że obserwował studentów na praktykach... Wniosek przedstawił ów ktoś na początku: "Dzisiejsza młodzież jest wyjątkowo…
  • Grzegorz GPS Świderski, Dzięki za ten panegiryk na rzecz wolnorynkowego kapitalizmu, wolnej konkurencji i własności prywatnej – w pełni podzielam ten entuzjazm dla wolności, tym bardziej że jest poparty konkretnymi…
  • sake2020, @Edeldred.....Ma Pani na myśli Collegium Tumanum i jej absolwentów?

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności