W Stanach Zjednoczonych 4 lipca to Dzień Niepodległości, wielkie święto obfitujące w liczne parady, festyny, koncerty, pokazy fajerwerków i wieczorne grillowania a wszystko to w atmosferze patriotyzmu i radości. W tym roku lipcowy weekend i świąteczny czas wykorzystany został na cyber-atak. Trop prowadzi do Rosji.
Atak miał charakter “komercyjny” a termin wybrany został z myślą o osiągnięciu maksymalnych skutków, czyli w dniach “świątecznej” obsady administratorów nadzorujących infrastrukturę sieciową. Cyber-szantażyści z grupy REvil zaatakowali oprogramowanie VSA (Virtual System Administrator) firmy Kaseya, z siedzibą w Miami, które umożliwia klientom firmy zdalny dostęp do swoich serwerów. Tą drogą przeniknęli do użytkowników oprogramowania Kaseya na świecie, sparaliżowali ich systemy informatyczne i zażądali okupu w zamian za dostarczenie szyfrowanego klucza umożliwiającego odblokowanie. Według Andrew Howarda szefa szwajcarskiej firmy Kudelski Security “trudno sobie wyobrazić lepszą drogę podrzucenia ransomware niż poprzez rzetelnego dostawcę usług IT”.
Klienci firmy Kaseya to nie giganci, ale małe i średnie firmy. Według wstępnych danych ofiarami szantażystów padły podmioty w co najmniej 17 krajach: w USA, w Europie, a także w Południowej Afryce, Kanadzie, Argentynie, Meksyku, Indonezji Nowej Zelandii i Kenii.
Rzecz w tym, że wiele z nich to dostawcy usług IT i liczba “końcowych ofiar” idzie w tysiące. W USA ponad 200 firm zgłosiło atak. W Szwecji w sieci popularnych sklepów Coop “padły” kasy. Sparaliżowane zostały liczne apteki, stacje benzynowe, placówki kolei państwowej oraz systemy publicznej rozgłośni SVR. W Niemczech rozliczne firmy IT zawiadomiły władze, że żądania okupu otrzymały tysiące ich klientów. W Holandii o ataku poinformowali dwa poważni dostawcy usług IT firmy VelzArt i Hoppenbrouwer Techniek a w Nowej Zelandii stanęły systemy szkół i przedszkoli.
Nie wszyscy zaatakowani poinformowali władze. Wielu z nich wolało zapłacić okup w kryptowalutach i skontaktowało się z REvil pod podanym adresem “po ciemnej stronie internetu”. Według krążących w sieci wiadomości początkowo szantażyści żądali nawet równowartości 5 milionów dolarów od “głowy”, ale szybko przekonali się, że “nie przełkną tego co ugryźli” i publicznie zaproponowali hurtowe zwolnienie blokad u wszystkich zaatakowanych w zamian za 70 milionów dolarów. Widocznie odczuli jednak nacisk państwowych służb cyber-wojny i prywatnych firm cyber-bezpieczeństwa, gdyż w kontakcie z firmą Krebs Stamos Group jeden z współpracownik REvil opuścił cenę i zaproponował, że grupa udostępni “uniwersalny dekryptor” za 50 milionów USD. Podobną propozycję otrzymała agencja prasowa Reutera, której reporter dostał wiadomość, że wprawdzie cena jest 70 milionów, ale “zawsze jesteśmy gotowi do negocjacji”.
Gang REvil, znany też pod nazwą Sodinokibi, to działająca od kwietnia 2019 roku “komercyjna” grupa hackerska z “udziałowcami” rozsianymi po świecie i centralą w Rosji. Wyspecjalizowana w atakach ransomware przygotowuje “narzędzia” i wynajmuje je “partnerom”, którzy atakują wybrane przez siebie cele a poźniej dzielą się okupem. Zdaniem ekspertów działalność REvil być może nie jest sponsorowana przez Kreml, ale z pewnością jest tolerowana. W każdym razie, jak to określił Dmitri Alperovitch z Silverado Policy Accelerator “Putin nie ruszył się, aby przymknąć kryminalistów”. Pytana o atak, Jen Psaki, rzeczniczka prasowa Białego Domu zagroziła niedwuznacznie, że “jeśli Rosja nie podejmie działań wobec przestępców mieszkających w Rosji, to zrobimy to sami i rezerwujemy sobie prawo do podjęcia takich działań” i to “za pomocą mechanizmów swojego wyboru”. Jej ostre słowa stonował prezydent Joe Biden, który wprawdzie zapewnił, że dobrze ocenia zdolności USA do reakcji na hackerski atak REvil, ale ponieważ wyrządził on tylko “minimalne szkody” firmom amerykańskim, to najpierw należy odczekać, zebrać informacje, ustalić, bla, bla, bla… Nie za darmo Biden ma opinię “miękiszona” a wedle przeprowadzonego pod koniec czerwca sondażu The Trafalgar Group, 56.5 % wyborców amerykańskich uważa, że to nie on kieruje polityką Stanów Zjednoczonych.
Podczas spotkania z Władimirem Putinem w Genewie, Joe Biden przedstawił rosyjskiemu prezydentowi listę obszarów, w których cyber-atak będzie uważany za podstawę do cyber-odwetu. Ponieważ atak szantażystów REvil nie był wymierzony w amerykańską infrastrukturę krytyczną, automatyczna riposta byłaby sprzeczna z ostrzeżeniami Bidena i Kreml mógłby podnieść propagandowy krzyk na cały świat, zwłaszcza, że REvil to grupa komercyjna, a nie podległa rosyjskim instytucjom rządowym.
Jak się wydaje w przypadku kooperatywy cyber-szantażystów zastosowano w Moskwie model Grupy Wagnera, prywatnej armii Jewgienija Prigożyna oligarchy z bardzo wąskiego kręgu najbliższych współpracowników Putina jeszcze z “petersburskich czasów”. Tak jak Grupa Wagnera wykorzystywana jest do “brudnej roboty” w konfliktach zbrojnych na świecie, od Donbasu po Republikę Afryki Środkowej, tak grupa REvil używana jest w starciach o panowanie w cyberprzestrzeni. Jedna i druga samofinansuje się. Grupa Wagnera z dochodów “ochranianych” szybów naftowych, ropociągów oraz kopalni złota i diamentów, a REvil z okupów. Od jednej i drugiej Kremlowi łatwo się odciąć - to nie nasi ludzie, to prywatna inicjatywa.
Premiera: www.tysol.pl
https://www.salon24.pl/u/york/1149060,podprogowy-cyber-atak-na-usa
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5584
Ograniczają się tylko do podsłuchiwania całego świata ze specjalnym uwzględnieniem polityków z krajów "sojuszniczych".
//Stosują.//
Myślałem, że tylko Rosja używa takich podłych metod.
//inne niż Rosja budują te siły, jawnie włączając je w swoje struktury służb specjalnych lub wojska. Tymczasem kreml tchórzliwie maskuje je jako gangi cyberprzestępcze. //
Kłamiesz jak zwykle:
Pierwszym, kto publicznie mówił o potrzebie stworzenia cyberdowództwa Federacji Rosyjskiej był wicepremier Dmitri Rogozin. Miało to miejsce w 2012 roku. Zostało ono utworzone w 2014 roku w Sztabie Generalnym Sił Zbrojnych FR. Oficjalnie jego głównym zadaniem była ochrona przed zewnętrznymi ingerencjami w wewnętrzne systemy komunikacji i dowodzenia. Od tego właśnie czasu datuje się powstanie formalnych struktur cyberwojsk w Rosji.
W 2017 roku na posiedzeniu Dumy Państwowej, odpowiadając na pytanie o potrzebie odtworzenia wydziału kontrpropagandy, Minister Obrony FR Siergiej Szojgu poinformował już publicznie, że stworzone zostały Wojska Operacji Informacyjnych (ros. Войска Информационных Операций).
Stanem na 2017 rok oficjalna liczba rosyjskich cyberżołnierzy wynosiła 1000 osób. Dla porównania, z rosyjskich danych wynikało, że inne mocarstwa dysponowały wtedy odpowiednio:
1. USA – 9 tys. cyberżołnierzy,
2. Chiny – 20 tys.,
3. Wielka Brytania – 2 tys.,
4. Korea Południowa – 700,
5. Rosja – 1 tys.,
6. Niemcy – 1 tys.,
7. Francja – 800,
8. Korea Północna – 4 tys.,
9. Izrael – 1 tys.
A "gangi cyberprzestępcze" są na całym świecie, nie tylko w Rosji.
To są w końcu te oficjalne cyberoddziały w rosyjskiej armii czy nie? Twierdziłeś, że nie ma, czyżbyś zmienił zdanie?
Ja nie wnikam co robią, czy piją kawkę czy robią coś innego. Chodzi mi o FAKT, któremu zaprzeczyłeś.
Cyberprzestępcy to odrębny temat.
// wtedy udajesz głupka i pozorujesz niewiedzę.//
Ty nie musisz pozorować ani udawać :)))))
//I znowu cię zatopiłem//
Pocieszaj się Kuku na Muniu :))))))
Wiesz co? Martwią mnie polskie sojusze. Czy dzielni chłopcy z USArmy, którzy stacjonują w Polsce nie zrobią tak jak w Afganistanie gdy Rosja nas napadnie...
Przez 20 lat Bagram była najważniejszą wojskową bazą lotniczą USA w Afganistanie. Amerykanie porzucili ją w środku nocy, odcinając prąd i zostawiając w nim dosłownie wszystko: od palet z puszkami wody sodowej po pojazdy opancerzone, nie informując nawet o swoim wyjeździe współpracującej armii afgańskiej. Bez przekazania, bez zrzucenia flagi. Wyjechali jak złodzieje.
Generał Kohistani z Afgańskiej Armii Narodowej (ANA), której siły przejęły bazę, nawet nie wiedział, że armia amerykańska odeszła bez pożegnania. „Słyszeliśmy plotki, że Amerykanie opuścili Bagram… i w końcu o siódmej rano zrozumieliśmy, że potwierdzono, że opuścili już Bagram”.
Kiedy siły afgańskie wkroczyły do bazy lotniczej, setki szabrowników rozkradały ją przez co najmniej dwie godziny. Amerykanie odcięli prąd i zniknęli ze swoimi samolotami we wczesnych godzinach przed świtem.
Amerykańska drużyna powinna wyciągnąć lekcję, która nie będzie ograniczać się do talibów czy innych graczy na obszarze geopolitycznym, ale powinna także nauczyć Europę, by nie ufała zbytnio prawdziwej sile militarnej (byłego) supermocarstwa. Wciągają w bardzo drogie i nieczytelne wojny całe NATO, a potem odchodzą bez pożegnania.
A jeśli tak samo, pod osłoną nocy, porzucą Orzysz i Bemowo Piskie?...
//Rosja nas nie napadnie, bo to byłby jej koniec.//
Naprawdę?!
Kamień z serca...
To po co w takim razie ta panika? Już od ładnych kilku lat czytał i słucham, że już już Rosja na nas napadnie.
Skoro piszą o tym tacy fachowcy jak pan dr Targalski i pan prof. Żurawski vel Grajewski to chyba coś musi być na rzeczy...
//Zgadza się, bo Rosja tego by chciała.//
A po co?
Grzecznie kupujemy ich węgiel. Za niedługo będziemy kupować ich gaz od Niemców.
Nie widzę powodu.
//Bo rosyjski lud jest ciemiężony i okupowany przez chorych z nienawiści do wolnego świata psychopatów z kremla//
Dziękuję Kuku na Muniu za wyczerpującą odpowiedź.
Nawet słyszałem ostatnio, że w okolicach Gołdapi tysiące Rosjan z woj. Królewieckiego szturmuje granicę z Polską.
//Rosja nas nie napadnie, bo to byłby jej koniec.// - tak napisałeś.
A teraz się wycofujesz podając jakiś link?
// rozpracowanie, krok po kroku, działań ruskich służb w celu manipulowania wyborami w USA//
To szubrawcy...
Najważniejsze, że USA nigdy nie ingerowały w wybory w Rosji. Ani nigdzie na świecie.
A może jednak się mylę?
//Nie ma czegoś takiego jak "wybory w Rosji".//
Dobrze, załóżmy, że to prawda.
A w innych państwach?
//A w innych państwach są wybory, czasami manipulowane przez "cyberprzestępców" kremla.//
Oj... Znowu kłamiesz :)
Jak podaje twoje wiarygodne źródło wiki (wersja anglojęzyczna) jest trochę inaczej:
"Zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w zmianę reżimu opisuje udział lub ingerencję rządu Stanów Zjednoczonych , zarówno jawną, jak i ukrytą, w zastępowanie obcych rządów. W drugiej połowie XIX wieku rząd USA rozpoczęły działania na rzecz zmiany reżimu głównie w Ameryce Łacińskiej i południowo-zachodnim Pacyfiku, w tym w wojnach hiszpańsko-amerykańskich i filipińsko-amerykańskich . Na początku XX wieku Stany Zjednoczone ukształtowały lub zainstalowały rządy w wielu krajach na całym świecie, w tym w sąsiednich Panamie , Hondurasie , Nikaragui , Meksyku , Haitii Dominikana .
Następnie Stany Zjednoczone rozszerzyły zasięg geograficzny swoich działań poza tradycyjny obszar działania, Amerykę Środkową i Karaiby. Znaczące operacje obejmowały Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię – zorganizowany w Iranie zamach stanu w 1953 r. , inwazję w Zatoce Świń w 1961 r. wymierzoną w Kubę oraz wsparcie obalenia Sukarno przez generała Suharto w Indonezji . Ponadto USA ingerowały w krajowe wybory krajów, w tym na Filipinach w 1953 r., Japonii w latach 50. i 60. [6] [7], a także w Libanie w 1957 r. [8]
Według jednego z badań, Stany Zjednoczone przeprowadziły co najmniej 81 jawnych i ukrytych znanych interwencji w zagranicznych wyborach w latach 1946–2000. [9] Inne badanie wykazało, że podczas zimnej wojny Stany Zjednoczone zaangażowały się w 64 tajne i sześć jawnych prób zmiany reżimu. [5] https://en.wikipedia.org…
Nie wiem ile "zmian reżimu" przeprowadził ZSRR czy później Rosja ale ty pewnie wiesz i dokładnie wyliczysz :))
I znowu mnie "zatopiłeś"... :)))))))))))))
//najpierw odsądzając Wikipedię od czci i wiary, a teraz cytując ją nabożnie.//
Dałem źródło, które TY traktujesz jako wiarygodne.
O bandyckich praktykach USA są setki dużo bardziej konkretnych i wiarygodnych źródeł ale te uznałbyś za "kremlowskie".
Ciebie Mindziu Serwisowy tak łatwo rozszyfrować :)))))
Twoje ograniczenie zawsze cię zdradzi.