
Właśnie sobie wykoncypowałem taką konkluzję, w miejscu, gdzie każdemu przychodzą do głowy różne dziwnie myśli, jeżeli akurat nie jest zajęty czymś innym.
Zawsze, nawet w wydawało się, beznadziejnej sytuacji można zauważyć coś pozytywnego. Więc oświadczam, że atak nowego, przerażającego wirusa również, choć wielu może się to nie podobać, daje nam coś dobrego. Oczywiście – wiele złego i tylko ociupinkę dobrego.
Wiemy wszyscy i nie trzeba tłumaczyć, że potężny kawał życia przeznaczamy na nieustanną walkę z entropią. Nie lubimy entropii (szczególnie moja żona), bo im jest wyższa, tym większy bałagan, śmierdzące gnicie, ciało rozkłada się w proch, energia się rozprasza zamiast się skupić na ważnym zadaniu, tak cudownie wykształcone i piękne liście, najpierw czerwienieją ze złości na to co się stanie, a potem opadają, więdną i się rozsypują.
Entropia niszczy każdą materię i każdą energię. Czyli wszystko.
Zaraz będą się mądrzy ludzie czepiać, więc uszczegółowię – tak naprawdę to niszczą prawa termodynamiki, a entropia jest tylko miarą, ale tak jak napisałem, fajniej brzmi.
Skały ulegają erozji i kruszeją. Baterie same się wyczerpują. Pierwiastki rozkładają się; powoli ale jednak. I cholera – żywność się psuje, samochody korodują i dach w domu przecieka!
Niemamocnych! Wszystko, wszystko dąży do zagłady i chaosu.
Nie ma więc co się dziwić, że społeczności, ba, cywilizacje, pozostawione same sobie, same z siebie, bez zewnętrznych wpływów ulegają naturalnej degradacji, rozkładowi i w końcu unicestwieniu.
W Naturze istnieją przeróżne cykle. Jesień – zima – lato – itd. Rok do roku. To akurat odświeża stan przyrody – to pewien naturalny proces, by nie dać się chaosowi. Takich cykli jest na świecie mnóstwo i każdy w wolnych chwilach może je sobie wymyślać.
Lecz tu chciałbym na chwilę zwrócić uwagę, na coś fajnego, może już dla tych, co dawno rozstali się ze szkołą i jakąkolwiek nauką, zapomnianego, a pewnie są też tacy, co nigdy w życiu o czymś takim nie słyszeli.
To są szanowni państwo przemiany fazowe. I ewidentny, najbardziej rozpowszechniony przykład – woda, gdy ją dostatecznie schłodzić, to zamienia się w lód, a gdy mocno podgrzać zamienia się w parę, czyli gaz.
Te momenty zmiany stanu – ze stałego w ciekły, a potem z ciekłego w gazowy (i odwrotnie), to własnie przemiany fazowe.
Nota bene, dokładnie jak moja żona. Nie daj Boże ją schładzać, bo robi się strasznie lodowa. Więc ciągle muszę ją podgrzewać, żeby miała właściwą parę.
Te przemiany fazowe to nie byle co w takiej termodynamice; tu zazwyczaj potrzeba potężnych dawek energii. Ale widocznie prawom fizyki, zasadom istnienia Wszechświata, a więc również życia, są bardzo potrzebne.
Powiem tak - gdy długo w społeczeństwach, a w większej skali w cywilizacjach, nić poważnego się nie dzieje w długim okresie, to ono gnuśnieje, marnieje, "liście opadają z drzew", podstępny chaos zwiększa entropię i system się degeneruje i w końcu rozpada.
Aby ponownie uruchomić cykliczność, ponownie przemienić gnijącą i już lekko cuchnącą cywilizację w coś świeżego, odrodzonego, potrzebna jest przemiana fazowa.
Taką przemianą fazową są niewątpliwie globalne wojny, światowe katastrofy, lub, jak to, co spotyka nas teraz, pandemie. Mór, zaraza, plaga, czy inaczej jak lud nazywa te potworne zjawisko.
Wyzwalają się wówczas olbrzymie porcje energii, nie tylko fizycznej (E=mc2), ale również umysłowej.
Czy takim zjawiskiem przemiany ludzkiego sytemu, jakim jest społeczeństwo świata, jest własnie szerząca się pandemia koronawirusa SARS-CoV-2?
Według mnie tak. Ta przemiana fazowa, która własnie ma miejsce, zamyka pewien cykl, który już się zużył, by dać miejsce nowemu etapowi w rozwoju ludzkości.
Jak będzie wyglądać ta nowa społeczność i jakie w niej prawa będą obowiązywać? Nie wiem i chyba nikt nie wie. Może skończy się prosta demokracja, na przykład zastąpiona jakąś technokracją, co jest wielce prawdopodobne. Może rozpocznie się coś, co nazwę "androidyzacją" człowieka, czyli uzupełnianie naturalnego "ludzkiego tworu" poprzez dodawanie czegoś z zewnątrz, co niby nam się źle kojarzy, bo od razu myślimy o implantowaniu mikro-czipów, które nie dość, że będą nas szpiegować, to jeszcze będą kontrolować nasze zachowania i działania.
Powiedzmy, jak będziesz sięgał po kolejnego kielicha, to ręka ci zesztywnieje, bo sensor czipa wymierzył, że już zbliżasz się do jednego promila, a to jest, oj niedobre dla ciebie, bo tak pijany zaczynasz się zalecać do żony kumpla, a twoja własna żona bardzo tego nie lubi. A Wielki Centralny Mózg Kwantowy (WCMK popularnie zwany Stachu, od połączenia słów – Stalin+chu) wie wszystko o tobie i twojej żonie i o tym, że w pewnym momencie przyjaciel może dać ci w mordę, bo jego żona może zrobić się zbyt gorąca. A obowiązkiem Stacha jest chronić ciebie i całą resztę. No – wszystkich.
Tak panicznie boimy się tych czipów, że zapominamy o implantach soczewek (mam), implantach ucha wewnętrznego, albo nawet zastąpienie go, implantach kolana, czy biodra. I tak dalej.
Są już w próbach egzoszkielety, które zrobią z tego tutejszego łamagi mocarza, co jedną ręką zatrzyma rozpędzone Pendolino (co niemalże udało się consigliere Nowaku). Mało tego, jest taki nieduży plecaczek z dwoma dyszami i możesz latać jak nietoperek.
Małego czipa się boją a przerażających maszyn i urządzeń nie. Ciekawe...
No tak, jak zwykle zaczynam się podniecać i prorokować. Oj brzydka ta moja wyobraźnia.
A przecież staram się uzasadnić, że ta nanometryczna drobina białek i kwasów i czego tam jeszcze, sama głupia jak but, albo jak prosty automat jednozadaniowy, czyli nasz wirus, potrafi oprócz powszechnego zamętu, pchnąć ludzkość na nowy tor.
Kurcze – urodziłem się w pięćdziesiątym (niedługo urodziny bez gości). Czy ktoś potrafi przywołać jakiś okres z historii ludzkości, gdzie w tak krótkim czasie wydarzyło się tak wiele?
I, jeszcze raz kurcze – nadal się dzieje.
I najgorsze – nie wiemy, jak to się skończy.
Tylko... mówię wam – na pewno będzie inaczej.
.
Córka wzruszała ramionami do czasu, kiedy wrzasnęła na synka : misiek !! Natychmiast nadeszły reklamy pluszowych misiaków. Zamordowanie "asystenta" który bezprawnie włączał mikrofon, nie było łatwe. "TO" się dzieje już i od dawna. Jakieś piętnaście lat temu, były student pilnie potrzebował pomocy elektronika. Był pracownikiem policji. Akurat jeździłem po mieście odbierając części z poczty i sklepu. Bez trudu odnaleźli mnie.
Oczywiście, że śledzą, kogo potrzebują. Lecz generalnie są to mało inteligentne boty, aplikacje, czy nawet trojany. Lecz w założeniu jest nie tylko śledzenie i kontrola WSZYSTKICH, ale także za pomocą asystenta wpływanie na decyzje, wybory i poglądy.
"A będziesz mnie słuchał, to dostaniesz nagrodę".
Cześć
Pozwolę sobie po-drążyć w temacie dietetyki. Osoba od fejsbola, którą Pan przypomniał stanowi przeciwieństwo mojego postulatu, zaś sposób dania mu do wiwatu opisany w Pana notce może się w naszym "niezawisłym" systemie nie przyjąć (vide specjalista od podpisywania weksli za żonę czy też Qń himself). Uważam, że pewien trening w unikaniu szumu informacyjnego może w przyszłości stanowić podstawę dla profilaktyki groźnych zaburzeń o charakterze kompulsywnym ale również przestępstw opartych na psychomanipulacji. I nie chodzi mi o jakieś pogadanki pani pedagog w gimnazjum typu" "Palenie powoduje raka" a "Słuchając wirtualnego flecisty/szczurołapa obudzisz się sam/sama na pustyni" tylko konkretny trening zaliczeniem jak kiedyś zajęcia z wuefu. Albo jak płatne zajęcia z samoobrony. To jest tylko pomysł z racji poruszanego w głównej notce tematu. Problem jest może nierozwiązywalny jak zjawisko alkoholizmu. Niemniej, są kraje, w których dostępność alkoholu w cyklu dobowym jest zdecydowanie mniejsza niż u nas... i spożycie też jest mniejsze. W przypadku jedzenia słodyczy czy też zapychania sobie mózgu szumem informacyjnym zakazami się wiele nie zdziała - tyle, że skoro jest moda na zdrowy tryb życia to może da się również stworzyć jakąś analogię w obszarze odbioru informacji. Podkreślam, że to tylko pewna refleksja. Proszę sobie w tym kontekście wyobrazić daremność reklam w dobrze wytrenowanej populacji. No i bankructwo Totka, skoro wygrywają Bolki.
P.S.: Właśnie obok mnie na biurku leży egzemplarz telefonu Nokia 3510, Może go odpalę przy zmianie operatora (aktualna karta jest za mała).
Może Pan nie zauważył, ale ten wirus jest najgroźniejszy dla ludzi starych, schorowanych. A Ci protestujący to w większosci ludzie młodzi, lub w wieku średnim. Tak więc próżne Pana nadzieje.
Określenia, jakich Pan używa wobec protestujących to: "Krótkowzroczność, klapki na oczach, ciasnota umysłowa, oraz nędzna wyobraźnia". Jak w takim razie nazwać tych którzy naruszają ten kompromis akurat teraz?
Brak Wam wyczucia nastrojów związanych z pandemią. Brak jest komunikacji ze społeczeństwem, debaty. Wygląda to tak, jakby zdecydowali o tym jacyś starsi Panowie z partii lub z Kościoła.
Wielokrotnie mówiono też, czym będzie groziło naruszenie tego kompromisu. Teraz protestujący chcą więcej. A Prezydent proponuje mniej.
I po co Wam to było?
Dlaczego uważa pan, że nie zauważyłem, że ten wirus jest najgroźniejszy dla ludzi starych, schorowanych? Nie zadał sobie pan trudu, by chociaż zerknąc na moje poprzednie teksty? A piszę o tym i przestrzegam, jak mogę od stycznia.
Jakie są moje próżne nadzieje? Autentycznie ciekawy jestem, bo wygląda na to, że sam coś przed sobą skrywam.
Nie myśli pan przypadkiem, że gdyby nie tknięto aborcyjnego kompromisu, to lewactwo użyłoby jakiegoś innego pretekstu, by dążyć do przewrotu? Bo przecież tylko o to chodzi. A ludzie z manifestacji to w 99% biedne marionetki.
A o co tak na prawdę chodzi? Proszę samemu pokombinować.
"tylko o to chodzi by dążyć do przewrotu. A ludzie z manifestacji to w 99% biedne marionetki." - tym razem chodzi o coś więcej niż tylko o odsunięcie PiS-u od władzy - stąd takie protesty.
" tym razem chodzi o coś więcej..."
Konkretnie - o co?
Temat jest trudny, złożony i wrażliwy. Mądrzy ludzie przed nim przestrzegali. Stąd nie sądzę by miał Pan rację pisząc, że są to w 99% biedne marionetki.
A ci, którzy nimi dyskretnie sterują i podpowiadają metody działania i zachowań, chcą wyłącznie przewrotu i usunięcia rządu, który jest nie do przyjęcia przez całe polskie i europejskie lewactwo.
I o nic innego nie chodzi.
Zrozumiał? Młoda kobieta z kolejki ma dziś głos, a ty masz siedzieć w domu do czerwca. I nic nie zrobisz.
Lepiej czasem dopytać niż się za bardzo napiąć aż cętki wyjdą na własny psi pysk.
Ten stary, to nasz kolega ukochany, który mi życzył choroby. To co się msm krępować w życzeniach, życzę mu z rozmachem.
Przy okazji wydało się, że nie ogarnia kolega nawet miałkich rebusów. Zalecam wstrzemięźliwość w ocenie innych.