Swojego czasu pracowałem na statku, który regularnie zawijał na Tamizę i cumował przy nabrzeżu Dagenham White Mountain, na przedmieściach Londynu. I kiedyś zdarzyło się, że pojechałem do Londynu. Aby zobaczyć Tower of London, dawny zamek królów angielskich.
Sprawy służbowe zajęły mi trochę czasu, toteż ze statku zszedłem dopiero po południu. Jak dojeżdżałem metrem do stacji Tower Hill, dochodziła już piąta. Toteż zacząłem się martwić, czy zdążę, bo zwiedzanie trwa do 17:30. Jednak zdążyłem, kasa była jeszcze otwarta. Poprosiłem o bilet. Jednak zamiast otrzymać bilet, usłyszałem od kasjera. Sorry, sprzedajemy bilety tylko do 17:00. Popatrzyłem na zegarek, była akurat 17:00, więc zaprotestowałem. Przecież zwiedzanie trwa do 17:30. Kasjer odpowiedział – tak zwiedzanie trwa do 17:30, ale bilety sprzedajemy tylko do 17-tej. Próbowałem mu tłumaczyć. Że jestem ze statku, że statek w nocy wychodzi w morze i że być może już nigdy nie będę miał okazji, aby tutaj przyjechać. I żeby sprzedał mi bilet, bo 17-ta dopiero mija a jeszcze jest pół godziny zwiedzania.
Bilety sprzedajemy do godz. 17-tej, powtórzył kasjer i dodał ‘law is law’ (prawo jest prawem). Pracowałem wtedy w angielskiej kompanii i znałem już Anglików. Toteż wiedziałem, że sprawa jest przegrana, więc dałem spokój i poszedłem z powrotem w stronę metra*.
Nasza totalna(?) opozycja, krytykując rząd, ma pełne buzie słów o praworządności. I oskarżenia, że rząd łamie praworządność odmienia przez wszystkie przypadki. Co więcej, aby zdyskredytować rząd, ‘lata’ na skargę do Brukseli z tymi pomówieniami. Znaczy się latała, bo teraz jest kwarantanna i lotów nie ma. Niemniej, wszem i wobec, okazuje wielkie przywiązanie do praworządności.
Sprawdźmy więc co oznacza praworządność, której przestrzegania opozycja tak bardzo się domaga. Otóż Słownik Języka Polskiego tak to ujmuje: praworządność - przestrzeganie przez wszystkich obywateli, instytucji, organizacji i organów państwa obowiązującego prawa.
Przestrzeganie obowiązującego prawa! Przez wszystkich! Oto jest sedno praworządności.
Za dwa miesiące mamy wybory prezydenckie. Na początku kampanii wyborczej, opozycji szło bardzo dobrze. Opozycja, wręcz perfekcyjnie wykorzystała sytuację, która się nadarzyła z głosowaniem nad ustawą o rekompensacie dla mediów publicznych. I ludzie wzięli za dobrą monetę, nachalnie forsowany, populistyczny przekaz, że te pieniądze można było przeznaczyć na onkologię. I krytyczne nastroje wobec Prezydenta, który podpisał tę ustawę, zaczęły się nasilać. Ale od czasu ogłoszenia kwarantanny i podjęcia skutecznych działań, zarówno przez rząd jak i Prezydenta, zapobiegających rozprzestrzenianiu się epidemii, nastroje się odmieniły. Kandydatka Platformy, zaczęła gwałtownie tracić na popularności.
I tak jak poprzednio, wołanie Platformy w sprawie przestrzegania praworządności było głośne, tak teraz podniosło się, równie głośne i również Platformy wołanie, aby przełożyć wybory. Dlaczego? Oczywiście, nie z powodu spadku popularności, skądże. Nie! Powodem, głośno podnoszonym powodem jest brak możliwości prowadzenia kampanii wyborczej z powodu epidemii.
W życiu różnie bywa, są lata tłuste i są lata chude. I tak się zdarzyło, że mamy wybory i epidemię. Oczywistą więc sprawą jest to, że kampania nie może być taka, jak w sytuacji, gdyby epidemii nie było. Ale to nie znaczy, że nie jest możliwa. Z kolei konieczność przeprowadzenia wyborów w maju, wynika z wymogów konstytucyjnych. Natomiast w praworządnym państwie, o którą to praworządność politycy Platformy, jakoby bardzo dbają, wybory można przełożyć tylko w określonej prawem sytuacji. Taką sytuacją jest jedynie ogłoszony stan nadzwyczajny.
Natomiast epidemia, sama w sobie, ani to, że kampania wyborcza prowadzona jest w trudniejszych niż normalnie warunkach, nie są legalnym powodem do przekładania wyborów.
Law is law, jak to usłyszałem kiedyś, dawno temu od angielskiego kasjera w Tower of London.
Czyli prawo jest prawem panie i panowie politycy z Platformy oraz zwolennicy opozycji. Nie można przekładać wyborów w zależności od tego, czy ich termin jest dla kogoś korzystny czy też nie. Czas zacząć traktować legalizm prawny i ustrojowy poważnie. Bo na przestrzeganiu obowiązującego prawa polega praworządność. O której przestrzeganiu tak głośno mówicie.
---------------------------------------
* Mimo tego, że potem wielokrotnie cumowaliśmy przy nabrzeżu Dagenham White Mountain na Tamizie, to zwiedzić Tower of London już nigdy nie było mi dane.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 7666
Coś cienko z ta dyskusją ...
Luwr też obejrzałem tylko z zewnątrz, ale to z braku czasu ... Co prawda przyjechałem rano (z portu w Rouen), ale miałem tylko jeden dzień i wejście do środka odpuściłem.
Nie sądzę aby mitrężył celowo, po prostu Anglicy tak mają.
https://kresy.pl/wydarze…
I to w sytuacji gdy cały luty ludzie hulali na wczasy do Włoch, naprzywozili wirusa, a teraz - gdy szczelności i tak już nie ma tylko opóźnianie - ciągłość funkcjonowania państwa jest sabotowana.
Uprzedzenie przez pana przemawia. W Hiszpanii przyjmują do szpitala tylko tych, którzy mają szansę przeżycia, u nas przyjmują wszystkich.
Znaczy się pański komentarz też jest niemerytoryczny??
W pierwszym komentarzu napisał pan, że mój tekst 'wyłącza wszelkie rozsądne,merytoryczne dyskusje'. Użył pan liczby mnogiej: 'wyłącza wszelkie ... dyskusje'. Z czego wniosek, że zabierając głos w dyskusji (no bo przecież wziął pan udział w dyskusji, pisząc komentarz), uznał pan swój komentarz również za niemerytoryczny. Co zresztą pan potwierdził drugim komentarzem, w którym używa pan argumentów ad personam, czyli całkowicie niemerytorycznych.
Nie. Z 'jabe' już wyjaśniliśmy sobie to nieporozumienie (dotyczące tożsamości), przy poprzedniej notce.
To już kolejna produkcja pod tytulem "Wybory muszą się odbyć".
Staje się więc oczywiste, że przesunięcie ich terminu oznacza porażkę długopisa. Albo wręcz jego późniejsze niewystawienie...
Dyskredytuje się pan używając takich epitetów ...
Ma Pan rację, zapatrzyłem się na "żyrandola" i poleciało. Złe przychodzi łatwo. Dziękuję za zwrócenie uwagi.
Znaczy się zapatrzył się pan na D. Tuska - to on mówił o 'pilnowaniu żyrandola'. Ja tylko przypomniałem te słowa ... pańskiego mistrza (?)
Z tym "mistrzem" to teraz Pan się dyskredytuje jeśli ma Pan za mistrza głosiciela mord zdradzieckch.
Więc albo gryziemy się po kostkach albo rozmawiamy. Co wybieramy?
Pan zaczął to 'gryzienie po kostkach'. Nikomu nie ubliżałem, gdy przytoczyłem słowa D. Tuska o pilnowaniu żyrandola. Owszem zrobiłem to z przekąsem w stosunku do DT, ale on przecież tak powiedział. Mnie takie dyskredytowanie ludzi, którzy pełnią to stanowisko nie podoba się, dlatego w takiej (krytycznej) formie o tym napisałem. Pan natomiast użył określenia 'długopis' w stosunku do konkretnej osoby, którą ja z kolei szanuję. Dlatego tak, trochę złośliwie panu odpisałem.
Kończąc zatem dyskusję o żyrandolach i długopisach proszę, by zwracając czyjąś uwagę na niestosowność wypowiedzi i uzyskując przyznanie się do niefortunnego sformułowania, nie kontynuował Pan niepotrzebnego już sporu kolejnym niefortunnym słowem. Jak z tym mistrzem.
Owszem, DT powiedział co powiedział, JK także. Jednym nabić, drugim wystrzelić, jak mawia mój tata.