Dla mnie to ewenement na skalę światową, że niekwestionowany tajny agent, marionetka, a nawet pacynka, prostak i cham, wyreżyserowany przez służby komunistyczne, pan Lech "Bolek" Wałęsa, przez 40 lat jest nadal w stanie wywierać pewien wpływ na niektóre aspekty polityki państwa.
I mimo bezsprzecznych dowodów, gdzie już nawet sąd potwierdził, że Wałęsa agentem był, to nie dość, że zrobiono go trybunem ludowym na czele chyba największego w historii na świecie ruchu społecznego, jakim była 10 milionowa Solidarność, to następnie posadzono go na fotelu prezydenta Polski i uczyniono go jedną z najważniejszych postaci politycznego establishmentu.
Maska tego człowieka, którą prezentował opinii publicznej, nie tylko krajowej, zaczęła się stopniowo kruszyć i pokazywała się twarz typowego żulika. Ujawniano coraz głośniej fakty, które dla wielu z nas, szczególnie mieszkańców wybrzeża, znane były od dawna, a mimo tego, z powodu wrogości mediów, w większości podporządkowanych antypolskim ośrodkom, nie mogły wybrzmieć pełnym głosem. Nie ważne, czy mówiły to takie pomnikowe postaci, jak Anna Walentynowicz, lub Andrzej Gwiazda. A co dopiero my, szaraczkowie, wyrobnicy internetu. Nawet najkrwawsze, typowo putinowskie tragedie, jak wysadzenie bloku mieszkalnego w Gdańsku Wrzeszczu, o czym nie tylko ja pisałem w 2016 roku [https://naszeblogi.pl/63200-czy-musialo-zginac-22-niewinnych-gdanszczan ], a także wielu innych dziennikarzy, nie przebijały się przez zmowę milczenia.
Dzisiejsze doniesienie, gdzie upubliczniono rozmowę wożącego w plastykowych siatkach setki tysięcy dolarów z Moskwy Leszka Millera z onegdaj najbogatszym w Polsce miliarderem, zmarłym w niejasnych okolicznościach Janem Kulczykiem, udowodniło fakt, o którym też już od dawna wiedzieliśmy jednakże nie znając szczegółów, że nie było żadnego legendarnego skoku przez ogrodzenie, gdy Wałęsa przedostał się do już strajkującej gdańskiej Stoczni im. Lenina.
Wałęsa został przywieziony od strony morza do stoczni kutrem Marynarki Wojennej, którym dowodził późniejszy, śp. admirał Waga. On sam potwierdził ten fakt. Miller dzisiaj na Tweeterze zaprzeczył swoim słowom, ale co powiedział przed laty, to powiedział, a na dodatek są również potwierdzenia tego epizodu z innych źródeł. Dodatkowo brat admirała był dyrektorem w koncernie Kulczyka i zaufanym jego człowiekiem. Ot, taki klasyczny w Polsce krąg towarzyski: Wałęsa – Miller – Kulczyk – Waga. Albo: agent – polityk – biznesmen – wojsko. Kto takim mógł podskoczyć?
Rozpocząłem tutaj od Lecha "Bolka" Wałęsy, by pokazać, że od reguły są wyjątki. Ex-prezydent w przyzwoitym otoczeniu i uczciwym państwie natychmiast po zakończeniu swojej żenującej prezydentury powinien na zawsze zniknąć ze sceny i popaść w zapomnienie, jak większość ludzi fałszywych, wg, mnie szubrawców, którzy zaistnieli na scenie publicznej.
Jednakże dołączył do grupy tych złych i fatalnych, którzy w historii Rzeczpospolitej pozostaną jako jaskrawy przykład kogoś, kto za pomocą obcych sił został narodowym przywódcą, by poprowadzić kraj do zagłady.
.....
Szujowski był również przysłowiowy duet – Hitler i Stalin. Lecz o nich wie i pamięta cały świat. Tak, tylko to były arcy-łotry. Szuje zanurzone we krwi ofiar aż po uszy. Oni to memento dla całej ludzkości.
Lecz czy oni sami, własnymi rękoma zgładzili kiedyś jakąś kobietę, małe dziecko, czy choćby przeciwnika – mężczyznę? Nic mi o tym nie wiadomo.
Jednakże winni są śmierci setek milionów ludzi. Jak mogli tego dokonać?
Tylko dla tego, że byli otoczeni, lub precyzyjniej, dowodzili tysiącami równie złych zbrodniarzy, w dużej części dzisiaj bezimiennych i zapomnianych.
Te szuje miały swoją chwilę by móc się wykazać w służbie zła. Teraz bezimienni, chociaż niektórzy są pochowani z honorami na alejach zasłużonych najważniejszych cmentarzy, zamiast gnić gdzieś pod płotem, tak jak postępowano kiedyś z ohydnymi przestępcami.
Dobrze, że już o nich nie pamiętamy. Bo stara mądrość mówi, że człowiek żyje tak długo, jak się o nim pamięta.
......
III Rzeczpospolita, od chwili powstania, zaowocowała wysypem różnego rodzaju ludzi paskudnych, zdeprawowanych – szuj i szubrawców.
Oparty na fałszu i ustawce nowy system otworzył szeroko wrota dla karier różnego rodzaju cwaniaków i ludzi podłych.
A czy przedtem było ich mniej? Kto pamięta o kanaliach z czasów Bieruta, Gomułki, czy Gierka. O Różańskich, Kliszkach, czy Babiuchach. Zapewniam, że 98% Polaków już nie wie kim byli.
Lecz może to już zamierzchłe czasy i urodzeni po roku 1970 mają prawo nie mieć bladego pojęcia o szczegółach dopiero co minionych czasów przed swoim urodzeniem. A to dzisiaj większość społeczeństwa.
A potraficie państwo wymienić wszystkich brutalnych morderców męczennika, błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki? Nazwiska – Pękala, Chmielewski – porucznicy, kapitan Piotrowski i płk Pieruszka mówią coś jeszcze? Zapewniam, że tu także dobre 97% społeczeństwa nie wie o czym mowa. Dostali za tę potworną zbrodnię wyroki – wcale nie najwyższe. A już po dwóch latach więzienia, inny, tym razem polski arcy-łotr (choć według niektórych to człowiek honoru) gen. Czesław Kiszczak złagodził im te "surowe" kary.
Są na wolności. Lecz jak w "Potopie" napisał Henryk Sienkiewicz - "... hańba wiekuista na ich imię spadła". Czyżby na pewno?
Jeżeli takiego poziomu bestie już zacierają się w narodowej pamięci, to czemu się dziwić, że pomniejsi szubrawcy III RP też odeszli w niebyt.
Reguła jest taka, że im mniejsza i podlejsza szuja, to szybciej się zużywa.
Tak jak pierwsi po transformacji przestępcy w białych kołnierzykach, Andrzej Gąsiorowski i Bogusław Bagsik. Gdybym teraz nie dopisał Art B, to większość miałoby problemy ze skojarzeniem tych cwaniaków.
A taki, dziś kontrowersyjny, kandydat na prezydenta w 1990 roku – Leszek Moczulski. Pamiętacie? Czy się zużył?
Lub kandydat na prezydenta w 1995 roku Leszek Bubel – rezultat – 0,04%. Kiedyś było sporo szumu wokół niego.
Zużywają się też najnowsze nieporozumienia sceny politycznej. W pewnym sensie hochsztaplerzy. Kto dziś śledzi ex-premiera Marcinkiewicza? Albo tego cwaniaczka Migalskiego. Były agent, a kiedyś brylująca na salonach postać, Andrzej Olechowski też się utajnił, by udzielać się wyłącznie w jakichś tajemniczych organizacjach za spiżową bramą.
A ta grupka dziwolągów podrzucana przez służby do wspomożenia, kulejącej i chorej na niedobory intelektualne i moralne Platformy Obywatelskiej – Palikot, Petru i ten kodziarz, co błyskawicznie się skompromitował i na szczęście znalazł ukojenie w strzyżeniu wyłącznie włosów, a nie lemingowych baranów, a którego nazwisko już zapomniałem, czy nie zużyła się błyskawicznie?
My internauci, blogerzy i czytelnicy mediów społecznościowych pamiętamy więcej i rozumiemy lepiej. Mamy po prostu takie zainteresowania. I odrzucając sporą grupę zmanipulowanych oraz zabetonowanych fanatyków, stanowimy niewielki ułamek społeczeństwa.
Reszta Polaków też raczej już niewiele myśli samodzielnie. Wystarczy im przyswajanie papki podawanej codziennie – albo przez TVP, albo przez TVN.
Ważniejsi są dla nich jednoroczni celebryci. W poprzednim roku Sławomir, a w tym Zenek.
Fortuna kołem się toczy. Polityczne szuje się zużywają. Tak, jak jednoroczni celebryci. Wkrótce też, może za rok, dwa, może nawet za pięć zapomnimy o chirurgicznym prestidigitatorze – kopertowym Grodzkim. Pani Kidawa Błońska też gdzieś na tylnej ławie autobusu historii dołączy do swojej równie zdolnej koleżanki Ewy Kopacz i swego mistrza radosnych wypowiedzi ex-prezydenta Komorowskiego. Zniknie też człowiek o wdzięku i uporze hipopotama, Marian Banaś.
Szuje zawsze będą się przyklejać do władzy i jak odpowiednio zagrają, to nawet zrobią karierę. Chwilową, ale zawsze. Warto dodać, że wielu z nich to osobniki starannie wyselekcjonowane przez gości, co nawet śpią w ciemnych okularach. Tacy bez moralnego kręgosłupa co to żadnego świństwa się nie boją. Jedna akcja, druga akcja, uchwycą kamery i kapnie trochę grosza.
Wydawać by się mogło, że to nasycenie obszarów władzy szubrawcami i bardzo marnymi osobnikami jest socjologicznym fenomenem, na dodatek jaskrawie widocznym w naszym kraju. Tak nie jest – oni są wszędzie na świecie. To pasożyty. Za mało kreatywni, za mało odpowiedzialni i przyzwoici, aby żyć na własny rachunek, wolą się sprzedać byle komu, jeżeli tylko to zapewni im profity. Takie pijawki, co piją krew narodu, pęcznieją i przeżarte odpadają, albo ktoś oderwie i wyrzuci w błoto.
Skończą się obecne szuje to przyjdą następne. A nawet czasem walcząca o władzę grupa "odmrozi" starego cwaniaczka, by wspomógł bezradnych i kiepskich towarzyszy. Komuniści, którzy maskują prawdziwą naturę swojego zbrodniczego rodowodu przedrostkiem "post" wyciągnęli z lamusa, otrzepali z naftaliny i ponownie uruchomili takie indywidua jak Marek Dyduch, czy towarzysza Cioska. Platformersi nie gorsi, przywołali do domu gogusia, uważającego siebie za Banderasa miłośnika zegarków i kolei szybkobieżnych typu Pendolino, Sławku Nowaku. Choć cholera wie, może go tylko ratowali przed więzieniem na Ukrainie.
Tak więc widać, że zużyte stare gadżety można nieco podpucować i ponownie wykorzystać.
Lecz to wyjątki. Szuje generalnie tak szybko się zużywają, jak chińskie Rolexy. I tyle samo są warte.
.
Połowa Polaków nie widzi związku władzy z demokracją a połowa daje się zaekscytować albo ma nadzieję, że coś ugra.
O przewadze PO lub PiS w ostatnich kilkunastu latach decydowała grupa 1-2mln najbardziej podatnych na propagandę albo jakiś jej rodzaj. Dlatego mamy wiadomości o palcu Lichockiej i zębach tej od prezydenta.
"Reguła jest taka, że im mniejsza i podlejsza szuja, to szybciej się zużywa" czyli wobec 40-letniego trwania Wałęsy i ciągłego jej wpływu i autorytetu (tak, tak) szuja z niego żadna.
Ale chyba miało być odwrotnie, hm...
Historia uczy, że znaczna część świętych, zanim się wyprostowała, to albo mordercami byli, albo prostytutkami, a inni wspaniale zapowiadający się młodzieńcy kiepsko kończyli. Morał dla mnie z tego taki, że Wałęsę mógł sam Breżniew motorówką przywozić, z Millerem pod ręką, co zmienia jego - Wałęsy - wkładu w to DOBRE, co mamy dziś. Można myśleć inaczej, każdy ma takie prawo, ale ja mam właśnie taki pogląd i raczej trudno będzie to zmienić. Kiedy się mieszka we Wrocławiu, to patrząc na twarze miłych staruszków (teraz może już nie, bo dużo czasu od wojny minęło, ale 30 lat temu, to jak najbardziej) nigdy nie wiadomo, czy za miłym uśmiechem nie stoi historia z Wehrmachtu lub NKWD, skrzętnie ukrywana i krew na rękach.
Chcę przez to powiedzieć, że ocena człowieka, to nie jedno słowo "szuja" tylko raczej sąd ostateczny i nadanie wag wszystkim uczynkom. Mnie SBcka historia Wałęsy nie przeszkadza, ale inni mogą mieć zdanie, jakie chcą, proszę bardzo.
A poza tym, panie Kolego, między Bogiem, a prawdą, to moje dzisiejsze zakupy w Lidlu, to też może i znaczny przyczynek do określenia "szuja". Bądźmy sprawiedliwi.
"Szuja to typ osobowości obecnie dominujący w całym antypisie. Szuja to człowiek zdolny do wszystkiego i kompletnie nie godny zaufania. Zawsze może zdradzić oszukać i skłamać. Zależnie, jak mu będzie pasowało.
Słownik Języka Polskiego definiuje krótko: szuja - nikczemnik, oszust, łajdak, Wikipedia nic nie mówi. Pewnie się zastanawia, czy przypadkiem sama nie jest szujowata."
W Lidlu się nie kupuje tylko poluje. Raz upoluje się produkt z robakami, a innym razem Blue Stilton za 30 zł/kg, wg mnie najlepszy ser pleśniowy na świecie. Z kupna tam win kompletnie zrezygnowałem. A generalnie rzadko tam bywam. Zwykła Biedronka jest o wiele lepsza, choć wybór mniejszy.
Ps. Jan Paweł II, czy ks. Popiełuszko nie byli bandziorami. Chlubne wyjątki?
Ładne :-)
Biedni Hiszpanie ze względu na tę eksterytorialność nie czują się tak, jak u siebie. Współczuję również im.
gdyby szuje byly towarem eksportowum to byśmy byli mistrzem świata. Ja nie wiem skąd ich u nas tyle? Pzdr
Przyznaję, że poziom szujostwa u nas jest grubo powyżej średniej. Osobiście zakładam taką alternatywę co do powodów tego, choć może należy to traktować łącznie - A. przesiedlenie na tereny Rzeczypospolitej potężnej grupy Litwaków, którzy w odróżnieniu od Chasydów asymilowali się; B. Przesiedlenie przez Stalina po II WŚ kilkaset tysięcy rodzin z ZSRR. To spowodowało wypaczenie naszej naturalnej polskiej kultury przez wpływy judaistyczne i turańskie. Na przykład ogólnie powszechny azjatycki bakszysz, w naszej kulturze zwany łapówką, jest przyczyną wysokiego poziomu korupcji od góry do dołu; C. Wymordowanie niemalże całej polskiej inteligencji, lub szerzej - szlacheckich rodzin, bo polska inteligencja w większości była zubożałą szlachtą, która to warstwa społeczna była dla narodu opiniotwórcza i wzorotwórcza. Stąd przeważać zaczęło chamstwo, buta i arogancja (przypominam - jakie jest staropolskie znaczenie określenia "cham"?)
Nam się tylko wydaje, że jesteśmy w miarę jednolici. Jak widać jest wielu, co mają inne hierarchie wartości.
Pozdrawiam
gdyby szuje byly towarem eksportowum to byśmy byli mistrzem świata. Ja nie wiem skąd ich u nas tyle? Pzdr
No kto???? Bo uważam że, nie ma.
Chyba ze dobro dla kazdego stronnictwa, ruskiego, czy niemieckiego jest inne, a wziąć ich razem, to zaglada Polski najbardziej im pasuje.
Nawiasem mówiąc pominęła Pani stronnictwo żydowskie.
Słownik Języka Polskiego definiuje krótko: szuja - nikczemnik, oszust, łajdak, Wikipedia nic nie mówi. Pewnie się zastanawia, czy przypadkiem sama nie jsest szujowata.