Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Pani Bovary to .....Tusk

Izabela Brodacka Falzmann, 20.01.2020


W prasie roi się od prześmiewczych komentarzy na temat książki Tuska pod tytułem „Szczerze”. Najczęściej cytowany  fragment tych memuarów to: „Siedzę w słońcu na tarasie, oglądam reprodukcje obrazów Kokoschki, a z telefonu puszczam V symfonię Mahlera. Popijam powoli malwazję. Dawno nie czułem się tak szczęśliwy”. Zastanawiałam się skąd ten Kokoschka w zestawieniu z Mahlerem. Może dlatego, że kochanką Oscara Kokoschki była kiedyś niejaka Anna Mahler. Liczba cytowań tego fragmentu pamiętników Tuska zapewni mu wysoki h indeks. Natomiast wina Malvasia ( złą pisownię wytyka Tuskowi między innymi Wildstein junior) dla mnie są zbyt owocowe. Ale cóż – de gustibus.
Wiele razy krytykowałam Tuska przede wszystkim za kłamstwa dotyczące katarskich inwestorów którzy mieli rzekomo inwestować w likwidowaną na rozkaz Niemiec stocznię gdańską. Zgadzam się że  „szczerze” w wydaniu Tuska to niemal oksymoron. A jednak czytając jego pensjonarskie, minoderyjne, wystylizowane wynurzenia poczułam się nieswojo. Każdy z nas nie przystawał kiedyś czy aspirował do jakiegoś środowiska, na ogół wyrasta się z tych problemów w wieku kilkunastu lat. Gdybym to   ja chciała  pozować na konesera napisałabym: „ Słucham Wariacji Goldbergowskich, oglądam album z reprodukcjami Boscha, sączę Cheval Blanc 47 i jestem naprawdę szczęśliwa”. Faktycznie lubię Bacha i Boscha, nie lubię Mahlera, nie przepadam za Kokoschką, nazwa wina kojarzy mi się dobrze ze względu na konie, a stosowny rocznik podpowiedział mi zaśmiewając się do  łez z mojej ignorancji pan ze sklepu z winami. Nigdy nie napisałabym natomiast, że słucham muzyki  z telefonu, nawet gdybym faktycznie słuchała, bo to naprawdę  w złym tonie. Na szczęście straciłam ochotę do takich gier jakieś 60 lat temu.
Wracając do Tuska. Stanął mi przed oczami biedny dzieciak z patologicznej rodziny, który za wszelką cenę chce się wydawać lepszy niż jest. Nie ma się z czego naśmiewać, czy byłoby lepiej żeby napisał szczerze: „kiedy cały wieczór haratam w gałę na przedmieściach Oruni a potem znieczulam się zimnym browarem czuję się naprawdę szczęśliwy”.
Większość liczyła na to, że Tusk ujawni jakieś rewelacje z politycznej kuchni równie smakowite jak sposób produkcji pasztetowej czy kiełbasy zwyczajnej. Nie ujawnił, bo chyba nie miał nic do ujawnienia. Tusk to typowa wydmuszka, polityczna kukiełka uruchamiana zbyt wyraźnie widocznymi sznurkami.
Jak na środowisko z którego się wywodzi zrobił jednak niebotyczną karierę. Któż z nas mógłby się pochwalić, że osobiście poklepywała go po ramieniu Angela Merkel. Kto mógłby jak Tusk powiedzieć o większości europejskich imprez: „ i ja tam byłem, miód i wino piłem”, kto wreszcie bez problemu znajduje kolejną wysoko płatną pracę.
Roman Zimand w późnym okresie swej działalności naukowej zajmował się przede wszystkim dziennikami i autobiografiami. Ciekawa jestem co jako znawca powiedziałby o memuarach Tuska. Zimand twierdził, że każdy dziennik i każda autobiografia to literatura, to literacka kreacja. Nie istnieje dziennik naprawdę szczery, mający charakter autentycznych wyznań, będący rodzajem spowiedzi. Zimand zmarł w 1992 roku. Nie było wówczas (w każdym razie w Polsce) wielu komputerów nie powstał jeszcze obyczaj opisywania swego życia w sieci i dokumentowania opisu zdjęciami. Takie dość ekshibicjonistyczne opisy własnego życia też okazują się najczęściej  kreacją, ludzie chcą wydawać się lepszymi niż są, popisują się stanem posiadania, lekturami strojami a nawet podrasowanym w fotoszopie wyglądem. Zimand twierdził, że również wyznania skruszonych przestępców a także dzienniki pisane rzekomo tylko dla samego siebie są literaturą, są kreacją a w najlepszym przypadku są podrasowane. Tusk nie odbiega zatem w najmniejszym stopniu od przeciętnej, różnić go od innych autorów autobiografii może  tylko pewna nieporadność, brak dystansu i talentu literackiego. Tylko raz zdarzyło mi się czytać autobiografię która przebiłaby w samochwalstwie samego Tuska. Była to wielotomowa, wydana własnym sumptem autobiografia rzeźbiarki Anny Dębskiej. Anna Dębska miała niewątpliwie bardzo wiele zalet. Była dobrą rzeźbiarką, doświadczonym hodowcą koni rasy arabskiej, świetnym jeźdźcem, osobą rozrywaną towarzysko i cieszącą się wielkim powodzeniem wśród panów. Pisała więc zapewne prawdę, a jednak dzienniki robią bardzo złe wrażenie. Okazuje się, że nawet pisanie prawdy o swojej urodzie i osiągnięciach w przeznaczonych dla innych dziennikach odbiera się jako przejaw nie tyle pychy co złego wychowania, jest po prostu w złym tonie. Wynika stąd skłonność autorów  pamiętników do minoderii, specyficznego krygowania się, udawania obiektywizmu. Brawurowo i bez kompleksów  poradził sobie z tym problemem Gombrowicz. Jego dzienniki zaczynają się od zapisanego pod kolejnymi datami JA. Natomiast literackie dzienniki Tyrmanda, Iwaszkiewicza czy Dąbrowskiej są ciekawe tylko jako źródło wiedzy o ich czasach.
Wróćmy do tytułowej Pani Bovary. Flaubert podobno powiedział kiedyś: „ pani Bovary to ja”.  Jeżeli to zdanie nie jest nawet apokryfem nie oznacza, że w biografii Flauberta należy się doszukiwać romantycznej niespełnionej miłości. Emma Bovary to nieszczęsna, głupia kobieta, która aspiruje do lepszego towarzystwa ale w swoim prymitywizmie nie potrafi nawet rozpoznać sygnałów tego dobrego środowiska. Dlatego staje się łatwym łupem perfidnego oszusta. Zdaniem Flauberta „Z tej samej gliny są ci wszyscy, którzy mówią o swych utraconych miłościach, o grobie matki, ojca, o swych błogosławionych wspomnieniach, całują medaliony, płaczą przy księżycu, szaleją z czułości na widok dzieci, omdlewają w teatrze, przybierają zadumaną minę w obliczu oceanu”.
To ci, którym jak Tuskowi wydaje się, że gdzieś poza nimi istnieje wspaniały świat wspaniałych ludzi, znających się na malarstwie i winach i rozpoznających się po swoich upodobaniach. Wystarczy więc wyrecytować jak zaklęcie listę tych upodobań aby w tym świecie lepszych od siebie się znaleźć.
Nawet nie wiedzą jak bardzo się mylą.
 
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 12868
tricolour

tricolour

20.01.2020 11:43

@Izabela
Ja tez slucham czesto "z telefonu". Nie widzę w tym nic uwłaczającego dla mego ucha ponieważ telefon jest tylko miejscem (przenośnym) dla mych zbiorów.
W domu łączy sie przez BT z porządnym sprzętem (Denon + JBL), a w samochodzie z tym, co jest w samochodzie. Na przykład mój dziewięciolatek trzyma "Gawędy o sztuce" Fabiani nie na płytach, ale właśnie w telefonie między bajkami o Detektywie Pozytywce.
Co złego jest w telefonie?
Imć Waszeć

Dark Regis

20.01.2020 12:46

Dodane przez tricolour w odpowiedzi na @Izabela

Jak to co? Pewnie to, jakiej marki jest ten telefon. Ta marka była pewnie modna w towarzystwie jakieś cztery lata temu, a teraz jest faux pas. Gdy Witkacy określał politykę słowami "w pucharze pomyje", to salon zastanawiał się nad tym, jakiej marki był ten puchar i czy wypada z niego pić. Reszta to detal.
tricolour

tricolour

20.01.2020 13:05

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Jak to co? Pewnie to, jakiej

@Imc.
A tak, marka podła, Xiaomi. Pani Izabela pewnie niżej ajfona nie schodzi... kudy mnie do niej, przepraszam, nie poprawię się.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

20.01.2020 16:48

Dodane przez tricolour w odpowiedzi na @Izabela

Telefon nie.oddaje dobrze brzmienia utworu bo wycina wiele częstotliwości. melomani wracają obecnie do płyt winylowych, na płytach CD nie słychać pełnego  zakresu częstotliwości różnych instrumentów , poza tym algorytmy odszumiania dźwięku źle wpływają na jego jakość. . Tak sobie żartowałam z tym telefonem, to  kwestia nie snobizmu lecz upodobań muzycznych. Zenka Martyniuka można zapewne słuchać nawet granego na harmonijce ustnej albo na tarze do prania. (Prawdę mówiąc jestem niesprawiedliwa bo nigdy nie słyszałam Martyniuka więcej niż dwa takty. Co do telefonu - mam telefon za 100 złotych, nazywa si e my Phone, nie robi zdjęć, nie łączy się z internetem, nie odtwarza muzyki. Gorzej być nie może prawda?.
Imć Waszeć

Dark Regis

20.01.2020 17:41

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Telefon nie.oddaje dobrze

Muzyki elektronicznej np. techno nie ma sensu grać ani na harmonijce ustnej, ani na orkiestrze złożonej z tysięcy blaszano-drewnianych instrumentów z tego prostego powodu, że muzyka ta jest już taka jaka jest - oczyszczona, odszumiona, zakodowana, generowana z elektronicznych elementów, nafaszerowana abstrakcyjnymi efektami, sztucznymi echami, pogłosami. Oczywiście dla tego rodzaju dźwięków też nie wystarczy płyta CD, ale mało kto (może z 0.5% ludzi) ma aż tak absolutny słuch, żeby to odróżnić. Poza tym muzyka taka ma zupełnie inną rolę do odegrania, niż mistrz Pueblo Pampapini z Włoch, wirtuoz arpeggio na skrzypco-trąbce klawiszowo-pedałowej ;) Tu nikt (no albo prawie nikt) nie zachwyca się wzorem skarpetek mistrza, lśnieniem instrumentu (w miejsce dziur w percepcji dźwięku), tylko samą muzyką :]
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

20.01.2020 19:21

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Muzyki elektronicznej np.

@ Imć Waszeć Na przykład w koncercie e=mol Chopina na mojej płycie CD ( częst. próbna 44,1 kH, 16 bit) nie słychać rożka angielskiego  w miejscu gdzie wiem, że jest. Na starej płycie winylowej słychać. Ale elektroakustyka jest na zupełnym marginesie tego o co mi chodziło.
Imć Waszeć

Dark Regis

20.01.2020 20:28

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @ Imć Waszeć Na przykład w

Ależ ja to rozumiem, tylko chciałem zaznaczyć, że muzyka elektroniczna jest tworzona w mniej więcej takim samym widmie dźwięku, w jakim jest potem odsłuchiwana i utrwalana. Częstotliwość płyt CD 44' i tępe cięcie po wierzchołkach częstotliwości to jest już prehistoria. Dziś stosuje się kompresję fraktalną, falkową i dlatego nie da się dziś odpalić teledysku z Google YT na maszynie ze słabym procesorem i małą ilością wolnego RAM. Wiem, bo mam taką prehistoryczną maszynę, na której albo nie działa m.in. applet YT, albo użycie procesora jest 100% a odtwarzanie czystych MP3 od razu ujawnia stare pliki (dawno skompresowane). To jest już bardziej kryptografia niż dawna kompresja, a przekonać się o tym łatwo implementując któryś z dostępnych algorytmów (np. M4A). No ale raczej mówimy o czymś innym. O samej muzyce, a nie o sposobach jej reprezentacji. Często mnie w utworach elektronicznych wkurza to kończenie się echa, pogłosu, rytmu, które wchodzą w konflikt z początkiem kolejnej frazy, ale rozumiem jak ten artefakt powstaje. Przez nakładanie się ścieżek dla różnych instrumentów. W zasadzie należałoby najlepsze utwory elektroniczne wziąć ponownie na warsztat i poprawić takie detale "ręcznie", czyli za pomocą finezyjnego muzycznego edytora komputerowego. Czy to ma coś wspólnego z realną muzyką (taka edycja)? Oczywiście że tak, podobnie jak szamisen jest dziwną trzystrunową gitarą, marimba jest rodzajem cymbałów, trombita drewniana jest taką długą trąbką, itp., a więc dlatego taką ingerencję edytora też można traktować jako rodzaj lub odmianę instrumentu wirtualnego w wirtualnie generowanej przestrzeni rezonansowej. Dziś już umiemy udawać echa i pogłosy w wirtualnych pomieszczeniach oraz generować dźwięki pochodzące z określonego kierunku (gry komputerowe). Trudność polega na tym, że tego rodzaju twórczość traktuje się bardziej w kategoriach happeningu (dyskoteki, kluby, koncerty) niż dzieła godnego utrwalenia na nośniku. Dlatego trafiają do wora z napisem "muzyka użytkowa" jak nóż, czy deska do krojenia, i taka pre klasyfikacja indukuje potem takie właśnie sposoby myślenia o tym. Tymczasem porcelana kiedyś nie była żadną sztuką, pamiętnikarstwo literaturą, zaś krzyk śpiewny pasterzy owiec muzyką (Bjork, The Corrs). PS: Oto przykład muzyki, która nie powoduje jakiegoś silnego dyskomfortu w zależności od tego, jak daleko od sceny i pod jakim kątem do głośników znajduje się słuchacz (a raczej "słuchacz", a dokładniej "tuptacz";) To jest muzyka fraktalna: https://www.youtube.com/… albo bardziej znany kawałek z Matrixa: https://www.youtube.com/… (Fluke - "Slap It").
tricolour

tricolour

20.01.2020 18:59

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Telefon nie.oddaje dobrze

@Izabela
Pani chyba nie zrozumiała. Korzystając z telefonu nie słuchamy muzyki z głośników telefonu tylko z jego pamięci i możliwości transmisyjnych. To, w jakim formacie zapisany jest dźwięk jest sprawą wtórną i oczywiście można wybrzydzać, że próbkowanie z częstotliwością 44 kHz (CD) to za mało, bo zniekształca fazę wysokich częstotliwości akustycznych, ale bądźmy realistami: mało kto ma kolumny, które są w stanie wiernie oddać dźwięk oraz jeszcze osób ma odpowiedni słuch.
Gdy poszedłem do "sklepu" z nagranymi utworami na skrzypce i tak długo słuchałem, by znaleźć sprzęt, z którego słychać, że skrzypce są wykonane z drewna, to patrzyli na mnie jak na dziwoląga...
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

20.01.2020 20:12

Dodane przez tricolour w odpowiedzi na @Izabela

@tricolour  Mówię. o płytach CD-  kontra winylowe. Natomiast głośniki telefonu ( często słyszę mimo woli, na przykład w pociągu, jakiegoś " melomana" korzystającego z telefonu na żywca, bez słuchawek ) mają ograniczone pasmo przenoszenia.Jeżeli Pan słyszy że skrzypce są drewniane powinien Pan to rozumieć.
tricolour

tricolour

20.01.2020 20:24

Dodane przez izabela w odpowiedzi na @tricolour  Mówię. O płytach

@Izabela
Tak się zastanawiam, jeśli w utworze nie słychać rożka (a jest na pewno) to mamy raczej zapis mp3 niż vaw. Kompresja mp3 maskuje cichsze dźwięki i stąd jej zysk bitowy. Czesto sie zdarzało (nie wiem, jak teraz) że oszuści pobierali mp3, konwertowali do vaw i sprzedawali jako płytę cd.
Vaw to chamska, liniowa konwersja więc rożek byłby z pewnością slyszalny jeśli tylko byłby powyżej progu szumu.
Domyślny avatar

kaliszanin

20.01.2020 20:32

Dodane przez tricolour w odpowiedzi na @Izabela

@tricolor 
był za moich (może naszych) czasów na wrocławskich Krzykach magik robiący lampowe przedwzmacniacze. kilka razy kupowałem u niego winyle do swojej kolekcji. bardzo ciekawy gość z bardzo ciekawym rozwiązaniem problematyki sensu życia na Ziemi.
tricolour

tricolour

21.01.2020 18:06

Dodane przez kaliszanin w odpowiedzi na @tricolor 

@Kaliszanin
A nie znam tego gościa z Krzyków...
RinoCeronte

RinoCeronte

20.01.2020 17:18

Dodane przez tricolour w odpowiedzi na @Izabela

Jak jedziesz samochodem to lepiej uważaj na szybko przelatujące staruszki...
Domyślny avatar

angol

20.01.2020 13:51

W kazdej epoce takie usmarkane cwaniaczki robily kariere, jesli jak mowil Aniol podczepili sie pod kogo trzeba
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

20.01.2020 15:14

A ja Tuskowi ciągle nie wierzę,
Że leń napisał sam
"Szczerze" ☺
Pani Anna

Pani Anna

20.01.2020 16:31

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na A ja Tuskowi ciągle nie

Ha, mało tego, że sam nie napisał, on nawet tego nie przeczytał :)))
Domyślny avatar

xena2012

20.01.2020 15:29

Zamiast ratować Matkę Ziemię,usuwać efekt cieplarniany,walczyć z zanieczyszczeniem planety u boku Greci Thunberg nasz patentowany leń woli się wylegiwać na tarasie popijając malwazję i puszczając muzykę a jednoczesnie oglądać reprodukcje.Ulubione,drogie cygaro też zapewne bylo tylko Tusk rozkoszując się w slońcu zapomniał wspomnieć.
Jabe

Jabe

20.01.2020 16:12

Dodane przez xena2012 w odpowiedzi na Zamiast ratować Matkę Ziemię

Co ma Pani do cygara?
Pani Anna

Pani Anna

20.01.2020 16:34

Dodane przez Jabe w odpowiedzi na Co ma Pani do cygara?

Jabe, przeciwko cygarom przypuszczam, że nikt nic nie ma, tak samo jak przeciwko zegarkom, no chyba, że tym, którzy ruskie po wkroczeniu do Lwowa zakładali sobie na obie ręce aż do łokci, po czym udawali sie ze swoimi "damami" wystrojonymi w koszule nocne do teatru.
Domyślny avatar

xena2012

20.01.2020 16:40

Dodane przez Jabe w odpowiedzi na Co ma Pani do cygara?

Ja nic,ale Tusk je uwielbia.Nawet Sikorski wspominał,że mu specjalnie załatwiał bajecznie drogie cygara ulubionej marki.Toteż dziwne,że tego intelektualnego rozkoszowania się na słoneczku nie zilustrował zdjęciem swojej pozmarszczanej twarzy z cygarem w ustach..
Jabe

Jabe

20.01.2020 17:08

Dodane przez xena2012 w odpowiedzi na Ja nic,ale Tusk je uwielbia

A więc to donaldowe cygaro tak Panią kręci.
Domyślny avatar

kaliszanin

20.01.2020 17:19

Dodane przez xena2012 w odpowiedzi na Ja nic,ale Tusk je uwielbia

herr donald to nie moja bajka ale na Kubie w materialne zamożności ubogą jak członkowie kc w patriotyczne wartości spora część tambylców sączy wieczorami rum popalając śmierdziochowe cygaro słuchając salsy z jamników (czy ktoś je jeszcze u nas pamięta) patrząc na widoki martwe acz piękne i ożywione biustami i tyłkami kręglone jak kokosowe lody łyżeczką przez miejscowego lodziarza będąc przy tym najszczęśliwszą wówczas nacją na ziemi. zatem Kuba tusków pełna jak kościelna taca w latach osiemdziesiątych. i żadnemu z nich nawet do głowy nie przyjdzie by być królem Europy czy nawet swojego kwartału.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

20.01.2020 19:46

Dodane przez kaliszanin w odpowiedzi na herr donald to nie moja bajka

@ kaliszanin To nie o to chodzi kiedy i kto czuje się szczęśliwy.Chodzi o to na co się stylizuje. Salsa, rum, żuty i wypluwany tytoń są do  Kuby adekwatne. Tak jak haratanie w gałę i piwo do środowiska Świetlika z którego Tuska się wywodzi. Nie widzę zresztą nic złego ani w harataniu w gałę ani w piwie, ani w cygarach. Nie lubię natomiast podszywania się. Kiedyś znany adwokat na imprezie wychwalał koncert Beethovena bo znajoma wsadziła przez pomyłkę Koncerty Brandenburskie Bacha do obwoluty z Beethovenem.Pomylić Bacha z  Beethovenem  nie sposób chyba, że nigdy się ich nie słyszało. Wszyscy mieli głupie miny z wyjątkiem prawnika. Czy uwierzyłby Pan gdyby taksówkarz Kubański zapewniał Pana, że czytuje Husserla? Zdarzyło mi się jechać pociągiem z Francji w przedziale z panienką, która twierdziła, że robi magisterium z Husserla na Sorbonie. Miała pecha trafiła na profesora z Sorbony, który przeczołgał ją pytaniami i doprowadził do płaczu. Było mi bardzo przykro. Powiedziałam żabojadowi, że według Flauberta prawie każdy z nas jest Emmą Bovary to znaczy aspiruje do czegoś czego nie reprezentuje. Zgodził się ale powiedział, że jako wykładowca ma alergię na podszywających się  studentów. Nabawiłam się tej alergii.
Domyślny avatar

kaliszanin

20.01.2020 20:27

Dodane przez izabela w odpowiedzi na To nie o to chodzi kiedy i

@izabela 
ależ Pani Izabelo dokładnie o to samo nam chodzi. a tak na marginesie to może herr donald swoją kreacją ąę zamierzenie chciał wzniecić zwiększone zainteresowanie swoim das buchem a że wygląda tak ździebko na tuwimowskiego absztyfikanta po kontakcie z obuchem.... no cóż 
serdecznie pozdrawiam
RinoCeronte

RinoCeronte

20.01.2020 17:22

Dodane przez Jabe w odpowiedzi na Co ma Pani do cygara?

Człowiek nawiasem mówiąc jest czterowymiarowym cygarem i w końcu się wypala...

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,668,043
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności