Około 1900 osób, w tym wielu monarchów, przywódców państw i szefów dyplomacji, zostało zaproszonych na ślub księcia Williama i Kate Middleton. Będzie cała światowa elita.
Aczkolwiek z drobnymi wyjątkami.
Tego, że nie zaproszono miłościwie nam panującej Pary Prezydenckiej nietrudno zrozumieć. I myślę, że w tym przypadku dochodzenie przyczyn można sobie śmiało podarować.
Ale to jeszcze nie koniec obciachu. Nie zaproszono także guru polskich snobów, mega gwiazdy salonu III RP, byłej pierwszej damy, pani Jolanty Kwaśniewskiej. To dopiero afront!!!
Co jest do cholery! Nie mogą się nadziwić nasi salonowcy. Przecież dopiero, co dała w TVN-ie serię cyklicznych wykładów na temat kindersztuby i światowych manier. A zaraz potem sobie przypomniała o arystokratycznych korzeniach, nabrała dworskich manier i w cudowny sposób odzyskała śpiewny kresowy akcent.
Skąd ten despekt?! Głowią się zalatujące wiochą, przebrane w szaty kultury wysokiej „autorytety” wyrosłe z tradycji różowej subkultury.
Otóż myślę, że znam tego przyczynę, gdyż jako człowiek leciwy, doskonale pamiętam pewien program w telewizji pokazujący pannę Jolę jeszcze z czasu studenckiego, w którym to okresie nie przypominała bynajmniej Księżniczki Monako. Potem był pamiętny okres „disco polo” i myślę, że dalszy komentarz jest całkiem zbyteczny.
No cóż kochani. Tym razem nie pójdzie tak łatwo.
Bo dwór angielski to nie salony rodem z Czerskiej i Ordynackiej, gdzie całe to „towarzystwo” wzajemnego zachwytu nad samymi sobą rozprawia bez końca o tym ile gwiazdek miał hotel na wyspach, skąd właśnie wrócili, czy ile garów mają silniki ich nowych audic i beemek. A panie swój status wartościują ilością kafelków Versace w łazience. Mam na myśli te chmary dętych arogantek i butnych kretynów z cygarami w zębach, poprzebieranych w garnitury od Armaniego, którzy aromatu Cohiby nie odróżniają od swądu skisłego ogórka, a w durnej pogoni za Nową Europą wystarcza im jedna książka rocznie – katalog turystyczny z Biura Neckermann’a.
Reasumując, aż się prosi powiedzieć, „jaka arystokracja takie zaproszenia”.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 32758
Wielce Szanowny Lego,
Ja znam równie zgrabną wersję ze świata wędkarzy:
"Kto się urodził karpiem, nie zdechnie szczupakiem". Też dobrze pasuje, nieprawdaż?
Serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Odpowiem słynnym zawołaniem naszego Prezydenta:
Ho, Ho, Hoooooo!
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Życzę tedy szybkiej zmiany pogody.
U nas już cieplutko.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
To prawda, że nie ma jak lotne anegdoty Pana Prezydenta.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Jak widzę bigos z bezą staje się czymś w rodzaju logo III RP.
A bigos z bezą w herbie też ładnie, nieprawdaż?
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
To, co zawsze Drogi Panie. To, co zawsze.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Miarkujmy słowa, bo nas zablokują.
Cieszę się, że tekst się Panu spodobał.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
[Jurko - > Zawsze pisz o której to było godzinie. W wolnej chwili sprawdzę.]
Jeszcze tylko trochę wzrosną ceny, a lud przetrze oczy.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Jak Pana znam, już Pan coś wymyśli.
Serdecznie Pana pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
[Jurko -> Odpowiadam tylko za zamieszczanie komentarzy pisanych na 'mojej zmianie'.]
Jak to nie na temat. Napisała Pani, że dla wnusia najważniejsze są kanapki i soczek. Nie mam wątpliwości, że nasz pan Prezydent jest dokładnie tego samego zdania jak chodzi o szczęście.
Serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Ależ to zwyczajne nieporozumienie. Dobrze, że się sprawa wyjaśniła. I nie ma, za co przepraszać. Powiem więcej. teraz, gdy już wiem, że chodziło o odpowiedź dla Analityka, jestem szczerze wzruszony, że mnie Pan wziął w obronę jak przysłowiowy lew.
Pozdrawiam Pana jak zawsze serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz