Przez te wszystkie lata życia przekonałem się, że stara prawda w moim przypadku jest prawdziwa – pierwsze wrażenie się liczy.
Powszechnie ciągle ważna teza twierdzi, że fizjonomika to pseudonauka. Jednakże wiele udokumentowanych relacji i doświadczeń życiowych mówi, że coś w tym jest.
Powiem więcej, rozwinął się cały dział nauki, obserwacji behawioralnej, stosowany na przykład w rekrutacjach pracowników, także w trakcie przesłuchań policyjnych, czy sądowych, jak również wśród fachowców od sceny politycznej i wszelakich decydentów, gdzie precyzyjna obserwacja mimiki, gestykulacji, reakcji na sytuację, a także reakcji na pytania, pozwala wyciągnąć wnioski co do charakteru i osobowości obserwowanej osoby.
Wszyscy interesujący się sceną polityczną dobrze pamiętają byłego szefa klubu parlamentarnego PO, Zbigniewa Chlebowskiego, jak w trakcie tzw. afery hazardowej, udzielając wywiadu dziennikarzom pocił się i rozbieganym wzrokiem uciekał przed trudnymi odpowiedziami. Nikt nie miał wątpliwości, że facet kręci i mataczy i ma coś na sumieniu. Było to wyraźnie widać.
Z drugiej strony pamiętamy szloch i płynące łzy posłanki Sawickiej, przyłapanej in flagranti na akcie korupcji i odbioru łapówki. Mieliśmy pokaz teatralny, precyzyjnie przygotowany przez specjalistów od wizerunku, niewinności, przerażenia i zagubienia. Tu reakcją widowni winno być współczucie, przekonanie o niewinności i gniew na oskarżycieli.
Lecz nawet dobrzy aktorzy, gdy nie są na scenie, lub przed kamerą filmową, nie potrafią grać do końca. Wiele prawdy daje się odczytać w politycznych deklaracjach obserwując postaci Krystyny Jandy, czy Jerzego Sthura. Mimo wieloletniego treningu nie potrafią ukryć pogardy i nienawiści.
Fizjonomikę nazwano pseudonauką w czasach, gdy zawężano diagnozę psychologiczną do badania statycznego wizerunku osoby. Słusznie stwierdzono - cóż o charakterze człowieka mogą powiedzieć rysy twarzy, lub sylwetka i cała anatomia postaci. To są sprawy niezależne od umysłu.
Przestaje jednak fizjonomika być pseudonauką, gdy kogoś obserwuje się w zachowaniu w konkretnej sytuacji. Gdy dodajemy do statycznego obrazu cała dynamikę reakcji. Wtedy daje się dosyć dokładnie określić z kim mamy do czynienia.
Musimy założyć, że dosyć rzadko mamy kontakt z osobami, które nie chcą niczego ukryć,są szczere i uczciwe i nigdy nie prowadzą żadnych gier. Częściej niestety obcujemy z maską człowieka, a nie ukrytą pod nią prawdziwą osobowością.
Głębokie tajemnice mamy wszyscy i skutecznie potrafimy je ukryć głęboko. Lecz tu o to nie chodzi. A chodzi o wrażenie jakie chcemy wywierać i projektować o sobie otoczeniu, a nawet społeczeństwu.
Zawsze to samo – OTO JA, DOBRY CZŁOWIEK.
Nie wszyscy są w stanie być skuteczni w prawidłowej ocenie i orientować się w tej odwiecznej, subtelnej grze społecznej – jesteś taki, jakim cię widzą, a nie taki, jaki jesteś na prawdę.
Należę do grona osób, które posiadają skromny dar, nie wiem, czy to mogą być dobrze rozwinięte neurony lustrzane, gdyż rzeczywiście mam dużą empatię, a współczucie czasami doprowadza do łez, osób które właśnie na pierwszy rzut oka, po krótkiej obserwacji, potrafią poznać czy to prawda, czy fałsz. Czy rozmawiam lub tylko widzę kogoś, kto jest uczciwy i przyzwoity, kogoś komu mogę zaufać, czy raczej powinienem być ostrożny, a nawet bać się tej osoby.
Gdyby wszyscy ludzie mieli taki dar po równo, to świat byłby o wiele lepszy i piękniejszy. Niestety, większość łatwo oszukać i potem nimi manipulować.
@@@@@
Ten sążnisty wstęp odnosi się do właśnie powstałej na politycznym firmamencie gwiazdy typu supernowa, jaką bez wątpienia jest dopiero co mianowany z ramienia antypisowskiej opozycji, marszałek senatu, profesor Tomasz Grodzki. Szczecinianin, lekarz specjalizujący się w układzie oddechowym i chirurgii klatki piersiowej.
Od 2015 roku był senatorem, a przedtem nie udało mu się dostać do Parlamentu Europejskiego. Warto zwrócić uwagę, że taka ścieżka kariery, jak również związanie się już w 2006 roku z Platformą Obywatelską, może oznaczać, że profesor ma bardziej merkantylny niż liberalny stosunek do rzeczywistości.
Faktycznie, jak donoszą media, Tomasz Grodzki lubi być bogatym, lubi pewien luksus i rzeczy tworzące prestiż. Taka postawa widoczna jest również w stylu ubierania i kwiecistej, starannej, choć niezbyt mądrej wymowie.
To człowiek, który sobie zaplanował karierę. Na dodatek jest na tyle cierpliwy, żeby czekać i nie wykonywać gwałtownych głupich ruchów.
Poobserwowałem sobie wystąpienia i wywiady pana marszałka – profesora na paru pro i anty stacjach. Posłuchałem jego słów i uważnie patrzyłem, jak je wypowiada.
I głęboko w trzewiach (wiem, że to bzdura, ale tak się mówi) zapaliła się czerwona lampka i zawyła syrena.
Pan prezes Kaczyński ma intelektualny problem. Czyżby objawił się nowy Bobby Fischer dla naszego konserwatywnego Kasparowa?
Pierwsze wrażenia były silne. Bardzo dużo fałszu i obłudy. Na dodatek pompatycznie podawane (a to wbrew pozorom spory plus dla nas, bo to przypomina siermiężne wypowiedzi byłego prezydenta Komorowskiego).
Platforma Obywatelska ma marne zasoby intelektualne. To w większości pozerzy i pretendenci (nie w sensie aspirantów do tronu, tylko w tym angielskim znaczeniu – ludzie udający kogoś innego). Miernoty, nuworysze i kmiotki, jak Schetyna. Cwani i sprytni, ale nie mądrzy.
Jeżeli za głównych intelektualistów uważani są tam dwaj Rafałowie – Grupiński i Trzaskowski, to ja dziękuję. Nie ma z kim gadać. I jeszcze ten śmieszny ekspert od gospodarki, profesor (!!!) Andrzej Rzońca... Masakra!
Więc prosta kalkulacja pokazuje, że człowiek mądry, sprytny i bezwzględny może w tym upadającym terytorium zostać królem. Jeżeli tylko nie powinie się mu noga w drodze na szczyty.
Pan marszałek – profesor, jak wynika z moich obserwacji i odczuć, jest człowiekiem mądrym, sprytnym, jak się przy okazji okazało, łasym na kasę, więc i na władzę, a także amoralnym i bezwzględnym. A na dodatek próżnym i pompatycznym.
Wprost wymarzony idol tej pozerskiej i płytkiej warszawki, oraz całej reszty wolnych republik miejskich.
Lecz niewątpliwie niebezpieczny przeciwnik dla dobrej zmiany.
Działając mądrze i rozważnie wszystko to obecna władza z Jarosławem Kaczyńskim i swoimi zasobami intelektualnymi, uzupełniając to dodatkowo budującą się mocą sprawczą, była by w stanie zneutralizować. Jednakże dwie przywary Tomasza Grodzkiego stanowią dodatkowy kłopot. To pycha i próżność. Ludzie, którzy mają tego za dużo, potrafią być bardzo nieobliczalni.
Pozwolę sobie przywołać postać ex-ministra, na którego nawet bracia Kaczyńscy dali się nabrać, Radosława "Radka" Sikorskiego. Tego pozera i mitomana wprost rozsadzało jego id w dążeniu do przyjemności, a jego ego, w znaczeniu raczej buddyjskim, niż freudowskim, w sensie iluzji z którą się utożsamiał w widzeniu samego siebie, co powodowało niesłychaną próżność, a to, przy jednoczesnych brakach intelektualnych, pchało go w kierunku idiotycznych poczynań i zachowań, jak kandydowanie na prezydenta, próbowanie polityki zbliżenia z Rosją, czy niesławny "hołd berliński". Wiele ten człowiek Polsce zaszkodził.
Jest jeszcze gorszy przykład w najnowszej historii kraju, tylko, że tutaj głupota jest ewidentna, a ego, próżność i pycha przekracza maksimum uzyskane przez skrzyżowanie Nerona i Kaliguli, z dużym dodatkiem Napoleona. To Lech "Bolek" Wałęsa – przypadek patologiczny – zero skromności, zero samokrytycyzmu.
Tak więc mamy profesora Tomasza Grodzkiego, który sobie wymyślił, jako człowiek inteligentny i chcący się piąć do góry, że oprócz kariery zawodowej, zrobi też karierę polityczną, 13 lat temu przyłączając się do Platformy Obywatelskiej, następnie wspinał się, będąc radnym Szczecina, gdzie dał się poznać i zauważyć, wreszcie został senatorem RP, by już w drugiej kadencji uzyskać najwyższe na tym obszarze stanowisko – marszałka senatu.
Jestem przekonany, że to nie koniec ambicji pana profesora i przy najbliższej nadarzającej się okazji, będzie się ubiegał o stanowisko prezydenta Rzeczpospolitej.
A to, gdyby mu się to udało. byłoby wielkim nieszczęściem dla kraju,
Instynkt i ten dar fizjonomika podpowiadają mi, że pan Grodzki w swym życiu robi wszystko wyłącznie dla siebie.
Czy taki człowiek może dobrze dbać o powierzone mu państwo? Wątpię.
Czy może dbać o dobrobyt Polaków? A kogo to obchodzi?!
Mamy więc, wyczuwam, nieco inną sytuację, niewątpliwie trudniejszą dla PISu. Opozycja będzie usiłowała teraz grać nutą kultury, grzeczności, pseudo-koncyliacyjności i obłudy. "Zagranica" pewnie przygotowała nowy scenariusz.
Na szczęście, jak to się mówi – "Człowiek strzela, a Pan Bóg kule nosi". Lub dźwięcznie z angielska – "Man proposes, God disposes".
Poczekamy i zobaczymy, co do maja dziać się będzie.
Zawsze można sie dowiedzieć co to jest mowa ciała [fizjonomiką sie zajmowano w XIXw.]....specjalista od socjotechniki i etnografii ma darmowy "dokształt" :-))
PS.Nie ma teraz takiej dziedziny jak "fizjonomika"...gdzie Pan spotkał takie coś???
Ilustrowana encyklopedia Trzaski, Ewerta i Michalskigo. Tom drugi str.68 wraz z tablicą poglądową na stronie sasiedniej.
Istnieje zadziwiająco wiele zjawisk i rzeczy, które nie występują w wirtualnej rzeczywistości Google i Wikipedii.
No pewnie, że nie ma. Jak słusznie pan zauważył, to nie XIX wiek. Nic już nie nazywa się po imieniu.
No więc czym dzisiaj jest fizjonomika? Ja nie podpowiem.
"Kto cnotami znudzony, nieufny nadziei,
Swoich kroków niepewny - do dworu się klei.
Tam wśród podobnych sobie może się wyszumieć,
A przy tym w nic nie wierzyć, niczego nie umieć:
Prałat karci opojów - sam jeszcze czerwony,
Złodziej potrząsa kluczem do skarbca Korony,
Kanclerz wspiera sojusze na ościennym żołdzie,
A mędrcy przed głupotą łby schylają w hołdzie".
Pozdrawiam
nonparel
Tak jest właśnie. Jedni to mają bez wysiłku i niełatwo ich oszukać. Inni tego nie mają i są nieustannie ofiarami oszustw. A jeszcze inni wiedzą, ale nie powiedzą.
Pozdrawiam
https://archiwum.allegro…
W rzeczywistości to nie tyle pseudonauka co nauka o dziedzinie obarczonej dużą ilością zmiennych i u zarania jak chemia w czasach przedmendelejewowskich.
Przede wszystkim genetyka wywiera piętno na twarzach.Wystarczy zobaczyć twarze ludzi dotkniętych niektórymi! wadami genetycznymi.
Później środowisko odciska piętno na twarzach. Począwszy od matki a całym świecie kończąc.
Skądś się bierze wiedza pośredników pracy, policjantów, sędziów, lekarzy. Są to rzemiosła i wiedza przekazywana jest z mistrza na ucznia. Oprócz tego jest i wiedza naukowa skoro Imć Waszeć wspominał o komputerowej analizie mimiki twarzy. Coś ta mimika wyraża i nie sądzę aby jej analiza była pseudonauką.
Poza tym o ile nam można zarzucić wieczną nieznajomość kobiet, to w drugą stronę któż się ośmieli zarzucić kobietom brak zdolności fizjonomicznych.
Na policjach i służbach są specjaliści od obserwacji reakcji przesłuchiwanego. Po paru razach mają wypracowany profil - np. przeczesuje włosy, gdy wymyśla dobre kłamstwo, a gdy już kłamie, to to wzrokiem ucieka do góry w lewo. I tak dalej. To są reakcje nieświadome i pozwalają dużo powiedzieć o człowieku. To nie jest dział socjotechniki. To raczej fragment nowej psychologii transpersonalnej. Ale pewien nie jestem i raczej zgaduję.
Panu zapewne chodziło o specjalistę od kształtowania wizerunku poprzez kompleksowe zastosowanie gestów, ruchów, mowy, ubrania, oraz również "tapety" i fryzury.
Najbardziej znany w Polsce to Tymochowicz.
I jest to ważny segment psychologii społecznej. Co ciekawe, podobnych obserwacji z dobrymi rezultatami dokonuje się także na zwierzetacj.
Co do Grodzkiego. Na pozór wygląda dobrze, choć uderza jakaś próżność. Natomiast jego pierwszego komentarza, w odpowiedzi na ogłoszenie go marszałkiem Senatu, nie dosłyszałem. W drugim podejściu było lepiej. Odwołanie się ni z tego ni z owego (a właściwie trzeba by to napisać łącznie) do słów JPII zniesmaczyło mnie i lampka się zapaliła. Zacząłem go obserwować. Wywiad z Mazurkiem i kolejne wypowiedzi. Ale gdy usłyszałem, że zamierza lecieć do Stanów podziękować komu nie trzeba, to okazało się jasne, że facet nie wytrzyma naporu słów, które sam wypowiadał.
Ale trzeba też powiedzieć, że współcześni Polacy nie wiedzą co to jest państwo i na czym ono polega, bez względu na tytuły. Czasami jest tak, że temu z tytułem bardziej przewróciło się w głowie i opowiada większe androny, niż zwykły prostaczek. Ta nieumiejętność będzie nasz drogo kosztowała.
No nie wiedzą, co to państwo. I wiele innych rzeczy też. Mętlik w głowach albo starannie przygotowana hipokryzja. Ciężko to rozsupłać. Tylko po co? Wyłącznie dla własnej satysfakcji. Kłamstwo zwycięża z prawdą w stosunku 80 : 20. A ile zło z dobrem? Musimy być czujni jak ważka, żeby nie dać się omotać. A jak widać w komentarzach, tancerze pogo zbiorowo pracują (kto nie skacze, ten za pisem - hop, hop, hop). Mały cwaniaczek od szemranej propagandy śmieje się, że wybitnemu chirurgowi każę jeździć Moskwiczem, zamiast Rolls Roycem. A jak uderzali w Rydzyka, to wsadzali go w Maybacha. Oj, niekonsekwentni. Znam wybitnych chirurgów. Wspaniałych onkologów. Naprawdę świetnych właścicieli klinik. Wiem jak się robi pieniądze. I ile dobra praca może dać. Bez ocierania się jazdą po bandzie. Lub członkowania w 5 radach nadzorczych. Jednak ta ilość Ferrari jest w Polsce zastanawiająca. Choć to pestka. Największy lokalny przekręt w pozarządowym eksporcie leków w drugiej swojej firmie miał całą flotę aut. Wszystkie rodzaje Porsche. Od Boxterów poprzez Carrery, Caymany aż do Macanów. I co jeszcze powiem? Oczywiście - wszystkie w leasingu!!! Jak go CBA zgarniało to on sam, MISTRZ, był w innej skromnej bryce. Takiej za jakieś 2,5 mln.
Ci tutaj drobni wyrobnicy internetu nie mają pojęcia o świecie piętro wyżej. O wybitnym chirurgu, który jest ciągle TYLKO aspirantem na to piętro. Gdzie "Flaszka" Kwaśniewski (Polaku nie idź tą drogą) inkasuje za posługiwanie się jego sławnym nazwiskiem, na Ukrainie inkasuje 4 miliony. Żebym znowu nie był posądzony o brak symetrii, to lokalny działacz PISu, wiceprezes ważnej, wielkiej spółki, Przemek M. zajumał z europejskich funduszy jakieś 40, czy 60 milionów (już mi się myli).
Jak widzę niebezpieczeństwo, to o tym piszę. Nie dziwota, że strażacy chwycili za gaśnice. Tylko oni psikają na mnie a nie na płomień.
Serdeczności
Postać całkiem sztucznie wykreowana w oparciu o słabości i cechy charakteru. Statysta, aspirujący do aktorstwa. "... profesor medycyny, jeden z bardziej cenionych i znanych w swojej specjalności ..."(!) - p.hrabia ma swoje źródła.
Mam duże trudności z dotarciem do miarodajnych opinii na temat p.profesora. Z pediatrą doktorem A. , było łatwiej : " to ten facet od załatwiania Centrum Zdrowia Dziecka". Jakoś dziwnie nie jesteśmy dumni, ani z pierwszego, ani drugiego.
Tak się składa, że publicystyka poświęcona jakiemukolwiek tematowi powinna być pozbawiona propagandowego jazgotu, tymczasem Jazgdyni zachowuje się jak nieprzymierzając Jakimowicz - nowa gwiazda TVP - starający się o angaż za pośrednictwem byłego ministra obrony.
Założyć można, że publicysta posługiwać się powinien piórem jak piórem, a nie tasakiem.
Publicysta w odróżnieniu od pracownika agitbiura zakłada, choćby cień podejrzenia, iż podstawy jego tez, mogą nie być usadowione na fundamencie prawdy.
Zostaje kwestia motywacji, Jazgdyni nie pierwszy raz i nie ostatni udowadnia że myli miłość do Polski z niepohamowaną miłością do samego siebie.
Możliwym jest, że Jazgdyni w ten sposób leczy swe kompleksy. Wszak tyle pisaniny, a czytelników co kot napłakał.
Są jednakże pozytywy grafomaństwa Blogera, otóż świadectwo jakie daje on i jemu podobni, pozwala wyciągnąć wnioski i kreślić obraz tzw Prawdziwych Polaków i Dobrej Zmiany bez obaw o tendencyjność w opisach rodem z GW, TVN, Polityki etc.
Jest to duża wartość, sama w sobie, kiedy ktoś opisuje swoją wyższość nad innymi bez żadnego skrępowania.
Aczkolwiek coś wyraźnie przeszkadza Jazgdyni, nie jest to chyba świadomość, że robi z siebie tępe narzędzie propagandy. O tak dogłębną analizę Jazgdyni nie podejrzewam.
Rozumiem, że antypisowca mogą rozdiablać zaangażowane teksty w momencie, gdy ulubiona formacja gnije i toczą ją robaki. Więc, tak jak się na kursach wychowano, zaczyna się obrzucać autora inwektywami. Klasyczna bolszewia wiecznie żywa. Prawdopodobnie były lektor, lub zaledwie czerwonokrawatowy aktywista, niewiele zresztą tutaj znaczący, działa według już strywializowanego, marynarskiego powiedzenia: - przyczepiło się gówno do statku i woła - płyniemy.
Ps. Pan tam nie zajrzy więc panu podam, w temacie "czytelników, co kot napłakał": -
Statystyka blogera
Liczba wpisów: 579
Liczba wyświetleń: 3,174,584
Liczba komentarzy: 10,271
niestety stracił tym wpisem resztki mojego szacunku, zarzucając adwersarzowi obrzucanie go inwektywami, podczas gdy właśnie sam to wielokrotnie czyni,a szczególnie w tym niby-komentarzu. Wiem, że nie załamie się pan psychicznie moim (myślę, że nie tylko moim) brakiem szacunku, bowiem trzyma pana przy życiu wybujały szacunek i podziw dla siebie samego jako mędrca ponad wszystkie mądrości i wszystkich którzy mają inne zdanie. Współczuć panu należy, co też - mimo wszystko - czynię, podzielając jednocześnie wszystko to, co powyżej napisał o panu jego znienawidzony adwersarz, kolejny raz obrzucony przez pana inwektywami rodem z TVPiS ,skąd zresztą czerpie pan swoje mądrości.
A już to chwalenie się ilościami wpisów, wyświetleń,komentarzy jako dowody swojej wielkości?mądrości?wszechwiedzy?wyjątkowości? przez tyle lat na NB, po prostu śmieszy i wywołuje politowanie. Żegnam nie oczekując już żadnej pańskiej odpowiedzi, bo z góry można przewidzieć jaką ona by była.
Janusz gratuluję wyczucia. Z TSUE jest tak, jak pisałeś. Ale swoją drogą, robisz się trochę nerwowy. A to nie jest dobrze.
Pozdrawiam
Nie, nie robię się nerwowy. Może nieco bardziej chamski, bo wydaje mi się, że z takim przeciwnikiem, który tu stadnie kwacze, trzeba komunikować się dosadnie. Oglądałeś zapewne w TV wystąpienie Schetyny. Zaprezentował on właśnie właściwy i naturalny poziom komunikacji antypisu. To nie kandydatka Kidawa Błońska, czy marszałek Grodzki są wyznacznikami prawdziwego poziomu kultury tych ludzi, tylko własnie Schetyna. Tak więc ja również zamiast języka dyplomatycznego, który nijak do nich nie dociera, używam ich stylu w dyskusji. Tak wydaje mi się lepiej, mimo, że później wielu uważa mnie za chama i prostaka. Lecz się tym nie przejmuję, bo ważniejszy dla mnie jest przekaz, który daję, niż przypudrowany nosek i przygładzona fryzura mojej osoby.
Sam wiesz dobrze, że jest wojna. A ja czuję się żołnierzem. Więc walczę. A wtedy nie ma szans, by pozostać nieubrudzonym.
Pozdrawiam
Żołnierz, felietonista, eseista. Kto wie, może figurki z plasteliny też lepi.
Słowami dwoma, postać opisując: człowiek renesansu..
Tak łazisz tu i tam i zasmradzasz? Lubisz to.
1. Build an army of malcontents and underachievers who want something for nothing.
1. Zbuduj armię malkontentów i słabszych, którzy chcą czegoś za nic.
----
4. .This stage is characterized by a judicial reign of terror designed to move the country in a different, more tyrannical state of mind where the rule of law no longer applies. This includes jailing opponents for "mental illness", jailing the allies of your opponents, thus lessening the opposition's base of support. At the same time, the basic tenets of the society are challenged and what used to be the foundations of a society no longer exist and are maligned if they do. The media takeover which starts in Stage 1 becomes obvious.
This all leads to an erosion of trust in the existing regime and makes change psychologically appealin to the ignorant masses.
4. Ten etap charakteryzuje się sądowym panowaniem terroru mającym na celu przemieszczenie kraju w inny, bardziej tyraniczny stan umysłu, w którym nie ma już zastosowania praworządność. Obejmuje to uwięzienie przeciwników za „chorobę psychiczną”, uwięzienie sojuszników przeciwników, a tym samym zmniejszenie bazy
wsparcia przeciwnika. W tym samym czasie, podstawowe zasady społeczeństwa są kwestionowane, a to, co kiedyś było fundamentem społeczeństwa, już nie istnieje i jest znieważane, jeśli tak się dzieje. Przejęcie mediów, które rozpoczyna się na etapie 1, staje się oczywiste. Wszystko to prowadzi do erozji zaufania do istniejącego ustroju i sprawia, że zmiany są psychologicznie atrakcyjne dla ignoranckich mas.
Przytoczyłem tylko dwa z siedmiu punktów realizowanego globalnie planu. To mniej niż 30% cytowanego tekstu (tak na wszelki wypadek, by malkontenci nie rzucili mi się do gardła !)
Właśnie wokół tego są moje rozważania. A co tu jest kluczowe i co widać w komentarzach, to "ignoranckie masy". Jak zauważyłeś, wielu już się nie chce myśleć, czy szukać wiedzy w źródłach. A atakują z takim przekonaniem, że są pewni wypowiadanych bzdur. Zresztą gros wypowiedzi to złośliwości, chęć dokuczenia i nic więcej. A zaserwuj coś zupełnie nowego dla takich, to cię wyśmiewają i kpią. Bo jakim prawem ja wiem coś, czego on nie wie? Wniosek - oszukuję, zmyślam i się puszę. Takich ludzi zrobiono z wielu kiedyś przyzwoitych.
Wrzuciłem zadanie/pytanie i dostałem od Ciebie ciekawą odpowiedź. Link jest dokładny. Jakiej wyszukiwarki użyłeś skoro Google blokuje wyniki dla tego portalu ?!
Przy okazji dziękuję za podpowiedź, którą dałeś mi kiedyś. Zablokowałem wykonywanie pewnych skryptów na stronie dostawcy internetu. Blokady stron ustały.
Dostałem sporą bibliotekę amerykańskich, konserwatywnych stron "nielubianych" i blokowanych na tamtym rynku. Niestety lista jest skażona wtrętami "spiskowymi" i "neonowymi".
Teraz obwąchuję portal po portalu.
Wyrazy szacunku !
- cyborg