To jest bardzo interesująca sprawa. Wielu ludzi mających wpływ na opinię publiczną, szczególnie ci związani z mediami: dziennikarze, publicyści, artyści, filmowcy, a także spoza tego kręgu, których głos także jest wysłuchiwany: naukowcy, wojskowi, działacze społeczni, a nawet księża, w sposób nagły i bardzo zdecydowany zmienili swoje poglądy i przyłączyli się do antypaństwowej krucjaty.
Tak – do antypolskiej, jednakże zakamuflowanej jako walka z PiSem. To nieprawda; PiS jest tylko wskazanym palcem celem zastępczym,, na którym ma się skoncentrować nienawiść obywateli.
A celem głównym jest zmiana, którą Prawo i Sprawiedliwość usiłuje realizować. Zmiana, którą koniecznie trzeba zatrzymać, a potem cofnąć, bo Polsce wyznaczono inną rolę, podłą rolę marginalnej neo-kolonii, bezwolnej, posłusznej i podporządkowanej zewnętrznemu systemowi.
Polska nie może być silna, samodzielna i suwerenna. A według tych, co już sie uważają za głównych zarządców świata, Polska nie ma prawa taką się stać. Nie ma prawa sama tworzyć i stosować własnego prawa. To jest domena wyłącznie przynależna wielkim i mądrzejszym.
To już widzimy i to się dzieje – polski Trybunał Konstytucyjny jest nic nie warty i bez znaczenia, gdyż jedyny autentycznie miarodajny organ to TSUE – Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu.
A polski prezydent, parlament, czy rząd też nie mogą być samodzielni. Każda ich decyzja musi zyskać aprobatę, czy kontrasygnatę Komisji Europejskiej.
Naiwnie i ufnie, jak dziecko z zespołem Downa, licząc na uczciwość i przyzwoitość, oraz przyszłe dobra, sprzedaliśmy potężną część swojej suwerenności, a docelowo narodową tożsamość, przystępując do Unii.
Cztery lata temu, natychmiast po wyborach usiłowano zdusić tak zwaną "Dobrą zmianę". Jednak ci, stojący za sterami przeliczyli się. Źle oszacowali i nie docenili rozwoju i zmian mentalności Polaków.
Gdy już raz posmakowali wolności i rodzącej się dumy, to nie byli już tak skłonni łatwo się poddać ewentualnemu, nowemu okupantowi, choćby się nazywał Zjednoczona Europa, albo jeszcze dalej – Nowy Świat.
I mimo dziesięcioleci usilnych starań nadzorców Polski i Polaków, my nie zapomnieliśmy swoich korzeni, tysiącletniej tradycji, Mieszka Pierwszego i Bolesława Chrobrego, Kazimierza Wielkiego, Jana III Sobieskiego, czy marszałka Piłsudskiego i świętego Jana Pawła II.
To już było w nas, jako tkanka, część nas, a nie nowotwór, czy pasożyt, którego można unieszkodliwić.
Pod hasłem "Ulica i zagranica" usiłowano zastosować starą, wypróbowaną w historii Targowicę.
W każdym państwie, czy narodzie zawsze są tacy, co zostaną kolaborantami najeźdźców. 5 – 10 – 20 procent obywateli z wielu powodów ma zawsze w nosie własne państwo. Taki był rząd Vichy we Francji, takie były oddziały nazistowskich Waffen SS w czasie II WŚ, gdzie aż w 22 państwach dobrowolnie utworzono siły spośród Rosjan, Norwegów, Belgów, Chorwatów, Ukraińców i innych, którzy u boku Hitlera walczyli, mordowali i niszczyli.
Tym razem Targowica 2.0 nie wypaliła. Protesty uliczne coraz słabsze i coraz mniej liczne; próby puczu i obalenia legalnej władzy na różne sposoby bezskuteczne; ataki na wszystkie sfery życia obywateli – na rodzinę, na edukację, wiarę i religijność narodu, zdrowie i nawet na życie intymne nie dały spodziewanych rezultatów, oprócz wrzasku i wycia opozycji.
Jednocześnie zagranica, głównie instytucje Unii Europejskiej opanowane pod dyktatem Niemiec przez międzynarodowe lewactwo, już nie liberalne, tylko libertyńskie, putinowska Rosja, oraz rozliczne organizacje żydowskie zgrupowane wokół dochodowego przedsiębiorstwa Holocaust, blokowały wszelkie poczynania władzy kraju, niszczyły możliwości rozwoju, wysysały potencjał intelektualny i deprawowały kogo i co się da.
Wszystko to jednak nie przyniosło spodziwanych rezultatów, jak za pierwszej Targowicy.
Jeszcze jeden element, który nam się objawi dopiero za parę lat i będzie od nas wymagał wielkiego wysiłku.
Świadomie i z całą bezwzględnością praktycznie zniszczono powagę i autorytet najważniejszych instytucji państwowych.
Ile lat będzie trwała odbudowa praworządności i przywrócenie pełnego zaufania do wymiaru sprawiedliwości?
A rozwalanie kościoła katolickiego, do którego przynależność deklaruje 98% Polaków? Wprawdzie nie tak, jak we Francji, Belgii, czy Holandii - nie pozamieniano jeszcze kościołów na dyskoteki, czy nawet nocne kluby, ale już parę kościołów podpalono; wielu kaznodziei pobito, i fizycznie zaatakowano msze święte. Kościół opluto i zbezczeszczono. Wiara i pobożność niewątpliwie się odrodzi, lecz ile to potrwa?
Obrzydzono ludziom i zdegenerowano system samorządów terytorialnych. Jeszcze będąc u władzy, komuniści wprowadzili system lokalnych "baronów". Samorządy od gminy do województw, to najbardziej zepsute, korupcjogenne układy niemalże mafijne. A Najbardziej zidiocieli kacykowie przebąkują nawet o oderwaniu się od państwa.
Kiedy to będziemy w stanie naprawić?
Zdychają uniwersytety. O tytuły naukowe – doktora, czy profesora walczą dzisiaj wyłacznie hobbyści. To w Polsce, której wyższe uczelnie lokują się w czwartej setce światowych rankingów. A ci najmądrzejsi, co autentycznie myślą o nauce, natychmiast wyjeżdżają z kraju, robiąc kariery na zachodzie. Pozostają miernoty lub kombinatorzy, kręcący kasę na boku.
Uda nam się podźwignąć prestiż polskich uczelni?
Nawet poważnie się zastanawiam, czy utworzenie sejmowej opozycji składającej się w dużej mierze, z ludzi niezrównoważonych psychicznie, a nawet z dewiacjami ("Jurny Stefan"), ludzi autentycznie głupich, czy takich, których na pierwszy rzut oka można podejrzewać o zażywanie substancji psychoaktywnych, czyli po prostu narkomanów, a do tego polityków skorumpowanych i nieuczciwych, zakłamanych i fałszywych, gdzie wobec niektórych toczą się prokuratorskie śledztwa, nie jest świadomym zabiegiem niszczenia idei parlamentaryzmu. Słyszy się już, począwszy od utopijnych projektów JOWów Kukiza, o demokracji bezpośredniej, systemach referendalnych, a nawet o przesunięcie władzy w dół, do samorządów.
Długo jeszcze można wyliczać zdewastowane instytucje, w tym najważniejsze – zaufania publicznego.
A mimo tego poparcie obywateli do rządzących, niezmiennie oscyluje w granicach 35 – 50%.
Robimy się coraz bardziej odporni na manipulacje i intrygi.
Rok 2019 to rok kolejnych wyborów. Od pierwszego stycznia to tylko 10 miesięcy, by odebrać władzę i cofnąć zmiany. Żeby było, jak było, co wielokrotnie totalni opozycjoniści powtarzali.
Dlatego też widzimy wielką, skomasowaną akcję, jak to nazwałem – siewców niepokoju.
Standardowy obywatel nie ma żyć w spokoju: cieszyć się każdego dnia; mieć poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. I widzieć i pojmować autentyczną poprawę, likwidację nędzy, przywrócenie normalnej emerytury i dorzucanie pieniędzy do domowych budżetów.
Wprost przeciwnie – Polak ma być w ciągłym stresie, zaniepokojony i zdenerwowany, gniewny i zły. Ma się bać.
Codziennie podrzuca mu się więc nowy, kolejny temat, by nie przestał przypadkiem być zaniepokojony i w niszczącym stresie.
Przez te siedem miesięcy od początku roku specjalnie nas denerwowano, wywoływano niepokój i mącono w głowach takimi tematami, jak:
- islamscy uchodźcy, w tym terroryści i młode osiłki, co gwałcą, biją i kradną, których musimy przyjąć do Polski;
- żydowscy krwiopijcy, którzy dążą do zapanowania nad Polską w swoim nowym państwie Polin i poprzez przedsiębiorstwo Holocaust chcą od Polski olbrzymich pieniędzy w ramach amerykańskiej ustawy z 2017 JUST potocznie znanej jako 447. Straszą strachliwych mimo, że Ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher w maju 2019 oświadczyła: „ustawa JUST nie nakłada na nikogo żadnych finansowych ani prawnych obciążeń. Jest to jednorazowy raport dla Kongresu USA, którego celem jest analiza postępu prac krajów w zakresie restytucji ". A prezydent Duda i premier Morawiecki oficjalnie i publicznie stwierdzili, że "ewentualne roszczenia nie mają żadnych podstaw prawnych, ani podstaw moralnych". To nie ważne, zastraszeni i skołowani nadal będą się bać i żyć w niepokoju;
- rozlokowanie na terytorium Polski wojsk amerykańskich to kolejna okupacja, tym razem na własne życzenie. A najważniejsze, że jest to prowokowanie Rosji do wrogich i agresywnych działań wobec Polski. A na dodatek, to pseudo-bezpieczeństwo będzie nas kosztować ogromne pieniądze;
- zapaść edukacji. Nie będzie egzaminów, nie będzie matur, uczniowie nie dostaną się do szkół, a nauczyciele umierają z biedy;
- szczepionki zabijają noworodki, dobra zmiana pozbawiła pacjentów leków, szpitale są w stanie zapaści;
- globalne ocieplenie, które rzeczywiście następuje z powodów cyklicznej aktywności Słońca, a nie działań człowieka, powoduje susze, straty upraw rolnych, nawałnice i tornada, a władza nie potrafi sobie z tym poradzić. Cierpi ekologia, niszczy się środowisko choćby przekopując Mierzeję Wiślaną;
- politycy obecnej władzy rozbijają się rządowymi autami, które są w fatalnym stanie, bo rząd jest niechlujny (pęknięta opona w wozie prezydenta, czy wypadek premier Szydło). Ważne osobistości władzy używają rządowe samoloty, jak taksówki na koszt obywateli. Miała być dobra zmiana, a w najlepszym przypadku jest tak samo, jak za poprzedników, czyli PiS i PO to to samo zło. A właściwie to jeszcze gorzej. I na co obywatelu zagłosujesz?
W najświeższej sprawie – legalnych przelotów samolotem marszałka Kuchcińskiego, komercyjna stacja TVN Info, jak ktoś wyliczył, szczuła przez cztery dni, po czternaście godzin non-stop. Nie odnosi to już jednak pożądanego efektu w społeczeństwie, bo sam naród, za wyjątkiem wyjątkowych fanatyków i służbowych manipulatorów, nie mówi inaczej o TVN z podejrzanymi korzeniami, jak tylko "szczujnia".
Czyli jest to tuba propagandowa, która już nas nie wzrusza. Identycznie jest z michnikowską Gazetą Wyborczą.
Natomiast niepokojącym zjawiskiem ostatnio jest to, jak wielu ludzi pracujących w obszarze informowania i kształtowania opinii publicznej – dziennikarzy, publicystów, obserwatorów sceny politycznej, artystów: pisarzy, czy aktorów, różnych celebrytów, a nawet co dla mnie najprzykrzejsze – internautów, blogerów i komentatorów, w tym roku nagle zmieniło front; w 2015 nie głosując na PO – PSL i raczej popierając dobrą zmianę, nagle obecnie, na ostatniej prostej zmieniło całkowicie przekonania i nie tylko zaczęło poniewierać dobrą zmianę, lecz przede wszystkim stali się siewcami społecznego niepokoju i zdenerwowania.
Korwina Mikkiego, Brauna i Michalkiewicza rozpętujących psychozę 447 można jeszcze nawet zrozumieć, bo to ich chleb powszedni i oni tylko z tego żyją.
Lecz taki były "prawicowiec" jak Andrzej Stankiewicz, który stał się podporą antyrządowego portalu onet, cała redakcja kiedyś najbardziej miarodajnej gazety "Rzeczypospolita", ewolucja Łukasza Warzechy i wielu, wielu innych, to ciekawa sprawa, dająca sporo do myślenia.
Nawet w internecie, kiedyś bardzo szanowana internautka kataryna dziś reprezentuje otwarcie stanowisko wrogie obecnej władzy.
A pamiętacie jeszcze państwo panią Jadwigę Staniszkis?
Sam osobiście znam chyba z setkę internautów – blogerów i komentatorów, z którymi mówiliśmy jednym głosem do roku 2016, zjednoczeni w odsunięciu od władzy szubrawców i nieudaczników PO + PSL, a którzy powoli zaczęli coraz bardziej dryfować pod wiatr dobrej zmiany, by wreszcie parę miesięcy temu wybuchnąć pełną mocą, w przytoczonych powyżej tematach, już bez owijania w bawełnę, otwarcie atakując polskie przemiany.
Nie potrafię sobie wytłumaczyć takej raptownej, o 180 stopni, zmiany poglądów, w sposób naturalny. Ewentualnie jakaś, choroba, czy jakieś cierpienie, mogłoby tak drastycznie przenicować światopogląd.
Niestety zazwyczaj powody takiego zwrotu w 90 procentach wypadków są znacznie prostsze i trywialne – to pieniądze, albo tak zwane "haki".
We wielu miejscach płaci się blogerom za ich twórczość. To wiem na pewno, bo mnie samemu oferowano 100 zł za jeden nieduży felieton tygodniowo, ograniczony prawem do pierwszeństwa publikacji. Odmówiłem, bo sam chcę decydować co i kiedy robię. Lecz paru kolegów przyjęło ofertę, nawet ze sporym zadowoleniem.
Wiem więc z autopsji, że wielu blogerów można kupić. A wielu tak zwanych trolli, czy hejterów, to nawet zawodowo się zajmuje komentowaniem na "zadany temat" na portalach społecznościowych.
Na wielu internautów, szczególnie tych popularnych, z wyższej półki zakłada się pułapki. Zaprasza się na jakieś imprezki, gdzie częstuje się kreseczką, podsuwa się małolatę, upija się człowieka do nieprzytomności, itd,. Itp. Repertuar jest duży, co trzeba to się nagrywa nawet telefonem i mikrofonem, a potem już z takiego szantażu ciężko się wygrzebać.
I tacy goście, czy to za przysłowiowego srebrnika, czy to przymuszeni kompromitującym materiałem, zaczynają pisać "na zamówienie".
Są tematy, są przekazy dnia, wskazane cele ataku, dostarczone materiały pomocnicze.
Moralność i etyka, jeżeli nawet kiedyś istniały, zostały zapomniane, a dodatkowo, schowanie się za pseudonimem daje złudne poczucie bezpieczeństwa.
Więc siejmy w narodzie ten niepokój, strach i gniew.
Do wyborów pozostały dwa miesiące. Koniec sprawy Kuchcińskiego, którą teraz będzie PiS punktował wyciągając turystyczne i prywatne loty samolotami samego Tuska i jego ferajny.
Ale już jutro będzie kolejna sensacja dająca paliwo na parę dni, by szczuć, pluć i poniewierać. A w razie czego to się wymyśli. Potem trzy dni wybrany cel będzie musiał się tłumaczyć, że nie jest wielbłądem.
Niepokój, nerwy i stres powodują gniew. Często traci się kontrolę nad sobą. Robi sie głupie rzeczy. Najbardziej cierpi język i wzajemny szacunek między ludźmi. Nawet w rodzinie. Wszystko chamieje, zwykłe słowa zostają zastąpione wulgarnymi, a zamiast odpowiedzi następuje brutalny atak. Byle mocniej dowalić. Bo to rozładowuje frustrację
Coś się polepszy po wyborach w październiku? Możliwe, jeśli dobra zmiana, umocniona wyborami, wreszcie przyjmie postawę asertywną.
Bo nic tak nie rozzuchwala, jak bezkarność.
.
Wydaje mi się, ze będzie miał pan kłopot, uciekając do pustosłowia i bla,. bla.
Nie da się wręcz niczego zdefiniowac mając za podstawę kłamliwe aksjomaty, co Pan - jako inżynier - dobrze wie. Albo powinien.
Piszę, że 98% Polaków DEKLARUJE katolicyzm. To nie to samo, co faktyczne bycie katolikiem.
Wielokrotnie i łatwo zarzuca pan kłamstwo, manipulując "aksjomatami". A pan po prostu nie zrozumiał dobrze. Dlatego nikomu nie chce się z panem gadać.
Dobrze zrozumiałem nie tylko to, co Pan napisał o deklaracjach katolików, ale także o Pańskim wykształceniu.
Pan zanim zobaczył pierwszy raz na oczy macierz transmitancji, to na od pierwszego semestru miał trzy analizy matematycznej, potem - równolegle - dwa algebry liniowej, a potem - na koniec - dwa rachunku prawdopodobieństwa i statystyki matematycznej (skąd wiem?). To wszystko po to, by miał pan chłodny i rzeczowy umysł oraz nie szastał liczbami. Pan dobrze wie, że 98% to jest liczba wręcz wielka, takiego prawdopodobieństwa nie ma nawet najlepsza VHF w strefie A1 (skąd wiem?) więc jeśli pisze Pan o 98% zadeklarowanych katolikach, to jest to supozycja z obszaru kłamstwa. Manipulacja. Inżynier powinien znać nie tylko wynik, ale też jego błąd, inaczej wynik nie ma sensu - Pan to powinien wynieść z metrologii: wynikiem jest wartość, wielkość i błąd.
W mojej miejscowości jest 800 rodzin, z tego 80% przyjmuje księdza po kolędzie, do kościoła chodzi 70%, a z tych 70% do komunii przystępuje 30% - takie statystyki publikuje ksiądz. Wynika, że z Pańskich 98% zadeklarowanych mamy 20% czynnych. Na takiej samej zasadzie średnie wynagrodzenie wynosi 5500zł , a dominanta 2200zł, a ludzie żyją z dominanty.
I jak długo ludzie wykształceni, zamiast rozumem, będą żyli emocjami, tak długo będziemy przedsionkiem Europy, tanią siłą roboczą i tylko przestrzenią dla Rosjan.
PS. A kto ma ze mną gadać? Nawiedzony ekonom, przyspawany do klawiatury? Uciekinierzy za granicę, których zżera tęsknota za Ojczyzną i młodością? A może pancie, nie potrafiące sklecić jednego zdania poprawną polszczyzna?
Stary konflikt pomiędzy rewolucjonistami i pozytywistami.
Ale już wtedy rozpoczęła się walka, podgryzanie, niszczenie kolegów na obronach prac doktorskich. No, szambo.
A teraz podobno jest jeszcze gorzej.
Pozdrawiam
Tytułów nie zdobywają żadni hobbyści tylko ludzie z układów. Są produkowane pod potrzeby zajmowania stanowisk, a w raz z nimi (tytułami) jest produkcja prac naukowych i tzw. impact factorów, a jak ich nie ma to też nie problem. Hobbyści i ludzie naiwni się zdarzają ale to margines i mają rzucane kłody pod nogi. Wiem to od dziecka więc nigdy nie przyszło mi do głowy się o tytuły naukowe ubiegać,a życie to potwierdziło. Nic się nie zmieniło, ale bez tytułów można żyć. Problem w czym innym, że tworzy się rozdzielniki ograniczające zdobywanie kwalifikacji i wykonywanie zawodu.
Czyli autorytety naukowe z rozdzielnika, a w rejestrze światowych cytowań null.
podejrzewam, ze jesteś jedyny w Polsce, który potrafi tworzyć tak wielowarstwowe intrygi, Nikt chyba nie dorasta ci do pięt,
Marnujesz się.
W tym przypadku nasuwa się prawda o fałszywych doradcach i zachowaniu ostrożności na co i kogo się powołujemy.
A Imć Waszeć powinien być zawodowo obeznany z metodami weryfikacji, koniecznością falsyfikacji i poziomem wiarygodności. I jeszcze jedno - wielu ludzi nauki jest bardzo dobrych w analizach. Natomiast syntezy kiepsko im wychodzą. Dlatego ta 400 pozycja akademików w światowych rankingach.
Jeśli przytoczonych Korwina i nawiedzonego Brauna można sobie darować,a krotochwilny sposób narracji Michalkiewicza irytuje, to jest chociażby doktor Kurek,której wykłady i książki są nie do podważenia.A z jej i inych świadomych zagrożenia bo znających modus operandi środowisk żydowskich i znających Żydów z własnego doświadczenia wynika, że,to co Morawiecki i Kaczyński mówią to jest za przeproszeniem psu na budę. Ich poczynania z resztą i pełna uległość wobec Żydów już teraz dowodzą, że co innego robią niż mówią.
Przykry jest fakt,że również Pan uległ twierdzeniom i zarzutom tych idących po najmniejszej linii oporu, że krytykują PIS-a szczególnie nagle teraz przed wyborami- tylko płatni trole,najemnicy i zdrajcy.Jestem z PIS niezmiennie od czasów PC.Od lat obserwuję chwile triumfu, patriotyczne akademie i manifestacje i degrengoladę ludzi,pchających się w okolice Kaczyńskiego tylko dla swojej kariery. Od lat również pokładałem duże nadzieje-jak i wielka grupa Polaków- na poprawę funkcjonowania państwa.Tymczasem dostaliśmy hasełko pod tytułem "Dobra Zmiana" , 500+ dla osłody,potrząsanie szabelką na poprzednich przekręciarzy w stylu:wiemy o was tyle,że tylko spróbujcie pisnąć i ...tyle.Już pisałem to kilka razy:Polacy dostali tyle samo ile dostali za akceptację okrągłego stołu.Tam dostali paszporty,żeby ich uśpić poczuciem wolności,a teraz dostali 500+ dla złudnego poczucia sprawiedliwości.To dwie wersje starej śpiewki o okresie błędów i wypaczeń, które mamy szczęśliwie za sobą.NIe ma niestety w tejśpiewce nic na temat rozpoczętego nowego okresu.
Najsmutniejsze jest w odniesieniu do rządów PIS,że jak słyszę jakiegoś zakłamanego Kierwińskiego, Tomczyka, czy innych podobnych tuzów totalnego zaprzaństwa,to bez chwili namysłu staję po stronie Kuchcińskiego.Ale to nie tylko moja zadaje się "tragedia".