Pomyłką tą jest dzisiejszy numer tego dziennika, a zwłaszcza jego okładka. Oto na t.zw. "jedynce" mamy tam ogromny napis "Kolorowa blokada pełna nienawiści". Nad nią jest napis "Pobili mnie niemieccy lewacy". Na dole okładki czytamy: "Tusk wiedział o najeździe bojówkarzy". Nie ma tam słowa o tym, że w Warszawie odbył się 20-40-tysięczny pokojowy marsz młodych polskich patriotów, a podobne imprezy miały miejsce w wielu innych miastach Polski, m. in we Wrocławiu. Odniosłam wrażenie, że wiedzę o przebiegu wydarzeń 11 listopada redakcja "GPC" czerpała wyłącznie z telewizji TVN.
Odczucie to pogłębiło się przy lekturze drugiej strony gazety. Mamy tam komentarz Krzysztofa Bosaka "Udana prowokacja" sprowadzający całą sprawę do bójki między anarchistami, a chuliganami oraz całkowicie, moim zdaniem, nietrafiony tekst Tomasza Sakiewicza "Zakończmy ten horror". Autor napisał: "Zamieniono 11 listopada w wielka burdę. Nie zamierzałem brać udziału w żadnym z tych marszów (...) Proponuję przerwanie tego horroru. Za rok zorganizujemy śpiewanie pieśni patriotycznych i wielkie świętowanie." Zupełnie bez sensu. Takie coś można zorganizować obok Marszu Niepodległości, a nie zamiast niego. Podczas tegorocznego Marszu Niepodległości, żadnego horroru nie było. Zamieszki miały bardzo ograniczony charakter i odbywały się gdzie indziej /na Nowym Świecie ok. 12:00 i na pl. Konstytucji już po wymarszu stamtąd pochodu.
Ta prowokacja była, wbrew Bosakowi, zupełnie nieudana. Niemieccy bojówkarze zaatakowali nie ten marsz , co chcieli, a mianowicie historyczną paradę zorganizowana przez grupy rekonstrukcyjne i Kompanię Reprezentacyjna Wojska Polskiego, nie mająca nic wspólnego z Marszem Niepodległości. Ten ostatni był wielkim sukcesem jego organizatorów. Przede wszystkim przyciągnął młodzież. 80-90% jego uczestników to byli dwudziestoparoletni mężczyźni, zdyscyplinowani i słuchający organizatorów. To naprawdę realna siła. Uczestników marszu było 8-10 razy więcej niż przed rokiem. To też o czymś świadczy. Patriotyczne śpiewanki nie będą miały takiego powodzenia.
Honor dzisiejszego wydania "Gazety Polskiej Codziennie /nr 55, 14.11.2011/ uratował właściwie jeden tekst zamieszczony niestety dopiero na przedostatniej, 15 stronie. Mówię tu o artykule Piotra Lisiewicza "Polska kibolska, a nie Magierowska" /jego obszerne streszczenie jest /TUTAJ//. Tam właśnie można się było dowiedzieć, co naprawdę działo się 11.11.2011 w Warszawie, i że to nie grupki lewaków, czy niemieckie bojówki były tego dnia ważne, ale dziesiątki tysięcy młodych /lub przynajmniej młodych duchem/ polskich patriotów. Nie tylko kibiców !!!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9941
Zapraszam .http://blogmedia24.pl/node/53484
Panie Tomaszu, kto wpuścił ten wyjątkowo szkodliwy paszkwil na Polskę w obecnych czasach recydywy ideologii ograniczonej na rzecz Rosji i Niemiec suwerenności, ideologii "brzydkiej panny bez posagu", gdy niszczone jest wszystko co wartościowe?
Zauważmy, że nie ten akademicki dylemat zostanie w głowach czytelników tylko fałszywe wyobrażenie jakoby prowadzona była polityka rzeczywistej przyjaźni z Hitlerem i tylko z jakichś niewytłumaczalnych powodów została nagle przerwana. Ów "przyjacielski" stosunek Sanacyjnego Rządu do Niemiec hitlerowskich był wyrazem dojrzałości politycznej. Świadomość potęgi militarnej wrogiego państwa kazała prowadzić politykę "dobrosąsiedzką" tak długo jak się da by zyskać na czasie. Była to polityka prowadzona wspólnie z aliantami. "Dobrosąsiedzkie" stosunki utrzymywały także Francja i Anglia. Ważnym elementem mającym powstrzymać Hitlera były porozumienia Polski zawarte z aliantami, a także ze Stalinem. Politycy polscy mieli prawo przyjąć za prawdopodobne powstrzymanie się Stalina od działań militarnych by państwa znajdujące się w planach przyszłego podboju wykrwawiły się wzajemnie.
Kluczowe zatem było tajne porozumienie Ribentrop-Mołotow, które wywracało podstawową doktrynę bolszewicką. Stalin zlikwidować w latach 1937-8 wszystkich leninowców, którzy mogliby przeciwstawić się polityce rzeczywistej a nie dyplomatycznej przyjaźni z Hitlerem. Polecam książkę Bergmana p.t. "Najlepszy sojusznik Hitlera". Nie wiem dlaczego, ale mimo 22 lat wolności nie przebiły się do naszej świadomości fakty kluczowe dla zrozumienia przyczyn wybuchu II wojny światowej .
Mówienie o przyjacielskich stosunkach polsko-niemieckich w abstrakcji od powyższego kontekstu jest manipulacją. Nie wchodząc w szczegóły, na tej samej zasadzie autor mógłby uznać za przyjacielski stosunek Jana Pawła II do Jaruzelskiego.
Owszem "pakt Ribbentrop Mołotow został zawarty po angielskich gwarancjach", ale fundamenty pojednania z Hitlerem Stalin budował był kilka lat. Kluczowe było oczyszczenie partii z towarzyszy, którzy mogliby przeszkadzać. Reszta to pryszcz dla ludzi kierujących się zasadą braku zasad, zważywszy, że wśród "oczyszczonych" była cała niemal wierchuszka z czasów Lenina najbardziej zasłużonych i wpływowych komisarzy.
Łączenie nazwiska profesora Wieczorkiewicza z tego typu manipulacjami jakie zaprezentował pan Igor Szczęsnowicz jest zupełnie nieuprawnione. Nie dostrzega Pan różnicy pomiędzy rozważaniem hipotetycznego scenariusza (sfera spekulacji myślowych), a mówieniem o rozwijającej się przyjaźni polsko-niemieckiej (rozpoznanie rzeczywistości)?
elig
Oni głównie zajmują się odkręcaniem przekazu innych tabloidów, więc piszą o tym samym, tylko inaczej.
A serio - to chyba są trochę źli, ze zostali wycięci z organizacji uroczystości :)
A powinni Bogu dziękować, bo przez to ich spotkanie było całkiem spokojne - oni zorganizowali swoje pod pomnikiem Piłsudskiego, po MN.
ESKA55114026 | 15.11.2011 01:31zablokuj