Jednostka ludzka żeby przetrwać musi umieć rozróżniać płynące ze świata sygnały. Jakie szanse przetrwania miałby człowiek zabłąkany w lesie który nie odróżnia kani czy pieczarki od muchomora sromotnikowego wilczej jagody od borówki, a zaskrońca od żmii? Podobnie na zagładę skazane jest społeczeństwo, które nie odróżnia trujących ideologii i pomysłów organizacyjnych od tych dobrych, właściwych.
Trujące jagody bywają ładne i kuszące smakiem. Podobnie jest z ideologiami. Czy ktoś mógł przypuścić, że piękne hasła „wolność równość i braterstwo” będą oznaczać okrutną śmierć milionów ludzi, więzienia, tortury, obozy pracy?
Człowiek który widział sąsiada umierającego w męczarniach po zjedzeniu muchomora sromotnikowego powinien jednak na przyszłość uważać co zbiera albo w ogóle zrezygnować z grzybobrania. Powinien nauczyć się odróżniać muchomora od kani, uwrażliwić się na pewne nie koniecznie rzucające się w oczy oznaki tego, że ma do czynienia z grzybem trującym. Podobnie społeczność ludzka po doświadczeniach dwóch dwudziestowiecznych totalitaryzmów powinna być bardziej wyczulona na przejawy kiełkującego zła.
Śmierć milionów ludzi, holokaust, niemieckie obozy śmierci zostały zapoczątkowane przez zbrodnicze praktyki hitlerowców, na które milczącą zgodę udzieliła międzynarodowa społeczność. Była to eutanazja osób chorych psychicznie i niedorozwiniętych dzieci. Nikt nie powiedział wprost, że społeczeństwo nie chce ich utrzymywać i się nimi opiekować. Troszczono się obłudnie o komfort ich życia upierając się, że zdaje się im śmierć dla ich własnego dobra.
To samo dzieje się obecnie. Eutanazja osób chorych i starych a nawet dzieci, które zgłoszą (albo ktoś za nie to zrobi) złe samopoczucie psychiczne jest przecież dokładnie hitlerowską praktyką. To samo dotyczy aborcji, która wbrew całej lewackiej frazeologii jest ponurym i okrutnym mordowaniem istoty ludzkiej całkowicie niezdolnej do obrony.
Powiem tak – wykluczanie ze wspólnoty ludzkiej i pozbawianie prawa do życia jakiejkolwiek grupy ludzi: niedorozwiniętych, Żydów, rudych, starych , łysych, chorych czy nienarodzonych dzieci jest dokładnie takim samym niedopuszczalnym ludobójstwem i zwiastuje ogólnoludzki kryzys.
Drugim bardzo istotnym sygnałem, który powinien być czytelny nawet dla niezbyt wnikliwego obserwatora życia społecznego jest niczym nieusprawiedliwiona zamiana ról społecznych. Postaram się to wytłumaczyć na prostym przykładzie. W pewnej wiejskiej społeczności potrzebny był hycel, którego zadaniem było wyłapywanie bezdomnych psów i kotów, gdyż zbyt duża populacja tych żyjących na wolności zwierząt zagrażała wścieklizną. Niewiele osób chciało zajmować się czymś takim i hycel nie cieszył się zbytnią popularnością, a jego zawód społecznym prestiżem, ale nikt nie negował konieczności jego istnienia. Tymczasem wyłapywaniem psów zaczął zajmować się restaurator. Wzbudziło to powszechny niepokój. Po pierwsze klienci jego gospody mogli zastanawiać się jaką wkładkę mięsną spożywają w zupie. Po drugie niepokoiło osobiste zaangażowanie restauratora w polowanie na psy , nazwijmy to, jego amatorstwo. Przypomnijmy sobie, że z mniejszą niechęcią odnosiliśmy się zawsze do milicji niż do tak zwanego ORMO. Milicjant to zawód- mawiano - ormowiec to charakter.
Fakt, że we współczesnym świecie wyroki śmierci wydają i egzekwują lekarze jest i powinien być zastanawiający. Na śmierć wbrew woli rodziców i wielu innych ludzi został przecież skazany dwuletni Alfie Ewans i nie kto inny jak lekarze dopilnowali wykonania tego wyroku. Nie umieli zdiagnozować jego choroby ani go wyleczyć. Mogli jak Piłat umyć ręce. Przyznam, że gest Piłata tak skompromitowany w kulturze jako archetyp hipokryzji budzi coraz większą moją sympatię. Nie mogę pomóc- przynajmniej nie szkodzę. Nie chcę pomóc – nie wtrącam się. Dam przykład. W samym centrum Warszawy od piętnastu przynajmniej lat koczuje na ulicy bezdomny handlujący makulaturą. Żyje tak nawet przy silnych mrozach więc jak widać jakoś sobie radzi. Nie wezmę go do domu bo po prostu nie chcę. Nie będę udawać szlachetnej. W takim razie nie ściągam straży i policji aby go dla jego własnego dobra i wbrew jego woli umieścić w jakimś przytułku. Kilka lat temu wbrew swojej woli został umieszczony w przytułku mój schorowany sąsiad gdyż miał bałagan w pokoju. Nie udało się go wyrwać ze szponów opieki społecznej i sądu rodzinnego, a w tym przytułku przeżył dokładnie dwa miesiące umierając na gangrenę z powodu zaniedbań personelu. Sędzia, która w ten sposób skazała go na śmierć była na pewno zadowolona, że nie poddała się naszym argumentom i wydała wyrok zgodnie z obowiązującą procedurą. Nie wykonała, choć mogła, gestu Piłata. Mogła powiedzieć: „ róbcie sobie co chcecie” ubierając to oczywiście w sformułowania prawne i sąsiad z całą pewnością żyłby do dziś dnia.
Polecam wszystkim dokumentalny film Kieślowskiego z 1997 roku pod tytułem: „ Z punktu widzenia nocnego portiera”. Tytułowy bohater to stróż fabryczny który po godzinach „udziela się honorowo” bo „ ma zamiłowanie do kontroli”. Po obejrzeniu tego krótkiego filmiku rozumiemy skąd brali się kapo w obozach śmierci, oraz zomowcy, którzy jak sami mówili „prali solidaruchów aż im się pałki grzały”. To nie zawód, to charakter.
Kolejnym znakiem, że społeczność ludzka nie jest „ na ścieżce i na kursie” są wewnętrzne sprzeczności i nielogiczności obowiązującego paradygmatu. Z jednej strony organizuje się konkursy tańca dla inwalidów na wózkach i wizyty w muzeum malarstwa dla niewidomych ( i dobrze), a z drugiej dopuszcza eutanazję dzieci spowodowaną chwilowym wahaniem nastroju czyli niewielkim smuteczkiem. Buduje się niezwykle kosztowne podjazdy do wszelkich państwowych instytucji, z których raz na dziesięć lat korzysta jakiś inwalida ( i dobrze) a jednocześnie dopuszcza zabicie dziecka dotkniętego niewielką nawet i w dodatku hipotetyczną tylko wadą rozwojową. Kornik ma większe prawa niż nienarodzone dzieci z wadą genetyczną gdyż o jego losach decyduje przyroda, a nie lekarz czy sąd.
Tekst drukowany w Warszawskiej Gazecie
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 10638
Bardzo kiepski przykład opierający się na kłamstwie.
W Niemczech przeprowadzić można ekstrakcję zęba na życzenie, ale nie można na życzenie dokonać aborcji.
Jest Pani bardzo podatna na manipulację ćwierćprawdami, które potwierdzają, z góry założona tezę.
Dzięki takiemu pozbawionemu krytycznej analizy i niechęci do sprawdzania faktów stanowisku, społeczeństwo niemieckie samo narzuciło sobie Hitlera.
Opowieści Pani Anny zawierają tyle samo sensu i prawdy co Pani tezy o tym, że uciekający od biedy i zagrożenia życia mieszkańcy Sudanu, lub Afganistanu, do Europy robią to by gwałcić białe kobiety.
Również proszę szanownego pana o adres placówki, podległej niemieckiej kasie chorych, w której "na moje życzenie" wyrwą mi jutro mojego zęba.
https://www.zahnarzt-bon…
Pani nie odróżnia jednostkowych doświadczeń od realnej sytuacji i nie chce się Pani przefiltrować informacji jeśli potwierdza ona, wdrukowany w Panią pogląd.
Lecz taka logika potrzebuje całego garnituru dodatkowych pojęć, których tu przytaczać wszystkich nie będę, bo raz zależy to od rodzaju logiki, a dwa jest tego za dużo na jeden post. Wymienię jedynie 4: relacja albo operator konsekwencji (Tarski, w sensie matematycznym działa jak operator domykania zbiorów w topologii), system dowodzenia (to "prawie to samo" co poprzednik, ale tamten nie podaje metod na dowodzenie czegoś), pojęcie spełnialności (to nie takie hop siup, bo nawet w zwykłej logice problem spełnialności SAT jest NP-zupełny), rozstrzygalność np. zbioru tautologii.
Tu jest w kilku żołnierskich słowach pokazana ta "subtelna" różnica pomiędzy logikami: https://pl.wikipedia.org…
Ewentualnie to: https://plato.stanford.e…
Lub to: https://www.mimuw.edu.pl…
W tego rodzaju logikach raczej nie mówimy już o prawdziwości i w inny sposób traktujemy sprzeczności. Przykład zastosowania takiej logiki - komputer pokładowy w samochodzie: https://www.czasopismolo…
No proszę, tu logika działa, a w skupiskach ludzkich jest jakaś wieczna anomalia lub inna czarna dziura wsysająca rozsądek bez reszty ;)))
Ja swojego belfra od matematyki w ogólniaku wręcz nie cierpiałem. Niestety był nie do ruszenia, bo to była klasa matematyczna. Ratował mnie przed nim kilkakrotnie osobiście dyrektor, więc proszę sobie wyobrazić jakie noże tam latały w powietrzu. Gdy on subtelnie ciągnął dziewczyny na korepetycje, sugerując bezproblemowe zdanie do następnej klasy, ja na przerwach uczyłem je rozwiązywania zadań. Gdy w trzeciej klasie nabrałem chęci na start w OM, on sprzeciwił się i do zawodów musiał wystawić mnie dyrektor. Kiedy był wyjazd na zawody wojewódzkie szkół w matematyce, to wziął mnie tylko dlatego, że jego ulubieniec nagle zachorował (spuściliśmy tam lanie uczniom szkolonym przez doktorów z uniwersytetu). Nawet na maturze próbował mnie zgnoić "krzywymi kreskami", "błędami" i "pokreśleniem". Był jak komunista....nie, on był komunistą! Jednak niezależnie od tego co mam mu do zarzucenia od strony czysto ludzkiej, to muszę mu oddać sprawiedliwość, bo rzeczywiście przerobił z nami tony materiału i kto chciał skorzystać z tej wiedzy, ten skorzystał. Mieliśmy w materiale metody numeryczne liczone na suwaku logarytmicznym, w tym kilka na szukanie zer wielomianów, liczenie wartości funkcji na podstawie rozwinięcia w szereg, ułamki łańcuchowe i aproksymacje, systemy liczbowe i liczenie pierwiastków w tych systemach, całkę Riemanna, solidną kombinatorykę i probabilistykę. oczywiście dziś już rozumiem jego irytację, gdyż kiedy on kazał przepisywać z tablicy wzory na różniczkowanie, ja liczyłem już pochodne cząstkowe, gdy on badał na tablicy funkcje, ja badałem funkcje w zapisie parametrycznym, a jak robił wzory redukcyjne, to ja liczyłem sinusy i cosinusy hiperboliczne ;) Każdy by na jego miejscu się wkurzył, bo przecież celem szkoły nie jest wyławianie talentów i zajmowanie się nimi, tylko równanie do najgorszych, żeby wszyscy umieli to samo i tak samo. Za to zachwycony był moją wiedzą nauczyciel fizyki i ja też go lubiłem, przez co polubiłem też fizykę. Kiedyś biegłem po schodach po trzy stopnie, skacząc po poręczach i wpadłem na niego. Myślałem, że mnie skrzyczy, ale on popatrzył tylko filozoficznie i powiedział "ty jesteś jak wolny elektron; skaczesz po orbitach i trudno cię zatrzymać".
.Mam nadzieje ,ze nie potepi mnie Pani za to..Jesli Pani nie pochwala mojej decyzji prosze mi o tym napisac.
I na pewno to sie nigdy nie powtorzy.
Goraco Pania Pozdrawiam. Staly czytelnik Pani Notek.
Zjawisko ktore pani opisuje to Amoralizm.
Stanowisko,które albo neguje całkowicie istnienie dobra moralnego , albo podporządkowuje je innym "dobrom "....
Z tych "innych dobr" szczegolnie w sposobie Antropologicznym,absolutyzuje się wolność ludzką, w imię której odrzuca się istniejące niezależne od niej obiektywne dobro osoby. Wolność taką sytuuje się poza dobrem i złem Tak to widzial Nietzsche.Kazdy z nas w prostej lini moze sobie postawic znak rownosci miedzy jego "filozofia" a Obozami Zaglady w ktorych mordowano miliony ludzi..
Przytaczany przez pania Pilat ,uzyl sposobu teorio-poznawczego..w ktorym zaprzecza się możliwość poznania obiektywnej prawdy. Skutkuje to subiektywizmem, sceptycyzmem , agnostycyzmem....Co rowniez bylo i jest Amoralizmem..
Te stanowiska sa rowniez obce dla myśli klasycznej, w której byt posiadał zawsze swoją racjonalność i skierowany był do realizacji celu-dobra. Człowiek odkrywał to dążenie w postaci powinności, nakazów czynienia tego dobra. Dobro to pojmowano jako ostateczny cel działania i określano pojęciem szczęścia (Arystoteles). Od czasów Sokratesa związek cnoty i szczęścia przenika całą etykę antyczną ,ktorej to niewatpliwe slad znajdziemy rowniez w Kulturze Lacinskiej az do dnia dzisiejszego...
Tyle zarysu Historycznego..(pominalem wiele od Sokratesa do czasow JS Milla) Na koncu tej drogi etycznej "ewolucji" stoi Utylitaryzm ktory można też traktować jako teorię
etyczną, w której błędnie określono dobro, cel ostateczny człowieka, błędnie sformułowano normę moralności.
I tutaj jest ow slynny "pies pogrzebany"..Pzdr..
Ktos moze byc zainteresowany moimi wynurzeniami ..wiec moge kontynuowac "na zyczenie " :-))
Ma pan do tego prawo jesli pan uzna za J.Calhoun wspolna tozsamosc mysz i czlowieka..
Dla mnie Divine Absolut jest autorytetem w tej kwesti..Zaoszczedzam sobie w ten sposob konsternacji zwiazanych z meandrami wlasnego i innych bytu :-))
ps. Zostawilem panu wczoraj pelniejsza odpowiedz ale Cenzor uznal ja za "politycznie niewlasciwa" i wyrzucil do kosza....
To co pan teraz czyta to moj skrot myslowy bez rozwiniecia...
W krotkim zarysie przedstawilem Historyczny konstrukt zjawisk ktore dotyczy pani refleksja..czyli Amoralizm ,ktory potocznie mozna nazwac Moralnym Relatywizmem..
Wato tutaj dodac ,ze uzasadnienie Amoralizmu nie jest mozliwe na terenie myśli i etyki chrześcijańskiej . Inteligibilność bytu powiązana jest bowiem z wszechwiedzą i mądrością Boga, a dzieje ludzkie z Jego opatrznością. Człowiek nie może wyjść poza dobro i zło, nie może ustanawiać co jest dobre, a co złe, nie może odsunąć odpowiedzialności
moralnej, w którą wchodzi wraz ze swoim zaistnieniem...Stad zapewne bierze sie dyskomfort w prawych "duszach" i sumieniach w konfrontacji z nim..
Powszechnie przypisuje sie zrodla filozoficzne Amoralizmu Sofistom...Wywodził się on z ich trudności w określeniu natury poznania i natury człowieka. Zaprzeczyli oni możliwości poznania obiektywnej prawdy. Skrajne zanegowanie prawdy zostało wyrażone w trzech tezach Gorgiasza: 1) nic nie jest; 2) nawet gdyby coś było, nie moglibyśmy tego poznać; 3) nawet gdybyśmy to poznali,nie moglibyśmy tego wyrazić i drugiemu przekazać. Tezy te wykluczały jakiekolwiek kryterium prawdy...
Nieco odmienne stanowisko zajmował Protagoras. Punktem wyjścia dla niego był nie tyle sceptycyzm, co relatywizm.Wyrażony jest on w jego podstawowej zasadzie: „człowiek jest miarą wszystkich rzeczy istniejących, że istnieją, i nieistniejących, że nie istnieją”. Zasada homo-mensura zaprzeczała możliwości odróżniania bytu od niebytu, prawdy od
fałszu, i czyniła człowieka miarą rzeczy, czyli pozwalała za prawdę uważać to,co się poszczególnemu człowiekowi wydaje prawdziwym...
W tym względzie był raczej pragmatykiem, utylitarystą. Sofiści uważali, że normy moralne są wynikiem umowy społecznej i są tworzone przez silnych w celu rządzenia i wyzyskiwania słabych, albo przez słabych dla obrony przed silnymi.
W pozniejszych i współczesnych propozycjach etyki. T. Hobbes zredukował człowieka do biologicznie rozumianego instynktu samozachowawczego. Indywidualne egoistyczne dążenie do przetrwania i przyjemności uczynił regułą postępowania. Zasadę miłości własnej z podkreślaniem korzyści ogółu głosił też C. A. Helvétius. To od niego przejął J. Bentham zasadę użyteczności. Sformułowana przez niego norma: „maksimum przyjemności (korzyści) dla maksymalnej liczby ludzi” stała się klasyczną zasadą utylitaryzmu.
To nie wszystko...Mozna mowic wspolczesnie jeszcze o Amoralizmie Skrajnym (jest taki) :-))
Ale to zapewne byloby za duzo dla wielu czytajacych panio refleksje
dlatego Szcześć Boże pani Izbelo i wam wszystkim, zdzichu tobie też...
Z innej beczki, acz wnikliwi dostrzegą, że szarganie w mediach staruszków za skutki smogu, również
w moim mieście, przy jednoczesnym handlu importowanym mułem węglowym i flotokoncentratem, to podłość.
Tymczasem polskie firmy zrezygnowały z tego paliwa: http://czysteogrzewanie…
To jeszcze nie jest numer lata. „Wiodący portal internetowy”, a jakże zachodni, pisze o zerwaniu importu
antracytu ze wschodu, zamieszczając na ilustracji brykiet. Top one forów wewnętrznych przy dyskusjach
antysmogowych jest, import śmieci węglowych, mułu węglowego i flotokoncentratu, w którym uczestniczyli
ludzie samorządów. Te same fora zawierają dziesiątki pytań o udział importowanych śmieci w procesach
utylizacji, w spalarniach na terenie Polski. Tymczasem walonkowe tv, karmi naszych „zawiedzionych”
szkodliwością staruszków. ? Proszę się więc nie dziwić, gdy komentatorzy piszą jak zaczadzeni.
Na marginesie, jeżeli mamy spalać więcej naszych śmieci w programie do 2020, jeżeli segregacja
nawala i samorządy nie dają rady, przez co grożą nam unijne kary, to w pierwszej kolejności należy
obnażyć obłudę i fałsz.
Coś więcej o zasobach i cenach wody w Polsce, czyli co tam w radiu Erewań przy następnej okazji.
Pozdrawiam Jan.