Przysłuchiwałam się kilka dni temu pracom komisji śledczej w sprawie reprywatyzacji w towarzystwie mojej koleżanki szkolnej o historycznym nazwisku. Przesłuchiwany był młody człowiek o tym samym nazwisku, niejaki Hubert M. Koleżanka zwierzyła mi, że od pewnego czasu tak bardzo się swego nazwiska wstydzi, że postanowiła je zmienić na jakieś szlachetnie brzmiące ( to nie znaczy szlacheckie ) najlepiej pochodzące od czynności rolniczej. Rozważałyśmy wiele propozycji, stanęło na nazwisku Brona. Będzie więc pani profesor Katarzyna Brona. Autentycznych nosicieli tego nazwiska z góry przepraszamy za uzurpację. Postaram się wytłumaczyć dlaczego tak się stało. Nazwiska Huberta M nie podaję. Wygląda na tego, kto nigdy się nie splamił uczciwą pracą, więc być może zechciałby czerpać zyski z procesów o zniesławienie. Szczególnie, że należy do nadzwyczajnej kasty ludzi, czyli jest prawnikiem.
Nazywajmy rzeczy po imieniu. Hubert M był zwykłym czyścicielem kamienic na usługach niejakiego Marka M. skupującego roszczenia do nieruchomości. Też szczycącego się historycznym nazwiskiem. Hubert powołuje się na Związek Szlachty Polskiej i na swoje tytuły, których jak się przyznał zdarzało mu się używać w korespondencji urzędowej. Nie wiem czy jego nazwisko i tytuły są autentyczne czy pochodzą z liber chamorum ( spis podszywających się pod cudze nazwiska i tytuły) ale nie ma się co szukać spiskowych wyjaśnień. Podłość jest rozłożona statystycznie w populacji i nie takie nazwiska wisiały swego czasu na latarniach.
Zdumiewające dla mnie jest dobre samopoczucie i wysoka samocena Huberta. Zgodnie z własną opinią tylko zarządzał nieruchomościami przejętymi przez złodziei. W jego opinii przejętymi przez prawowitych właścicieli. Ktoś, kto kupił kamienicę a właściwie roszczenia do tej kamienicy za 50 złotych od staruszki z demencją jest jego zdaniem prawowitym właścicielem tej nieruchomości. Zarząd polegał na odcinaniu lokatorom mediów, na wyznaczaniu im niebotycznych stawek czynszu na demolowaniu kamienic pod pretekstem remontu. Ale jak twierdzi Hubert M. on tylko pomagał lokatorom. Jolancie Brzeskiej też pomagał. „ No to jej pan pomógł” kwaśno zauważył przewodniczący komisji. Jak pamiętamy została spalona żywcem.
Na wszelkie wątpliwości komisji śledczej Hubert miał tylko jedną odpowiedź. „Tak zdecydował niezależny sąd”. Za tę odpowiedź powinniśmy być mu właściwie wdzięczni. Niezależny sąd zatwierdzał eksmisję lokatorów na bruk, ale również przyznawał prawa do nieruchomości osobie legitymującej się świstkiem brudnego papieru, na którym Kowalski darowywał Nowakowi kamienicę do której nie miał żadnych praw. Kondycja polskiego sądu i konieczność jego zreformowania nie wymaga w świetle zeznań Huberta żadnego komentarza, choć Hubert na temat sądów jest równie dobrego zdania jak na temat własnej działalności. Odnosi się do ich orzeczeń z prawdziwym nabożeństwem.
Wielokroć o tym pisałam, na wiele lat przed powstaniem komisji śledczej, ale napiszę jeszcze raz. Bez zlikwidowania kryminogennych ustaw działania tej komisji okażą się gonieniem króliczka żeby go nigdy nie złapać. Przede wszystkim należy bezwzględnie zlikwidować instytucję handlu roszczeniami. Odzyskiwać nieruchomości powinien tylko ich prawowity właściciel a nie na przykład szmalcownik, który kupił tę nieruchomość w czasie okupacji od ludzi skazanych przez okupanta na wywózkę do obozu, czy obecnie kupił od osoby niezdolnej do czynności prawnych, nie zdającej sobie sprawy z wartości pieniędzy.
Drugą kryminogenną ustawą jest rękojmia zaufania do ksiąg wieczystych. Oznacza to, że tak zwany nabywca w dobrej wierze ma pierwszeństwo przed prawdziwym właścicielem w prawie do nieruchomości. Jeżeli nieuczciwy notariusz posługując się skradzionymi dokumentami sprzeda czyjeś mieszkanie „ nabywca w dobrej wierze” w majestacie prawa wyeksmituje z tego mieszkania prawowitego właściciela.
Ostatnio zajmowałam się sprawą pewnej starszej pani, której dom został zlicytowany na pokrycie roszczeń oszusta. Wprawdzie sąd unieważnił wyrok będący podstawą licytacji, oraz klauzulę wykonalności tego wyroku ale sama licytacja okazała się skuteczna. Nabywca domu przejął ten dom, a znajomej pozostaje tylko dochodzenie odszkodowania w drodze kolejnego procesu.
Jeżeli nie zlikwiduje się kryminogennych ustaw zawsze znajdą się ludzie którzy będą skłonni popełniać niemoralne czyny pod ochroną tych ustaw. Przypominanie, że w hitlerowskich Niemczech Żydzi byli zabijani też w majestacie stanowionego wówczas prawa nie skłania tych ludzi do refleksji.
Pamiętam pewną panią wielokrotnie wydzwaniającą do radia Maryja z którym miałam zaszczyt współpracować. Pani ta zajmowała się podobno pomocą ludziom poszkodowanym dekretem Bieruta. Przychodzili do niej z pełnym zaufaniem przynosząc wszystkie dokumenty. Jak się okazało ta pani miała koneksje w biurze wydającym nieruchomości, w którym kiedyś pracowała, a co gorsza donosiła na Michalkiewicza. Otóż kiedy powiedziałam tej pani o konieczności zlikwidowania handlu roszczeniami oburzyła się. „Roszczenie to taki sam papier wartościowy jak weksel”- powiedziała. „ Tu cię mam siostro” -pomyślałam i nie miałam już wątpliwości, że udział w audycjach radia Maryja nie przeszkadza jej udziałowi w przejmowaniu nieruchomości, choć w swojej naiwności przez dłuższy czas to wykluczałam.
Jak się okazuje naiwnością z mojej strony było również przeświadczenie, że historyczne nazwisko uniemożliwia udział w pospolitych szwindlach. Trudno było mi sobie wyobrazić, że elegancki, dobrze wykształcony i dobrze się prezentujący człowiek, taki jak Hubert M będzie wyrzucał z mieszkań na bruk starych schorowanych ludzi. Albo, że posługujący się równie szlachetnym nazwiskiem Marek M. będzie skupował za grosze nieruchomości jak przedwojenny pachciarz zepsute ryby.
Zawsze twierdziłam, że przynależność do elity intelektualnej czy rodowej oznacza uznawanie prymatu obowiązków wobec społeczeństwa nad przywilejami. Dlatego z niejaką pogardą odnosiłam się do samozwańczych elit powojennych traktujących- jak profesor Marcin Król- luksusową konsumpcję jako wyznacznik swego statusu.
Okazuje się, że nie miałam racji. Jak w tytule- czas umierać.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 10583
Cóż, nigdy nie jest za późno na uwolnienie się od szkodliwych schematów poznawczych. Oczywiście nie jestem na tyle naiwny by pani wynurzenia traktować jako świadectwo rzeczywistego dysonansu (jako pierwszej fazy adaptacji). Raczej widzę w tym zabieg retoryczny, ewentualnie sposób na zapełnienie wierszówki. Źródłem natomiast niewielkiej schadenfreude jest dla mnie fakt, że to właśnie Pani, wielokrotnie dzieląca ludzi na ową elitę i plebs ((np. "słoiki" vs prawdziwi Warszawiacy, czy określenia typu "prosty choć uczciwy" (czyli taki prostaczek)) przyznaję, że "wprawdzie egzemplarz rodowodowy ale jednak świnia". Otóż, uchybiłbym Pani inteligencji czy erudycji zakładając nieświadomość w zakresie zasług jakie w dawnych czasach historyczny pan M. poczynił na rzecz naszych odwiecznych "przyjaciół". Również w naszym pałacu prezydenckim zasiadał swego czasu pan o budzącym znacznie gorętsze sentymenty nazwisku (choć może mniej dźwięcznym). Co do zaś wykorzystywania stanu bezbronności (w tym wypadku wycieńczenia długim nieudanym polowaniem) celem uzyskania prawa do własności to mamy biblijny przykład dwóch braci, z których jeden miał taką łepetynę do szemranych interesów, że ta cecha przeszła na jego dzieci, wnuków a także wnuków tych wnuków etc. aż do dziś.
Ergo nie tyle: Czas umierać" co "Pobudka".
Jest Pani jednym z nielicznych blogerów, którzy piszą z sensem, ładną, poprawną polszczyzną (co jest prawdziwą osobliwością na tym forum). Dlatego proszę by nie spieszyła się Pani z tym umieraniem.
Serdecznie pozdrawiam.
Dawniej, gdy jakiś członek rodzinnego klanu splamił swoje nazwisko lub klejnot rodowy, otrzymywał karę w postaci odebrania jakiejś literki w nazwisku. I to była hańba, o której każdy wiedział; zmyć ją było niezwykle trudno. Dziś kto czegoś podobnego dokona?
Owszem, historyczność nazwiska razi, ale proszę nie mieć pretensji do historii, bo ona już wystarczająco jest zakłamana. Rozumiem, ale proszę o wyrozumiałość. Serdecznie pozdrawiam.
7 pokolen wystarczylo zeby masoneriia zrobila ludowi papke w glowie. dzisiaj zdrajca cieszy sie ochrona prawna a lud dobrowolnie zaaprobowal wyrafinowane metody oglupiania en masse jak i indywidualnego.
poza nielicznymi wyrokami na zamowienie sluzb wiodacych graczy, zdrajom juz nic nie grozi, oprocz koniecznosci zostania celebryta. nawet watykan dal sie wmanipulowac w bezwarunkowa niedopuszczalnosc kary glownej. na proponujacych kare chlosty, czy banicji - papka medialna reaguje tak jak reaguje sie na umyslowo sprawnych inaczej.
czy sa w ogole jakies latarnie w warszawie, ktore nadaly by sie?
bardzo proszę nie wygłupiać się z tym umieraniem... a co do wsi, czasem zastasnawiam się nad przyjęceim posady burka podwórzowego...w zamian za klimatyzowaną budę z dostępem do internetu, trzy posiłki dziennie jestm gotów czujnie pilnować obejścia...do tego lista gości na których mam warczeć a do których się łasić... taki burek ma klawe życie, nie obchodzą go niuanse zawiasowe ustaw wg prawa cywilnego... tylko czy micha pełna na wieczór... czasem rzeczywiście mam dość... i ta bezsilność, że nie mogę podejść, jak zwykły burek, zadrzeć łapę...i pokropić nogawkę takie np. Huberta M. czy innej schmaten wielgus...chociąż ugryżć w łydkę... ;-) ciekawe czy w dobie popularnego udawania kim się nie jest (np. baby udają chłopów i na odwrót) jakiś sąd potraktowałby serio moje tłumaczenie, że jak widzę oszusta to czuję się burkiem...zważywszy na traktowanie serio oświadcze kuratorów ludzi 140 letnich ? ;-)
W komunie marazm i beznadzieja była dużo większa niż dzisiaj. Hubertów w strukturach tamtego
państwa liczyć można było w dziesiątkach tysięcy. Teraz zapytam: co zrobić, by nagle wszystkim
chciało się chcieć zmieniać zastane?
https://www.youtube.com/…
Zmieniajmy państwo, zaczynając od siebie, Pani przez swe notki, ja codziennie od 5.30 do dokąd potrzeba.
Totalne trzy procent próbuje grozić ładowi konstytucyjnemu Rzeczpospolitej i chce się Pani poddać?
Pisałem Pani wielokrotnie, kto jest dla mnie autorytetem i tak pozostanie.
Życzę zdrowia i nuty optymizmu.
Pozdrawiam serdecznie.