Niech się nikomu nie wydaje, że sprowadzenie gazu z USA do Polski i głoszenie koncepcji Międzymorza spotka się z dobrym przyjęciem w UE. Uruchomienie paragrafu 7.1 przypomina stosunek Putina do Nawalnego. W Rosji Nawalny nie stanowi jeszcze żadnego zagrożenia i w sposób demokratyczny można mu „wybić zęby”. Natomiast uniezależnianie się paliwowe od Rosji jest jednocześnie początkiem uniezależniania się gospodarczego od Niemiec. Uruchomienie par. 7., choć przypomina działania władz rosyjskich, ma zupełnie inny wymiar. Rząd PiS z jednej strony bagatelizuje posunięcie UE, a z drugiej dokonuje przegrupowania w rządzie – właśnie pod kontem neutralizacji poczynań KE. „Dobra zmiana” polega również na dobrej informacji.
Neutralizacja postanowień KE może iść w duch kierunkach: 1. budowania samodzielnej myśli politycznej i państwowej, realizacji jej założeń w polityce i podnoszeniu ogólnego poziomu wykształcenia, 2. Rezygnacji z wszystkiego i, na zasadzie wasalnej, odwrócenia twarzy z kierunku wschodniego na zachodni. Opcja pierwsza wymaga intelektualnego wysiłku i, na zasadzie demokratycznej, współdziałania z narodem; druga postawa nie wymaga niczego, prócz biernego wykonywania poleceń i brania poselskich pieniędzy. Pierwsza postawa coraz bardziej przypada do gustu Polakom. Świadczą o tym słupki poparcia dla PiS. Druga, prowadzi do ruiny państwa i już rozsypuje się jak domek z kart. Miejmy nadzieję, że ów „domek z kart” nie znajdzie przytuliska w rządzie.
I teraz jak wygląda mapa polskiego przegrupowania? Strona socjalna jest widoczna coraz bardziej, strona intelektualna i koncepcyjna, coraz mniej. Nie zdołaliśmy odwrócić negatywnej selekcji społecznej (dziś już politycznej) – właśnie tej, którą narzucił PRL. Likwidacja tradycyjnych polskich elit i odejście od polskiego pnia kulturowego wciąż daje w ręce atut katom z okresu II wojny, a nas nadal trzyma w pozycji ofiary.
Likwidacja poziomu ubóstwa w Polsce jest sprawą zasadniczą i priorytetową. To wielkie osiągnięcie rządów PiS. XXI wiek nie może być wiekiem powielania zasad dzikiego kapitalizmu, czy nawyków kolonialnych lub wykorzystywania jednych przez drugich. Człowiek ma określone prawa i do tych praw kapitał i jego „służby” musza się dostosować. Kropka!
Natomiast, jeżeli wysuwamy postulaty budowy Międzymorza i reparacji wojennych od Niemiec, program socjalny, musi zostać obudowany przez nową koncepcję państwa i nową koncepcję polityczną dla Polski – zgodną z jej powojennym geopolitycznym położeniem piastowskim. Co więcej, taka koncepcja musi być Polakom znana, musi stanowić punkt odniesienia i busolę dla budowanej przyszłości. Brak obudowania intelektualnego nie gwarantuje niczego, prócz klęski i odebrania wszystkiego, co się dostało. Dziś sytuacja wygląda następująco: gdy ze stołu odgarniemy „dobroć rządu”, na blacie nie zostanie nic prócz okruchów ze starego chleba. Podobnie jest z mediami i większością placówek naukowych. I żeby po latach nie okazało się, że w okresie naszych szans dziejowych płaciliśmy za tekturę.
Nie wiadomo ile proces budowy Międzymorza potrwa i czy w ogóle rozwinie skrzydła, ale jeżeli tę koncepcję traktujemy poważnie, Polacy muszą mieć solidne przygotowanie humanistyczne. Inżynierowie, mimo wykształcenia, są specjalistami i wykonawcami, humaniści, tymi którzy rozumieją współczesne przemiany i są zdolni wytyczać nowe kierunki. Humaniści rządzą światem. A co słyszymy i widzimy w Polsce? Zamiast wznoszenia humanistyki na jak najwyższy poziom, widzimy próby jej marginalizacji.
Panie Premierze, inwestycjami na ziemiach zachodnich i marginalizacją uniwersytetów, nowej Polski nie zbudujemy. Oprócz żołądka każdy człowiek ma jeszcze głowę, a i serce. Nie ryba, lecz teorię łowienia i jezioro nam potrzebne.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 10102
Polska dziś będąca pomiędzy USA a Chinami ma dwie szanse: 1. wykorzystać to, zastąpić Niemcy, i stać się mocarstwem, 2. spaprać wszystko - swoją indolencją. Jeszcze do dziś pamiętam słowa Józefa Feldmana: Gdy z Berlina spoglądano w kierunku Warszawy z zaciśnięta pięścią, skupiona uwagą...w Polsce przez niemal cały okres niepodległości nie zdawano sobie z tego sprawy. Słowa te dotyczyły I RP. Dziś mamy tzw III RP i poczucie małej perspektywy. Rymkiewicz ma rację Polska, a zwłaszcza polskość, to wielka i bardzo wymagająca rzecz. Ale, jak na razie, wciąż jesteśmy pomiędzy Niemcami a Rosją, prowadzeni przez nasze elity i skazani na współpracę z USA. Fikniemy, zjedzą nas Niemcy i Rosja. Pozdrawiam
To jak z uwłaszczaniem pracowników przy prywatyzacji zakładów by nie protestowali, że uwłaszcza się nomenklatura, która potem większość zdobyczy zmarnowała i potraciła na rzecz sił zewnętrznych. Każdy zatem zobaczy, że coś zyska i nie zauważy, że na swój koszt. Kumulacja kapitału nastąpi gdzie indziej, a bez niej nie ma suwerenności. Pozostajemy przedmiotem gry.
To jest powielanie czasów komuny.
Niestety w tym kraju wielu ludzi wciąż tkwi mentalnie w PRL, myśląc, jak im wpojono, i stosując nawet to samo słownictwo. Mowa jest więc o abstrakcyjnym kapitale, którego „służby” na nas czyhają za rogiem. Tak, za rogiem jest sklepik z pietruszką; jego właścicielem jest właśnie wróg kapitalista, który zamiast walić bezmyślnie młotkiem w państwowej fabryce, stworzył coś swojego. To wróg aparatu, bo jest samodzielny, nie uległ indoktrynacji w systemie szkolnictwa.
W przekonaniu pogrobowców komuny (często nawet uważających się za prawicę) człowiek ma jakieś „prawa”, rozumiane jako przywileje. Na przykład ma prawo do darmowej opieki medycznej – ma coś dostać od państwa i od innych (choćby złych kapitalistów). Do jego zniewolonego umysłu nie dociera, że to jest powód eutanazji kolejkowej, marzy o raju na ziemi, który jest w zasięgu ręki, a jednak wciąż się – z powodu błędów i wypaczeń – wymyka.
Mentalna ofiara komuny jest więc dla uniknięcia dysonansu poznawczego bardzo powierzchowna – hasła są najważniejsze, byle dobrze brzmiały – humanistom. Choćby hasło międzymorza pasuje mu idealnie. Chce nawet indoktrynować innych po tym kątem. To ma się ziścić propagandowo, być elementem wpojonych wierzeń, nie chłodnej kalkulacji prowadzących politykę zagraniczną, lecz całego narodu. Cały naród ma równo klaskać.