
Po tym, jak napisałem ostatnio serię notek konstruktywnie krytycznych wobec nowej władzy dobrej zmiany wielu radykalnych pisowców uznało mnie za zdrajcę wbijającego nóż w plecy Jarosława Kaczyńskiego, a niektórzy okrzyknęli mnie nawet stojącym okrakiem na barykadzie tajnym agentem Platformy Obywatelskiej.
Postanowiłem tedy przypomnieć czytelnikom i komentatorom mojego blogu, że w listopadzie 2015, a więc bezpośrednio po tym, jak Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory z przewagą sejmową, napisałem notkę pt. „Nowej władzy będę się przyglądał baczniej niż Platformie” – vide: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/678439,nowej-wladzy-bede-sie-przygladal-baczniej-niz-platformie, której fragmenty teraz Państwu przypomnę:
„Spełniło się moje blogerskie marzenie i wreszcie odsunięto Platformę od władzy. Cieszę się także, że Prawo i Sprawiedliwość może rządzić samodzielnie, ale jednocześnie bardzo mi zależy by szeroko pojęta prawica, a więc rząd Beaty Szydło, partia Jarosława Kaczyńskiego oraz prezydent Andrzej Duda nie zaprzepaścili dziejowej szansy wyprowadzenia Polski z kryzysu wartości moralno etycznych, w jaki go wpędziła lewacka partia Donalda Tuska. Szansy, którą zawdzięczają wyborcom.
Ale chciałby także zaznaczyć, że do zwycięstwa wyborczego obozu zjednoczonej prawicy w niebagatelnym stopniu przyczynili się również blogerzy i ich komentatorzy, czego nowa władza zdaje się nie zauważać i lekceważyć, gdyż ani pani premier Szydło, ani pan prezes Kaczyński, ani pan prezydent Duda nie podziękowali blogerom za istotny przyczynek do ich zwycięstwa wyborczego, co uważam za poważny błąd polityczny. Bowiem w czasie kampanii samorządowej, prezydenckiej i parlamentarnej Prawa i Sprawiedliwości dziesiątki zatroskanych o Polskę i bez reszty oddanych sprawie blogerów napisało ogrom tekstów, do których ludzie dodali tysiące, jeśli nie setki tysięcy komentarzy. Ci blogerzy pracowali w piątek, świątek i niedzielę, od rana do wieczora, a nie rzadko także całymi nocami, dając z siebie wszystko. A więc w roku wyborczym 2015, niejako ponad głowami polityków odbyła się w Polsce wielka internetowa debata społeczna, jakiej politykom nie udało się przeprowadzić. I zaryzykuję tezę, że Polacy zmienili swe preferencje polityczne znacznie bardziej dzięki temu, co działo się w Internecie, niż w wyniku działań samych polityków. Powiem więcej, społeczna debata w blogosferze była o wiele odważniejsza i autentyczniejsza, niż oglądane na ekranach telewizorów dyskusje polityków, gdyż blogerzy mogli powiedzieć o wiele więcej niż kunktatorscy politycy, których krępowała tak zwana „polityczna poprawność”.
Dlatego uważam, że znacząca siła ruchu blogerskiego polegała na tym, że blogerzy oraz ich komentatorzy mogli dyskutować bezpośrednio między sobą niejako poza wpływem mediów i niezależnie od obiegowych opinii lansowanych przez polityków bezkrytycznie wspierających formacje, które reprezentowali. Powiem więcej. Właśnie, z tej właśnie przyczyny znakomita większość polityków świadomie ignorowała i nadal ignoruje blogerów, którzy mają odwagę formułować także poglądy i opinie inne niż oni by sobie życzyli. I znam multum znakomitych tekstów krążących w blogosferze, których prasa prawicowa nigdy nie opublikowała. Dlaczego? Bo politycy nie dali na to przyzwolenia, gdyż obawiali się konfrontacji z racjami blogerów, szczególnie, że poziom polskiej debaty w wykonaniu polityków sięgnął, jeśli nie dna, to prawie. Gorzej. Znam przypadki, że politycy cytowali całe akapity z blogerskich notek bez powołania się na źródło, de facto „sprzedając” je, jako swój dorobek.
Dodam jeszcze, że bloger jest w sytuacji bardziej komfortowej niż polityk, gdyż może „głośno myśleć” i w przeciwieństwie do polityka, rutynowany bloger celem wysondowania rzeczywistych nastrojów i opinii społecznych może sobie pozwolić na eksperyment „prowokowania” komentatorów do szczerych wypowiedzi. I dlatego moim zdaniem to, co jest pisane komentowane w blogosferze powinno być przedmiotem wnikliwej analizy polityków. Oczywiście analizy odpowiednio selektywnej. Dlatego doświadczona partia polityczna powinna nakłaniać swoich działaczy do uważnego studiowania komentarzy takich „sprowokowanych” internautów, bo według mnie są one kopalnią przebogatej wiedzy socjologicznej na temat rzeczywistych opinii, nastrojów i sympatii określonych grup społecznych. Pójdę jeszcze dalej i powiem, że celem obnażenia socjologicznej prawdy krytyczny bloger może nie narażając na uszczerbek partii, z którą sympatyzuje, jak się to mówi „wziąć na klatę” huraganowe i często niewybredne ataki jej zwolenników, łącznie z posądzeniem go przez mniej politycznie wyrobionych internautów o zdradę i prowokatorstwo.
Takie właśnie tęgie cięgi zebrałem od radykalnych pisowców za napisaną w styczniu 2013 notkę pt. „Dziesięć grzechów partii Jarosława Kaczyńskiego” – vide: http://salonowcy.salon24.pl/483007,dziesiec-grzechow-partii-jaroslawa-kaczynskiego, i muszę się nieskromnie pochwalić, że jeden z wysokich prominentów PIS-u powiedział mi niedawno, że gdyby nie takie notki, to wizerunek PiS-u nigdy by się na korzyść nie zmienił.
Do roku 2015 moja działalność blogerska sprowadzała się głównie do krytyki rządzącej Platformy Obywatelskiej i konsekwentnego obnażania obłudy, draństw i zakłamania początkowo partii Donalda Tuska, a potem partii Ewy Kopacz. Na szczęście z woli narodu władza się zmieniła i Prawo i Sprawiedliwość znowu będzie miało prezydenta, premiera i najprawdopodobniej szefa IPN, prezesa NBP i co ważniejsze komisje sejmowe.
Liczę tedy na to, że nowa władza wypełni dziejową misję, jaką jej właśnie powierzył naród.
I dlatego z góry zapowiadam, że tej nowej władzy będę się przyglądał jeszcze baczniej niż się przyglądałem tym, którzy właśnie ustępują i jeśli zajdzie taka potrzeba, jako rzetelny bloger będę tę nową władzę konstruktywnie krytykował, bezlitośnie wytykał jej błędy i zawzięcie tępił wszelakie objawy buty, partyjniactwa, demagogii, triumfalizmu, nepotyzmu, klerykalizmu, przesadnej martyrologii, samouwielbienia, zachowawczych postaw i tak dalej - nawet, jeśli jej zwolennicy będą mi za to wylewali na głowę hektolitry pomyj…”, koniec cytatu.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki, niezawisły bloger oddany prawdzie i sprawom ważnym dla polskiego państwa)
"Bo jakoś tej buty czy innych grzechów nie jest Pan w stanie podac w konkretnych przykładach,a jeśli już wymienia Pan nazwiska to chyba tylko po to by tych ludzi obrazić lub osmieszyć. niesmacznymi epitetami. Jajoglowy Terlecki,odstręczajaca Mazurek,senna Szydlo,szalony Macierewicz..."
-------------------
Jajogłowy Terlecki - proszę Droga Pani Xeno wymienić choć jedną mądrą i merytoryczną wypowiedź rzeczonego w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy
Odstręczająca Mazurek - proszę podać choćby jeden przykład wystąpienia rzeczonej świadczący o tym, że jest to kobieta miła i urokliwa
Senna Beata Szydło - czy oglądała Pani może wystąpienia rzeczonej w porannych programach radiowych?
Szalony Macierewicz - jak Pani w takim razie nazwie jegomościa, który podał co najmniej kilka kompromitujących go przyczyn katastrofy smoleńskiej ani razu nie przepraszając za niedorzeczności, które uprzednio wypowiedział?
Serdecznie Panią pozdrawiam i udanego tygodnia życzę
Ten bloger caly czas wykonuje tu pewne zadanie. Zreszta nie tylko on. Cale zycie "sluzyl" ...sluzy i teraz.
Totalny belkot, pani xena2012 ma 100%
Absolutnie nie moge zrozumiec dlaczego pan Pasierbiewicz wypisuje takie androny......??? Mnie jakby UB-cja zabila ojca nigdy w zyciu nie przyjalbym takiej postawy wypisujac te androny. Komune trzeba traktowac dokladnie wedle kodeksu Hammurabiego czyli, oko za oko, zab za zab..........i ZERO TOLERANCJI + LUSTRACJA I DEUBEKIZACJA WSZEDZIE SZCZEGOLNIE W SADACH I NA WYZSZYCH UCZELNIACH!
przy tym silny niczym tur
Rozkochuję w sobie dziewoj sznur
Ze mną poszły by pod mur.
Bo jestem sprytny i wybitny.
Romantycznay także jesteś jak chłopięcy chór.
Duży jestem ociupinkę,
zgrabny chyba nawet też
Gdy wychodzę na ulicę,
dziewkom wnet zapiera dech.
Bo jestem sprytny i wybitny.
Romatyczny także jesteś jak wyborczy wiec.
A ja mam w sobie coś takiego,
co nie daje spać kolegom.
Może oczy może usta,
może fakt, że jestem szczupły,
może moja dobroć, ufność,
to, że czasem jestem smutny
chyba to nie daje chłopcom spać.
Ja mam w sobie coś takiego,
co nie daje jeść kolegom,
może dłonie, może nogi
może mój zmęczony profil,
może moja duma, radość,
może niecodzienna bladość.
Chyba to nie daje chłopcom jeść
Romantycznay także jesteś jak kaflowy piec.
Bo ja mam w sobie coś takiego,
Co nie daje żyć kolegom,
Jestem śliczny, higieniczny,
przy okazji sympatyczny,
Jestem sprytny i wybitny,
fantastyczny i ambitny.
A więc czemu nie
na prezydenta mnie,
na prezydenta nie chcą wybrać mnie !
"Bo jestem sprytny, sprytny i wybitny.
Romantyczny także jesteś jak hutniczy piec"
"Ja jestem sprytny, sprytny i wybitny
Elokwentny także jestem jak sprężysty... mój"
Jakże jestem wdzięczny kurskiej telewizji, że nie muszę już codziennie przed snem oglądać przerażającego tańczącego oblicza Pana Jabby.