W dniach 20 -22 października miałam okazję uczestniczyć w konferencji „Tradycje parlamentarne w Europie Środkowej i Wschodniej” zorganizowanej przez Grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, Stowarzyszenie Twórców dla Rzeczypospolitej oraz Fundację Polska Wielki Projekt. Ostatniego dnia konferencji minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk oraz minister infrastruktury Ukrainy Wołodymyr Omeljan podpisali w Przemyślu memorandum o współpracy przy projekcie budowy trasy Via Carpatia. Memorandum podpisano w obecności marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy Adrija Parubija.
To tyle co do części oficjalnej. Spotkania odbywały się w Muzeum Ziemi Przemyskiej, mieszkaliśmy w Zamku w Krasiczynie. Sala przez pierwsze dni dość pustawa w dniu podpisywania memorandum była zapchana pod sufit. Kamery, dziennikarze, marszałkowie, posłowie. Obstawa policyjna i ukraińscy komandosi w mundurach moro. Klasyczne targowisko próżności. Dla takiego jak ja outsidera nie było w tym nic pociągającego ani interesującego, szczególnie, że z braku miejsc musiałam siedzieć na schodkach.
Znaczenie projektu Via Carpatia trudno przecenić. Naprawdę jednak ciekawe były dla mnie trzydniowe wykłady i panele. Przede wszystkim zostaliśmy upewnieni, że nie wypadliśmy sroce spod ogona, że kraje Europy Środkowo Wschodniej miały starsze i bardziej zaawansowane tradycje parlamentarne niż kraje zachodnie i paternalistyczny stosunek krajów zachodu do naszego kraju, choćby w kwestii demokracji o której rzekomych deficytach jesteśmy bez przerwy pouczani jest bezzasadny. Bardzo zainteresował mnie wykład profesora Marka Kornata z Uniwersytetu Jagiellońskiego na temat „liberum veto”. Uczono nas w szkole, że liberum veto było podstawową przyczyną upadku Rzeczpospolitej. A przecież zasada jednomyślności stosowana jest obecnie w Parlamencie Europejskim i nikt nie ośmieliłby się traktować jej jako przejaw politycznego zacofania. Liberum veto nie było wcale nadużywane. Dość powszechnie, choć niesłusznie, uważa się, że po raz pierwszy zerwał Sejm, podstarości upicki Władysław Siciński w dniu 9 marca 1652 roku. Jednak w rzeczywistości Siciński nie zgodził się jedynie na prolongatę obrad sejmu poza prawnie przewidziany czas 6 tygodni. Z tej samej przyczyny, z powodu protestu Jerzego Lubomirskiego, rozszedł się sejm zwyczajny, zwołany w 1639 roku. Po raz pierwszy zerwanie sejmu nastąpiło dopiero w 1669 w Krakowie w czasie obrad sejmu koronacyjnego. Ostatecznie liberum veto zostało zniesione przez Konstytucję 3 Maja.
Mogliśmy wysłuchać również referatu Bronisława Wildsteina na temat kryzysu parlamentaryzmu , wystąpienia profesora Turnera z UK na temat Brexitu i wystąpień naukowców z Ukrainy, Białorusi, Finlandii , Bułgarii dotyczących parlamentaryzmu w ich krajach.
Wszyscy prelegenci widzą zarówno kryzys idei parlamentaryzmu jak kryzys Unii Europejskiej. Charakterystyczne jest jednak, że jedyną drogą wyjścia z tych kryzysów wydaje im się kontynuacja działań, które do nich doprowadziły, czyli jak to się mówi ucieczka do przodu. Parlamentarzyści i naukowcy z Ukrainy zapewniali, że ich najgłębszym pragnieniem jest wejście do UE, za które Ukraińcy zapłacili krwią na Majdanie. Nie zwracają uwagi na to, że obecnie UE zwija się nie radząc sobie ze swoją koncepcją i tożsamością i planuje podział na jądro i peryferie, którymi mają być nie tylko nowe kraje lecz kraje już dawno stowarzyszone o mniejszym dla starej UE znaczeniu.
To samo dotyczy parlamentaryzmu w krajach Europy Środkowo Wschodniej. Prelegenci chcieliby go rozwijać. Odważyłabym się bronić tezy, że w tych krajach parlamentaryzm stał się liskiem figowym dla nieuchronnie powstających oligarchii. Przecież Ukraina, której przedstawiciele tak pięknie mówili o demokracji przy swoich kolejnych rewolucjach zmienia tylko oligarchów. Jedni z nich mają dobre relacje z Rosją inni feblik do Zachodu, ale każdy z nich realizuje kosztem społeczeństwa swoje podejrzane interesy, zmienia się tylko retoryka. Wszelkie wady parlamentaryzmu, o których mówił Fernando Casal z uniwersytetu Nottingham, to znaczy brak zaufania do parlamentu, czy brak profesjonalizmu posłów, to tylko objawy choroby, a nie jej etiologia. Podstawową wadą naszego systemu parlamentarnego jest zły dobór posłów, który jest pochodną ordynacji wyborczej. Zauważmy, że przysłowiowy Jaś Kowalski, który jest rzekomo suwerenem i podmiotem demokracji nie ma w Polsce praktycznie ani biernego ani czynnego prawa wyborczego. Nie ma prawa biernego, bo nie może jak w Anglii wpłacając niewielką kaucję zgłosić swojej kandydatury w wyborach. Listy wyborcze są w rękach partii, a partie są typu wodzowskiego. Aby dostać się na listę kandydatów nasz Jaś Kowalski musiałby antyszambrować w salonach władzy, albo wręcz nosić teczkę za jakimś politykiem na co nie zdecyduje się nikt kto ma wysokie kwalifikacje dzięki którym nie ma problemów na rynku pracy. Do sejmu pchają się miernoty, ludzie, którzy w ten sposób chcą sobie zapewnić byt. Pewien znany polityk europejski rodem z Polski zwykł mawiać, że przy jego wykształceniu mógłby co najwyżej uczyć historii w szkole podstawowej w Kartuzach i dlatego musi zająć się polityką. Czynne prawo wyborcze Jasia Kowalskiego ogranicza preselekcja. Wybiera on już z wybranych przez lidera partii. To dokładnie tak jak w supermarkecie gdzie możemy swobodnie wybierać ze zgniłych mandarynek te mniej naszym zdaniem zgniłe. Kowalski jest oszukiwany przy liczeniu głosów i nie ma możliwości odwołania złego czy nieuczciwego posła. Wyjściem z tej sytuacji byłby sprawdzony w krajach o dojrzałej demokracji system większościowy wyborów, czyli Jednomandatowe Okręgi Wyborcze . Tyle zdążyłam powiedzieć zabierając podczas konferencji głos w dyskusji.
„Ja wam rzucam myśl a wy go łapcie”-zacytowałam ku radości sali słynnego generała gazrurkę Kazimierza Witaszewskiego. Niektórzy twierdzą, że tak zwykł mawiać również Roman Werfel. Kto tam dojdzie z tymi komuchami.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11852
Wtedy mogłoby byc i trzech Kaczyńskich i co z tego.
Pozdrowienia
JOW-y nie są żadną poważną propozycją. W polityce od sejmików wojewódzkich począwszy a na sejmie i senacie skończywszy - JOW-y będą szansą dla Stokłosów, Janów Burych itp. Dla tych, co mają kasę i własne wpływy. Nie można mieć co do tego wątpliwości, skoro nawet na samorządowym szczeblu gminnym, czyli najbliżej zwykłych mieszkańców, wytworzył się identyczny układ na starej zraczałej, komunistycznej i postkomunistycznej tkance - i nie ma prawa tam wygrać nikt nowy, jeśli nie poprze go ten układ.
Na podstawie własnych obserwacji mogę powiedzieć tyle: miałby sens wybór władz w oparciu o system partyjny, bo to by mogła być szansa na wietrzenie zgniłego powietrza co 1-2 kadencje. Tej szansy jednak też nie będziemy mieli, bo na samym dole okopani są tylko pogrobowcy komuny, nawet, jeśli pozdejmują znaczki partyjne.
PiS miałby szansę również na dole - ale pod warunkiem, że tam by dotarł. Tylko, że struktury PiS-u kończą się na województwie i na powiatach, ale nie na wszystkich. Jest jakaś niechęć działaczy PiS-u do rozbudowywania struktur w dół. Może to wynikać z tego, że wchłanianie chętnych dochodzących z terenu wiąże się z konkretnym ryzykiem dopuszczenia do wpływów ludzi niepewnych i niesprawdzonych, ale może też być skutkiem zazdrosnego strzeżenia strefy swoich wpływów przez regionalnych działaczy.
Nie ma dopływu świeżej krwi, a bez niego niewiele można zdziałać.
Nie napisał Pan, jak miałoby dojść wywietrzenia zgniłego powietrza w wyniku rozszerzenia wyborów partyjnych. Epitety w stylu pogrobowców komuny wyraźnie dotyczą po prostu nie-naszych, którzy z niezrozumiałych dla Pana powodów lepiej radzą sobie w wyborach większościowych. Nie chodzi więc Panu o naprawę, a jedynie o zwiększenie szans preferowanej partii.
Od dawna zwracam uwagę, że PiS jest drzewem bez korzeni. Pan też to dostrzega, ratując się jednak wykrętem o unikaniu ryzyka związanego z dopuszczeniem ludzi niepewnych. Rzeczywistym powodem tego stanu rzeczy jest dotacja budżetowa. Partia jej pozbawiona musiałaby się oprzeć na członkach i sympatykach, a więc z konieczności byłaby w terenie. Jednak wówczas ludzie działający i płacący składki patrzyliby etatowemu aparatowi na ręce, częściowo go wręcz zastępując. Dla wielu aparatczyków byłby to koniec przygody z polityką. Obecnie wystarczy mieć opanowane trzymanie się budżetowego cycka, a powodzenie w wyborach schodzi na drugi plan. Kozia Wólka nie jest celem dla hierarchicznej partii nastawionej na centralizację i w której inicjatywa spływa z góry. Lekarzu lecz się sam.
- na poziomie lokalnym (kilka wsi, osiedle miejskie) wybiera się preelektorów (1 na 1000 mieskańców)
- zebranie preelektorów z powiatu wybiera jednego posła; w Polsce jest 380 powiatów (314 powiatów oraz 66 miast na prawach powiatu)
- posłowie ci nie mogą sprawować żadnych urzędów, są odpowiedzialni przed elektorami, ci przed preelektorami, a ci przed mieszkańcami; możliwość odwołania i pre- i elektorów i posłów zachodzi na corocznych zebraniach sprawozdawczych
- 80 mandatów poselskich otrzymują partie polityczne w wyborach bezpośrednich i tylko z tego grona sejm może powołać premiera, który sformułuje rząd wg swojego uznania (tj. niekoniecznie ze składu posłów); rząd zatwierdzić musi (tak jak obecnie) Sejm.
Zaleta dodatkowa, to wybór Prezydenta przez tak ustalony skład Sejmu. Podwójna, bo identyczną ordynację należy wprowadzić w wyborach samorządowych!
Jak widać - nie jestem zwolennikiem jowów (zwłaszcza przy obecnej kondycji społecznej): przepraszam.
Pozdrawiam Michał Kaczmarczyk.
Jeszcze jedno ,czy wyobraża sobie Pani skuteczne działanie partii która wygrywa gdy w Sejmie byliby sami mądzrzy,z takim samym parciem do zajmowania najwyzszych stanowisk w państwie,ja sobie tego wyobrazic nie mogę bo jak świat światem musza byc przywódcy i ci od realizacji planów i to jest zdrowe i naturalne.
Ma Pani parcie na forsowanie swoich opinii ale byłoby najlepiej gdyby w najblizszych wyborach samorzadowych na sobie wypróbować jak działaja jowy i samej zgłosic swój akces jako kandydat niezależny -wyleczenie z choroby dr.Kukiza bedzie szybkie ale bolesne.
Ale w międzyczasie co do JOWów to nie kapuję tego strachu przed nimi. Oczywiście że mają sens - właśnie na samym dole, w wyborach z mniejszych okręgów gdzie kasa nie robi aż tak dużej różnicy. Co innego przykładowo oplakatować kilka ulic a co innego cały powiat.
A jeśli chodzi o eksperyment ze startem w takim wyborach bez poparcia to w moim miasteczku naocznie widziałem sukces mojego znajomego, człowieka niezależnego, który został burmistrzem. I to z niezłą przewagą. Trochę tu przy okazji oddam PiSowi że poparli go w drugiej turze. Choć nie mieli wyjścia, tym drugim kandydatem był stary PSLowiec z betonowego układu.
Niestety bycie burmistrzem i jednocześnie człowiekiem, który chce dobrze podczas gdy odziedziczył cały ten syf jest niekompatybilne. Tylko dla ludzi ze stali. Mój znajomy taki nie jest i chyba da sobie spokój... Tak to działa: Obecny system władzy sprawia że albo ty będziesz niszczyć innych albo system zniszczy siebie. Ta nieustanna konieczność lawiracji, kombinacji, papierologii i wszelkiego grzebania się w gównie nie jest dla każdego.
To jest więc jakiś argument za jakimś partyjniactwem. Choć może nie tyle partyjniactwem co nieuchronną koniecznością wsadzenia przynajmniej ze 20 zaufanych ludzi, zwykle krewnych i znajomych na różne stołki. Bez tego jesteś sam i możesz się tylko zesrać. Natomiast wsadzanie na stołki 20 krewnych i znajomych trafia na różnoraki opór materii.
Tak jest. Życie jest ciężkie.
Obawiam się że pozytywnego rozwiązania nie będzie. Pozdrawiam!
W jednym z odcinków rzeczona Czarna żmija otrzymuje polecnie nadzorowania wyborów wedle systemu jowów których Anglia jest ojczyzną i ma nadzorowac wybory w osadzie liczacej trzech mieszkańców.Po wyborach melduje księciu -głosów oddanych za naszym kandydatem 10 274,,głosów przeciwko 0 ,głosów niewaznych 0.
Tam wiedzą jak to funkcjonuje i dlatego nikt nie chce tego zmieniać.
W UK czy USA wybory stanowe ,miejskie to zawsze jest informacja na ile mozna liczyc wyborach do senatu czy parlamentu i traktowane są bardzo poważnie a poparcie partii jest podstawa sukcesu dla kandydata.,no i kasa .Pozdrowienia.
Ten syf z samorzadami i bagnem z urzedami marszałkowskimi szczebla wojewódzkiego czy powiatowego też zafundował nam profesor bo będącym ówczesnie przy władzy takie rozwiązanie było na rękę i pełnie władzy od centralnej do samych dołów.
Chyba Pani nie zaprzeczy ,że przez Wojewódzkie Urzedy Marszałkowskie przeszła do tej pory niewyobrażalna kwota złotówek bez zadnej kontroli celowości ich wydawania ,granty dla swoich tez bez kontroli czy projekty zostały zrealizowane a pieniadze wydane właściwie i braku odpowiedzialności za podejmowane decyzje.
System samorzadowy jest chory i wymaga napisania od nowa bo paronoją jest ,ze osobnik osadzony w pierdlu dalej rzadzi nap.gmina bo odwołac go nie można.
Co do jowów gdy zorganizowana przestrzepczośc typu mafia potrafi wybrać swoich radnych ,burmistrzów ,sedziów czy prokuratorów a tak sie dzieje nadal we Włoszech czy w USA,kilka lat temu w stolicy USA Waszyngtonie FBI aresztowało cała radę miejską razem z burmistrzem podczas posiedzenia rady bowiem delektowali sie w tym czasie narkowtykami i handlowali ,policja zalezna od nich przymykała oczy chociaz wiedzieli dopiero FBI zakonczyło sprawę.
Wplę gdy kandydatów wystawiaja partie bo wiadomo kogo winic gdy ich kandydat sie nie sprawdza a nie anonimowe Komitety Wyborcze Wyborców z kasa niewiadomego pochodzenia.
Rozdęte urzędy centralne nie kosztują miliardów? Jaka jest kontrola nad pieniądzmi wydawanymi przez prywatne fundacje założone przez „spółki” państwowe?
Osobnik sprawuje władzę, bo został wybrany. Czemu sąd, albo urząd, miałby prawo mu ją odebrać? Od tego są wyborcy. Posłowie też zresztą powinni być odwoływalni.
Skoro we Włoszech mafia potrafi osadzić burmistrza na stołku, to czy nie będzie też potrafiła zastraszyć tych, którzy będą go mianować? A może należy powrócić do PRL i pozwolić to robić przewodniej sile narodu?
W tym kraju policja jest państwowa, czyli centralna. Jaki jest więc sens przywoływania zdarzeń w Waszyntonie? To raczej tych z centrali można podejrzewać, że wciąga, a policja nic nie robi.
Za swawolenie winić należy przede wszystkim tego, kto swawoli. Wystarczy, że nie będzie anonimowym partyjnym figurantem. W obecnym systemie partie są gangami politycznymi. Z tym należy się rozprawić.
Napisał Pan, że system samorzadowy jest chory, ale nie przedstawił Pan niczego sensownego w zamian. Samorządy są konkurencyjną władzą – to się nie podoba.
Nie mam nieraz siły, żeby zbijać argumenty, które ktoś poukładał sobie pod z góry założoną tezę, choć dokładnie wiem, co w trawie piszczy.
Mieszkam na wsi, gdzie wójtów wybiera się właśnie w JOW-ie, i wiem, jak to działa. W minionych wyborach udało się wreszcie obalić wójta - Pol-Pota, który rządził przy pomocy terroru i łamania prawa 24 lata. Udało się dzięki temu, że znalazło się 2 kontrkandydatów i I-wszy raz w historii doszło do II-giej tury o tzw włos ( kilkunastoma głosami). Wygrał następca, który natychmiast adoptował cały poprzedni układ w gminie, dzięki czemu sam również został przez niego zaadoptowany jako nieszkodliwy, a nawet jeszcze lepszy dla nich wszystkich, niż jego poprzednik. Nie wyczyścił urzędu z niekompetentnych urzędników, nie skończył z łamaniem przez nich prawa, a wręcz przeciwnie - czują się jeszcze pewniej, niż za poprzednika, bo obecny wójt w niczym im nie zagraża. Wójt planuje kolejne kadencje, toteż rozbudowuje swoje poparcie wśród urzędników wykorzystując to, że jest największym w gminie pracodawcą. Do gminy trafiają na różne dziwne etaty kolejni członkowie rodzin wiernych radnych bądź członków gminnych dynastii.
Radni - tak jak piszesz - to jest kosztowna dekoracja. Biorą diety oraz dodatki za komisje , a w tej chwili jak jeden mąż na wyprzódki demonstrują swoje poparcie i miłość do wójta. Czasem chodzę na sesje i oglądam te hołdy: "dziękujmy Bogu, że mamy takiego wójta" "wszyscy powinni wiedzieć i dziękować za to jak nasz wójt nam tu rządzi" - itd itp , sesje w mojej gminie to jest taki właśnie kabaret. Coś za coś - jak będą grzeczni, to wójt ich weźmie na swoją listę wyborczą.
Ostatnio na sesji radni błagali wójta, żeby się zgodził wziąć podwyżkę. Dostaje pomiędzy 6 a 7 tys z dodatkami, jeśli nic się nie zmieniło od wyborów, a mogło, i nie mam pewności, ile to daje na tzw rękę po doliczeniu różnych dodatków. Poprzedni brał ponad 10 tys., dawali mu dodatki nawet za to, że pozyskał jakąś dotację np. na wyasfaltowanie drogi, kanalizację itp. Gmina niewielka (6 tys dusz, zadłużona, w rankingu wśród najuboższych w województwie).
Więc ta podwyżka już była dogadana, ale wójt się nie odważył jej wziąć, bo wyszła na jaw afera z wyprzedawaniem nieruchomości GS przez prezesa, który jest jednocześnie radnym, a wcześniej był przewodniczącym rady - a te nieruchomości wcześniej GS dostała w prezencie od poprzedniego wójta. Brak słów, by opisać wszystko, co mamy w gminie dzięki JOW-om.
Obrady to też fikcja. Radni zadają jakieś pytania bez znaczenia, że niby była dyskusja, kiwają głowami, że niby rozumieją, i że dobrze, a potem wszyscy są ZA. Jedna radna zadaje więcej pytań i jest za to przez wszystkich bojkotowana. Parodia wybieralnej władzy.
Z takimi jak jabe to nie mozna o niczym rozmawiac bo albo jest w letargu albo pomroczności jasnej od wielu lat..
Chce przykładów jak rozdziela sie środki w urzedach marszałkowskich to tutaj mu podam ,swego czasu kadencje do tyłu marszałkiem województwa dolnosląskiego był niejaki Pokój z PO który pod Karpaczem ma miasteczko westernowe i teńże Pokój w ostatnim dniu swojego urzedowania bowiem kadencja dobiegła końca sam sobie przyznał 1 mln na rozbudowe hotelu niby agroturystycznego-przyznał i skonsumował.Mazowiecki marszał miejaki struzik z zsl od lat siedzi na tym stołku i to jest dopiero panisko na włościach..
Prawda jest taka ,ze niemalże każdej gminie ,mieście swoje stałe siedziby i to na lata powinno moiec CBA ,nawet w moim mieście .
To nie paranoja ,że do rady miasta dostało dwóch radnych mieszkajacych w sąsiednich miejscowościach bo byli potrzebni prezydentowi z PO ,wybrano ich bo wyborcy byli święcie przekonani ,że tutaj sa zameldowani i jak wyszło to poszedł protest do wojewody Dolnośląskiego i wiesz co co ,on uznał ich wybór za prawidłowy poniewaz jeden z nich pokazał fakturę ,że w mieście płaci za wywóz śmieci ,wojewoda tyz z PO ,nie paranoja i bezprawie.a jak nie to co...!?
Drugi był jeszcze bardziej bezczelny bo przyznał ,że nie mieszka u nas ale w siole co graniczy z miastem ale czuje sie mieszkańcem bo nasze tam sa wodociągi i linia autobusowa.
To sa autentyki i pierwsze z brzegu
Za miedza mam gminę gdzie przez dwie kadencje rzadziła kobieta i zrobiła przez ten czas wiecj niz wszyscy jej poprzednicy nawet ci z komuny ale kołtunowi wiejskiemu to sie podobało i wybrali nowego a dziś pluja sobie w brodę .