„Słońce już dawno zaszło. Na termometrach zaledwie kilka stopni powyżej zera. Kilkadziesiąt tysięcy Polaków pada na kolana. W zmarzniętych dłoniach trzymają krzyże, różańce i białe świece. W pełnym skupieniu modlą się, przepraszają Boga za grzechy swoje i całego narodu. Za nienawiść, pychę, kłamstwo i nieczystość. Za aborcję. I przebaczają.”
„Tym, którzy w przeszłości mordowali i krzywdzili naszych przodków – komunistom, stalinowcom, hitlerowcom i zaborcom.”
No… nieźle. Całkiem nieźle. Chociaż, tak po prawdzie, znam wiele innych, wygodniejszych a przy okazji przyjemniejszych sposobów popełnienia grzechu ciężkiego, niż stanie na mrozie i przebaczanie w cudzym imieniu.
Jednakże każdy wybiera co lubi a szatan nawet bardziej cieszy się z takiego zła, które dobrzy ludzie w dobrych intencjach popełniają z głupoty. W ten sposób bowiem „życie pisze” scenariusze najgorszych zbrodni a przy okazji tego rodzaju dobre chęci najlepiej pasują na kafelki w piekle.
Nie potrzeba już Nergala i jego tourne po Polsce, bo oto urządzono sabat na samej Jasnej Górze.
Przebaczajcie tak dalej.
Przebaczcie enkawudzistom i agentom UB i SB – tym, którzy obdzierali ze skóry księdza Popiełuszkę i całej reszcie: oprawcom, zomowcom, łamaczom palców i życiorysów.
Przebaczcie agentom WSI – tym, którzy wsadzili do więzienia Zygmunta Miernika, jak również tym, przez których zabił się syn pana Kopczyńskiego, przez których jego żona oszalała i tym którzy samego pana Kopczyńskiego przyprawili o sześć zawałów.
Przebaczcie tym, którzy spalili żywcem Jolantę Brzeską i tym, którzy zbezcześcili zwłoki Anny Solidarność. Przebaczcie tym, którzy pośród zwału dopalających się szczątków dostrzeliwali żyjące jeszcze trupy, które błagały „Nie zabijajcie nas!”
I nie zapomnijcie pochwalić się przed sobą:
- Onga – bonga! Ja dzisiaj przebaczyłem mordercom Inki!
- Uga – buga! Ja przebaczyłem Ukraińcowi, który przybił gwoździami do drzwi dziecko na oczach matki i drwił z niej wołając „uwolnij go teraz”!
- O! Wielką przebaczyłeś zbrodnię… Ale ja mam lepszy projekt…
- No?!
- Mam projekt, żebyśmy wszyscy, jak tu jesteśmy, przebaczyli Krwawej Lunie – w imieniu każdej ofiary z osobna i za każda z osobna torturę!
- O!!! Ale się naprzebaczamy! Zaiste wielka będzie nasza zasługa u Pana…
Robert Tekieli – były wampir i okultysta, obecnie w roli guru Kościoła Wszechprzebeczającej Międzynarodówki – myślał, myślał aż wymyślił… Wymyślił mianowicie, że Sprawiedliwość jest „dla tych tylko, którzy idą na potępienie”.
Pamiętajcie więc, o Wy wszyscy, których podobni Tekielemu „gorliwi wyznawcy” w ramach chrześcijańskiej powściągliwości w sądzeniu skazali na potępienie wieczne i Wy, których w imię gestów pojednania ze zbrodniarzami postanowiono posłać na stos zapomnienia a także Wy, którzy w imię tego, żeby się zaklinaczom deszczu pozgadzała ich ciasna Doktrynka, zamieceni zostaliście pod dywan historii...
Wszyscy okradzeni ze sprawiedliwości i Zmuszani Przebaczać pod sformułowaną w ramach „głoszenia” Dobrej Nowiny groźbą potępienia i piekła.
Pamiętajcie: Tam, gdzie wszystkie ziemskie sprawy bledną i odchodzą w przeszłość, tam gdzie nie ma już strachu, bólu, cierpienia i śmierci a jest tylko Światłość i Spokój… Tam będzie również Sprawiedliwość, której tak Wam tutaj brakuje.
Nie wątpcie w to.
A dla proroków Wszechprzebaczenia będzie miłosierdzie…
Będzie wielki bal miłosierdzia i pojednania na cześć doktora Mengele, Hitlera i Julii Brystygierowej… Będą tam z pewnością i Beria i Stalin, będzie Andropow, Bandera, Kutschera, Che Geuvara i Putin – i wszystkie inne bestie na czele z Główną Bestią, która zasiądzie na Tronie Głupoty – swojej największej kochanki.
I będzie tam królować... wszechogarniające, zadekretowane, jedynie słuszne, jedynie poprawne i nieodwołalne przebaczenie. Wśród obślizgłych uśmiechów, obłudnych spojrzeń, miękkich uścisków dłoni lepkich od krwi… Wśród zniewag i przekleństw wypluwanych z cuchnącą śliną spoza drwiąco skrzywionych warg, wśród toastów na cześć przebaczenia czystą wódką wznoszonych ku spoconym, krzywym mordom...
Znamy to, co się zdarzy. Znamy to z pożółkłych zdjęć.
Pan Cogito ostrzegał nie „od tak sobie”, ale przed konkretnym Niebezpieczeństwem i nie ma w tym jego winy, że powiedział Prawdę.
Winę popełniają natomiast ci, którzy nie chcą go słuchać, którzy wbrew samemu najświętszemu Centrum naszej świętej wiary oraz przeciwko rozumowi – reprezentowanemu w tym przypadku przez najzwyczajniejszy zdrowy rozsądek – wybierają wygodne dla siebie szamaństwo pustych, magicznych gestów, których celu i sensu nie rozumieją, ani też nie starają się pojąć, ale za pomocą których mają nadzieję oswoić otaczające ich Zło, którego się Boją.
Jest wina a za winę będzie Kara, bo wbrew temu, co sobie wmawiają sami i co tak jasno klarują im tabuny byłych wampirów, „nawróconych okultystów”, legiony idiotów – tych pożytecznych i tych opłacanych… takich jak ci, przez których Ryszard Kukliński musiał w dramatycznych okolicznościach zakończyć swą misję i przez których stracił obu synów… wbrew temu wszystkiemu nie uda im się zaklęciami i rytuałami zamienić kolejności Alfy i Omegi.
Nie uda im się odmienić Prawdy i w końcu – Nieodmieniona – spojrzy im prosto w oczy.
*
To tyle na gorąco.
Ponieważ zapewne pod tym artykułem znowu podniosą się głosy świętego oburzenia, więc wypada może dodać co nieco tytułem „notki auto-edytorskiej”:
Kiedy mniej więcej rok temu za przyczyną blogera Matki Kurki głośna i często omawiana była sprawa działalności Jerzego Owsiaka i jego orkiestry, bodajże Piotr Lisiewicz zwrócił uwagę na to, że całe to wielkie oszustwo było ufundowane na sile dobra.
Ci, którzy się Owsiakowi dali nabrać, ulegli właśnie sile dobra: poszli za prawdziwym odruchem serca, który skłonił ich do wzięcia udziału w akcji, o której myśleli, że służy dobrym celom.
Zawsze kiedy czytam o kolejnych akcjach „wszechprzebaczania” rozmaitym bezkarnym zbrodniarzom, sprawa Przystanku Woodstock nieodmiennie staje mi przed oczami. Widzę bowiem w tym wszystkim wspólny mianownik… Uważam, że takie akcje są kolejnymi wersjami tej samej manipulacji, zawsze obliczonej na to, by większość biorących udział robiła to z najszlachetniejszych intencji i by później broniła tego, jako dobrej sprawy.
Podobnie jak ci, którzy wkurzali się na Wielguckiego, podejrzewając go o złe intencje i niskie pobudki.
Ja jednak czuję się w obowiązku reagować, nawet jeśli niektórzy obrażą się na mnie, ażeby ostrzec przed sprawą, która nie jest dobra. Przed kolejnym oszustwem, które ma spowodować, by zadziałał tak zwany „efekt Lucyfera”, czyli żeby dobrzy ludzie ze szlachetnych intencji robili złe rzeczy i by przez swój współudział – również emocjonalny – rzeczy te legitymizowali.
Bywalcy tego bloga wiedzą chyba przecież, że kiedy przychodzi co do czego, potrafię wybaczyć i o wybaczenie prosić – zatem u źródeł niniejszej krytyki nie leży jakiś niechrześcijański światopogląd, który negowałby wartość przebaczenia.
Jednakże poczesne miejsce w moim światopoglądzie zajmuje świadomość faktu, który chyba nie przez wszystkich chrześcijan jest należycie brany pod uwagę i doceniany.
Mianowicie: nasza wiara to nie magia. Wszystkie działania nakazane nam przez Boga mają swój cel i mają swój sens. Zarówno ten cel jak i ten sens można – i trzeba – odczytać z Ewangelii. I należy postępować tak, by zarówno ów cel, jak i ów sens, były w naszych uczynkach zachowane.
W trudnych czasach dzisiejszych, kiedy królują w świecie podstęp i zdrada, szlachetne intencje same w sobie nie wystarczą, aby czynić dobro i by po stronie dobra się opowiedzieć.
„Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych”.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 19791
Chrześcijanin to ktoś kto naśladuje Jezusa Crystusa. Ale nie ma obowiązku być chrześcijaninem
Jezus Chrystus nie wybacza tym, którzy mu się odgrażają, tylko tym, którzy okazali skruchę.
Zaczynam podejrzewać, że celowo wprowadzasz w błąd i uporczywie manipulujesz zamiast zapoznać się z nauczaniem Kościoła.
"„Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23,34). Kto jednak mógł się spodziewać, że zostaną one wypowiedziane przez Jezusa w takich okolicznościach, w kontekście takich wydarzeń, wobec ludzi, którzy zażądali wyroku na Niego i zadali Mu tak wiele cierpień? Ewangelia jednak nie pozostawia co do tego żadnej wątpliwości: z wysokości krzyża rozległo się słowo „przebaczenie”.
Zwróćmy uwagę, że Jezus przebacza od razu, także wtedy, gdy przeciwnicy nie przestają okazywać Mu swojej wrogości. Przebaczenie jest Jego jedyną odpowiedzią na ich wrogość. I przebacza wszystkim, którzy — patrząc na to z ludzkiego punktu widzenia — są odpowiedzialni za Jego śmierć: nie tylko wykonawcom, żołnierzom, ale tym wszystkim, którzy z bliska lub z daleka, jawnie albo skrycie są przyczyną przebiegu wydarzeń, które doprowadziły do Jego skazania i ukrzyżowania. "
http://odnowa-zamosc.org…
http://www.apostol.pl/ja…
https://ekai.pl/diecezje…
http://opole.gosc.pl/doc…
„Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” - Jezus nie wykrzykiwał "przebaczam Wam, przebaczam!", tylko modlił się do Ojca za swoich prześladowców.
Nawet On nie mógł tutaj "przebaczyć na skróty". Nie zauważasz tego. Nie odróżniasz modlitwy za wrogów od przebaczenia.
Co innego jest nie przestawać widzieć w swoim wrogu człowieka a co innego narażać rzeczy święte na zbezczeszczenie przez ludzi wewnętrznie nieczystych.
Po drugie: Jezus nie modlił się za cudzych prześladowców, tylko za swoich prześladowców. Nie zapominaj, że - niezależnie od rozmaitych innych rzeczy, które nas różnią - ostrze krytyki, którą zawarłem w moim artykule skierowane jest przeciwko przebaczaniu w imieniu cudzym.
Wspaniały tekst.
Jakże słuszny mając na uwadze prosty fakt że ci, którym przebaczany, najzwyczajniej śmieją się z nas.
Te 100 tys. ludzi to niezła operacja socjologiczna. Zasmucająca , bo kontrowersyjna i budząca sprzeciw.
Jeżeli są skruszeni grzesznicy , którzy chcą naprawić swe błędy - niech ich stowarzyszenia publicznie przepraszają. ( Ale czy są ?)
Niech grzesznicy idą do konfesjonałów. Wtedy pokrzywdzeni będą mogli sprawdzić swą zdolność przebaczania.
A nawołujący do przebaczenia w imieniu pokrzywdzonych, niech sobie odpowiedzą , co robili , aby przeciwstawić się, zapobiec ich krzywdom.
Problemem nie jest stan umysłu , czy kondycja duchowa społeczeństwa, tylko jeszcze od czasów wojny po dzień dzisiejszy ,słabe poczucie i realizacja praworządności w państwie.
Gdyby udało się sytuację naprawić , naprawić krzywdy, ukarać winnych, wiele rzeczy mogłoby się polepszyć.
100 tys. modlących się ludzi to zasmucająca operacja socjologiczna? No, no...
"Gdyby udało się sytuację naprawić , naprawić krzywdy, ukarać winnych, wiele rzeczy mogłoby się polepszyć."
- Dokładnie tak samo myśleli ci, którzy oczekiwali Mesjasza, aby ich wybawił z rąk rzymskich okupantów i poprowadził ich do zwycięstwa. Też zapewne chcieli aby "udało się sytuację naprawić, naprawić krzywdy, ukarać winnych, wiele rzeczy mogłoby się polepszyć"... Tymczasem Bóg wysłał swojego jedynego Syna, który urodził się biedakiem, potem włóczył się jak żebrak nie mając własnego domu ani rodziny i próbował ludzi przekonać do swoich racji, jednak z mizernym skutkiem bo w końcu wszyscy Go opuścili. No i zamiast pokazać ludziom swoją moc dał się osądzić i ukrzyżować jak najgorszy przestępca. Zresztą winy Jego zostały Mu udowodnione przez najwyższe władze duchowne...
Słaby ten nasz Zbawiciel, co nie? Jak mamy kogoś takiego naśladować, tym bardziej, że powiedział jasno iż takie naśladowanie Go zaprowadzi nas na krzyż...
"Problemem nie jest stan umysłu, czy kondycja duchowa społeczeństwa", ale zupełnie inna wizja i recepta na to jak nasze życie i zbawienie ma wyglądać...
Grupie ludzi nie można przypisać mocy odpuszczania grzechów innym ludziom. Grupa ludzi nie jest Bogiem. Ani w staro, ani nowotestamentowym rozumieniu.
To wygląda raczej na socjologiczną próbę zdjęcia odpowiedzialności , moralanego symbolicznego uniewinnienia, którą ktoś wymyslił prawdopodobnie w celu zmniejszenia napięcia społecznego.
Problemem jest wadliwość budowanych przez Pana/Panią alegorii, nic nowego.
A to ktoś uważa, że grupa ludzi ma moc odpuszczania grzechów? Chrześcijanie mogą jedynie się modlić, grzechy odpuszcza Pan Bóg
Uważam ,że 100 tys. ludzi powinno modlić się i prosić o wybaczenie w jednej sprawie: że żołnierzy nazwało się wyklętymi i zapomniało.
I niedobre jest wyklinanie chrześcijan dzisiaj za brak zgody na niesprawiedliwość.
Pozdrawiam
"faryzeusz"
Socjologiczna próba zdjęcia odpowiedzialności - dokładnie tak!
Niemniej ze wszystkich materiałów przytaczanych tutaj przez MindService'a na poparcie jego tez widać jasno jak głęboko ta operacja sięga. Tu nie chodzi tylko o zdjęcie odpowiedzialności z tej czy innej grupy UB-eków, ale o przedefiniowanie pojęcia sprawiedliwości wewnątrz całej zachodnioeuropejskiej cywilizacji tak, by nowa definicja lepiej służyła potrzebom panświnizmu.
Jest to robione zgodnie z zasadą wschodnich sztuk walki i wojny: "wykorzystaj siłę przeciwnika przeciwko niemu", "pociągnij przeciwnika w stronę, w którą sam chce iść".
A zaprzęgnięto do tego agentów wysoko postawionych w kościelnej hierarchii, nieraz z profesorskimi tytułami i literackimi nagrodami.
Co Ty bredzisz człowieku? Odpowiedzialność karna dla ubeków, którzy popełnili jakieś przestępstwa jest sprawą oczywistą i zupełnie odrębną od przebaczenia w sensie religijnym. JP II również przebaczył Ali Agcy, ale nie domagał się wypuszczenia go z więzienia. Przestań manipulować i oskarżać bezpodstawnie! Poza tym doucz się i nie mieszaj nakazów religijnych z prawem karnym.
Odpowiedzialność karna dla ubeków, którzy popełnili jakieś przestępstwa jest sprawą oczywistą
Tak, jest sprawą tak oczywistą, że przez 25 lat nie ponieśli żadnej, lub prawie żadnej odpowiedzialności.
Sorki, ale świat nie składa się z oddzielonych od siebie szufladek. Dziedziny życia i ludzkiej aktywności przenikają się wzajemnie. Nakazy religijne i religia w ogóle stoją u źródła ludzkich postaw i zachowań. A to właśnie ludzie stanowią prawo karne.
Zachodzi koincydencja pomiędzy promowanym przez Ciebie bezrefleksyjnym "wszechprzebaczeniem" a poglądami przeciwników lustracji w Polsce. To się zaczyna od takiego właśnie przebaczania każdemu i wbrew okolicznościom a kończy się na tym, że ci, którzy chcą ścigać ubeków i komunistycznych zbrodniarzy są posądzani o zawziętość i to, że są "chorzy z nienawiści".
Najgorsze kanalie i zwykli bandyci również są usprawiedliwiani na bazie argumentów i nauk o przebaczeniu, które Ty przytaczasz. Tutaj sobie zajrzyj: http://thepolishreview.c…
Pobieżnie przeleciałam też komentarze. I niby zgadzam się z autorem i ...nie. Ogólnie masz rację, człowieku, ale... Jak mi się wydaje, zakładasz, że to wybaczenie zbrodni niweluje sprawiedliwość. Wybaczamy 99 razy, ile trzeba, by nie postawić się w miejscu Sędziego, który jest Jeden! a każdy, kto stawia się na Jego miejscu popełnia grzech pychy i skazuje siebie na zatracenie a sam nie jest bez grzechu (możliwe, że innego rodzaju, bo nie wszyscy jednakowo grzeszymy; jeden pije, 2. pali, 3.łajdaczy a 4.np. kradnie czy 5. morduje...).
Wybaczamy więc. I co dalej? Jesteśmy wolni od ...chęci zemsty czyli stoczenia się w taką samą zbrodnię, jaką nam uczyniono. Serce wolne od zemsty nie koniecznie jest wolne od bólu, żalu. Bo wybaczenie nie oznacza zapomnienia, zobojętnienia.
Jan Paweł II wybaczył, ale nie domagał się przeniesienia zamachowca do watykańskiego więzienia, by popaść w skrajność i wypuścić go. Wybaczył. Karę Agca musiał odsiedzieć i już. Człowiek, który darowuje mordercy winę w wybaczającym uniesieniu jest głupcem i jest nieodpowiedzialny. Bóg jest Ojcem -Wychowawcą. I wydaje mi się, że chce abyśmy tak podchodzili do kwestii miłosierdzia i sprawiedliwości ziemskich. Miłosierdzie to okazanie litości, nie mszczenie się a sprawiedliwość - nazwanie zbrodni po imieniu i odpokutowanie jej.Trudno czasem zachować zimną krew, kiedy stajemy wobec zbrodniarzy, oszustów, zdrajców narodu upudrowanych, przebranych w różne szatki. Boga przeprośmy, że w naszym narodzie i w naszym Kościele tacy są, a ich jakoś spróbujmy wyłapać i doprowadzić do Ojca a przynajmniej ochronić przed nimi nasze domy i naszą ojczyznę. To się nie wyklucza. Nie musimy wybierać gronkowców, sejm to nie episkopat, że za machlojki i przestępstwa dostaje się jeszcze lepszą parafię czy prałaturę choćby. Bo rozumiem, że takie sprawy Pana bulwersują. Wybaczamy, ale nie ma mowy o powszechnej amnestii ;)
Wybaczamy, ale nie ma mowy o powszechnej amnestii
To byłoby chyba jedno z najlepszych podsumowań, gdyby nie to, że przedefiniowanie porządku przebaczenia do takiej właśnie powszechnej amnestii prowadzi.
Są znane w historii społeczności, które działały bezlitośnie - bez żadnego przebaczenia. Ale nie są znane takie, które mogłyby samodzielnie działać pomimo braku sprawiedliwości (jakkolwiek nie wszędzie była ona rozumiana - co do szczegółów - tak samo).
Stąd też pomimo tego, że przebaczenie jest czymś bardzo wartościowym i cennym w życiu społecznym, trzeba bardzo uważać na sytuację, kiedy próbuje się z niego robić pretekst by sprawiedliwości zaprzeczyć.
"Polacy często mylili się, gdy przebaczali za wcześnie"
Moim zdaniem wybaczenie jest wybaczeniem... a co z tym zrobi winowajca to już jego problem... niedawno odświeżyłem sobie "Pasję"... Jezus wołała na krzyżu "Ojcze wybacz im bo nie wiedzą co czynią... " czy w tym momencie Jezus oczekiwał jakiego cudu ? tak cud się dokonał, Jezus wybaczył wszystkim winnym swojej męki nie dbając o to co z tym wybaczeniem w danej chwili zrobią... kilku ludzi zaledwie usłyszało Go i zrozumiało... ilu zlekceważyło Jego prośbę do Ojca... ?
Jak już wspomniałem, chodzi o wybaczenie...co winowajca zrobi z tym skarbem to już jego problem...
Proszę zauważyć, że Jezus nie przebacza swoim winowajcom osobiście, tylko zwraca się do Ojca.
Jezus modli się za swoich prześladowców ale to nie oznacza przebaczenia. Innymi słowy: Jezus w tej sytuacji chciałby przebaczyć, ale nie może, wobec braku skruchy winowajców właśnie. Dlatego też jedynie się modli.
Mind Service- no nie do końca. Kapłani otrzymali w sakramencie pokuty moc odpuszczania grzechów w imieniu Boga. "Którym grzechy ODPUŚCICIE są im odpuszczone..."