Od samego rana media mainstreamowe zapamiętale przypominają o dzisiejszym „Święcie Zakochanych” i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wyczuwalna chęć wyraźnie nadgorliwego propagowania tego święta.
Nie mam nic przeciwko dniu św. Walentego. Niech się ludzie, szczególnie młodzi bawią i kochają. Nie przeszkadza mi, że to nie polska tradycja, a także, iż święto to przypada w poście, bo czasy się na szczęście zmieniły i Kościół z ascetyczną wstrzemięźliwością także poluzował.
Ale drażni mnie kształtująca poczucie estetyki ludzi młodych komercyjno tandetna oprawa tych miłosnych bachanaliów, a dokładniej mówiąc towarzyszące temu świętu wszechobecne gadżetowe koszmarki – te wszystkie straszące w telewizyjnych reklamach, na Facebooku i wystawach sklepowych słodkości i anty-estetyczne ołtarzyki i laurki z czerwonymi serduszkami przypominające mi gazetki ścienne z okresu, kiedy chodziłem do szkoły w czasach, jak widać nie do końca minionych. Tak samo pretensjonalna narracja, stylistyka, liternictwo i nachalny przekaz.
Dziś od samego rana męczyła mnie myśl, że to dzisiejsze święto z czymś mi się kojarzy. Aż mnie raptem olśniło, że te walentynki kojarzą mi się nie tyle ze św. Walentym, co z towarzyszką Walentyną – vide:
https://www.youtube.com/…
Wtedy też było radośnie i wesoło. Tylko gadżety trochę inne, bo na wystawach straszyły portrety Tiereszkowej, rakiety z napisem CCCP i najnowsze modele radzieckich sputników.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4264
Szanowny Panie Krzysztofie.
"Św. Walenty i Walentyna Tierieszkowa"
Porównanie pierwsza klasa !!!!
Trochę Pana uspokoję. Co nie polskie to przemija. Dlaczego tak sądzę?
Mam znajomych, którzy od wielu lat prowadzą sklep z pamiątkami, min walentynkowymi gadżetami.
Zawsze mówili, że to tandeta, ale trochę grosza na tym zarobili. Od trzech-czterech lat sprzedaż
tego badziewia stale spada a ten rok to handlowa katastrofa.
I tym optymistycznym akcentem serdecznie Pana pozdrawiam, bolesław.
ps. właśnie piję z wspólnie z żoną walentynkową kawę.
Czy nie byłoby lepiej, gdyby Walentynki kojarzyły się z Anną Walentynowicz?
Ponoć Walentyna Tiereszkowa żyje w niedostatku.
oj widać,że 60+ daje znac o sobie.Naście lat temu nie drażniła by Pana ani tandetna oprawa,ani kiczowate gadzety by z biciem serca ofiarować jej różowe papierowe serduszko czy infantylny wierszyk.Wstydź się Pan!
Przerabiam ścianę w domu, dzisiaj walę tynki :-)