
To Herman Karl von Keyserling, rosyjski poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny w Rzeczypospolitej w XVIII w. A obok jego duch widziany ostatnio w Warszawie.
Von Keyserling pierwszy raz posłem w Rzeczypospolitej został w 1733, a więc rok po podjęciu rosyjsko-niemieckich działań w celu „ochrony polskiej wolności” (czytaj: przymierze trzech czarnych orłów). Realizując wyznaczone cele, dość sprawnie kierował grupą ludzi związaną z partią finansowaną przez zaprzyjaźnione mocarstwo (czytaj m.in.: Władysław Łubieński, jurgielt, korupcja). Jak czytamy choćby na Wikipedii, był jednym z nielicznych Niemców, którzy przetrwali załamanie się pozycji kamaryli niemieckiej. Czytamy również, iż część warszawskich elit podziwiała go za erudycję. Niewątpliwie posiadał erudycję prawniczą: gdy grupa 14 senatorów przesłało pisma do dworów w Petersburgu i Berlinie wzywające do nieingerowania w sprawy polskie, Keyserling zdecydował się pisma nie przyjąć pod pozorem, że tytulatura imperatorowej jest w niej źle napisana.
Dodajmy, że następca Keyserlinga, Nikołaj Repnin, prowadził dalsze działania na rzecz wolności, tolerancji i równouprawnienia (czytaj: złamanie oporu posłów przeciwnych równouprawnieniu oraz zesłania w latach 1764-1795, rozbiory), których owocem było m.in. założenie ówczesnego komitetu obrony demokracji (czytaj: Targowica), broniącego „zagrożonej wolności przed despotyzmem”.
(zdj. wikipedia, psc)