„Rozgrywkę jaka toczy się w Polsce można analizować na kilku poziomach. Dlatego wyjaśnienia z niższego, gdzie występują interesy lokalne i mafijne oligarchów, nie są sprzeczne z analizą czynników występujących na wyższym poziomie, ale je uzupełniają. Dla zdrowia i karier niepokornych analityków jest oczywiście korzystniejsze zatrzymywanie się na najniższym szczeblu gry”. Tak pisze redaktor Darski w swym ostatnim artykule opublikowanym na bardzo prestiżowym i opiniotwórczym portalu Nasze Blogi.pl (J. Darski, Targowica zaczęła odnowę).
Przedruku materiału dokonał niszowy GaPol Codzienny, biuletyn partyjny znany głównie z tego, że piszą tam za sute wierszówki (zapewne) działacze partyjni: centralni i terenowi, oraz „techniczny premier”, który w czasach chmurnej i durnej młodości, będąc jeszcze Zielony, rzucał w przeciwników politycznych ekologicznymi ekskrementami. Później się nawrócił. Za co wdzięczny naród wystawi mu kiedyś obelisk.
Przeto nic dziwnego, że nakład politgramoty spada na łeb na szyję, a jego rozprowadzaniem po osiedlach zajmują się dość dziwni osobnicy. Niedawno jeden z nich wciskał mi egzemplarz, mówiąc: „za darmoche, panie. Za darmoche”. Okazało się to nie do końca prawdą, bo kiedy oddalałem się pospiesznie od natręta, z wciśniętym pod pachę GaPolem Codziennym, doleciało mnie jeszcze pytanie, w którym pobrzmiewał autentyczny dramat człowieka niedopitego, przeszywając me wrażliwe na ludzkie potrzeby serce, niczym grot Parysa pietę Achaja: „poratujesz złotóweczką szefunciu?” Cóż miałem zrobić? Poratowałem.
Na zakończenie tego wątku dodam, że tembr głosu „kolportera” często występuje u koneserów win słodkich z Biedronki oraz znany jest doskonale wszystkim wielbicielom talentu niezapomnianego Jasia Himilsbacha.
Nie wiem co w tym środowisku, myślę oczywiście o autorach GaPola Codziennego, a nie miejskiej żulii, robi Pan red. Darski? Cóż, jego wybór.
Tak więc, red. Darski pisze, że analizę sytuacji w kraju można przeprowadzać na różnych poziomach. Ci, którzy dokonują jej na poziomie niższym, np. sitw i ich pachanów, ryzykują mniej niż „niepokorni analitycy”, którzy odważnie, przy komputerowej klawiaturze wygrażają pięścią ościennym mocarstwom.
To bardzo ciekawe spostrzeżenie. Sam zaliczam się raczej do tej pierwszej kategorii, czyli - wg Darskiego - analityków ostrożnych, ale nie zauważyłem, zbyt wielu chętnych do zmagania się z patologicznymi zjawiskami prokurowanymi np. przez akademicką sitwę, w której działają ramię w ramię zarówno akademicy konformistycznie jak i niepokornie nastawieni do polskiej rzeczywistości.
Ponieważ z niektórymi dresiarzami z akademickiej kliki walczę od lat, podobnie jak Pan Józef Wieczorek na stronie NFA, wiem ile taka rozrywka kosztuje zdrowia, nie mówiąc o innych imponderabiliach, wspomnianych przez Józefa Darskiego. Nie mam, na przykład, trzech etatów, których szczęśliwym posiadaczem jest chociażby Pan prof. Ryszard Terlecki, a i tego mu mało skoro wyciąga jeszcze rękę po zapomogę w postaci niskooprocentowanej pożyczki z sejmowej (czyli - podobnie jak w trzech wymienionych wypadkach - naszej) kasy. Bo nie z dochodów ze sprzedaży wymyślonego przez siebie prochu żyje ten przedstawiciel narodu w sejmie.
A przecież poseł PiS należy bez wątpienia do tej drugiej, mołojeckiej części, krytyków, którzy śmiało plują w ślepia carowi Rosji oraz drwią zuchwale z wszystkich (no, może nie wszystkich, bez przesady) tajnych służb razem wziętym, pisząc o nich demaskatorskie książki (zob. Tarcza i miecz komunizmu).
Sądzę, że i Pan redaktor nie ma takich problemów jakie mam ja - wylękniony bluźnierca. I zapewne mieć nie zamierza, o czym świadczy jego wzniosłe milczenie, gdy pytam, czy normalne jest, że powszechnie znana, również posłom PiS, i opisywana przeze mnie na Nasze Blogi, akademicka patologia, nie wywołuje zainteresowania, już nie mówię prokuratury, ale chociażby Panów posłów Terleckiego i Bernackiego z podkomisji ds. nauki i szkolnictwa wyższego ?
Inny problem to ten, że skoro analizy sytuacji w kraju można dokonać na różnych poziomach, również tych „niższych”, to dlaczego redaktor, nie mówiąc już o internetowych gnidach, ubliża mi od ruskich serwerów, gdy we wpisach na prestiżowym i opiniotwórczym portalu NB właśnie to robię – zajmuję się opisem naszej rzeczywistości na „niższym” poziomie? Mało tego, redaktor insynuuje jeszcze, że wykonuję jakieś/czyjeś zadania, atakując PiS.
Ja PiS-u nie atakuję, atakuję pachanów i sitwy, bo coś niecoś na ten temat wiem – to po pierwsze - oraz uważam, że to oni i one są największą zakałą naszej Ojczyzny. Oni doprowadzają do tego, że potencjał rodaków jest marnowany. Zasiadający swymi dostojnymi sempiternami na kilku stołkach i etatach starzy wyjadacze, nie dają żadnych szans innym. Co nie przeszkadza im obłudnie użalać się nad losem ludzi idących na poniewierkę do obcych nacji.
Bo tylko Panu redaktorowi, który przed ekranem komputera bezkompromisowo nawoływał do mobilizacji wszystkich postępowych sił w kraju do walki o niepodległość i integralność Ukrainy, a na Zachód wyjeżdża pokonferować o tym i owym, może się wydawać, że praca u bauera to dla młodego człowieka z Polski szczyt marzeń i przejaw tchórzliwej ucieczki przed systemem III RP. Uciekają zamiast walczyć, zdaje się mówić Pan redaktor. A o co tu walczyć, skoro to co wartościowe już dawno zostało zdobyte przez git-ludzi z sitw? O ich dobre samopoczucie? O order od prezydenta Komorowskiego, który korzystając z zamieszania, jakie uczyniła w szeregach „antysytemowej” opozycji sprawa Pani Kopacz („miernoty miernot”), chyłkiem przewerbuje się do aktualnie rządzącego Polską stronnictwa, za co w nagrodę zostanie prezydentem po raz drugi? Po ordery to niech biega Pan prof. Gliński, zna doskonale drogę. A jako były sportowiec ma taką kondycje, że ją pokona w mig, nawet gdyby miał przejść ją na rękach, albo kolanach.
Tak więc, sitwy i ich herszci są niczym kłębowisko glist pasożytujących na narodzie, wpędzających ludzi w stan wycieńczenia i rozpaczy. Nie jest przypadkiem, że te kałowce traktują ludzi, na których pasożytują i dzięki którym żyją, jak kupę gówna.
Po drugie, żeby pisać z sensem o grze wywiadów i kontrwywiadów trzeba mieć o nich sporą wiedzę, której na pewno nie nabędzie się siedząc przed komputerem, albo na imieninach u kolegi z pracy. A nawet na kolegium redakcyjnym. Mówiąc krótko – trzeba mieć dojścia. Szczególnie, gdy pisze się o służbach tak smacznie i zapamiętale, jak to możemy zaobserwować u niektórych redaktorów.
Ja ich nie mam. Pan Darski widocznie różne swoje wtyki ma - ciekawe od jakich to służb, Pan Podejrzliwy otrzymuje takie wartościowe informacje i z czyich serwerów korzysta? Może coś więcej na ten temat wie Pan red. naczelny, odznaczony niedawno słodkim pierniczkiem? - niech więc pisze i nie czepia się innych, że główne niebezpieczeństwo widzą tam, gdzie widzą, a nie tam gdzie wg Pana redaktora, widzieć powinni.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 13230
Z Wami na pewno nic nie da się zrobić, bo macie taką, a nie inną mentalność. Laskę na to wykładam!
Ludzie z tytułami i w - przysłowiowych już - brązowych marynarkach...
Nie potrafiący być ani elitą ducha, ani przywódcami ulicy.
Piszę tu bo piszę. I tak piszę, gdyż pisać muszę. A jednak nie opuszcza mnie - poza metafizycznym smutkiem/refleksją - poczucie przebywania w zoo...po stronie zwiedzających.
Może to i jakieś pocieszenie, acz znowu niewesołe...Paradoks goni paradoks, wielokropki mnożą się jak prostytutki systemu...
Nihil novi - scena udekorowana hamletowsko, tylko z tym strasznie 'obciachowym' skrzywieniem a la 'czecia erpe'...
Idę w wyro, prochu nie wymyślę...
Dziękuję za uwagi. Są ważne. Ma Pani oczywiście rację, że nasz kraj wymaga naprawy w każdej dziedzinie. Również na polu akademickim. Więc proszę sobie wyobrazić, że w każdej z nich działają tacy społecznicy jak ja. W każdej stara się ujawniać patologie, no, może nie cały tabun Robertów Kościelnych, ale przynajmniej kilkunastu. No, niech będzie kilku. Piszą, alarmują, dostarczają konkretne dowody, wskazują z imienia i nazwiska winnych zapaści. I to nie sierżantów czy poruczników, tylko generałów, a nawet marszałków. Pomagają im w tym posłowie opozycji. Bo przecież taka jest ich rola, a nie pobieranie kilku pensji. W ten sposób uderzamy w skamielinę systemu, sięgającego swą genezą, jak w przypadku akademików, wczesnego Peerelu. System zaczyna się kruszyć. Ludzie to widzą. Nabierają odwagi. Zaczynają działać. Pani zapewne wie jak olbrzymią rolę w zastraszonej grupie odgrywa tzw. zapiewajło. Ale, żeby nim się stać trzeba odwagi. Uważam, że czego jak czego, ale odwagi cywilnej mi nie brakuje. Pan Darski nawołuje do odwagi, ale zamiast mnie wspierać, ubliża od ruskich serwerów. Dlaczego on to robi? Przecież jedno drugiemu nie przeszkadza. On niech walczy ze służbami, skoro ma tak ogromną wiedzę na ich temat i spiskuje przy kawie i papierosku przeciw carowi WszechRusi. Ja nie mam nic przeciw spiskowcom, wprost przeciwnie – tradycja romantyczna, powstańcza i wolnościowa to moja tradycja, o czym Pani może wie, skoro odnalazła notkę w GN.
Tak więc jedni działają, drudzy wspomagają w komisjach sejmowych, a inni opisują w prasie i zapewniają naszym działaniom ochronę kontrwywiadowczą (tak Panie Darski, tak!) Tu nie trzeba nikogo wyganiać na ulice, aby protestował. Tu trzeba osobistej odwagi i determinacji i woli konkretnego działania i pisania o konkretach. Ale żeby tak się stało potrzebna jest prawdziwa opozycja antysystemowa i prasa opozycyjna, a nie biuletyny partyjne. I o to mam pretensje do największej partii opozycyjnej w sejmie, że nie kontroluje jakich to „opozycjonistów” ma w swym gronie. To nie opozycjoniści, to wtyki sitw. Z takimi nic się nie da zrobić dla kraju, bo oni piszą co innego, mówią co innego, a zapewne też co innego myślą. Kim jest Pan Terlecki, oprócz tego że jest synem Terleckiego i autorem kilku książek. Jak Pani zapewne wie, dziś nie sztuka napisać książkę, robi to z powodzeniem Pani Cichopek – na przykład. Dziś sztuką jest sprzedać książkę, a wcześniej znaleźć sponsorów na jej wydanie. Tu trzeba mieć łeb na karku! Dobry wydawca, to jest sól ziemi jałowej, jaką za sprawą pachanów od nauki i kultury stała się w naszej ojczyźnie sfera innowacyjności.
Aby ugrać, należy grać na kilku fortepianach – to oczywiste. Nie wiem dlaczego za mówienie takich truizmów dostaję bęcki. A ściślej mówiąc, domyślam się.
Kłaniam się Pani i pozdrawiam serdecznie
Robert Kościelny
Kłaniam się Panu
Robert Kościelny
Gdzie są te sitwy i koterie i na czym pasożytują, na tym, że są opluwani ze wszystkich stron? Żeby była sitwa musi być kasa i wpływy. W przypadku przynależności do PiS można co najwyżej stracić. Składka to pikuś w porównaniu z szykanami w pracy, odcięciem awansów, premii, ostracyzmowi. I jeszcze nieustające ataki tych co uważają, że głosowanie na PiS i wspieranie tej partii daje im prawo do jechania po PiS jak po rudej kobyle i pouczania. To jest jakaś projekcja, kolejne mieszanie w głowach tych, którzy nie wgłębiają się zbytnio w to na czym polegają patologie w Polsce po 1989 roku.
"O niezależnych mediach będzie Pan mógł napisać wtedy, kiedy zaczną rozliczać opozycję." To stwierdzenie nie tylko jest głupie, ale zawiera jeszcze kłamstwo. Rozliczać można tych co rządzą, natomiast opozycję można krytykować. Ale tak to jest jak język ludziom media mieszają od 25 lat. A kłamstwo polega na tym, że PiS jest pod stałą krytyką na niezależnych mediach związanych z Gazetą Polską. Krytyką - to nie to samo co opluwanie i bezpodstawne zarzuty takie jak pańskie.