Najkrócej jak można!
(cz. 1)
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że czas, który obecnie przeżywamy, jest czasem nowej tworzenia formacji (nowego rozdania). Od czasu Kongresu wiedeńskiego w 1815 r. było ich kilka (okr. po I, i po II wojnie oraz dzisiejszy, nieco spóźniony, po upadku ZSRR i RWPG). Dla nikogo nie jest też tajemnicą, że do czasu podpisania ostatecznych porozumień międzynarodowych nic nie jest przesądzone i wszystko jest możliwe, że liczy się potencjał poszczególnych narodów i państw. Potencjałem jest siła moralna narodu i państwa oraz gospodarcze jego możliwości. W skład siły moralnej państwa wchodzi poziom dyskusji jego obywateli i zasób ich wiedzy, a także odporność na zewnętrzną i wewnętrzna manipulację. O suwerennej gospodarce trudno mówić, bo jej już nie ma. Skoro nie ma się gospodarki, to pozostało nam tylko dobre wykształcenie i rzeczowa dyskusja na dobrym poziomie. Poziom dyskusji nie wyznacza odwołanie się do nowych prądów (są zmienne), lecz do własnego doświadczenia i własnego dziedzictwa kulturowego. Dyskusja musi opierać się na argumentach weryfikowalnych mocno osadzonych w kulturowych korzeniach. Wszelka emocjonalność i chciejstwo w tej dziedzinie jest brakiem kompetencji i zwykłym „pajacowaniem” przeznaczonym na polityczną konsumpcję obcych podmiotów.
W tym odcinku, ze względu na wytrzymałość Czytelnika, chciałbym się odnieść do zaledwie kilku zagadnień. Zacznijmy formacyjnie, od wizji historii i dwóch elementów, które są ściśle ze sobą powiązane, a które ostatnio zdominowały naszą dyskusję. W kolejnych odcinkach postaram się odnieść się do następnych problemów.
Polska historia
1. Czas wzrastania
Wszystko się zaczęło od Mieszka I i przyjęcia przez niego chrześcijaństwa. Nic nie skończyło się w okresie rozbicia dzielnicowego. Pokazało ono, że nie król, lecz naród musi być suwerenem, że rozbicie i brak jedności jest klęską, a jedność i solidarność zwycięstwem.
Epoka piastowska jest fundamentem naszej państwowości. Plany i pierwsze prace poczyniono za Mieszka I i Chrobrego, ale konstrukcję polskiego gmachu oraz jego wspaniałość zaprojektował i wykonał Kazimierz Wielki (1333-1370). Sprowadzenie Krzyżaków do Polski przez Konrada Mazowieckiego (w 1226-28) oraz ich dążenia zaborcze zmusiły ówczesne polskie elity do formułowania kontrpropozycji systemowej. Prekursorem w tej dziedzinie był Marcin Boduła (Marcin Polak, Marcin z Opawy) zmarły w 1278 r. (szerzej pisałem już wcześniej). Od niego też zaczęło się budowanie polskiej specyfiki kulturowej (polskiej cywilizacji). Myśl tę rozszerzyli i umocnili uczeni z Akademii Krakowskiej założonej przez Kazimierza Wielkiego. Grunwald (1410) nie był tylko zwycięstwem nad zakonem niemieckim, lecz sukcesem polskiej wersji cywilizacji łacińskiej, a sobór w Konstancji (1414-1418) ostatecznym jej zwycięstwem. Pozwoliły one rozkwitnąć epoce jagiellońskiej. Przejście z epoki piastowskiej w jagiellońską odbyło się więc w sposób płynny. Ostatni Piast sformował naród, a państwo uwolnił od woli króla lub jego losu; przygotował je na okres demokracji.
W epoce jagiellońskiej, w niebywały wręcz sposób, rozkwitła polska demokracja i polska kultura. Formująca się na pograniczu dwóch cywilizacji nasza specyfika kulturowa (cywilizacyjna) wypracowała taki model współżycia międzykulturowego, że do dziś dnia jest trudny do powtórzenia. Jego siłą i słabością zarazem była moralność. Właśnie na niej zasadzała się cała konstrukcja państwowo-cywilizacyjna Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Doskonale rozumieli to Stefan Batory (1576-1586) i hetman wielki koronny Jan Zamoyski (1542-1605). Proporcje pomiędzy potrzebami demokracji a potrzebami państwa zachwiane zostały za panowania Wazów. Od tego czasu wolna elekcja zaczęła przynosić szkody polskiej racji stanu. Od tego też czasu zaczęła narastać potrzeba powrotu do rządów „Piasta”.
2. Czas upadku
Królem, który niósł w sobie syntezę dzieł Piastów i Jagiellonów był Jan Sobieski. Usiłował naprawić błędy popełnione przez swoich poprzedników królewskich i uregulować sprawy Prus. Niestety po zwycięstwie pod Wiedniem (1683), zamiast dokończyć wojnę z Turkami i zrealizować swój główny cel –sprowadzić Prusy do właściwych proporcji, wdał się w politykę „Świętej Ligi”, która niewiele miała wspólnego z polskim interesem państwowym i narodowym. To Sobieski, mimo swoich wielu talentów, ostatecznie złamał właściwe proporcje pomiędzy interesem i możliwościami państwa a potrzebami cywilizacji łacińskiej.
Epoka Sasów była już tylko konsekwencją błędnych decyzji królów elekcyjnych (od najczarniejszym okresem w dotychczasowych dziejach Polski (do złudzenia przypominająca obecne). To był okres mieszania się państw ościennych w wewnętrzne sprawy Polski. Ostatni król Stanisław August Poniatowski (kochanek Katarzyny II) był wspaniałym mecenasem sztuki. Za jego panowania zaczęła odradzać się myśl narodowa. W tym samym okresie powstała Komisja Edukacji Narodowej – pierwsze w Europie ministerstwo oświaty, które dla podtrzymania polskości oddało wręcz nieocenione usługi. Ale były to dopiero pierwsze symptomy odrodzenia moralnego narodu, które potem musiało to robić w ekstremalnych dla siebie warunkach, wykuwając przy okazji swoje nowe cechy charakterologiczne. Przez cały okres zaborów Polacy musieli toczyć walkę nie tylko z zaborcami, ale również ze spuścizną moralną okresu saskiego, stanisławowskiego i samego króla Stasia. Ten naciek był, jak rak na odradzającym się ciele przyszłej Rzeczypospolitej.
Stara Polska pod koniec swojego istnienia, będąca już pomiędzy Niemcami/Prusami a Rosją, zaczęła ostatecznie upadać, a mieszkające w niej narody zaborcy pobudzali w kierunku tworzenia własnych państw. Włączony mechanizm i siłowa „opieka” sąsiadów skierowana była na „zaoranie” polskiego demokratycznego dzieła i dawnych uwarunkowań kulturowych. Zaborcy wydali walkę przede wszystkim twórcom niewygodnej polskiej koncepcji kulturowej, a więc szlachcie i polskiej tradycji – w sposób dotychczas bezprzykładny. (Ta walka trwa po dzień dzisiejszy).
3. Czas nowej formacji
Nowa Polska zaczęła odradzać się w dalekiej Lotaryngii w pismach politycznych wygnanego króla Stanisława Leszczyńskiego (1677-1766), i ks. Stanisława Konarskiego (1700-1773) przyszłego reformatora szkolnictwa w Polsce, założyciela Collegium Nobilium (1740). To właśnie ten nowy prąd przejął rząd dusz w tworzeniu nowej Polski i podał rękę tym wybitnym mężom stanu, którzy rozumieli powagę sytuacji i potrzebę walki ze zgnilizną moralną w narodzie. To właśnie w tym obszarze narodził się etos polskiej tradycyjnej inteligencji, która pod zaborami odegrała tak wielkie znaczenie. Konstytucja 3 Maja (powoływała na tron kolejnego Sasa) uważana była za lepszą od amerykańskiej. Przyszła zbyt późno i stała się pretekstem do rozbiorów. A więc ogólnie – prądy oświecenia przejęte z Zachodu zostały dostosowane do polskich warunków i polskich potrzeb. Stało się to dzięki istnieniu niepodlegle myślących polskich elit i to był właśnie ten kapitał, który pozwolił przetrwać nam wiekową noc zaborów i kolonizacji.
4. Czas odrodzenia
Utrata państwowości w 1795 r. i jej podział na trzy różne, w miarę upływu czasu oddalające się od siebie obszary prawne i kulturowe, zamknęła pierwsze 830 lat naszych dziejów. Polacy zostali podzieleni i rzuceni na pastwę własnego losu. Wewnętrzna weryfikacja narodowościowa i później nabyte doświadczenie w dużej mierze zmieniły nam charakter narodowy. Ogłoszenie niepodległości w 1918 r. oraz zwycięstwo pod Warszawą i nad Niemnem w 1920 r. pozwoliło wprowadzić w życie efekty tej syntezy historyczno-socjologicznej, którą nasi przodkowie wypracowali na przełomie wieków XIX i XX. II RP była konstrukcją tej myśli. To była Polska, która wychodziła z ciemności i szła ku swojej nowej wielkości. To, co osiągnęła w ciągu 20 lat swojego życia jest powodem do dumy. Dla czasów obecnych, jest ona takim samym początkiem, jak dla czasów jagiellońskich był okres panowania Piastów i Kazimierza Wielkiego. Bez dobrej znajomości okresu międzywojennego nie będziemy mogli ani obiektywnie ocenić żadnego wydarzenia, które miało miejsce w PRL i III RP i w sposób odpowiedzialny podjąć jakąkolwiek kontynuację.
5. Czas kompletnej klęski
PRL był syntezą tych kilku wieków antypolskich działań, które skierowane były głównie na eliminacje polskich osiągnięć cywilizacyjnych na pograniczu dwóch cywilizacji. Komuna przez ponad 50 lat budowała w naszej głowie wewnętrzny mur oddzielający nas od własnej przeszłości i od własnej refleksji historycznej. Od 1989 r. zamiast go zburzyć, budujemy go dalej własnymi rekami, ku uciesze Józefa Stalina i jego potomnych. Dziś nie widać ani Lotaryngii, ani tradycyjnej polskiej inteligencji – bardzo łatwo zgasić polskie światło. Widać natomiast przepaść pomiędzy 1000-letnim dziełem, a PRL-em. Czuje się brak poczucia państwa i brak wyczucia polskiego interesu narodowego (racji stanu, która jest jedna).. Nadzieją pozostali ci młodzi „belwederczycy”, którzy nie chcieli uczyć się historii swojego kraju, którzy nie rozumieją, że to nie Polska ich krzywdzi, lecz tak dobrane elity, które sami wybrali. Chcą być Polakami, bo muszą. Wyłonił się nurt tzw. nowych rewizjonistów ze staro endecko-komunistycznym zdęciem, który bardziej pasuje do wajdowskiej wersji „Lotnej” i „Popiołów” (Maciek ginie na śmietniku (!) historii), niż choćby Herbertowskiej wizji.
6. Reasumując
Jeżeli chcemy ocenić epokę jagiellońską, musimy wrócić do Kazimierza Wielkiego. Jeżeli chcemy ocenić epokę zaborów, musimy zacząć od czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jak chcemy ocenić PRL i III RP, musimy wrócić do II RP. Jeżeli chcemy zrozumieć nasze obecne geopolityczne położenie, musimy odwołać się do czasów piastowskich. Lepiszczem tego wszystkiego jest nadal moralność. Bez przestrzegania jej zasad nie sposób utrzymać rodziny, państwa; nie sposób rozwijać własnej kultury, gospodarki i wolnego rynku, który stał się podstawą działalności wszelkich podmiotów. I od tej zasady nie ma „zmiłuj się”.
Konstytucja
Preambuła do polskiej Konstytucji mówi: „W trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny, odzyskawszy w 1989 roku możliwość suwerennego i demokratycznego stanowienia o Jej losie, my, Naród Polski - wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga
będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski, wdzięczni naszym przodkom za ich pracę, za walkę o niepodległość okupioną ogromnymi ofiarami, za kulturę zakorzenioną w chrześcijańskim dziedzictwie Narodu i ogólnoludzkich wartościach, nawiązując do najlepszych tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczpospolitej…”
A więc według Preambuły:
- Terminami konstytucyjnymi są takie pojęcia jak: „Ojczyzna”, „naród”, „niepodległość”, „Bóg”, „osoby wierzące”, „prawda”, „sprawiedliwość”, „dobro”, „piękno”, „uniwersalne wartości”, „dobro wspólne”, „dziedzictwo”, „Druga Rzeczpospolita” itd.
- Musimy też zauważyć, że według Preambuły nie mamy wolności i niepodległości, lecz mamy „możliwość suwerennego demokratycznego stanowienia o Jej losie”,
- „Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej […] wierzący […] jak i nie podzielający tej wiary […] równi w prawach i powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski…” Polska jest więc ojczyzna wszystkich Polaków i jest dla nich dobrem wspólnym.Preambuła jest więc zapisem polskiego ducha i przewodnikiem, do którego powinniśmy się odwoływać w działaniach na co dzień. Bez wstydu.
Prof. Witold Kieżun
Długo przesiedziałem nad analizą jego materiałów… Był bohaterem Powstania Warszawskiego. W PRL współpracował, ale przestańcie myśleć, jak niewolnicy, bo II RP wychowała zupełnie innych ludzi, niż PRL i III RP. Odłączcie się od UB/SB i dopuście do swej świadomości możliwość lub chęć sterowania nimi. Tymi kategoriami myśleli także Leszek Moczulski i, jak ostatnio się okazało – Zbigniew Herbert. Tacy ludzie musieli istnieć. Nie ubóstwiajmy na sposób niewolniczy UB/SB.
Prof. Kieżun jest kolejną postacią, która zmusza nas do opracowania nowego kryterium oceny postawy i zachowań w PRL. Warto poszukać kolejnych i podobnych postaci, a wyłoni się perspektywa, która pokaże światełko w tunelu. Nie możemy zapominać, że epoka ta była wyjątkowo podła i wyjątkowo wymagająca. W tym czasie obrona polskiego interesu wymagała też specjalnych zachowań. Prof. Kieżun przeżył kilka ekstremalnych epok, pozwólcie mu mówić i posłuchajcie co chce powiedzieć. Bo to, co ma do przekazania może okazać się ważniejsze od tego co w PRL robił. Polskość nie jest łatwa. Ocenę człowieka zostawcie na koniec. CDN.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5743
Zawsze żałuję, że nie współpracowałem z SB, wtedy mógłbym powiedzieć, że ja nimi sterowałem bo byłem dzieckiem II RP.
Nie wiem gdzie mam się schować ze wstydu i jak mam odkupić swoje grzechy. Ale zanim to zrobię zmuszony jestem poprosić pana/panią profesjonalistę o jakiś konkretny argument. Nie ukrywam, że najlepszym byłaby podobna - własna synteza. Zapraszam, zachęcam i jeżeli pan/pani pozwoli, pochwalę.
Co do moralności, to kolejny wpis (maniera oficera) wyjaśnił szczegóły. Dodam tylko, że w naszym obszarze kulturowo-cywilizacyjnym, oprócz zbawienia i potępienia, jest jeszcze czyściec; jest również pojęcie syna marnotrawnego, który wraca. A skoro wraca do ojca, to chce być synem, trzeba go więc przyjąć i wysłuchać. Więcej, nawet największy zbrodniarz dostaje obrońcę, prof. Kieżunowi tego odmówiono. Nie ma tu więc, jak pan/pani widzi, żadnej sprzeczności. Czekam więc na prezentację własnej syntezy.
I jeszcze jedno... Pisze pan/pani, że moralność ex cathedra. Ja z tym całkowicie się zgadzam, ale proszę dziś wyjść na ulicę z tą ex cathedrą. Pozdrawiam, RS
Nie uwierzycie Panowie, ale dosłownie taka sama myśl przyszła mi po drugim przeczytaniu swojego tekstu. Nie chcę być tu źle zrozumiany, ale Panie Józefie, Pańskie teksty, zwłaszcza w stanie wojennym dodawały nie tylko argumentacji, ale przede wszystkim sensu opozycji. Jest Pan dla mnie bohaterem podziemia antykomunistycznego. I teraz, jeżeli tacy, jak Pan okopią się i wykluczą (ba, ma Pan do tego prawo) jakiekolwiek prawo do obrony, w tym wypadku, współpracownika po 1970 r., to postawa taka prowadzi do zabetonowania jakiejkolwiek syntezy tych wyjątkowo podłych czasów. A bez syntezy nie ruszymy z miejsca, nie opracujemy kryterium oceny poszczególnych postaw. Nie będziemy w stanie oddzielić zła od dobra, złych intencji od dobrych. IPN wystarczająco wystraszył ludzi - większość sądzi, że ma jakąś teczkę i zachowuje się tak, jakby ją rzeczywiście miało. Współpracownik współpracownikowi nie jest równy. Tym bardziej w epoce Gierka sytuacja się nieco zmieniła - otwarcie na Zachód... Tych okoliczności łagodzących jest trochę.
Nie zazna uszczerbku Pańska pozycja intelektualna, ale cała istota sprawy (przepraszam) nie polega na kombatanctwie, lecz na odblokowaniu normalnego rozwoju polskiej kultury, polskiej tożsamości, perspektywy i rozwoju. Prof. Zybertowicz rozważał nawet akceptację tych "chapaczy", którzy zaakceptują priorytet niepodległego państwa. Jaka jest prawica, sam Pan widzi. Ale nie tylko prawica - to ogólne gęganie prowadzi do kompletnej klęski. Jaki sens walki odnajdujemy dzisiaj i jaką perspektywę? Prof. Kieżun mówi bardzo ciekawe rzeczy. I na tle tego wszystkiego, to on wypada lepiej. Nikt nie stawia go w Panteonie, ale trzeba pozwolić mu się wypowiedzieć. A podsumowanie na końcu - jak na sądzie ostatecznym. Czy Piłsudski, Dmowski, Korfanty, Sikorski itd. byli kryształowi? Jeżeli człowiek w wieku 93 lat wykazuje pozytywną aktywność społeczną i chce przekazać swoje doświadczenie, to chyba warto wstrzymać tę każąca rękę?! Być może artykuł Cenckiewicza i Wojciechowskiego zapobiegł pewnej rozgrywce politycznej, ale nie może on być wyrokiem śmierci.
Pozdrawiam, R.S.
Fakt, sprawa prof. Kieżuna, to temat niezwykle trudny i drażliwy. Źle Pan odczytał tekst. Synteza lub "synteza", jak Pan woli, była tylko wstępem do tego, co zamierzam pisać dalej. Gdybym po krótkim rysie historycznym wyłącznie odniósł się do prof. Kieżuna i nie dodał cytatu i komentarza do Preambuły oraz "CDN", miałby Pan prawo tak zinterpretować... Ale ogólnie jestem pod wrażeniem Pańskich wywodów. "Maniera oficera" też zaniemówił. Proszę łaskawie podać jakie to kręgi historyczno-kulturoznawcze Pan reprezentuje? Niezależnie od tego niecierpliwie będę czekał na Pańską syntezę. Zachęcam i namawiam. A na koniec pozdrawiam, R.S.