Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Sprawa Kieżuna

Andrzej Owsiński, 07.10.2014
Sprawa dotyczy mojego pokolenia, które wiek dojrzały osiągnęło już w czasie wojny, stanowiło ono według jednych „kamienie rzucane na szaniec”, według innych „pokolenie Kolumbów”. Jest prawdą, że to pokolenie poniosło największe ofiary w okresie wojny i tuż po wojnie, ale też przeżyło okres prześladowań, w którym poniosło dalsze ofiary życia.
Ustabilizowanie się systemu komunistycznego w Polsce spowodowało szczególne trudności w przystosowaniu do tak zwanego życia normalnego, czyli zdobycia wykształcenia, zaangażowania w pracy i założenia rodziny.
Na każdym kroku na ludziach tego pokolenia ciążyła ich przeszłość, najlepiej było tym, którzy nie angażowali się do walki zajmując się czymkolwiek a nawet służąc okupantom, ich „czyste” życiorysy nie dawały powodów do prześladowań.
Był to po prostu element selekcji społecznej prowadzonej w PRL pod przewrotnym hasłem „im gorszy tym lepszy”, ta procedura negatywnej selekcji wyciągnęła do władzy w Polsce najpodlejsze elementy, które miały za zadanie zniszczyć Polskę prawdziwą i na jej miejsce powołać potworka w rodzaju sowieckich republik.
Naród polski nie dał się jednak sprowadzić do pożądanego przez bolszewików poziomu, pod tym względem wyróżnialiśmy się w całym sowieckim obozie.
W tej walce bardzo ważnym czynnikiem było zachowanie się ludzi, którzy swym udziałem w służbie wojennej mogli służyć za wzorzec dla młodszych pokoleń.
 
Z własnego doświadczenia i licznych kontaktów z ludźmi o przeszłości kombatanckiej w formacjach wiernych Polsce niepodległej obowiązywał nas pewien niepisany kodeks moralny. Jego postanowienia były proste, chociaż niekiedy trudne do wykonania, dotyczyły obowiązku zdobycia wykształcenia i osiągnięcia jak najwyższego stopnia kwalifikacji zawodowych stwarzających obiektywne warunki na zapotrzebowanie na naszą pracę bez potrzeby zabiegania o nią, co już stanowiło niebezpieczeństwo narażenia się na szantaż.
Warunek drugi to wykluczenie możliwości wstąpienia do partii reżimowych, jak i innych organizacji podporządkowanych partii w tym też niemile było widziane wstąpienie do ZBOWiD’u, chociaż muszę przyznać, że kilka osób z mego środowiska należało do określonych grup kombatanckich afiliowanych przy ZBOWiD’zie.
Nasz status był powszechnie określany, jako „bezpartyjni fachowcy”.
Wykluczone też były jakiekolwiek wplątania się w kontakty z ubecją, taktyka była różna: - od wykręcania się na rozmaite sposoby od wymuszanych spotkań aż do bezwzględnej odmowy kontaktów.
Istniało ryzyko różnych represji począwszy od wyrzucenia z pracy, wysiedlenia z niektórych regionów, aż po aresztowanie ze wszystkimi możliwymi następstwami.
W miarę upływu lat najostrzejsze prześladowania ustępowały na rzecz mniej radykalnych. Zawsze jednak żyliśmy z piętnem „mniej równych”, w życiu codziennym była też dość nieprzyjemna sytuacja, w której byliśmy zmuszeni znosić kierownictwo głupszych i nierzadko wrednych typów, którzy swoje kariery zawdzięczali partyjno ubeckim koneksjom.
W tych niesprzyjających warunkach staraliśmy się robić coś pożytecznego dla Polski mając niejednokrotnie za cichych sojuszników ludzi partyjnych.
Zasadą było unikanie w specjalistycznych pracach wszelkiego rodzaju wazeliniarstwa w postaci cytowania czy powoływania się na enuncjacje typu marksistowsko bolszewickiego.
Muszę z satysfakcją stwierdzić, że z mojego środowiska znakomita większość dotrzymała tych zasad, raz tylko przeżyłem dość przykre rozczarowanie, kiedy mój zastępca i desygnowany przeze mnie na następstwo człowiek mający piękną kartę wojenną począwszy od 1939 roku aż po warszawskie powstanie wstąpił do partii, bo to otworzyło mu możliwość objęcia bardzo intratnego stanowiska dyrektora centrali handlu zagranicznego. Utrzymywaliśmy nadal kontakty, ale ograniczone już tylko do służbowych, kiedyś przy jakiejś okazji poskarżył mi się, że został skazany na okropne towarzystwo swoich partyjnych towarzyszy.
 
Spotkałem się też ze zdaniem, iż warunkiem publikacji naukowo technicznych było umieszczanie stosownych hołdów dla panującego reżimu i jego kanonów.
Oświadczam z całą odpowiedzialnością, że można było tego uniknąć, jeżeli się chciało, jako dowód mogę przedstawić moje i nie tylko moje publikacje zamieszczane dość często w „Technice i Gospodarce Morskiej” nawet w najgorszych latach pięćdziesiątych.
Ostatecznie można było zrezygnować z szerszych publikacji poprzestając na biuletynach instytucji naukowo technicznych gdzie wystarczyła sama sucha informacja o wykonanej pracy.
Z cytowanych przykładów wynika, że w inkryminowanym przypadku obfitość czołobitnych i kłamliwych enuncjacji była wolnym wyborem autora.
 
Dla mnie sprawa Kieżuna jest klasycznym przykładem zdrady zasad obowiązujących żołnierzy Polski Niepodległej / nikt nas z tego obowiązku nie zwolnił/.
Zaczęło się wydawałoby się dość niewinnie od wstąpienia do reżimowego satelitarnego stronnictwa demokratycznego. W powszechnym przekonaniu była to organizacja szczególnie odrażająca ze względu na to, że była siedliskiem tchórzliwych karierowiczów. O ile, bowiem zarówno w PZPR jak i w ZSL można było doszukiwać się jakichś ideologicznych motywów uczestnictwa, o tyle w SD niczego poza poszukiwaniem kariery doszukać się nie można było.
Ale jak zwykle było to tylko wstąpienie na drogę równi pochyłej, po której mogło być tylko jeszcze gorzej i tą właśnie drogę Kieżun przebył nawet niekiedy nie zauważając jak głęboko brnie.
 
Cała ta sprawa nie zainteresowałaby mnie gdyby nie fakt, że zbyt wiele różnych spraw związanych ze spadkiem po ubecji jest przedmiotem współczesnych rozgrywek w celach niekiedy absolutnie niegodziwych.
Jest to spuścizna celowo pozostawiona przez ubecję zmierzająca do wzajemnego niszczenia się Polaków w „III Rzeczpospolitej”.
W Polsce niepodległej takie postępowanie byłoby niemożliwe z uwagi na nieodzowność osądzenia reżimu PRL i uznania za organizacje przestępcze kierownictwa partii i rządu i ich organów, a za zbrodnicze wszelkie służby bezpieczeństwa. W stosunku do biernych członków partii i podrzędnych pracowników administracji zapewne nastąpiłaby powszechna abolicja, natomiast akta personalne różnych funkcjonariuszy reżimu w tym i TW stanowiłyby zasoby służby prokuratorskiej służące, jako materiał dowodowy w sprawach skarg o prześladowania i krzywdy.
W ten sposób uniknęłoby się najgorszej proweniencji awantur wokół spraw ujawnianych w celach personalnych rozgrywek.
Tylko, że dla takiego załatwienia sprawy trzeba Polski niepodległej, tylko gdzie ona jest?!
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 5069
Domyślny avatar

Pokrzywa

07.10.2014 20:40

Ad. "Wykluczone też były jakiekolwiek wplątania się w kontakty z ubecją, taktyka była różna: - od wykręcania się na rozmaite sposoby od wymuszanych spotkań aż do bezwzględnej odmowy kontaktów." pierwszy wyjątek: lekarze nie mogli wykluczyć leczenia ubecji.
Marek1taki

Anonymous

07.10.2014 21:33

Dodane przez Pokrzywa w odpowiedzi na Ad. "Wykluczone też były

Nie o to chodzi. W takiej sytuacji UBek jest dla lekarza pacjentem. Co nie znaczy, że lekarze tylko relacja lekarz pacjent była możliwa.
Marek1taki

Anonymous

07.10.2014 21:49

@autor Ufam Panu. To jednak kwestia intuicji a nie wiedzy. "Bezpartyjni fachowcy" byli jednak werbowani przez służby. Nie wiem czy równie często, czy częściej niż partyjni. Logiczne, że werbowani byli fachowcy i ludzie na stanowiskach. Warto przypomnieć niemal jednoznaczną odmowę poddania się lustracji przez środowisko akademickie. Zwraca moją uwagę ograniczenie rozważań o służbach do SB. Nie spotkałem się aby chociażby rozważano ryzyko czyjejś współpracy z wywiadem i kontrwywiadem wojskowym PRL albo służbami innych państw, na czele z ZSRR a obecnie Rosją. Akcja wokół Prof. Kieżuna może mieć i taki aspekt by przyjąć do świadomości społecznej, że służby istniały i nadal istnieją, i werbują ludzi wartościowych. I, że trzeba to brać pod uwagę.
Domyślny avatar

Pokrzywa

07.10.2014 22:59

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na @autor Ufam Panu. To jednak

Ad. "Akcja wokół Prof. Kieżuna może mieć i taki aspekt by przyjąć do świadomości społecznej, że służby istniały i nadal istnieją, i werbują ludzi wartościowych. I, że trzeba to brać pod uwagę." Z powyższego wynika, że: - dla własnego dobra, lepiej być bezwartościowym! - każdy wartościowy człowiek jest już podejrzany!
Marek1taki

Anonymous

08.10.2014 21:51

Dodane przez Pokrzywa w odpowiedzi na Ad. "Akcja wokół Prof.

Ad.1 Jeśli ktoś się boi, że go zwerbują i widzi w tym szansę uniknięcia takiego kontaktu to owszem, możne dojść do takiego wniosku ale nie sądzę by ktoś tak kalkulował. Ad.2 Jest podejrzany proporcjonalnie do swojej wartości dla służb. Gdy patrzę na polityków i ekspertów w mediach to nie podejrzewam, że to najwięksi nieudacznicy z pierwszej sytuacji. Odnośnie prawdopodobieństwa "nadwartościowości" u ludzi wartościowych nieoceniony jest czas i przypadek, bo czasem przez przypadek widać działanie sił, których nie tłumaczy klasyczna fizyka. Nie mam tu na myśli takiej ostentacji jak wysłanie przez PRL eksperta do ONZ.
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

08.10.2014 10:01

To niezwykle ważny tekst. Proszę nie kombinować, nie relatywizować - jest on wzorcowy, jak boskie przykazanie. Przykazanie inteligenta! Każda sprawa jest indywidualna, ale przykazanie pozostaje niezmienne.
Autorowi wpisu bardzo dziękuję. Dziękuję dlatego, że długo szamotałem się z tekstem nt. prof. Kieżuna, w którym chciałem wyważyć za i przeciw. Zasięgałem rady. W końcu poddałem się. Pan dostarczył mi ostatecznego uzasadnienia. Prof. Kiezun padł ofiarą jakichś rozgrywek, ale jego życiorys dał ku temu pretekst. Miejmy nadzieję, że w jakiś sposób zrehabilituje się swoją książką. Nie mniej jednak zapotrzebowanie na wzorcowych bohaterów jest nadal potrzebne jak powietrze. Właśnie na tym gorączkowym "zapotrzebowaniu" wypłynął prof. Kieżun.
W czasie niewoli zadaniem Polaków było utrzymanie majątków, bo one dawały niezależność. Dziś, gdy majątków nas pozbawiono, pozostało wykształcenie. Niestety, ten ostatni bastion też zaatakowano, co jednak nie oznacza, że nie pozostało nam nic. Pozostały nam biblioteki i książki.  Niestety, młode pokolenie tego nie rozumie. Nie rozumie też polskiego przekazu.
Serdecznie Pana pozdrawiam, Ryszard Surmacz
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

08.10.2014 10:41

Pod podsumowaniem: "W Polsce niepodległej takie postępowanie byłoby niemożliwe z uwagi na nieodzowność osądzenia reżimu PRL i uznania za organizacje przestępcze kierownictwa partii i rządu i ich organów, a za zbrodnicze wszelkie służby bezpieczeństwa. W stosunku do biernych członków partii i podrzędnych pracowników administracji zapewne nastąpiłaby powszechna abolicja, natomiast akta personalne różnych funkcjonariuszy reżimu w tym i TW stanowiłyby zasoby służby prokuratorskiej służące, jako materiał dowodowy w sprawach skarg o prześladowania i krzywdy. W ten sposób uniknęłoby się najgorszej proweniencji awantur wokół spraw ujawnianych w celach personalnych rozgrywek." też się podpiszę ;-)
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

08.10.2014 16:29

Ja też się podpisuję pod podsumowaniem. Pozdrawiam.
Andrzej Owsiński
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 182
Liczba wyświetleń: 2,968,603
Liczba komentarzy: 5,489

Ostatnie wpisy blogera

  • Po śmierci Andrzeja Owsińskiego
  • Zmarł Andrzej Owsiński, autor tego bloga, 1 stycznia 2024 r.
  • Finis Poloniae et Europae

Moje ostatnie komentarze

  • Proszę bardzo, można dokonać przedruku, z zachowaniem wszelkich oczywistych zasad, naturalnie. Pozdrawiam.
  • Po pierwszej wojnie światowej budownictwo okrętowe w Szczecinie upadło całkowicie. Dlatego moje sformułowanie, że nie było przemysłu okrętowego jest prawdziwe, istniały obiekty stoczniowe dawnych…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Przyczyny upadku Rzeczpospolitej Obojga Narodów
  • Nie dajmy się skołować pół, lub ćwierćinteligentom
  • Uwagi na temat wypowiedzi o Tadeuszu Mazowieckim

Ostatnio komentowane

  • mada, Serdeczne kondolencje.
  • Jacek K. Matysiak, Panie Janie, gratuluję pięknego, mądrego Ojca, którego każdy chciałby mieć. Gratuluję też dobrych genów. R.I.P. Panie Andrzeju...
  • sake2020, Ojciec pana Jana byłby zasmucony widząc obecne zakusy likwidacji Instytutu Pileckiego przez ministra Sienkiewicza.Instytutowi zarzuca się ..zaciemnianie prawdy o zbrodniach Polski w czasie wojny.…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności