Im bliżej świętej niedzieli kanonizacji Papieża Polaka, tym mocniej łapie pierwsze osoby w państwie kabotyński jak nie urok to.... W odróżnieniu od nich ich tuby propagandowe tańczą diabelski taniec na Jego trumnie i prześcigają się w wyszukiwaniu haków na przyszłego świętego, w pluciu i wyciu jak niegodny jest świętości. Nie przeszkodzi im to w niedzielę rozpływać się w zachwytach jaka świętość bije od oficjalnej polskiej delegacji, kto i jakie gratulacje składa na jej ręce, kto buchnął Komorowskiego w pierścień, kto wytrzepał Tuskowi garnitur, kto prawił Kwachowi komplementy jak świetnie się trzyma, a TW Bolkowi, że nie wyobraża sobie „ikony „Solidarności”” bez wąsów... Tak, tak, ta cała zjełczała rządowa śmietanka III RP zjedzie do Rzymu właśnie po to by ogrzać się blaskiem świętości i przekuć go na głosy wyborcze. A świat ?... Świat to by chyba pękł ze śmiechu gdyby wiedział o kabotyńskich „rekolekcjach”, które od pewnego czasu odprawiają pierwsze figury w Polsce, o tym jak prześcigają się w nagłym przypływie miłości i przywiązania do polskiej tradycji. Tej naszej narodowej i katolickiej, której sam Tusk osobiście nadał piętno „polskość to nienormalność”. Przecież taki prezydęt Komorowski to już od zeszłego roku sumiennie święci odbijające mu palmy, a błogosławieństwo odbiera z jednych z najwyżej usytuowanych w hierarchii kościelnej rąk, by poprzez tak wysokie wstawiennictwo zyskać duchowe i fizyczne przeczyszczenie móc być godnym podniesienia prezydęckich ócz na najwyższą świętość, hmmm.... A pani marszałka Sejmu III RP ? Też jakiś gwałtowny przypływ potrzeby duchowej i fizycznej ablucji przed kanonizacją doznała. Dziwne to bo od jej nieskrywanej sympatii do symboli komunistycznych i marszałkowskiej opieki, którą nad nimi roztacza siarką śmierdzi na kilometry. Klęczącą ze święconką w rękach marszałkę (oczywiście w obecności całkiem przypadkowych reporterów) jeszcze jakoś można przełknąć ale już na widok całującej nogi Ukrzyżowanego, mając świadomość kłamstw smoleńskich, które tymi samymi ustami wypowiadała z trybuny Sejmu po prostu zbiera się na wymioty... Usłyszałam od znajomej Polki w Wielkanocny Poniedziałek słowa wypowiedziane w afekcie ale od serca – „Panie Jezu, czemuś Ty jej nie kopnął w ten tłusty, rozczochrany łeb ?”. Ta sędziwa pani powiedziała głośno to co ja patrząc na zdjęcie myślałam w duchu, a i zapewne wielu Polaków...
...Premier Tusk też od zeszłego roku kokietuje społeczeństwo „jadę/nie jadę/jadę/nie jadę”. W zeszłym roku deklarował, że pojedzie na kanonizację do Rzymu mimo, że „jestem bardzo powściągliwy, jeśli chodzi o państwowe delegacje z okazji uroczystości religijnych.”. No jasne, na nich trzeba klękać, a pan premier przecież nie z tych, którzy przed księdzem klękają. On nie z tych, którzy przyjmują sakrament małżeństwa demonstracyjnie, z wizerunkowo potrzebnej poprawności moralnej, obyczajowej w „za 5 dwunasta”. On nie z tych, którzy sięgając po artykuły Konstytucji RP tupiąc nogą kto i co jest polską racją stanu, zatrzymują się i wczytują w jej Preambułę choć i tak głównym jej twórcą był równy panu premieru faryzeusz i świętojebliwy postbolszewik... Kilka dni temu fajny premier jednak kategorycznie oświadczył, że na kanonizację zostaje w Polsce (budowa pijaru oszczędnego premiera?), ale wczoraj znów mu się odwinęło i jedzie - bo jest taka możliwość, bo małżonka, bo to fajne i sensowne, wicie-rozumicie metafizyka, nasz mąż opatrznościowy, autentyczny bohater narodowy, bo fajny propagandowy dreszczowiec fajnego premiera fajny papież na pewno by fajnie przyjął i taka tam delirka... No, i jedzie pan Donald Tusk do Rzymu i nie ma to tamto. Teraz pytanie – czy jedzie bo :
a/ pani premiera dostała fajną garsonkę od partii i chce ją pokazać na fajnej imprezie,
b/ pan premier nie po to tydzień temu w ramach swych kabotyńskich rekolekcji święcił wielkanocne jajka w skromnej obecności całkiem przypadkowych reporterów (by nie fatygować tych co zawsze wiernie na posterunku przy premierze trwają), by publicznie przeczyszczony nie pokazać się w Rzymie,
c/ ma do podpisania kolejny korzystny dla siebie cyrograf, a z Rzymu wszędzie blisko
d/ kampania wyborcza pana premiera do PE idzie kiepsko mimo PO-agitek w szkołach ponadgimnazjalnych, pomimo oficjalnej odmowy PKW zbadania czy produkcją i emisją dreszczowca zostało złamane prawo wyborcze,
e/ pan premier jedzie do Rzymu zwyczajnie się pomodlić – za Polskę, za Polaków i podziękować Bogu za wspaniałego Świętego.
Oczywiście – niepotrzebne skreślić.
.......
„Przypadkowi reporterzy” byli również świadkami innego „cudu” – jak wielkanocna święconka szła do złożonego boleścią „raba bożego” w randze generała, który w szpitalu „pracuje” na kolejną cenzurkę, zwalniającą go z odpowiedzialności karnej za stan wojenny i jego śmiertelne ofiary. Po takim świętym „wstawiennictwie” już na pewno dostanie dożywotnią dyspensę na kontakt z Temidą, kwaterę w Alei Zasłużonych z całym ceremoniałem państwowym. Człowiek honoru w końcu, no nie ?
Coraz trudniej określić co święcił, gdzie i u kogo minister samba sikoreczka bo jego wypowiedzi ostatnio wciąż wskazują tylko jedno - stan coraz bardziej wskazujący. Nawet Tusk po terapii dolomito-cygarowej takich odlotów nie miał.
Jeszcze niejednych podobnych „cudów” i przypadków świętojebliwej sraczki obecnej ekipy tzw.rządzącej (i jej satelitów) będziemy świadkami. Jeszcze nie raz „polskość to normalność” będzie wypierana przez gwałtowne paroksyzmy świętojebliwej „polskości”, wstrząsającej Donkiem „polskość to nienormalność” i różnymi Bronkami i ich świtą, którzy gdy wszystko dobrze im idzie, dławią Polskę i wbijają jej noże w plecy, ale gdy tylko gliniane nogi ich władzy się zachwieją to nagle polskość staje się normalnością, a „Bóg, Honor, Ojczyzna”, odmieniane przez wszystkie przypadki nie schodzą im z ust. I nie trzeba wtedy wcale żadnych okazji, żadnych polskich świąt - katolickich i innych, narodowych czy w ogóle wpisanych w odwieczny polski kalendarz tradycji, w polską normalność, w polską państwowość i jej ciągłość.
.......
„Polskość to normalność” i „polskość to nienormalność” to polska codzienność od ponad 6 lat. Bytują obok siebie w zasadzie równolegle choć „polskość to nienormalność” miała nadać ton i narzucić kierunek społeczeństwu polskiemu, zdominować i ale wciąż na różnych płaszczyznach tu się ściera, tu przenika z „polskość to normalność”. „Polskość to nienormalność” leje się non stop z głównościekowych mediów ale... np. w minioną Wielką Sobotę na stole do święcenia pokarmów obok koszyka Malinowskiego z Rodziny Radia „Maryja” i pani Jadzi spod krzyża smoleńskiego na Krakowskim stał koszyk Kowalskiej, fanki czerskiej raflezji i trujki i słoików Nowaków od Tusk Vision Network, którzy poszli święcić swe jajka nie dlatego „bo co sąsiedzi Malinowski i pani Jadzia powiedzą”... Kowalska, kobitka starszej daty i słoiki Nowaki, wychowane w tradycji, że ojciec do kościoła na Sumę idzie pod krawatem, a nie w portkach od taczki z gnojem czy w jeansach i koszuli w kratkę, w której doi krowy, matka na Sumę zrzuca fartuch w którym maca kury i szurając garami z niedzielnym rosołem na płycie pieca przystaje na chwilę Ewangelii i kreśli krzyżyki na czole, ustach i piersiach, nie widzieli siebie przy porezurekcyjnym stole bez poświęconego chleba i soli, bez poświęconego jajka. To znak, że ich korzenie choć wyrywane przez „polskość to nienormalność”, przez propagandę ciepłej wody w kranie, tak do końca wyrwane nie zostały. Ile takich leminżyc Kowalskich i słoików Nowaków pojedzie na niedzielę do Rzymu (jeśli mają tę możliwość) z przekonania „bo tak trzeba”... Tusk zaś jedzie nagle do Rzymu jedynie po to by urwać kilka głosów w wyborach za miesiąc, by budować w oczach Polaków wizerunek premiera czułego na polskie sprawy, czułego na czułe miejsca Polaków. A czułym miejscem Polaków jest właśnie Bł.Jan Paweł II, za chwilę święty. Takiej wspaniałej okazji starcia krech z wizerunku własnego i partii miłości Tusk nie może ominąć. Dlatego jego wierna westalka Kopacz pocałuje chętnie wszystko, nawet dupę biskupa z Czerskiej byle tylko choć na sekundę wydłużyć mandat premiera i swój własny. Świętoszkowatość granice ma, świętojebliwość – nie !
Pozdrawiam.
Uppssss.....
;);)
Pozdrawiam.
PS. Tak na poważnie - nie mam polskiej tv.
Zamiast tu się oburzać - niech sceptyk prawi morały na TVN24 albo na wyborczej bo tam to jest za co !