Pośród moich znajomych są sympatycy wszystkich opcji politycznych.
Im bliżej 10 kwietnia tym więcej toczy się rozmów o narodowej tragedii, jaką była bez wątpienia katastrofa smoleńska.
Przysłuchując się dyskusjom prowadzonym w pracy, na przyjęciach i kawiarnianych ogródkach na krakowskim Rynku zauważyłem obiecującą prawidłowość.
Zaobserwowałem, że z dnia na dzień rośnie wzajemne zbliżenie Rodaków złączonych żalem po tragicznej śmierci Lecha i Marii Kaczyńskich, oraz towarzyszącej im do końca elity Urzędników Państwowych.
Niestety, odnotowałem też inną prawidłowość. Rzuciło mi się w oczy, że to międzyludzkie zbliżenie zdaje się nie dotyczyć sympatyków Platformy i SLD, którzy, jak tylko dyskusja schodzi na obchody rocznicowe, albo wymownie milkną strojąc głupawe miny, a to starają się zmienić niemiły im temat, lub też czekają na byle okazję, żeby się tylko do czegoś przyczepić – vide omyłkowo dodana literka na tablicy pamiątkowej w Kwidzyniu, która od wczoraj urasta w mainstreamowych mediach do rangi mega niusa przyćmiewającego tragedię libijskich męczenników i nieodwracalne skażenie przyrody po japońskim tsunami.
I nie mam cienia wątpliwości, że w tym samym czasie, kiedy pełnokrwiści Polacy będą się modlili zapalając znicze, oni się wybiorą na weekendowego grila, gdzie się napchają do syta karkówką wymieniając opinie o modzie na sukces i tańcach na lodzie.
Zawstydzające to i żałośnie smutne. Lecz najsmutniejsze jest to, że w pewnym sensie trudno ich obwiniać. Bo oni po prostu tacy są – narodowo autystyczni.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Post Scriptum
Określenie "norodowo autystyczni" oparłem na jednej z wielu definicji autyzmu opisującej tę przypadłość jako "niezdolność do rozumienia uczuć innych ludzi"
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9110
Wielce Szanowna Ontaryjko,
Cieszy mnie, że się Pani podoba mój nowy "twór językowy". Teraz w dwu słowach można podsumować, to co kiedyś napisałem w tekście pt. "awans społeczny bis", którego fragment przy okazji przytaczam:
"Trzeba odkłamać zakodowane w mózgach wielu Polaków toksyczne slogany, że: patriota to oszołom; historia to zbytek; duma narodowa to antysemityzm; tradycja to ksenofobia; honor to przeżytek; sprawiedliwość to naiwniactwo; moralność to frajerstwo; wiara to ciemniactwo; normy etyczne to atak na wolności demokratyczne; skromność to nieudaczność; kombinowanie to sposób na życie; uczciwość to frajerstwo; rodzina to anachronizm; „PIS to obciach; Jarosław Kaczyński to chodząca nienawiść i tak dalej.
Trzeba mówić i pisać ze zdecydowaną pewnością siebie i poczuciem racji, ale nie wyższości. Jak ognia unikać tonu mentorskiego, stronić od tonów smutnych i śmiertelnie poważnych. Używać częściej języka młodzieżowego, również tego, który nas drażni. Trudno. Taki jest wymóg chwili. Szkody naprawimy później. Należy unikać smutku i pesymizmu, bo to sprawia wrażenie cierpiętnicze, co młodzi biorą za słabość. Wiem to z obserwacji swoich studentów.
I trzeba Pisać! I to nie pięć, dziesięć czy piętnaście artykułów, ale sto lub więcej rocznie. Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. Trzeba wypracować jasny i przejrzysty program naprawy Rzeczypospolitej, coś na modłę narodowej dezynsekcji.
A jest, o czym pisać, bo spustoszenia są ogromne. A jak braknie dziennikarzy niech piszą obywatele, mamy przecież wielu uzdolnionych ludzi..."
A teraz, można to wszystko uzupełnić dwu wyrazowym stwierdzeniem: bo ci wszyscy ludzie stali się "narodowo autyczni".
Serdecznie Panią pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Powiem jeszcze więcej. Narodowo autyczni gotowi się o ten deszcz nawet modlić.
Ale tak jak Pani wzywa: TRWAJMY!!!
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Bardzo Pani serdecznie dziękuję za ten znakomity komentarz.
Dobrze, że Pani zamieściła dopisek:
"Niech podłość z głupotą grillują, a my myślmy o rzeczach poważnych i starajmy sie żyć po ludzku!
................................................................
Nie omieszkając oczywiście pogrillowac czasem w dobrym towarzystwie, bo niby dlaczego wyrzekać się milych chwil z milymi ludzmi?! Pozdrawiam!
Bo jeszcze by ktoś mógł pomyśleć, że z nas jacyś zgorzkniali zawistnicy niezdolni do miłej rozrywki.
Jak Pani będzie się wybierała do Krakowa to proszę o sygnał na blogu, a ja zorganizuję lampkę dobrego wina w jakimś miłym miejscu, jakich w Krakowie dostatek.
Pozdrawiam Panią serdecznie,
Krzysztof Pasierbieiwcz