Wczoraj /29.01/ byłam na spotkaniu w Centrum Edukacyjnym Powiśle. Głównym jego tematem była problematyka żydowska /opis - /TUTAJ/, ale pod jego koniec zapytano red. Stanisława Michalkiewcza o wydarzenia na Ukrainie.
Powiedzial on wtedy bardzo ciekawą rzecz. Stwierdził, że już podczas "pomarańczowej rewolucji" w 2004 roku zauważył, iż wyglada na to, że na Ukrainie jest wiele osób niezależnych materialnie. Stać ich bowiem na to, by demonstrować miesiącami, podczas gdy w Polsce manifestacje muszą się kończyć wieczorem, bo rano trzeba iść do roboty.
Dopiero później przeczytał w "The Guardian", że to znany finansista Soros wyłożył 20 mln dolarów na sfinansowanie "pomarańczowej rewolucji". Teraz więc zastanawiał się, kto płaci za Majdan w Kijowie?. Gdy osiem dni temu, będąc w radiu Wnet podzielił się swymi wątpliwościami z Krzysztofem Skowrońskim, ten zadzwonił do korespondenta radia w Kijowie i spytal o to. Otrzymał odpowiedź, że płacą "oligarchowie" i to w kwocie aż 700 tys. hrywien dziennie /ok. 200 tys. złotych lub 70 tys.USD/.
Ta kwota wydaje mi się zaniżona. Wczoraj w Salonie24 ukazał się tekst I. Varłamowa "Anatomia Majdanu" /TUTAJ/, w którym opisano dokładnie organizację kijowskiego Majdanu. Wydaje mi się, że to musi kosztowac więcej. Dzisiaj bloger Raven59 opublikował fragment wypowiedzi Michalkiewicza na temat Ukrainy wygłoszonej 28.01 w Ursusie /TUTAJ/. Redaktor powiedział tam w zasadzie to samo, co dzień później w CEP. Nie wspomniał tylko o Sorosie. Tydzień wcześniej natomiast /21.01/ zamieścil w portalu Prawy.pl felieton "Koszty walki o pokój w Kijowie /TUTAJ/. Napisal tam wszystko to, o czym potem mówił w CEP.
Zastanawiam się tylko, czy wypowiedzi Michalkiewicza wyjaśniają sprawę do końca. Czy Soros rzeczywiście sfinansował "pomarańczową rewolucję" ze swych własnych pieniędzy? Czy tak samo postępują "oligarchowie"? Może sa oni tylko "przekaźnikami" pieniędzy obcych służb, n.p. niemieckich lub amerykańskich. Bogacze bardzo dobrze się do tego nadają, bo nikt nie pyta, skad miliarder ma pieniądze. Nikt też na ogół nie docieka, skąd przyszlo mu nagle do głowy, by finansować jakieś zamieszki na końcu świata?
Dwa lata temu mieliśmy trochę podobną sytuację w Warszawie. Oto pojawił się znienacka pan Opara, stwierdził, że dorobil się majątku w Australii i przeznaczyl milion złotych na uruchomienie portalu Nowy Ekran. Poczatkowo wielu w to uwierzyło /ze mnia włącznie/, ale już wkrótce z tła zaczęły się wyłaniać postacie związane z "wojskówką" /byłymi WSI/. Ciekawe co wyłoniłoby się spoza Majdanu i "oligarchów"?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 25690
Uważam Michalkiewicz za destruktora. Dlatego, ze jest taki popularny, zdobył autorytet, a często pieprzy trzy po trzy.
Poważny człowiek nie może zawsze brać go poważnie, bo on zawsze wszystko sprowadza do utartych schematów, głównie Żydzi i służby.
A świat jest o wiele bogatszy.
Obserwując jego karierę uważam, że wyrósł on, jako przeciwieństwo błazenady, jaką reprezentował JKM. I nic ponad to.
Nie jestem nim zachwycony.
Choć dla niektórych to wyrocznia.
Pozdrawiam
Ja również. Kiedyś go czytałem - ale on w kółko to samo. Przewidywalny do bólu. Nachodzi mnie więc taka myśl, że być może on "taki miał być"? Może to nie ułomność, a świadome działanie? Może po prostu wykonuje pewną misję. Ktoś musi utrzymywać "polski antysemityzm" przy życiu, żeby nie umarł. Na tym polega jego destrukcyjność - kanalizuje czytelników w jednym kierunku.
Podobne zdanie mam o JKM. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby każdy z nich spełniał określoną rolę na określonym kierunku - myślę o kanalizowaniu pewnych nurtów społecznych(narodowo/katolicki i konserwatywno/liberalny). Jeden ciągle o żydach, drugi natomiast neutralizuje "prawicę", ośmieszając ją gdzie się da. Jak bowiem wyjaśnić fenomen Korwina? Człowiek bardzo inteligentny, a nie widzi, że niszczy swoje szanse na zaistnienie w polityce? Coś mi tu nie pasuje. Może on nie chce wcale dojść do polityki, tylko kanalizuje pewne procesy społeczne aby się nie zmaterializowały? Pozdrawiam
Gdyby wprowadzić postulaty Korwina to z pewnością państwo przestałoby istnieć w ciągu roku. Jego pomysły dobre są dla państw które albo nie mają sąsiadów albo "ustawowo"(za porozumieniem wszystkich stron) sprawują funkcje typu "skarbnik"(jak Szwajcaria) lub "pralnia"(typu Cypr, czy wszystkie te wyspy brytyjskie)
Pójdę dzisiaj bocznym torem.
W momencie upadku pierwszego Nowego Ekranu, czyli wtedy, gdy odszedł Tomasz Parol z całą redakcją, zainteresowany sytuacją finansową portalu, poświęciłem parę nocy na prześledzenie kariery pana Ryszarda Opary. Od wyjazdu z Polski do Wiednia, tam do tego biedaka po WAMie zgłosił się dobroczyńca, który załatwił mu przelot i pobyt w Australii (uwierzcie, wówczas to nie było łatwe). Nie szło panu Oparze w tej Australii. Nawet nie zdołał nostryfikować swego medycznego dyplomu, więc niestety lekarzem tam zostać nie mógł. I wtedy, pod kamieniem w parku znalazł Lampę Aladyna.
Potarciem przywołał dżina i od tego momentu zaczął robić finansową karierę.
Zawistnicy mówią, że związane podobno z Oparą służby porozrzucały po świecie duże pieniądze, które należało wyprać i uwiarygodnić. Tak więc niespełniony australijski doktor Opara stał się dysponentem i nadzorcą dużych pieniędzy polskich służb. On je przepuszczał przez australijski system zdrowotny, potem przez amerykańskie dziwne fabryczki, nawet gdzieś tam na Hawajach i nagle brudne i wstrętne pieniądze różnych wywiadów i kontrwywiadów, stawały się czyste i pachnące. Czy pan Opara potrafił wypracować zysk? Nie odnalazłem takich faktów. Raczej sporo tracił.
Po pewnym czasie, gdy sytuacja dojrzała, wezwano go do kraju. Właśnie rozpadło się WSI. trzeba było jakoś ludzi wspomóc. Powstawały nowe stowarzyszenia byłych pracowników, jak SOWA. Po nieudanym wysmażeniu obiadu w Drawsku, generał Wilecki podupadł, może też finansowo. To pan Opara, celem wspomożenia nieszczęsnego generała, zatrudnił u siebie na nowo - powstałym portalu Nowy Ekran, córkę pana generała.
To wystarczy na dzisiaj. Książkę można by napisać...
Coś jednak wydarzyło się przedwczoraj. Neon24, który jest pogrobowcem oryginalnego Nowego Ekranu Opary, nagle zmienił właściciela. Już nie jest nim Ryszard Opara, tylko jakaś tajemnicza firma. Dojdziemy do tego, kto to.
Pozdrawiam