To jak to jest: bardziej śmierdzi czy bardziej duszno? W tej Polsce, rzecz jasna.
Poza tą ewidentną i niepasującą do wybitnej kreatorki (to nie epitet, Boże broń) nieścisłością, nasunęły mi się w związku z jej deklaracją jeszcze dwie króciutkie uwagi:
- Owszem, Pani Holland poza Polską mieszka i pracuje, ale o ile wiem – w Polsce też czasem zarabia, co świadczy o jej odporności na ten polski smród ew. duchotę. Tak?
- Skoro jednak duszności okazałyby się nie do przezwyciężenia, to może stare, dobre, ludowe rozwiązanie, czyli „za pirze i na powietrze swiże” by pomogło? Hm?