Wyobraźmy sobie, że dawno temu komunistyczni „okrągłostołowcy” zdali sobie sprawę, że dopóki istnieje parę milionów ludzi gotowych bez zbędnych dywagacji i ceregieli walczyć o wiarę i o wolność Polski, zwycięstwo sowieckich sygnatariuszy okrągłego stołu nie będzie pełne i nie będzie pewne. Wyobraźmy sobie, że najtęższe umysły tych czasów pracowały nad stworzeniem takiej formuły, nad wykreowaniem takiego ruchu, który unieszkodliwiłby tych parę milionów ludzi i skanalizował ich energię tam, gdzie z obrońców Polski przemienią się w obrońców własnej społeczności, usłużnie i „przewidująco” wykreowanej przez postkomunistycznych medialnych zabójców narodowej dumy na symbol „obciachu”. Wyobraźmy sobie rechot sowieckich funkcjonariuszy, kiedy wreszcie można było tym słówkiem chłostać polskich katolików do woli, bez ryzyka, że polscy katolicy zrozumieją, skąd pojęcie „obciach” tak naprawdę pochodzi i w jakim celu zostało powołane do życia. Wyobraźmy sobie te hektolitry szampana płynące po brodach różnych Urbanów, kiedy sześć razy pod rząd udało się wypalić na wizerunku PiS wielkie piętno „OBCIACH!” i milionom młodych zakompleksionych podsunąć współczesnych NKWD-owców opakowanych w europejski haute-couture…
Od lat elementem nie pasującym do układanki służb, żadną miarą nie dającym się wtłoczyć w ramy „obciachu” było środowisko Gazety Polskiej. W GP nikt nie starał się przemawiać językiem ulicy ani językiem pastwiska; nikt nie próbował traktować czytelników i członków Klubów jak kretynów, do których trafia tylko najprostsze słownictwo i najbardziej prymitywna argumentacja. To był i jest istotny wyłom w scenariuszu zakładającym zohydzenie prawicowej opcji poprzez prezentowanie jej jako tłumu bezmyślnych, niewykształconych, zajadłych sekciarzy. Pojawienie się TV Republika i jej otwarcie na rzeczową dyskusję (bez unikania prezentacji pojedynczych okazów sekty z ulicy Czerskiej), ciągła obecność tam prawdziwych polskich elit, których nawet najbardziej zajadła jaczejka nie może nazwać „obciachowymi” bez narażenia się na śmieszność i utratę „rządu dusz” – to wszystko sprawia, że „gęba” przyprawiona polskiej prawicy – naturalnemu środowisku PiS - się sypie.
I w tym momencie następuje seria ataków Ojca Rydzyka na GP, z czytelnym sugerowaniem kolaboracji włącznie. Od momentu powstania TV Republika prowadzony jest z Torunia nieustający ostrzał, kompletnie niezrozumiały i bezsensowny, jeśli zakładamy wspólny cel mediów toruńskich i mediów „warszawskich” – prawda, obiektywizm i uwolnienie Polski spod kurateli postkomunistów. Nie przerwało tego ataku przyznanie TV Trwam miejsca na multipleksie, choć przerwać powinno, bo okazało się, że podejrzenia o „konkurowanie” TVR z TV Trwam są absolutnie nieuzasadnione. Nawet na Jasnej Górze Ojciec Rydzyk postawił znak równości pomiędzy reżimowymi opluwaczami RM a środowiskiem GP, ani jednym słowem nie zająknąwszy się o jego zaangażowaniu w walce o TV Trwam - nie wspominając już o podziękowaniach, które należą się Klubom GP.
Czy możliwe jest, żeby człowiek prawy, kapłan, autorytet dla milionów Polaków, mający świadomość odpowiedzialności za Naród, który prowadzi, któremu wskazuje drogę – aż tak zatracił się w irracjonalnej nienawiści? Czy wielka inteligencja Ojca Rydzyka nie bije na alarm, nie ostrzega przed katastrofą, do której niechybnie dojdzie, jeśli jego nienawiść trwale podzieli obydwa środowiska? Czy Czytelnicy Gazety Polskiej będą musieli ukrywać swoje preferencje wyborcze, żeby nie obudzić natychmiastowego sprzeciwu u słuchaczy RM?
Czy możliwe jest, żeby ten atak i hojnie rozpowszechniane „rewelacje” wyssane z palca, mające ostatecznie pogrążyć od lat przeszkadzające komunie „media Sakiewicza” były elementem strategii, która zakłada zastąpienie niewygodnych mediów wielką mistyfikacją, neutralizującą dążenia niepodległościowe Polaków?
Zauważmy, że kilka milionów ludzi, gorących patriotów - już nie walczy o wolną Ojczyznę. Kilka milionów potencjalnych niepodległościowców najpierw przekonano, że są „moherami”, potem kazano im tej „moherowości” bronić, potem wmówiono im, że są szczególną odmianą Polaka, który wszędzie w Polsce ma wrogów, a oparcie może znaleźć tylko wśród swoich… Ubezwłasnowolniono ich, spacyfikowano bez jednego wystrzału! Kilka milionów Polaków zostało skutecznie uwikłanych w multipleks i zaprzęgniętych do multipleksu jak woły robocze! Wielu z nich wolność już nie kojarzy się z Polską, lecz z darmową Telewizją Trwam!
Maszerowaliśmy razem, broniąc wolności słowa, (W TYM TV Trwam), a po fakcie okazuje się, że tam, gdzie wolność słowa powinna być hołubiona, decyduje jednomyśl niszcząca wolność słowa. Miliony Polaków, gorących patriotów zagłosują w wyborach tak, jak Ojciec Rydzyk rozkaże. Jeśli Ojciec Rydzyk każe głosować na Ruch Palikota albo na Tuska – zrobią to! Czas się zastanowić – czy PiS ma w Ojcu Rydzyku przyjaciela, czy wroga. Nawet jeśli odpowiedź będzie bolesna, warto znać ją odpowiednio wcześnie, nie liczyć na wsparcie tam, gdzie go nie ma - i być może nigdy nie było. Wielość „prawicowych trzecich dróg” zdaje się to potwierdzać.
Uderzyło mnie zachowanie Ojca Rydzyka podczas przemówienia Jarosława Kaczyńskiego na Jasnej Górze. Tuż za plecami przemawiającego Premiera w najlepsze trwały konsultacje z Beatą Kempą. Taki symbol czasów - i czytelny znak dla wszystkich obecnych – komu Ojciec Rydzyk tak naprawdę sprzyja, a kogo demonstracyjnie lekceważy.
Atak Ojca Rydzyka na media i na Kluby Gazety Polskiej, których członkowie, w ogromnej większości wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, są wielkim wsparciem dla tej partii w różnych częściach kraju i poza jego granicami, każe przypuszczać, że prawda jest inna, niż chcielibyśmy. Że nie tylko próżność i zajadłość nie licująca z powołaniem kapłańskim ma tu miejsce, ale i lojalność (jak wykazała tzw. „sprawa Wielgusa”) wobec tajnych współpracowników SB. Wybory polityczne w tej sytuacji nie dziwią. Żeby jednak wszystko było jasne, wystarczy szczera odpowiedź na dwa pytania:
Czy wypromowanie przez RM R. Giertycha – ministra, wicepremiera, który od pierwszych dni istnienia koalicji PiS- LPR- Samoobrona i rządu premiera J. Kaczyńskiego działał na szkodę tego rządu w ścisłym porozumieniu z PO – było przypadkiem, niedopatrzeniem, czy celowym działaniem?
Czy konsekwentne wspieranie SP, małego dywersanta w każdych wyborach odbierającego PiS po kilka (czasem decydujących) procent jest powodowane sentymentem dla polityków, którzy znaleźli się poza PiS, czy też może jest… naturalną dbałością o własne dzieło, stworzone świadomie ze szkodą dla PiS?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9794
Pozdrawiam serdecznie!
Pozdrawiam!
W żadnym słowie swojego tekstu nie sugerowałam, że Ojciec Rydzyk "ma coś wspólnego z Palikotem". To jest nadinterpretacja!
Trochę prowokacyjnie użyłam tego (tfu!) nazwiska - i bardzo się cieszę, że wzbudza takie emocje.
... A ja jednak pozdrawiam!
Wkurzają mnie straszliwie insynuacje o "darmowym Polsacie", agenturalności itp., i myślę że wypisują to zarówno ludzie zmanipulowani, nie znający prawdy, jak i "delegaci" wysłani tu przez POlszewię. Sam jednak fakt zaistnienia takiej sytuacji, w której ludzi wprowadza się w błąd i zagrzewa do "walki z Sakiewiczem" niepokoi i każe zadawać pytania o intencje. Bo przecież Strefa Wolnego Słowa W NICZYM nie zagraża Ojcu Rydzykowi!
Była okazja zakończenia tego ataku pięknie i z klasą - u stóp Pani Jasnogórskiej...
Serdecznie Cię pozdrawiam!
Co do LPR - myślę, że raczej odebrała głosy PiS. Może w 2005 roku nie byłaby potrzebna żadna koalicja?
Serdecznie pozdrawiam!
Ja mam tę książkę przed sobą. Zaprezentuję Pani kompletny fragment dotyczący Abp. Wielgusa, wraz z kontekstem:
"Kiedy zostałem redaktorem naczelnym, postanowiłem poprawić nasze stosunki. Jedno było pewne: obaj nie przepadaliśmy za Michnikiem. Obaj też udzieliliśmy jakiegoś poparcia PiS-owi. Wielkiego ocieplenia w naszych stosunkach nie było, ale zapanował chwilowy spokój.
Wszystko popsuło się po opublikowaniu przez nas dokumentów na temat arcybiskupa Wielgusa. Nie mieliśmy pojęcia, że był on jakoś szczególnie związany z Radiem Maryja. Gdybyśmy to wiedzieli i tak byśmy je opublikowali, były zbyt ważkie. Wielokrotnie potem starałem się wyciągać rękę do Ojca Rydzyka. Kiedy odmówiono mu koncesji, kluby "Gazety Polskiej" wsparły, a właściwie zorganizowały pierwsze marsze w obronie telewizji Trwam. Radio Maryja jest potrzebne wielu ludziom i nie można odmawiać mu prawa do istnienia. Niezależnie od poglądów, to reguła w demokratycznym świecie. Obrywają też z powodu swojego wyraźnie konserwatywno - katolickiego rysu. To już całkowicie nie do przyjęcia"
Koniec rozdziału
Dokładnie trzy zdania na ten temat, żadne z nich nie jest obraźliwe.
Dokumenty z tzw. "teczki Wielgusa" niestety nie pozostawiają wątpliwości. Podpisane szczegółowe raporty trudno uznać za brak współpracy.
Serdecznie pozdrawiam
Z radością powitamy wszelkie refleksje na tematy, w których jest Pani dobrze zorientowana.
Pozdrawiam z Polski.