Staram się nie odpisywać w oddzielnych notkach innym blogerom. Ponieważ jednak próba rozmowy z Panem Krzysztofem pod jego ostatnim tekstem zakończyła się lekceważeniem i obrażaniem z jego strony (do czego dojdziemy również), a pan Pasierbiewicz dopuszcza się łatwych do wyłapania nadużyć oraz braku logiki, ocierając się wręcz o hipokryzję - jestem zmuszony do udzielenia odpowiedzi właśnie tutaj.
Naukowiec, tłumacz, człowiek renesansu - wybitny znawca świata polityki, tenisista. Kulturalny, obyty, dżentelmen w każdym calu - z prostakami i chamami nie rozmawia. Jego salon to intelektualna elita Krakowa. Dyskusje i przemyślenia - wzorzec moralny i intelektualny. Rady dla PiS-u, jedynej szansy dla Polski - bezcenne (a po cichu Jarosław Kaczyński ich słucha, tylko dla niepoznaki tego nie pokazuje, żeby agresywnych blogerów i sympatyków nie obrażać). Taki obraz samego siebie kreuje Pan Krzysztof Pasierbiewicz.
Czy jest w tym coś złego? Absolutnie nie! Każdy ma prawo do postrzegania samego siebie w barwach, jakich tylko chce. Jak ktoś to łyka, tym lepiej dla autora - znaczy się, że pióro niezłe. Ale bawi mnie szczerze, gdy osoba kreująca się na tak wybitnego mędrca, wykazuje się niespodziewanie elementarnym brakiem kultury, wiedzy, graniczącej wręcz chamstwem, hipokryzją. Ba, brnie dalej i głębiej... Przecież ja się nie mylę!
O słynnym już pożegnaniu Agi napisałem tutaj:
http://naszeblogi.pl/39528-skretynialy-atak-zalosna-manipulacja-tylko-agnieszki-zal
pan Krzysztof dokłada dziś swoje trzy grosze do ataku na polską tenisistkę. "Spaskudzony Wimbledon", "płakać się chce i ze wstydu płonę", "niewybaczalne zachowanie", "skundlenie igrzysk tenisowych", "pretensjonalna pensjonarka", "rozkapryszony smarkacz" (to z kolei o Janowiczu). Kultura i rzeczowa ocena znawcy tenisa, sportu, świata! Gratuluję szczerze dobrego samopoczucia, zazdroszczę jeszcze mocniej.
Próba przekonywania przez pana Krzysztofa o tym, jak to świat i Wimbledon to sobie wszystko zapamięta wypada jeszcze żałośniej. Ba, gubi się znowu w internetowym świecie nauczyciel akademicki (pamiętamy zapewne, jak próbował nieudolnie załączyć filmik z You Tube`a w jednym ze swoich wpisów, ciekawe, czy każe swoim studentom pan profesor sprawdzać prace przed oddaniem?). Z zacietrzewieniem godnej sprawy odsyła wszystkich oponentów do filmiku zamieszczonego przez BBC na tym serwisie internetowym, którym podnieca się cały świat podobno. Sprawdzam i... tak jak myślałem - nie BBC, tylko Angela King`s Comedy Wool - http://www.youtube.com/watch?v=WiH-OKQj3Vo. Ale przecież uparcie bloger powtarza: "Proszę obejrzeć dokładnie, film zamieszczony przez BBC na You Tube. Obejrzał go cały świat."
Są tam w Krakowie jakieś kursy internetowe dla początkujących? Może z dołączeniem odrobinki kultury osobistej i przypomnieniem podstaw angielskiego, bo się niektórzy mocno gubią z upływem lat, jak widać.
Ostrzega ponadto pan Pasierbiewicz PiS przed podobnymi do mnie, bo strasznie obniżam tej partii notowania, czym daje wyraz, że nawet nie zadał sobie odrobinki trudu, żeby przed obrażaniem i wrzuceniem mnie do z góry określonego wora przeczytać moje teksty - a obrywa mi się często i z naszej strony barykady. Przed takimi jak on sam przestrzega pan Krzysztof, generalizującymi, zamkniętymi na dyskusję, patrzącymi z góry, "mądrzejszymi".
Kultura! Z chamami to on nie rozmawia. Po czym czytam kulturalną wypowiedź nauczyciela akademickiego w stylu "Chłopcze, przepraszam za tę poufałość, ale żywię przypuszczenie, że w czasie kiedy moi przodkowie już grali w tenisa, Twoi ewentualnie ruchem tenisowym trzepali dywany." Ja natomiast pisząc o moich rozmowach z Anglikami, czytaniu angielskiej prasy i oglądaniu BBC "kłamię i manipuluję". A tak w ogóle to rozmawiać ze mną nie będzie, bo moje teksty są "emocjonalnie niezrównoważone".
No, pan Pasierbiewicz swoim tekstem oraz komentarzami daje wyraźny obraz tego, jak wyobraża sobie wzorzec kultury i emocjonalnego zrównoważenia. Lubię internet, wiecie dlaczego? Gdy ktoś, kto od zawsze uważa się za kulturalnego, dżentelmena będącego ponad personalnymi atakami, trollowatymi wycieczkami, staje się jednym z nich. Komentowanie zwykłych, stałych trolli to przyjemność średnia, patrzeć, jak wychodzi szydło z worka - bezcenne. I bardzo smutne, niestety.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 29751
Komentatorzy brytyjscy ją uwielbiają. Podobno Agnieszka jest ulubioną zawodniczką w tourze Murray`a. Tylko polskie media tak się podniecają.
Jeśli BBC coś tutaj demonstruje, to raczej dobrze się kamufluje.
Profil użytkownika:
http://www.youtube.com/u…
Pozdrawiam!
pzdr
i życzę mocnych wrażeń kiedy zobaczy pan jakie tuzy ynteleketu będą robić mu klakę...pewnie jego doktorat i penis...tfu pardon, tenis, chciałem rzec... urosną, nabiora mocy (rakietowej...)
Pan Pasierbiewicz podkreśla z mocą swoją misję - nie wolno ukrywać prawdy, nawet jeśli jest niewygodna, a dotyczy "naszego" środowiska!
Co niniejszym uczyniłem powyżej.
Dziękuję także tym, którzy wyrażają swe poparcie, to dla mnie ważne - że sobie tego po prostu "emocjonalnie niezrównoważony" Marcin nie ubzdurał. Pozdrawiam!
„Kim trzeba być by do prowokacji blogerskiej użyć najlepszą w historii polską tenisistkę, obecnie najwybitniejszą polską atletkę, młodą dziewczynę, która na dodatek zaszczuwana jest przez antypolskie, polskojęzyczne szczekaczki? Czy to już jest dno, czy jeszcze ktoś puka od spodu?
Odpowiadam:
Trzeba być tenisistą, proszę Pana. Dodam jeszcze, tenisistą wychowanym na honorowym kodeksie zachowania na korcie.
Zarówno Agnieszka jak i Jerzyk zachowali się na tegorocznym Wimbledonie niezbyt elegancko. To jest bezsporne, bo gdyby było inaczej nie byłoby tylu komentarzy w prasie i Internecie.
Domyślam się, że Pańskim zdaniem nie należało pisać o wpadkach naszych pupilów i sprawę przemilczeć, albo co gorsze, wmówić ludziom, że zachowali się wspaniale i po dżentelmeńsku.
Otóż chciałbym Panu przypomnieć, że jakiś czas temu cała Polska widziała, że afera hazardowa była. A jednak Platforma Obywatelska ustami przemawiającego do pustych krzeseł posła Sekuły wmówiła ludziom, że takowej afery nie było. Jak taka filozofia rządzenia skończyła się dla Platformy już widać w sondażach.
Czy chciałby Pan, żeby Prawo i Sprawiedliwość po dojściu do władzy rządziło podług takich samych zasad??? Bo ja nie, proszę Pana. I głęboko wierzę, iż tego nie chce również Jarosław Kaczyński.
I jeszcze jedno.
Dzisiaj Papież Franciszek na spotkaniu z młodymi klerykami powiedział, cytuję: „że boli go widok młodego księdza puszącego się w luksusowym samochodzie” – ale zaraz potem dodał, cytuję: „że największą cnotą młodego człowieka jest skromność i pokora, co jednak wcale nie znaczy, iż wszyscy powinni zostać starymi pannami i starymi kawalerami”.
I ja będę się jednak trzymał słów Papieża Franciszka. Bo podobnie jak On uważam, że żądza pieniądza wypacza piękno prawdziwego sportu.
Proszę z łaski swojej w wolnej chwili się zastanowić nad tym, co napisałem w tym komentarzu.
Patrz:
http://salonowcy.salon24.pl/519208,spaskudzilismy-ten-polski-wimbledon
Ale to bardzo trudne. "Zachowali się niezbyt elegancko". Brzmi troszkę inaczej niż "skundlenie", spaskudzony", "rozkapryszony smarkacz", pretensjonalna pensjonarka". Pan nie wyraził krytyki, niestety - za późno na łagodzenie wizerunku. Czytałem jeszcze raz Pański tekst oraz komentarze - brutalny, pełen zacietrzewienia, przekonania o własnej nieomylności, mijający się z prawdą (ten link zamieszczony przez BBC) - to nie jest manipulacja, nagonka? To wg Pana rzeczowa, nacechowana dobrą wolą krytyka? To widocznie mamy inne standardy, proszę mi wybaczyć.
Porównywanie afery hazardowej do analizy pożegnania z Sabine Lisicki Agnieszki Radwańskiej... Czy Pan naprawdę nie dostrzega tutaj absurdu? Czym innym jest ocenianie życia politycznego, a czym innym oczernianie wybitnej polskiej sportsmenki (zwłaszcza w świetle tego, jak wyglądają realia dzisiejszego świata tenisowego).
Cytowanie papieża ociera się już wręcz o megalomanię, cynizm. Zresztą jest także brakiem konsekwencji - czy jeśli Adze chodziłoby tylko o kasę, to dlaczego miałaby się denerwować przegraną w półfinale Wimbledonu? Powiela Pan argumenty używane na tvn-owskim portalu, to nic odkrywczego. No może poza użyciem osoby papieża - to naprawdę ciekawe.
Skromność i pokora - przydaje się nie tylko młodym ludziom... Starsi winni dawać przykład, podobno. Do rozważenia.
Ale pamięta Pan jak się pani Agnieszka zachowała na Olimpiadzie? Została wytypowana chorążym naszej reprezentacji i dostąpiła zaszczytu niesienia polskiej flagi podczas ceremonii otwarcia Igrzysk. Jest tradycja, że ten kto niesie flagę na rozpoczęciu Olimpiady niesie ją również na zakończenie. A co zrobiła Agnieszka. Po tym jak w kompromitującym stylu przegrała swoje mecze spakowała walizki i pojechała na jakieś turnieje zarabiać pieniądze!!! Zostawiła swoje koleżanki i kolegów z reprezentacji. Pan to rozumie??? To było proszę Pana obraźliwe dla Polski, Polaków, polskiej reprezentacji olimpijskiej i wszystkich, dla których idea olimpijska jest święta. Okazało się, że dla pani Agnieszki świętsze były pieniądze.
Więc proszę mnie nie rozśmieszać.
A teraz już na poważnie.
Robienie przez Gazetę Polską z Agnieszki ofiary reżimu jest poważnym błędem politycznym. To jest wyimaginowana martyrologia. Bo mówienie że osoba zarabiająca miliony dolarów rocznie jest prześladowaną ofiarą po prostu rozjusza ludzi młodych, a w najlepszym razie rozśmiesza. To niebezpieczna gra, która może zniechęcić do PIS-u wielu potencjalnych wyborców.
Proszę to sobie w wolnej chwili przemyśleć.
Pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
PS.
Poza tym wcale nie jestem pewien, czy Pani Agnieszce odpowiada formuła robienia z niej prześladowanej cierpiętnicy.
To przestało być nawet śmieszne. Olimpiadę sobie przypomniał! O tym także wspomniałem w jednym z moich wcześniejszych tekstów, wystarczy przeczytać (ze zrozumieniem, polecam - fajna sprawa!). Jak to nie wystarcza, to zapraszam do oświadczenia, jakie wydała na ten temat sama Agnieszka. Takie coś jak google powinno pomóc.
Papież, cierpiętnica GP, ofiara reżimu. Opisuję tutaj fenomen jakim jest zachowanie polskich mediów, manipulacje, kłamstwa - do których Pan, wielbiciel prawdy i sprawiedliwości z taką ochotą się przyłączył.
Proszę także naprawdę rozważyć ten kurs internetowy, który Panu poleciłem. Seria trzech tych samych komentarzy na salonie, kopiowanych także tutaj, jeden pod drugim... Można odpowiedzieć trzem osobom jednocześnie, nie trzeba wklejać tego samego... Niby Pan kończy dyskusję, ale nagle olśnienie! Papież! Olimpiada! A nie... męczennica! PiS-owi zwolenników odbiera!
Żenujące. Radziłbym przemyślenia, ale widzę, że to przypadek niereformowalny - a niech mi Pan wierzy, w internetowej dyskusji wpisał się Pan kapitalnie w określony schemat, tyle. A każda wypowiedź tylko mocniej to potwierdza...