Jestem futurologiem politycznym. Idzie nowy rok, więc od razu, za jednym zamachem przedstawiam prognozę na rok 2026 i 2027. W 2028 będziemy już pod rządami Konfederacji, będzie rozwijany wolnorynkowy kapitalizm, będziemy szli drogą, którą wytycza Javier Milei w Argentynie. Rosja się do tego czasu rozpadnie, więc pojawi się dodatkowa geopolityczna możliwość do dynamicznego rozwoju Polski. Jest na to szansa, ale trzeba zrobić tak, jak niżej opisuję. To nie jest tylko wizja czy nadzieja, to nie są pobożne życzenia, to nie utopia. Ten scenariusz ma duże szanse się ziścić.
Dwa lata temu napisałem proroczy tekst „Rozpad Konfederacji”: https://www.salon24.pl/u/gps65/1346429,rozpad-konfederacji. Dziś ziściło się to, co w nim zapowiadałem. Jak zwykle miałem rację. Wtedy Konfederacja była jeszcze trzyelementowa. Napisałem, że się rozpadnie i że za kilka lat każde z powstałych środowisk będzie miało po 10%. To się właśnie stało. Dziś środowisko Mentzena i Bosaka ma około 10%. Środowisko Brauna – osobne 10%. Razem około 20%. Prognoza się domknęła. To znacznie więcej niż 7% uzyskane łącznie przez te środowiska w wyborach w 2023 roku.
Dlatego dziś stawiam kolejną prognozę, wynikającą wprost z wcześniejszych części I i II tego wątku. W pierwszej części opisałem, jak może dojść do paraliżu Konfederacji, a w drugiej jak można próbować wyjść z tej pułapki:
- Część 1: https://naszeblogi.pl/75171-afera-sprawozdaniowa-teoria-spiskowa-jak-dojdzie-do-zdruzgotania-konfederacji
- Część 2: https://naszeblogi.pl/75229-jak-konfederacja-moze-wyjsc-z-pulapki
Teraz rozpiszę to proponowane wyjście bardziej ogólnie, ale też rozbijając to na więcej szczegółów.
Konfederacja jako partia nie będzie już potrzebna jako wehikuł wyborczy. Nie dlatego, że projekt się skończył, lecz dlatego, że została wciągnięta w pułapkę instytucjonalną: odebranie subwencji, groźba żądania zwrotu, ryzyko blokady kont w środku kampanii. To jest konstrukcja zaprojektowana pod paraliż jednego podmiotu.
To jednak nie oznacza końca środowiska. Kluczowe jest rozdzielenie dwóch funkcji, które dziś są sztucznie sklejone:
- funkcji finansowo-prawnej (partia „Konfederacja” jako byt prawny),
- funkcji polityczno-wyborczej (listy, marka, elektorat).
W części II pokazałem, że subwencje już wypłacone można legalnie wydać na cele statutowe – przede wszystkim na szkolenia i budowę kadr. Po takim wydatkowaniu nie ma czego blokować i nie ma czego odzyskiwać. Paraliż finansowy przestaje być możliwy, bo pieniądz zostaje zamieniony w kompetencje ludzi. Tego nie da się zająć ani zamrozić.
I tu dochodzi trzecia część układanki. Skoro partia „Konfederacja” jest obciążona ryzykiem administracyjnym, to nie musi ona w ogóle startować w wyborach. Start może przejąć formalna koalicja trzech odrębnych partii: wolnościowe środowisko Mentzena (nowa partia), Ruch Narodowy Bosaka oraz Korona Brauna – pod wspólną marką wyborczą „Konfederacja”, ale już jako koalicja, a nie sztuczna partia.
- Po pierwsze: paraliż jednego bytu przestaje mieć znaczenie. Koalicja nie ma wspólnej kasy, nie ma jednej subwencji i nie ma jednego punktu krytycznego. Każda partia zachowuje własne finanse i własną odpowiedzialność.
- Po drugie: rząd traci interes w blokowaniu czegokolwiek. Subwencja starej partii zostaje wydana zgodnie z przeznaczeniem. Koalicja startuje na własnych środkach partii członkowskich. Zablokowanie kont jednego bytu nie paraliżuje kampanii. Cała spodziewana operacja administracyjna przeciwko Konfederacji traci sens polityczny.
- Po trzecie: próg 8% przestaje być barierą – a to on był głównym powodem powołania Konfederacji jako partii. Dziś każde z tych środowisk balansuje w granicach 8–12%. Razem próg koalicyjny jest przekraczany z zapasem, a efekt mandatowy będzie wyraźnie lepszy niż przy osobnych startach, co gwarantuje metoda d’Hondta.
- Po czwarte: Braun nie musi wracać do Konfederacji jako partii. Nie musi wchodzić do cudzego zarządu ani oddawać autonomii organizacyjnej. Koalicja pozwala zachować odrębność finansową, organizacyjną i tożsamościową. To dla niego most, a nie kapitulacja.
Moja teza brzmi dziś tak: rozpad Konfederacji był etapem przejściowym, za rok nastąpi konsolidacja. Naturalnym ruchem nie jest odbudowa jednej partii, lecz ponowne połączenie w innej formie instytucjonalnej – jako koalicji trzech silnych, samodzielnych podmiotów.
Jedna partia to jeden guzik do paraliżu. Koalicja to rozproszenie ryzyka. To adaptacja do gry, którą skleciły służby i aparat państwowy – po to, by te służby przechytrzyć. W ten sposób da się wyjść z tarczą z afery sprawozdaniowej, która Konfederację zdruzgotała, i zamienić porażkę w długofalowy sukces.
W tym miejscu warto dodać jeszcze jeden, bieżący wątek, który domyka całą układankę. Grzegorz Braun zaproponował właśnie szeroko pojętej prawicy – w tym PiS-owi i środowisku wolnościowców i narodowców – pakt senacki. Niezależnie od tego, czy PiS ostatecznie do takiego porozumienia przystąpi, sam fakt tej propozycji jest politycznie istotny. Pokazuje bowiem kierunek myślenia: najpierw techniczne porozumienie w wąskim zakresie, bez integracji organizacyjnej, bez wspólnej kasy i bez rozliczeń personalnych.
Pakt senacki może odgrywać rolę poligonu współpracy. To forma minimalna: uzgadnianie okręgów, niekanibalizowanie się nawzajem, testowanie zdolności do dotrzymywania umów. Jeżeli środowiska Mentzena, Bosaka i Brauna są w stanie współpracować w planie opanowania Senatu – a jest to współpraca stricte techniczna – powstaje realny grunt pod kolejny krok, już na wybory do Sejmu. Na budowanie paktu senackiego mamy rok 2026, a na sojusz wyborczy będzie rok 2027.
I ten krok nie musiałby polegać na reaktywacji jednej, scentralizowanej partii „Konfederacja”, obciążonej dziś ryzykiem finansowym i administracyjnym. Przeciwnie – logicznym rozwinięciem byłoby zawiązanie formalnej koalicji wyborczej trzech odrębnych partii tuż przed wyborami. Koalicji stworzonej wyłącznie w celu wystawienia wspólnych list, bez łączenia bytów prawnych, bez wspólnej subwencji i bez jednego punktu krytycznego, który dałoby się sparaliżować jednym ruchem administracyjnym.
Całość zaczyna wtedy układać się w spójną sekwencję: najpierw rozpad starej konstrukcji, potem usamodzielnienie się silnych środowisk, następnie techniczna współpraca w walce o Senat, a na końcu – świadome, krótkoterminowe połączenie wyborcze trzech podmiotów, które zachowują pełną autonomię organizacyjną i finansową. To nie powrót do dawnej Konfederacji, lecz adaptacja do nowych reguł gry, w których centralizacja przestaje być zaletą, a staje się zagrożeniem.
Dodam jeszcze jedno. Ten plan, który tu zarysowałem, wcale nie musi być tajemnicą. Być może Bosak, Mentzen i Braun już dawno go wymyślili i po prostu konsekwentnie realizują. A być może dopiero teraz ja im go podsuwam, składając rozproszone elementy w jedną całość. To nie ma większego znaczenia. Nie szkodzi również to, że piszę o tym publicznie. Nawet jeśli służby i aparat państwowy dokładnie zrozumieją tę konstrukcję, nie będą w stanie jej sparaliżować. Jest zbyt rozproszona, zbyt modularna i zbyt odporna na uderzenie w jeden punkt. Można zablokować konto, można sparaliżować jedną partię, ale nie da się zablokować ludzi, ich wiedzy ani relacji. Nawet lepiej by to było jawne, bo wtedy służby nie mogą tego rozbrajać potajemnie.
Jeżeli każdy z tych trzech liderów – działając samodzielnie, ale w porozumieniu – jest dziś w stanie wywalczyć około 10%, to wspólna lista nie jest żadną fantazją, lecz prostą konsekwencją arytmetyki politycznej. Dwa lata temu przewidziałem sumę 20% i dokładnie to właśnie się materializuje. Kolejnym krokiem jest 30% jako realny horyzont na wybory 2027 roku. To nie jest życzenie, tylko ekstrapolacja trendu. Braun już swoje 10% ma. Mentzen dostał 15% w wyborach prezydenckich, w czym Bosak mu pomógł. Wystarczy, by się postarali tak jak Braun i zdobyli dla siebie po 10%. W 2026 roku to będzie możliwe, bo w całej Europie Nowa Prawica rośnie w siłę.
W tym momencie cała scena polityczna zaczyna się układać zupełnie inaczej. Przy 30% Konfederacji (rozumianej jako szeroka koalicja trzech środowisk) oraz około 30% Prawa i Sprawiedliwości, szeroko pojęta prawica zbliża się do większości konstytucyjnej. A przy metodzie d’Hondta taki rozkład głosów może bardzo łatwo przełożyć się na około dwóch trzecich (67%) mandatów w Sejmie dla obozu PiS–Konfederacja.
Czy to wygląda nierealnie? Konfederacja 30%, Prawo i Sprawiedliwość 30%, Koalicja Obywatelska 40%. W takim układzie nie mówimy już o blokowaniu się nawzajem, lecz o realnej zdolności do zmiany ustrojowej. PiS przeprowadza reset jurysdykcyjny i porządkuje chaos instytucjonalny oraz prowadzi politykę zagraniczną (niech będzie nawet wasalną wobec USA i Ukrainy), a Konfederacja bierze na siebie gospodarkę: deregulację, obniżkę podatków, realny wolny rynek, rozwiązania zgodne z Austriacką Szkołą Ekonomii.
Co więcej, ten scenariusz gospodarczy nie musi być pisany od zera. Do 2027 roku Javier Milei w Argentynie może dysponować nie tylko władzą wykonawczą, ale również ustawodawczą, co stworzy gotowy katalog reform: deregulacja, cięcia wydatków, likwidacja patologicznych transferów, odbudowa własności prywatnej i wolności gospodarczej. To będzie materiał do kopiowania w Polsce!
Tak właśnie wygląda moment, w którym prognoza przestaje być publicystyką, a zaczyna być projektem politycznym. Dwa lata temu przewidziałem rozpad Konfederacji, który da w sumie 20%. Dziś stawiam tezę o 30% za dwa lata i zmianie konstytucyjnej razem z PiS-em. Przyznajcie, że jestem dobrym futurologiem! Chcielibyście tego? Jeśli tak, to namawiajcie do tego polityków, których popieracie. Dajcie im mój powyższy tekst do przeczytania i zachęcajcie do realizacji tego planu!
Grzegorz GPS Świderski
https://t.me/KanalBlogeraGPS
https://Twitter.com/gps65
https://www.youtube.com/@GPSiPrzyjaciele
Tagi: gps65, Konfederacja, polityka, wybory, koalicja, prognoza
Odstaw to co wąchasz i pijesz...i co walisz w żyły...póki jeszcze jest nadzieja...
Ten komentarz jest niegrzeczny! Idź precz! Tu opisałem toksyczność takich zachowań: https://naszeblogi.pl/74926-systemowy-problem-portalu-jak-toksyczni-uzytkownicy-niszcza-cala-wspolnote
Nie chcesz niegrzecznego komentarza...:-)))
Do Admina: skutkiem tolerowania takiego śmiecenia pod notkami jest tylko odstraszanie od komentowania notek na tym portalu, co zmniejsza ogólną liczbę wejść. To świadomy wybór właściciela: zamiast wzrostu woli budować knajackie bagno.
Jak się twój wodz zbłaźnil?
https://www.salon24.pl/newsroom/1480218,wolnorynkowiec-w-monarchii-absolutnej-czyli-o-selfie-mentzena
Jak widać autor już rozdał role, wskazał miejsce w szeregu uczestnikom stron politycznych skromnie wspominając o sobie jako osoby przewidującej przyszłośc. Weźta se chłopaki z PiS-u to MSZ nawet z wasalną polityką wobec USA i Ukrainy,to nie takie w końcu ważne MY weźmiemy na swoje bary gospodarkę ,finanse i podatki.Nie przedwczesne tp dzielenie skóry na niedźwiedziu? A co z UE panie autorze?
Jak na razie wszystkie moje prognozy się sprawdzają. UE nieuchronnie się rozpadnie w ciągu najbliższej dekady — rozwalą ją powstające wewnątrz szariackie kalifaty. Polska ma duże szanse te kataklizmy przetrwać: https://naszeblogi.pl/75115-o-miekkich-kalifatach-europy-i-dlaczego-polska-przezwyciezy
Najłagodniej te kryzysy przejdziemy, głosując na Konfederację i dając jej władzę gospodarczą. Dał nam przykład Milei jak zwyciężać mamy.
Opieranie się tylko na prognozach jest ryzykowne,lepiej przejść na analizy . Te są zmudne,ale konieczne bo władza gospodarcza jak pan to ujmuje musi realizować różne zagadnienia i decyzje. .Konfederacja chce przejąć władzę namawiając do głosowania na nią,podporządkowując sobie ewentualnych koalicjantów ale to nie jest sposób na łagodne przejście kryzysów a raczej na ich stwarzanie. W końcu czy np.zwolenniczka PiS-u jak ja ma zagłosować na Konfederację? A kto mi zagwarantuje ,że opisana przez pana koalicja ZP- Konfederacja Konfederacja Korony Polskiej powstanie rzeczywiście a nie koalicja Konfederacja -PO,-Lewica- Polska 2050-PSL? To że teraz są przepychanki wcale nie oznacza,że przyszłość będzie zgodna z pana prognozą.W polityce nigdy nie mówi się nigdy.