Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Dlaczego wolny rynek nie zbuduje Polsce przyszłości i dlaczego bez państwa zawsze zostaniemy peryferią

mjk1, 13.12.2025

   W komentarzach pod poprzednimi wpisami wraca jeden motyw, bardzo charakterystyczny dla polskiej debaty: „Masz rację co do potencjału, ale to wszystko jest utopią. Zamiast państwowego planowania, trzeba uwolnić rynek. Wtedy znajdą się ludzie, pieniądze i pomysły. Państwo tylko wszystko psuje.”

To jest głos szczery, logiczny i, co ważne, intuicyjnie atrakcyjny. Bo kto nie chciałby wierzyć, że wystarczy zdjąć regulacje, obniżyć podatki, ograniczyć państwo do minimum, a gospodarka sama się rozpędzi?

Problem w tym, że to nie jest opis rzeczywistości, tylko opis marzenia. A rozwój państw nie odbywa się w marzeniach, tylko w realnym świecie, w którym istnieją potęgi gospodarcze, interesy narodowe, przewagi historyczne i brutalna konkurencja.

Zacznijmy od podstaw: jak naprawdę powstają huby, porty i wielkie firmy.

Na świecie nie istnieje ani jeden poważny hub logistyczny, który powstał „sam z siebie”, wyłącznie dzięki wolnemu rynkowi. Hamburg, Rotterdam, Antwerpia, Singapur, Szanghaj, czy Dubaj. Każdy z nich ma wspólny mianownik:

- najpierw była decyzja państwa,

- potem była infrastruktura,

- dopiero potem przyszedł prywatny kapitał.

   Port to nie jest kawiarnia ani startup IT. Port, kolej, hub logistyczny czy korytarz transportowy to inwestycje liczone w dziesiątkach miliardów o zwrocie po 20–30 latach. Inwestycje wymagające wywłaszczeń, planowania przestrzennego, regulacji, uzależnione od decyzji politycznych i międzynarodowych. Żaden „bogaty przedsiębiorca” nie bierze na siebie tak potężnego ryzyka, chyba że państwo najpierw je zdejmie.

„Znajdziesz inwestora”, czyli skąd ma się wziąć kapitał w kraju peryferyjnym?

   To jest jeden z największych mitów transformacji. Skąd Polska, Czechy czy Rumunia miałyby wziąć kapitał porównywalny z Niemcami, Holandią czy Francją? Te kraje budowały swój kapitał przez 100–150 lat. Miały kolonie, rynki zamknięte, własne banki inwestycyjne. Akumulowały zyski w czasach, gdy Europa Środkowa była pod zaborami lub komunizmem. My startowaliśmy od zera w latach 90. Wolny rynek nie wyrównuje takich różnic, on je utrwala. Jeśli kraj peryferyjny mówi, „niech rynek zdecyduje”, to rynek odpowiada: „kapitał idzie tam, gdzie już jest kapitał”.

Przypadek Chin: największe nieporozumienie w debacie wolnorynkowej.

   Chiny są często przywoływane jako dowód, że „rynek zrobił swoje”. A to nieprawda. Chiny zrobiły dokładnie odwrotnie. Państwo kontrolowało banki i kredyt. Państwo wskazywało sektory strategiczne. Państwo budowało porty, kolej, energetykę, Państwo gwarantowało popyt, Państwo chroniło rynek wewnętrzny i państwo sterowało kursem waluty. Dopiero na tym fundamencie mogły powstać prywatne firmy: Huawei, COSCO, BYD, Alibaba. Chińskie „firmy prywatne” nie powstały w próżni rynkowej. Powstały w ekosystemie zaprojektowanym przez państwo. To nie był socjalizm. To nie był wolny rynek. To był kapitalizm państwowy.

Dlaczego Polska nie może „po prostu zrobić tego samego co rynek”?

   Bo konkurujemy z państwami, które aktywnie wspierają swoje firmy. Subsydiują transport i logistykę. Traktują porty i kolej jako element bezpieczeństwa narodowego. Niemcy nie pytają rynku, czy warto inwestować w kolej. Holandia nie zostawia portu w Rotterdamie „niewidzialnej ręce rynku”. Francja nie likwiduje państwowych czempionów w imię wolności. Jeśli Polska zrezygnuje z aktywnej roli państwa, to nie wygra „rynek” - wygrają cudze państwa.

To nie jest spór o ideologię. To spór o realizm.

   Największym błędem tej dyskusji jest sprowadzenie jej do hasła: „centralne planowanie vs wolność”. Ja nie postuluję państwowego zarządzania wszystkim, gospodarki nakazowej i likwidacji prywatnej inicjatywy.

Postuluję coś znacznie bardziej przyziemnego. Państwo musi zainicjować to, czego rynek sam nie zrobi, a rynek musi skalować to, co państwo uruchomi. Tak działał każdy kraj, który wyszedł z peryferii do centrum.

Dlaczego to kluczowe dla Polski jako Hubu Trójmorza.

   Jeśli Polska ma być hubem Trójmorza, to ktoś musi zaplanować korytarze Północ–Południe Ktoś musi zbudować kolej i porty. Ktoś musi ponieść ryzyko pierwszych 10–15 lat, Ktoś musi zagwarantować ciągłość projektów. Tym „kimś” nie będzie rynek. Tym „kimś” nie będzie pojedynczy przedsiębiorca. Tym „kimś” musi być państwo. Prywatny kapitał przyjdzie później - jeśli zobaczy sens i stabilność.

I tu dochodzimy do sedna całej serii.

   Największym problemem Polski nie jest brak wolnego rynku. Nie jest nim też „za dużo państwa”. Największym problemem Polski jest to, że: państwo nie potrafi myśleć w kategoriach 20 lat, a rynek nie ma warunków, by zapełnić tę lukę. Efekt? Dryf, półśrodki i wieczne zaczynanie od nowa.

Wolny rynek nie buduje państw. Państwa budują rynki. 

   Jeśli Polska chce być hubem Trójmorza, musi przestać udawać, że jest Szwajcarią albo Singapurem.
Jesteśmy krajem, który wciąż nadrabia zapóźnienia i to wymaga mądrego, aktywnego państwa. Nie ideologii. Nie emocji. Nie wiary w cud. Tylko realizmu.

  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 32
Grzegorz GPS Świderski

Grzegorz GPS Świderski

13.12.2025 15:32

Państwo może zrobić jedną mądrą rzecz dla rozwoju: zejść z drogi. To nie jest brak państwa, tylko państwo, które w kluczowym momencie rezygnuje z pokusy bycia demiurgiem i przestaje udawać, że wie lepiej od milionów ludzi, co, gdzie i za ile ma powstać. Hongkong i Gurgaon są przykładami takiego ruchu – odwrotności tego, co proponujesz. Tam rzeczywiście najpierw była decyzja państwa — ale uwalniająca, wycofująca się, a potem wolny rynek sam zrobił swoje, w tym wytworzył infrastrukturę.

Hongkong nie stał się globalnym hubem dlatego, że ktoś w ministerstwie narysował genialny plan portu, finansów i logistyki. Stał się nim, bo państwo ogłosiło go wolnym portem, zrezygnowało z ceł, utrzymało bardzo niskie podatki i pozwoliło, żeby handel, usługi i kapitał same ułożyły przestrzeń gospodarczą według własnych bodźców. To była decyzja polityczna – ale w treści anty-etatystyczna: nie będziemy was strzyc tak jak gdzie indziej, nie będziemy wskazywać zwycięzców, nie będziemy dłubać wam w rachunku zysków i strat.​

To, co nazywasz niezbędną państwową infrastrukturą, w Hongkongu w dużej mierze było i jest domeną spółek prywatnych: sieci transportowe, część energetyki, telekomunikacja, tunele, mosty – projektowane i eksploatowane przez firmy działające dla zysku, a nie dla strategii narodowej. Rola państwa była minimalistyczna: własność, sądy, stabilna waluta, wolny handel. To jest ordoliberalny nocny stróż, nie chiński cesarz.

Gurgaon też obala Twój mit w duchu statolatrii, że bez centralnie planowanej sieci infrastruktury z góry peryferia pozostają peryferiami. Tam właśnie państwo było niezdolne do zrobienia czegokolwiek sensownego – a jednak powstało de facto prywatne miasto, budowane przez deweloperów w oparciu o prywatną własność, prywatne drogi, prywatną małą infrastrukturę i usługi, często z własną ochroną, odprowadzeniem ścieków czy dystrybucją mediów. To nie jest model idealny, ale jest brutalnie empirycznym dowodem, że tam, gdzie państwo zawodzi, rynek nie tylko handluje pietruszką, ale jest w stanie zorganizować całe funkcjonalne miasto.​

W Gurgaon państwo formalnie istnieje, wydaje plany, stempluje papiery, czasem coś dobuduje – ale decydujące rzeczy (gdzie kto buduje, komu opłaca się ciągnąć kabel, kto pilnuje porządku) rozstrzyga rachunek ekonomiczny i umowy, a nie piętnastoletnia strategia rozwoju korytarza. Mówiąc Twoim językiem: państwo jest tam tłem, nie bohaterem — jeśli coś działa, to mimo niego, nie dzięki niemu.​

Piszesz, że wolny rynek utrwala różnice kapitałowe, więc peryferie bez państwowego planisty zawsze zostaną peryferiami. Gdyby to była prawda, Hongkong – skała bez surowców, bez rynków wewnętrznych, z biedną ludnością napływową – nie miałby żadnych szans. A jednak właśnie wolny port, niskie podatki i bezpieczeństwo własności przyciągnęły tam kapitał i know-how z całego świata. To nie był projekt wyrównywania różnic przez redystrybucję, tylko świadome wystawienie szyldu: tu jest spokój podatkowy i regulacyjny, tu się opłaca ryzykować własne pieniądze.​

Podobnie w mniejszej skali z Gurgaonem: nie było tam żadnej wielkiej narodowej strategii, był raczej chaos instytucjonalny i słabe państwo, które pozwoliło, by prywatny kapitał zagospodarował przestrzeń szybciej, niż urzędnicy potrafią narysować plan zagospodarowania. To nie wolny rynek utrwala peryferyjność – peryferyjność utrwala przede wszystkim państwo, które zabiera ludziom kapitał, dławi konkurencję i odcina ceny od rzeczywistości.​

Z Twojej diagnozy Polski podpisuję spory kawałek: problemem jest brak ciągłości, wahadło polityczne, palenie projektów poprzedników. Tyle że z tego nie wynika potrzeba jeszcze większego, ambitniejszego, strategicznego państwa, tylko odwrotnie: potrzeba państwa radykalnie ograniczonego, które ma tak mało instrumentów, że nie może co cztery lata wywracać pionków na całej planszy. Hongkong nie potrzebował polityki przemysłowej – potrzebował stabilnych zasad, niskich podatków, wolnego handlu, a resztę zrobił rynek.​

Jeśli Polska chce być hubem czegokolwiek, to nie dlatego, że jakiś rząd narysuje ładny PDF z wizją 2050, tylko dlatego, że konsekwentnie przez dekady nie będzie przeszkadzać: nie będzie dłubać przy podatkach co sezon, nie będzie sterować walutą pod słupki, nie będzie robić z infrastruktury bankietu dla spółek politycznych. To jest to, co realnie zrobili Brytyjczycy w Hongkongu i czego nie zrobili indyjscy biurokraci w Gurgaonie. I właśnie dlatego tam wolny rynek zbudował przyszłość – na tyle, na ile państwo w porę nauczyło się nie przeszkadzać.

W Polsce sukces Hongkongu i Gurgaon można powtórzyć, tworząc projekt Wolnego Miasta Stanisławów:
1. https://informacje-lokalne.pl/hong-kong-zrodla-gospodarczego-sukcesu-czy-mozna-to-powtorzyc-2025-07-02/ 
2. https://informacje-lokalne.pl/gurgaon-wolnorynkowa-oaza-sukcesu-jako-wzor-dla-wolnego-miasta-stanislawow-2025-06-26/
3. https://informacje-lokalne.pl/wolne-miasto-stanislawow-2025-06-25/

mjk1
Zawód:
mjk1

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 157
Liczba wyświetleń: 247,475
Liczba komentarzy: 2,647

Ostatnie wpisy blogera

  • Nie jesteśmy skazani. Jesteśmy uśpieni. Dlaczego Polska przestała wierzyć, że może być czymś więcej?
  • Polska mogłaby być bogata, ale sama sobie wiąże ręce. Dlaczego stoimy, choć powinniśmy biec?
  • Jak Śląska Kasa Chorych pokazała, że system może działać i dlaczego właśnie musiała zniknąć.

Moje ostatnie komentarze

  • Moim zdaniem problem strategicznego myślenia w Polsce i w Europie jest dużo bardziej praktyczny niż metafizyczny. Brak strategii państwowych wynika nie z filozofii Kanta czy Hume’a, tylko z bardziej…
  • Wydaje mi się, że przez "Wielką Trójkę" też i to wcale nie mniej.
  • Ma Pan rację Panie Marku, że te projekty działały i właśnie o to chodziło. Ja nie twierdzę, że „nic w Polsce nie działa”. Wręcz przeciwnie, te projekty są dowodem, że gdy pojawia się ciągłość ponad…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Wotum zaufania
  • Jakiego Państwa tak naprawdę chcemy?
  • Czy za rządzenie odpowiedzialny jest rząd?

Ostatnio komentowane

  • Grzegorz GPS Świderski, Państwo może zrobić jedną mądrą rzecz dla rozwoju: zejść z drogi. To nie jest brak państwa, tylko państwo, które w kluczowym momencie rezygnuje z pokusy bycia demiurgiem i przestaje udawać, że wie…
  • Marek Michalski, Nic nie zdziałają centra planistyczne oparte na ideologii 2+2 jest różne od 4.
  • mjk1, Moim zdaniem problem strategicznego myślenia w Polsce i w Europie jest dużo bardziej praktyczny niż metafizyczny. Brak strategii państwowych wynika nie z filozofii Kanta czy Hume’a, tylko z bardziej…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności