I tak było przez wiele lat. W końcu przyszła kryska na Matyska. Trybunał Sprawiedliwości ogłosił, że marynarze na statkach pod wygodnymi banderami, również podlegają obowiązkowi ubezpieczeń społecznych. Oczywiście cały czas mówimy o marynarzach z krajów unijnych i zatrudnionych przez armatorów z Unii (czyli pracodawcach unijnych). Bo marynarzy i pracodawców poza unijnych, prawo unijne nie obejmuje i nie obowiązuje.
I teraz trzeba powiedzieć znowu kilka słów o wygodnych banderach w Unii. Otóż tak, jak ZUS jest zmorą pracodawców, tak wygodne bandery są zmorą państw unijnych i samej Unii. Bo co by nie mówić o Unii, to tam w Brukseli, pieniądze umieją liczyć. A trzeba wiedzieć, że z banderą statku uciekają również pieniądze. I jeżeli armator unijny zarejestruje swoje statki pod wygodną banderą, to podatek, tonażowy, opłaty rejestrowe i inne wpływy z tytułu obsługi formalno-prawnej statku, zasilają budżet nie państwa unijnego, gdzie ma siedzibę armator, ale budżet państwa wygodnej bandery.
A ponieważ, jak powiedziałem wcześniej, w Unii umieją liczyć pieniądze, toteż Unia już bardzo dawno dopuściła stosowanie pomocy publicznej, dla transportu morskiego. Ale, co trzeba bardzo mocno podkreślić, celem tej pomocy nie jest to, aby ją przejadać, ale żeby zarabiać pieniądze. Bo pomoc ta wyraża się w formie regulacji, stymulujących rozwój floty pod narodowymi banderami, a nie dotacji finansowych. Czyli chodzi o to, aby flota handlowa pod unijnymi banderami się rozwijała. I dzięki temu wzrastały wpływy do budżetu państw unijnych.
I to mają na celu Wytyczne Wspólnoty z 2004r. o pomocy publicznej dla transportu morskiego. Które, jeżeli chodzi o koszt pracy, przewidują następujące rozwiązanie:
- niższe stawki składek na ochronę socjalną marynarzy Wspólnoty zatrudnionych na pokładach statków zarejestrowanych w Państwie Członkowskim.
A teraz wróćmy na nasze polskie podwórko. Oczywiście nasze polskie podwórko jest też podwórkiem unijnym. I załóżmy, że Polska chce wprowadzić w życie Wytyczne Wspólnoty (w zakresie obniżenia kosztów pracy, Polska, chyba jako jedyne morskie państwo Unii, dotychczas ich nie wprowadziła). I Ustawą o ułatwieniu rejestracji statków pod polską banderą, której projekt (przygotowany przez społeczny zespół) jest gotowy, nasz Sejm te Wytyczne realizuje. I składki dla marynarzy na statkach pod polską banderą będą minimalne. Tak jak na to pozwala a wręcz zaleca Unia. Ustawa wchodzi w życie i polscy armatorzy, eksploatujący statki pod polską banderą (są jeszcze tacy Mohikanie, choć niewielu ich zostało) są szczęśliwi. Mogą już, jako tako konkurować z tymi, co pod wygodnymi banderami składek nie płacą wcale.
Ale przecież jest wyrok TSUE, o którym wspomniałem na początku. Że marynarz unijny, zatrudniony przez armatora unijnego na statku wygodnej bandery, również podlega pod obowiązek ubezpieczeń społecznych! Oczywiście podlega pod obowiązek ubezpieczeń swojego miejsca zamieszkania. Tak orzekł Trybunał. A wyroki Trybunału obowiązują bezpośrednio, toteż ustawodawstwo państwa unijnego musi być z takim wyrokiem zgodne. A jak nie jest zgodne to trzeba je tak znowelizować, aby było zgodne. Mieliśmy już takie przykłady, chociażby z reformą sądów.
No więc społeczny zespół pracujący nad projektem Ustawy o ułatwieniu rejestracji statków pod polską banderą, aby wykonać wyrok TSUE, wprowadza do projektu ustawy zapis, którym polscy marynarze pracujący na statkach wygodnych bander armatorów unijnych (i polskich bo przecież Polska jest w Unii) zostają objęci obowiązkiem ubezpieczeń społecznych.
Ale hola, hola. Wytyczne pozwalają wprowadzić minimalne stawki składek na ubezpieczenia społeczne tylko dla marynarzy na „pokładach statków zarejestrowanych w Państwie Członkowskim”. A statek pod wygodną banderą jest zarejestrowany na Bahamach albo w Panamie, a nie w Państwie Członkowskim UE.
No dobra, zespół podrapał się w głowę i zmienił zapis realizujący wyrok TSUE. W taki sposób, że marynarzy pracujących na statkach wygodnych bander, będzie obowiązywała nie składka minimalna, jak to przewidują Wytyczne, ale składka powszechnie obowiązująca w Polsce, czyli liczona od wynagrodzenia brutto.
No nie, mości panowie, tak nie można. Artykuł 32.1. Konstytucji mówi jednoznacznie: „Wszyscy wobec prawa są równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.” A gdzie tu jest równe traktowanie, jeżeli marynarz, polski obywatel, zatrudniony przez polskiego pracodawcę (armatora), na jednym statku będzie płacił składkę minimalną, a na drugim (tego samego armatora) składkę maksymalną. To tak, jakby górnik w kopalni Zofiówka płacił składkę od wynagrodzenia minimalnego, a drugi w kopalni Borynia płacił od tego co faktycznie zarabia. Przecież takiego prawa wprowadzać nie wolno!
Jaką więc mamy sytuację? I co zrobił Trybunał swoim wyrokiem o objęciu marynarzy, na statkach wygodnych bander, obowiązkiem ubezpieczeń społecznych? Otóż w praktyce, zabronił stosowania Wytycznych Wspólnoty z 2004r. Wytycznych, opracowanych i zalecanych do wprowadzenia po to, aby uzyskać „zwiększenie konkurencyjności europejskiego sektora żeglugi morskiej”. Jednym słowem Unia, tak się zaplątała w swojej biurokracji, że dzieje się to co napisałem w tytule. Zjada własny ogon.
A co z zespołem pracującym nad projektem? Czy ma jeszcze jakieś inne wyjście? Ma! Tym wyjściem jest objęcie marynarzy na statkach wygodnych bander, również minimalną składką. Tak samo jak marynarzy na statkach pod banderą państw unijnych i Polski. Tak jak to zespół chciał zrobić na samym początku.
Oczywiście będzie to wbrew Wytycznym. I jeżeli Ustawa zostanie uchwalona przez Sejm, wtedy trzeba będzie stoczyć bój w Brukseli. Czy uda się ich przekonać do naszych racji, to już inna bajka. Jedyna nadzieja w tym, że tam umieją liczyć (swoje) pieniądze. Jeżeli my udowodnimy, że też potrafimy liczyć nasze, to może się dogadamy.
Nic nie rokuje by się to zmieniło. Kosztorysant w Chinach może trafić do więzienia za zaniżenie kosztów projektu. W Europie taki kosztorysant jest pożądany.
W efekcie, zamówienie w Chinach elementów, związane jest z gwarancją terminowości i jakości / oni naprawdę dokonali skoku w porównaniu z tym co reprezentowali 20 lat temu/.
Jeśli w Polsce kosztorys sporządzany na rządowe zamówienie jest o ponad 100 % niższy niż realny, i analiza opłacalności projektu jest z rodzaju fantasy - podobne rzeczy dzieją się na zachód od Odry - ponieważ tego wymaga od rządów polityka przetrwania przy korycie, to Chiny będą rządzić rynkiem dostaw produktów od śrubki do mufki, a nawet rakiety kosmicznej.
Niby w Chinach nie ma koryta.
(są jeszcze tacy Mohikanie, choć niewielu ich zostało) są szczęśliwi. Mogą już, jako
tako konkurować z tymi, co pod wygodnymi banderami składek nie płacą wcale.
Szanowny Autorze,
Czytam tu o szansach. Nie mam ani wiedzy ni doświadczenia morskiego części blogerów
i komentatorów NB, lecz trudno nie zgodzić się z opinią; https://www.portalmorski…;
umowa czarterowa byla tak skonstruowana ze predzej czy pozniej statek byl zadluzony
a PLO wystawialo go na aukcje gdzie ten sam czarterujacy lub ktos podstawiony kupowal
go za bezcen w dogodnym dla siebie porcie jak Douala. Oczywiscie dyrektorzy kasowali
walute i wiali do innej firmy robic to samo. Do tej pory maja sie swietnie w Trojmiescie
a czesc dostanio zyje na emeryturze. Stąd układ rozdziału stanowisk za wzjatok
przy okazji likwidacja firm przez nominatów, powinien być prześwietlony a słyszalny
kwik i pajacowanie „pożytecznych” po próżnicy.
Tak było, jak w tym cytacie, który pan przytoczył, rozgrabili. Ale czy to znaczy, że nic nie należy robić aby polską flotę odbudować? .
Marek udaje, że nie rozumie, lecz myśli jak my.
nie odpuszcza tym razem Węgrom. Oskarża Orbana o korupcję i ma to znamiona wymuszenia.
To w sieczce praw UE przy fakcie, że Izba Reprezentantów Kongresu USA poparła inicjatywę
Trójmorza, czyli niezależnie od rozstrzygnięć wyborczych w USA inicjatywa będzie wspierana
przez to mocarstwo, w żaden sposób nie tłumaczy zachowania Barley. Zresztą mam kłopot
bez urazy, podobnie przemawia do mnie nowomowa typu, pojazd złamał prawo drogowe.
Mogłem też źle zrozumieć.
Do czego pan to odnosi?
Znaczy się, lepiej być gołym i wesołym, czyli nic nie mieć ... :)
Nie, ja tak nie uważam! To było pytanie do pana. Przecież mnie pan zarzucił intencje: żeby mieć.