W południowej porze, jak jest wole krzesło lubię na chwilę przysiąść przy stoliku pana Piotra, który u wejścia do ażurowo przeszklonej kawiarenki Vis à Vis w Krakowie spoziera znad niedopitej filiżanki, kto dziś przyszedł na Rynek pogadać nieśpiesznie o niczym, co się jeszcze zdarza jedynie w Królewskim Mieście, gdzie pośpiech poniża.
I cóż ja widzę?
Od jakiegoś czasu, przy odrobinie szczęścia, w godzinach spacerowego szczytu, w ogródku wspomnianej kultowej kafejki można sobie pooglądać pana Rafała Trzaskowskiego, albo jak ktoś woli wystawianą na widok publiczny jedynkę krakowskiej listy Platformy.
W czasie owej ekspozycji, zwołani pośpiesznie na telefony komórkowe, jak muzułmanie do mekki ciągną do Vis à Vis zatrwożeni rozbitkowie tonącej Platformy, albo jak ktoś woli rozsmakowani w konfiturach podwawelscy aspiranci do kariery wiekuistej, którzy szlify zdobywali jeszcze w złotym czasie od wczesnego Wajdy poczynając, na późnym Skrzyneckim kończąc.
Wczoraj przyczłapali nawet ci, których w Vis à Vis od dawna nie było, bo już z domu nie wychodzą i warto było popatrzeć, jak odwiecznie ci sami wiedzący, co i komu zagrać artyści, obrośli mchem jagiellońskiej sławy poprawni politycznie uczeni i szczodrzy dla nich darczyńcy ze sfer biznesowych łaszą się do czarnego konia jesiennej elekcji z desperacką nadzieją na kontynuację krakowskiego eldorado.
Chcecie przykładów? Jak zawsze pierwszym, zwartym i gotowym pielgrzymem był wolny od poczucia obciachu niejaki Lubart Krzysica Jacek w kręgach lewackich nazywany dla hecy poetą. Najpierw mnie zapytał, czy to rzeczywiście Trzaskowski, a gdy potwierdziłem, bez obciachu przysiadł się do platformerskiej nadziei jutrzenki by, jak zwykle pieprząc trzy po trzy zbajerować gościa sygnetem, rodzinnymi ryngrafami i temu podobnymi pierdołami, na co nabiera się każda nowobogacka miernota. Kończę, bo się niebezpiecznie rozpędziłem.
Słonko miło przyświeca, wieje chłodny wietrzyk, słychać dyskretny szelest wymienianych wizytówek i zdawać by się mogło, że wszystko idzie jak zawsze po maśle.
Sęk jednak w tym, iż oddelegowany przez Lady peron na front krakowski skądinąd obrotny żółtodziób ginie w tłumie kłębiących się wokół niego leśnych dziadków, którzy na śmierć zapomnieli, że „twarz im blednie, włos rzednie i psują im się zęby przednie”.
Za pasem wybory, a mnie przypomniała się złowróżbna piosenka traktująca o tym, jak wstrętne pisiory zamierzają sprzątnąć platformersom sprzed nosa ich ulubione pomidory – klinkij na biały trójkącik pod notką:
Krzysztof Pasierbiewicz (nauczyciel akademicki z długim stażem)
Motto muzyczne: https://www.youtube.com/…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5604
Szanowny Panie Krzysztofie.
"Twarz im blednie włos im rzednie, psują im się zęby przednie".
Nie tylko psują się im zęby przednie ale i tylne a nawet te, które już dawno POgubili.
Widać, że Kopaczowa to zgubiła nawet to o czym kilka dni temu przypomniał (za Pana pośrednictwem) Janek Kobuszewski.
Serdecznie pozdrawiam, bolesław
ps. widać, że Paradowska i Kolenda-Zalewska już nie wytrzymują opowieści pani premier.
Szanowny Panie Bolesławie!
Też Pana serdecznie pozdrawiam i udanego weekendu życzę,
krzysztof
Jak bardzo nam dziś brakuje tej wysokiej kultury STARSZYCH PANÓW, wysokiej klasy Michnikowskiego, wspaniałego Kobuszewskiego, Dziewońskiego i tak wielu innych. Zastąpili ich ... (bo cenzura}, a czerń się cieszy, że w coś tam wkładają polską flagę, że drą publicznie biblię. To już kres wytrzymałości, tak dalej być nie może !
@Wilniuk
"To już kres wytrzymałości, tak dalej być nie może !..."
------------
Jeszcze trochę, proszę Pana. Jeszcze trochę cierpliwości!
Pozdrawiam Pana, jak zawsze serdecznie!
czemu Pan taki srogi dla naszych intelektualistów.Wylegli tłumnie,zeby ogrzać stare kości w słońcu uciekajacego lata,błysnąc złotym zębem albo i całym sztucznym garniturem.Żony, też intelektualistki wypychały ich z domu-,,idź ,zobacz,przypomnij się,może się załapiesz''.No to poszli w nadziei,że przyplacze się jakiś dziennikarz i przy odrobinie szczęścia spełnia się marzenia małżonek:przypomną się ,,panu z PO'',wilicza zasługi i załapią choćby na fotkę.
@xena2012
Kiedyś pisałem:
"Krakowskie "elity" muszą raz na zawsze zerwać z ugruntowanymi za komuny praktykami kumoterskiego „układu zamkniętego” działającego na zasadzie: Ty pochwalisz bądź obgadasz kogo trzeba, przedstawisz korzystnie sprawę na senacie bądź radzie wydziału, zaopiniujesz jak należy wniosek, napiszesz recenzję, a w rewanżu my ci ułatwimy awans naukowy, zrobimy przewodniczącym stosownego komitetu, pomożemy wygrać przetarg, a jak będzie trzeba załatwimy lukratywny grant, nagrodę, bądź zlecenie i tak ustawimy komisję żebyś dostał nagrodę ministra, wydał książkę i tak dalej...", koniec cytatu.
W przeciwnym razie nic się nie zmieni.
Serdecznie Panią pozdrawiam.