Jakaś tam artystka lata temu zdecydowała zrobić „sztukę” - filmik z kobietą, która bawi się bananami tak, jakby mówiąc kolokwialnie, bawiła się męskim członkiem. Pseudosztuka została niedawno wystawiona w Muzeum Narodowym w Warszawie. Zwiedzający muzeum często nie byli zachwyceni po obejrzeniu tego „dzieła”, więc na jakiś czas znikło. Po wyciu lewactwa baba z bananami wróciła.
Tyle celem wprowadzenia. Jest wiele pięknych rzeźb, obrazów i fotografii przedstawiających ciało człowieka, czy nawet stosunek seksualny, ale to co zrobiła pani „artystka” to prymitywna prowokacja, wykonana bez żadnego gustu i poczucia estetyki. To jest po prostu seksistowskie - a jestem ostrożny z używaniem tego słowa - badziewie uprzedmiotowujące kobietę, sprowadzające miłość do samej czynności bez uczuć. Dno na poziomie pierdnięcia po pociągnięciu za palec.
Co jest najciekawsze?
Lewactwo zaczęło wyć, bo Miziołek, pisowski dyrektor muzeum zdjął tę seksistowską i upadlającą kobiety „pracę”. Teraz lewacy zwący się obrońcami kobiet, chcą upadlania kobiet, bo pisowski dyrektor nie chce. Coś seksistowskiego nie jest nagle seksistowskie, a przecież seksistowskie dla niektórych lewaków jest powiedzenie „cześć” nieznajomej kobiecie przez mężczyznę (chyba, że jest ciemnoskórym muzułmaninem).
Wyobraźmy sobie odwrotną sytuację... Nagle okazuje się, że Jarosław Kaczyński skrywał talent artystyczny i po jakimś czasie wychodzi, że to on stworzył coś na kształt kobiety z bananami. Wyobrażacie sobie, Drodzy Czytelnicy, to wycie? New York Times napisałby, że Kaczyński nie dość, że faszysta, to jeszcze seksista. Ba! Wszystkie amerykańskie, niemieckie, żydowskie, ruskie gazety i organizacje byłyby zdruzgotane, a ambasador Mosbacher dostrzegła by w tym dziele oczywisty antysemityzm. Ludzie by wyszli na ulicę, żeby pałować Kaczyńskiego i odsunąć go od władzy.
Jest dla mnie jasne, że dla lewaków ponad ich walkę o ideały takie jak: prawa kobiet, wolność wyznania (oczywiście poza katolicyzmem) i globalne ocieplenie, ważniejsze tak naprawdę jest uderzenie w politycznego adwersarza. To jest ten postmodernizm. Prawica chce przekopu Mierzei Wiślanej? To my nie chcemy. Kaczyński daje 500 plus? To my nie chcemy, mimo, że rozdawanie pieniędzy to głównie domena lewactwa. Prawica nie chce kobiety bawiącej się członkiem, przepraszam bananem? To lewactwo chce tej kobiety z bananami i będzie robić z siebie totalnych idiotów broniąc dziadostwa i jedząc banany.
Dlatego błagam Panie Kaczyński: Niech Pan powie, żeby nie jeść kupy!
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6145
Ona to obiecała...wojna totalna...no i dotrzymuje na metr w głąb
Tej lewackiej zabawie znaczeniami skądinąd towarzyszy też swój drugi, pozornie nieoczekiwany wymiar, objawiający się choćby w pożeraniu przez rewolucję swoich własnych dzieci.
Po gejach od Ernsta Rohma z SA przychodzą homofobi od Himmlera z SS.
Po semitach typu Szechter czy Morel przychodzą antysemici typu Moczar czy Jaruzelski.