Wszyscy podeszli do sprawy prof. Kieżuna bardzo emocjonalnie i przeoczyli ważny fakt. Oróż profesor był niewątpliwie podwójnym agentem. Pracował zarówno dla SB i wywiadu PRL jaK i dla Amerykanów. Wynika to jasno z artykułu Cenckiewicza i Woyciechowskiego oraz wyjaśnień samego Kieżuna.
Profesor powiedział autorom publikacji, że od poczatku lat 70-tych wspólpracował z US Information Agency, a od kwietnia 1973 z kpt Szlubowskim z SB. Już wcześniej mial kontakty z bezpieką. Bowiem:
"Kieżun wyraził chęć kontynuowania kontaktów z SB, ale prosił o dochowanie absolutnej tajemnicy, gdyż "nieprzestrzeganie tego warunku w latach do 1957 przez przedstawicieli SB, którzy podobny dialog z nim wówczas kontynuowali, sprawiło, że w środowisku ( Banku Narodowego) miał wiele z tego powodu przykrości."".
Właściwie to wyjaśnienia Kieżuna potwierdzają tezy artykułu Cenckiewicza i Woyciechowskiego poza jedną sprawą: czemu w 1982 pozwolono Kieżunowi wyjechać /praktycznie na stałe/ z Polski. W 1983 SB zrezygnowała z wspólpracy z nim. Ja podejrzewam, że po prostu przejął go wywiad PRL. Niestety na teczkę z opisem jego pracy dla wywiadu nie natrafiono jak na razie.
Ewaryst Fedorowicz /TUTAJ/ zadał sensowne pytanie: dlaczego sprawę Kieżuna ujawniono właśnie teraz? Przytoczył zdanie Ziemkiewicza na ten temat:
"Nieoceniony red. Ziemkiewicz, który swoją niepokorność zmonetyzował wręcz wzorcowo, tłumaczy nam to precyzyjnie, acz moim (i całkowicie niesłusznym zdaniem) niepełnie:
„- praca trwała bardzo długo***
- archiwa są dostępne dziennikarzom, a w IPN można sprawdzić, że z aktami zapoznawali się dziennikarze z mediów prorządowych
- a także liderzy środowiska którzy go chcieli wykreować na anty Bartoszewskiego.” itd. itp".
oraz własny pogląd:
"Jeśli jednak ktoś jest chory z nienawiści i w przypadki nie wierzy, mam i dla niego stosowne, bo nienawistne (i całkowicie nieprawdziwe) wytłumaczenie, dlaczego agenta Kieżuna trzeba było załatwić i to akurat teraz
:
żeby już nie pyszczył
.
Bo to akurat teraz na agendzie (nie agencie – agendzie) mamy polskie łupki i trzeba je komuś opchnąć, póki się ciemny lud nie zorientuje, to i musowo takich Kieżunów uspokoić.
Opowiada bowiem agent Kieżun dyrdymały, że Polska krajem kolonialnym jest, że jesteśmy pod okupacją ekonomiczną, na dobroczyńcę naszego George'a Sorosa pluje, Geremka, Kuronia i Michnika postponuje i generalnie – bruździ.".
To bardzo prawdopodobne. Dla mnie jednak prof. Kieżun jest przede wszystkim ofiarą braku lustracji. Przypuśćmy, iż na poczatku lat dziewięćdziesiatych otwarto archiwa i dokonano lustracji. Czy teraz po dwudziestu latach od jej zakończenia można by bylo robić wielką sensację z tego, że Iksiński byl kiedyś agentem SB? Te sprawy byłyby juz dawno rozliczone i zapomniane. Przeciwnicy lustracji zafundowali byłym TW ponad 20 lat szantaży i strachu, a uszczęśliwili wyłącznie szantażystów /na ogół z SB/.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 14783
W teczkach rezydentur w USA nie znalazłem pseudonimu "Tamiza", ale mógł zostać zmieniony.
"Po trzech latach mojej pracy w Instytucie Pamięci Narodowej, po siedemnastu latach od śmierci mojego Ojca, w lipcu 2003 roku otworzyłem teczkę tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa, używającego pseudonimu "Lachowicz". Dowiedziałem się z niej, że mój Ojciec przez ponad trzydzieści lat współpracował z UB i SB, dostarczając zamówione raporty i donosy oraz - przez większą część tego okresu - pobierając za to wynagrodzenie.
Nie zmieniłem zdania: tajne dokumenty muszą zostać ujawnione. Systemu zbrodni i kłamstwa dziś nie można już rozliczyć wyrokami sądów. Nie żyje większość jego twórców i nie wiemy, na ile metamorfozy, którym ulegli ich uczniowie, są tylko cyniczną grą pozorów. Wszystko, co można jeszcze zrobić, to zapobiec narodowej amnezji.
Postanowiłem napisać o moim Ojcu nie tylko dlatego, aby pozostać wiernym przekonaniu, że należy rozjaśniać mroczne zakamarki naszej niedawnej przeszłości. Jestem mu to winien także dlatego, że być może sam miałem udział w historii jego zdrady. A także nie chcę, by ktoś, kogo nie obchodzą zawiłości tamtych czasów, wydał łatwy wyrok.
Dokumenty wskazują, że mój Ojciec był jednym z trybów maszynerii zła. Mam nadzieję, że równocześnie był jej ofiarą."
Więcej
I tych którzy kupili lub w inny sposób przejęli ich zasoby, a przede wszystkim szympansów Putina, którzy dysponują pełną dokumentacją służb peerelowskich.
Przy okazji powtórzę swoją mantrę. Zważywszy znaczne ubytki archiwów w zasobach IPNu dzięki akcji Mazowieckiego i Kiszczaka palenia, niszczenia dokumentów, całkowite otwarcie resztek ułatwiłoby szympansom Putina zorientowanie się, które z posiadanych przez nich materiałów mają największą wartość szantażową.